Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-05-2019, 20:31   #353
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
we współpracy z Asderuki


- Z chęcią - odpowiedział chłopak przechylając swój kubek. W przeciwieństwie do pozostałych, psionik uzupełniał swój wodą, której Sulim nie zamienił w żaden alkohol, toteż niezbyt w smak było mu siedzieć trzeźwemu na święcie picia.
- Wspaniale - złodziej żwawo wstał tylko na moment tracąc równowagę. Idąc już całkiem tłoczną jaskinią był bardzo luźny w ruchach. Nawet zaczepił Jet posyłając powietrznego całusa w jej stronę. Potem oczywiście się wyszczerzył jak na szelmę przystało. Po wyjściu na zewnątrz wziął głęboki oddech zimniejszego powietrza trzeźwiejącego umysł.
- Zaduch się zrobił! Ach moment za głośno. Ależ zaduch. Jak w piwnicy karczemnej. brakuję tylko aby odpalili fajki - zagaił do młodzieńca wciąż nie tracąc uśmiechu z twarzy.
- Tak - powiedział przeciągle w zamyśleniu Beleren. Zamyślił się na chwilę patrząc w rozpościerające się nad nimi niebo.
- Derro obawiali się, wielkiej płonącej pochodni - zaczął po chwili wpatrując się w gwiazdy. - To zabawne, choć z drugiej strony ich język nie znał konceptu słońca i nie miał dla niego żadnej nazwy. - Myśli psionka krążyły wokół wielu tematów uporczywie unikając tego, który był najważniejszy. Miał złe przeczucia względem wyprawy Emi, tak samo jak miał złe przeczucia w stosunku do wprawy Rathana.
- Yogfm'log… to, że Derro nie znały tego słowa nie znaczy, że mroczna mowa ich nie posiada - mruknął złodziej patrząc do góry.
- Skąd znasz ten język? - zainteresował się Jace.
- Nauczył mnie… eee… no… on nauczył mnie - złodziej potrząsnął głową. - Ojciec mnie nauczył. Nie pytaj skąd on go znał.
Wypowiedź była tak nieskładna, że Jace nie musiał się wysilać aby zobaczyć, że Kharrick coś ukrywa.
Jace uśmiechnął się, ale nie skomentował. Również wziął głeboki oddech delektując się chłodnym powietrzem zwiastującym rychłą jesień.
- Pewnie ta atmosfera jest Ci lepiej znana? - zagaił reflektując się po chwili. Wskazał na jaskinię, z której dobiegały ich ciche odgłosy zabawy. - Przez chwilę można się poczuć jak w karczmie na barbakanie.
- Każda atmosfera jest mi znana Jace. Od zatłoczonych ulic, po ciasne piwnice. Ciemne
uliczki, zgrzyt ostrza, bulgot laboratorium… śpiewy i tańce, śmiech i płacz. Choć, tutaj słabo widać gwiazdy, Puszcza Sulima je zbyt zasłania.

Myśli złodzieja były nieskładne. Był rozluźniony. Wystarczająco dużo alkoholu płynęło teraz w jego żyłach. Za mało jednak aby osiągnąć ten upragniony niebyt, którego mu tak brakowało. Zaczął iść koło ściany klifu oddalając się nieco od drzew. Ponownie spojrzał w niebo.
- Tak, znacznie lepiej. Desno, słodka pani szczęścia, miej dla mnie niegodziwego trochę swej łaski - powiedział kierując swoje spojrzenie na chłopaka. Było bardzo ciemno, ale Jace zobaczył jak osoba przed nim traci na budowie i wzroście. Jasna skóra i białe włosy były widoczne pomimo braku pochodni. Emi zachichotała cicho.
Beleren odwrócił się w kierunku jaskini mimowolnie, następnie w stronę gdzie mogły być ukryte straże. Nie kojarzył, czy ktoś został na zewnątrz trzymać wartę, ale lepiej było nie kusić losu.
Podbiegł do doplerki zarzucając na jej ramiona płaszcz zasłaniając całkowicie bujną czuprynę.
- Csii - przyłożył palec do ust. - Nasi wartownicy mogą tu jeszcze się czaić. - Objął dziewczynę ramieniem i odprowadził dalej od wejścia.
Emi uśmiechała się widząc zachowanie psionika. W tym momencie nie bardzo się przejmowała. Jak jednak ten ją przysunął bliżej siebie coś zupełnie innego się w niej odezwało.
- Ooo… ty naprawdę się martwisz… - mruknęła jak już byli dalej. Jej ręka oplotła się wokół jego pasa a głowa otarła się tors.
- Eee… - chłopak był w kropce. - Oczywiście, że się martwię. Na wielu płaszczyznach, z wielu powodów. - spojrzał na dziewczynę. - Na przykład nie chcę mieć Cię na sumieniu, gdy ktoś Cię weźmie za intruza.
- Mhmmm… na pewno. Przecież nasi od razu strzelają do wszystkiego co się rusza. Nie przejmuj się taak. Zawszę mogę się podać za jakąś leśną nimfę. He he. Jestem pewna, że nikt tam takiej nie widział. - dziewczyna ponownie zachichotała.
- Ale wiesz co? Za takie martwienie się należy się nagroda. - Jednolicie białe oczy spojrzały wprost na twarz Jace’a. Z twarzy nie schodził uśmiech. Stanęła na palcach zbliżając swoją twarz do jego aby złożyć krótki pocałunek na jego ustach.
Jace kompletnie się pogubił. Zupełnie nie wiedział jak ma zareagować. Stał tak przez ułamek sekundy czując jak krew odpływa z głowy. Nie potrafił się skupić, skroń mu pulsowała gdy serce mocniej zaczęło bić. Zamknął oczy nie potrafiąc walczyć z naturą.
Nie czując oporu Emi nagle ujęła jego twarz w dłonie i z delikatnego pocałunek zmienił się w namiętny. Smakowała wypitym winem. Kiedy nagła potrzeba minęła, oderwała się aby zaczerpnąć tchu.
- Tak chciałam cię posmakować… tak długo… - wymruczała czując jak kolejna fala głodu napiera.
- Emi… ja… - spuścił wzrok zawstydzony. W całym swoim życiu nie miał tyle powodzenia i okazji co w ostatnich tygodniach. Był całkowicie bezbronny i nieprzygotowany. Toczył wewnętrzną walkę pomiędzy rozbudzonymi żądzami, a imperatywem moralnym i czuł, że jest to walka przegrana. Nie uda się mieć ciastka i zjeść ciastka, nawet jemu…
- … chciałbym… bardzo, ale znienawidziłbym się potem. -
Dziewczyna zamruczała niezadowolona. Zadowolenie uleciało z jej oczu. Blade palce przesunęły się po niebieskim kaftanie. Zadrżały jakby miały się z nich wysunąć pazury niczym u kota. W końcu odpuściły. Dopplerka odstąpiła o krok. Na twarzy miała wymalowany zawód.
- Nigdy wcześniej tak bardzo nie żałowałam, że podszywałam się pod faceta. - kopnęła ziemię rozchlapując błoto. - Po co ja cię w ogóle pytałam czy ona ci się podoba? Wytłumacz mi. Po jaką cholerę nie mogę przestać o tobie myśleć?
Chłopak zastanawiał się co powiedzieć? Został złapany całkowicie z zaskoczenia, nie spodziewał się takich deklaracji. Dwóch w ciągu ostatniego miesiąca…
- To nie tak…. - zaczął - Po prostu cipa ze mnie szczerze mówiąc w tych sprawach. Nadal się tak naprawdę uczę jak to jest... - przerwał zawstydzony. Pomyślał o Laurze i zawodzie jaki jej zrobi jak się dowie. Nie chciał tego, miał w gruncie rzeczy dobre serce. Nie chciał wybierać między nią i Emi...
 
psionik jest offline