21-05-2019, 15:42
|
#119 |
| Tajemniczy mściciel miał śledzić strażników jak cień, ale ci po raz kolejny wykazali się sprytem i inicjatywą, i rozeszli się, uniemożliwiając śledzenie wszystkich naraz. Zaryzykował i wybrał Jacka, idąc za nim tam i z powrotem, niby jakiś halfling z legend. Nic to nie dało, a do tego było męczące. Chodzenie w czarnym, konspiracyjnym stroju z kapturem na głowie, gdy na niebie mocno świeci i grzeje słońce pobudzało pragnienie. Najbliżej był Hitopotamus i rzeka. Picie wody wiązało się z długimi i częstymi wizytami w sławojce, ale pobyt w tej karczmie również mógł skończyć się przykro dla strażnika…
Ale przecież on nie był strażnikiem! Był mścicielem. Zamówił więc piwo, usiadł w rogu sali, obserwował i słuchał. I pił piwo.
Tak oto dowiedział się, że babka wyglądała na "dzianą", nikt się nie pchał Belce w zlecenie, bo zapowiedział, że szyję urżnie i do łba nasika (albo na odwrót), tej nocy co zniknęli byli widziani jak szli mostem wschodnim na południe, po jakimś czasie przeszli też zachodnim na północ, a potem już ich nie widziano, no bo zniknęli, a piwo w Hitopotamusie nie jest o wiele lepsze od wody z rzeki. * * *
Karl, jak prawie zawsze, grał na rynku w kości, gdy z bocznej uliczki ktoś go zawołał. - Karol! Chodź tu!
Poszedł tam i dostał w ryj. * * *
Mściciel przemykał zaułkami miasteczka cichutki jak mysz polna, poza momentami gdy wpadał na stragany, zaparkowane wozy, beczki z wodą i innych przemykających. Przemykał i myślał. Do tej pory z książki przejętej jako dowód w sprawie strażnicy przeczytali tylko jedno zdanie. Mściciel dałby uciąć głowę sierżantowi, że w książce jest więcej zdań, niż tylko jedno. Był ciekaw czy strażnicy sprawdzą te pozostałe. Może w tej księdze stoi, jak należy spacerować po Miasteczku, skąd i dokąd, i w którą stronę. Na wszelki wypadek poszedł spytać czy czytali.
__________________ Bajarz - Warhammerophil. |
| |