Panny były przeurocze, ale dość... eteryczne. Cedmon, nie da się ukryć, lubił nieco mniej delikatne panienki, chociaż trudno było zaprzeczyć, że zarówno jego przewodniczka, jak i panna z basenu były nad wyraz pociągające. Warte grzechu, jak mawiali niektórzy, chociaż Cedmon nie uważał spędzenia paru chwil z chętną panienką za grzech.
Może i warto by było warto wziąć przykład z ocalonego mężczyzny i oddać się paru godzinom przyjemności, a potem ruszyć dalej, nie zastanawiając się zbytnio nad tym, dlaczego tutejsze panienki rozkładają nogi przed byle obszarpańcami, na dodatek śmierdzącymi gównem (i nie tylko), ale w głowie Cedmona zaczęły krążyć słowa Ianusa.
W dziedzinie "Obżarstwo" przegrali i wydostali się z komnaty (na pozór) bez wyjścia. Może i tu, jeśli odrzucą zaloty, skończy się podobnie? Bo mimo wszystko Cedmon nie chciał tu zostać do końca życia.
- Piękna panienko, wybacz, ale nie interesują mnie ani twoje cycki, ani cipka - powiedział. Odłożył łuk, chwycił dziewczynę i wyciągnął ją z balii, po czym i - tak jak stał - sam zanurzył się w wodzie po uszy, chcąc za chwilę opuścić balię. A potem przemówić Enki do rozumu.