Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-05-2019, 22:10   #376
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Krasnolud był bandytą. Wiedział i widział już w życiu nie jedno. Gdy usłyszał wezwanie do poddania się zignorował je. Po pierwsze nie chciał się zhańbić poddaniem się w czasie walki. Może był banitą, może łamał prawo jak inni łamali łany zboża podczas koszenia... Był jednak krasnoludem. Nieustępliwym i dumnym. W tyle głowy natomiast cieniutki głosik mówił mu, że gdyby się poddali to i tak zginą.

- Waszych przyjaciół na południu już prawie wystrzelali. Uciekajcie to przeżyjecie. Plan wziął w łeb wpadliście po uszy w gówno warto za to umierać? - plan Kasztaniaka był prosty. Strzeli do pierwszego który wyłoni się zza krzaków w które właśnie celował. Następnie zmieni broń na miecz i tarczę. Resztę rozstrzygną bogowie. Nie spęka przed ludźmi. Istniała natomiast szansa, że bandyci spękają skoro tylu już z nich poległo.

Borys przez chwilę rozważał bohaterskie scenariusze. Stanie blisko i strzeli z przycelowania ba... prawie z przyłożenia. Chwilę później wzięła górę jego natura. Chciał żyć, bardzo chciał żyć. Celował w krzaki, zamierzał strzelić i wycofać się na bezpieczną odległość. Był kurwa medykiem. W sumie to nawet nie medykiem, balsamistą. On zajmował się zwłokami. Nie koniecznie chciał zostać jednym z trupów ani nie był kimś kto je tworzy. Mimo to walczył , strzelił i zabił jednego z banitów. Wszystko miało jednak swoje granice.
 
Icarius jest offline