Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-05-2019, 15:48   #351
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Skończywszy rozmowę z Kharrickiem i druidem, Jace wymknął się ciemnymi korytarzami kierując w stronę głębokich pieczar. Minął kończące się zebranie i salę w której nie tak dawno temu wszędzie walały się kości ofiar troglodytów. W tej chwili miejsce było prawie nie do poznania. Rusztowanie ze schodami, jakie przygotował Povryn było już niemal na ukończeniu. W oddali usłyszał czyjeś kroki i stłumioną rozmowę. Zatrzymał się na chwilę. To Vane... i Povryn. Dyskutowali o czymś kierując się również na dół.

- ... n-nn-no n-n-nie wiem co mogę prz-rz-rzy-g-g-gotować.... o Jace - gnom wytrącony z myśli przestał się na chwilę jąkać.
- Nad czym tak dywagujecie panowie?
- Zastanawiamy się w jaki sposób przygotować się na obronę... albo atak. Povryn martwi się, że nie ma nic, w czym mógłby pomóc. -
wyjaśnił Vane.
Beleren spojrzał na gnoma i uśmiechnął się.
- W obu przypadkach przyda się coś, co spowolni lub zdezorientuje przeciwnika. Na pewno coś klejącego i łatwopalnego czym będzie można obrzucić hobgobliny, czy ich namioty. Bomby dymne za którymi łatwiej się skryć, kamienie grzmotu... ogniste strzały zapalające się dopiero po wbiciu, żeby nie zdradzać skąd zostały wystrzelone.... Povrynie, jest wiele rzeczy, które możesz zrobić - Jace spojrzał na uśmiech rysujący się na twarzy artysty.
- T-t-tak. Zrobi się! - odpowiedział uradowany. Vane z kolei położył rękę na ramieniu psionika uśmiechając się - Nie czekajcie na nas ze świętowaniem.
- Och, myślę, że nie będą czekać. Ja sam mam też kilka spraw do załatwienia wcześniej. -
odpowiedział.


[media]http://pavbca.com/walldb/original/8/7/7/579968.jpg[/media]




Zeszli na dół rozdzielając się do swoich zadań. Beleren ruszył w kierunku zawalonego kompleksu, tajemniczych napisów, drzwi i sarkofagu. Przyświecał sobie wyczarowanym blado-niebieskim światłem. Przyglądał się starożytnym napisom zostawionym przez szaloną rasę Derro. Wcześniej nie mieli okazji się tym zająć, a teraz w obliczu ewentualnej śmierci Jace wolał nie zostawiać nierozwiązanych spraw za sobą. Skupił się na odszyfrowaniu zawiłych znaków tworzących szaloną historię spisaną przez szaleńców.

Krok po kroku musiał rozsupływać zagadki, niedopowiedzenia i brednie. Przechodził od filara do filara. Części informacji brakowało, część leżała w okruchach na ziemi, jednak wyłaniał się z nich w miarę spójny opis. Te ruiny były zdecydowanie starsze niż Derro. Gdy przybyli, sarkofag już tam był. Było wiele odwołań do niego, jednak żadne nie wydawało się być tym, czego obawiał się psionik.

Jace odetchnął podchodząc do istoty znajdującej się w środku. Była tak sucha i.... martwa. Wydawało się, że ledwie dotyk sprawi, że cała się rozsypie. Uzbrojony w wiedze i zapiski Derro, mężczyzna wiedział, że sarkofag sam w sobie, jak i jego lokator są całkowicie niegroźni. Uśmiechnął się wychodząc. Przynajmniej z tej strony uchodźcom nic nie grozi.


 
psionik jest offline