Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-05-2019, 21:01   #354
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Ale nie miałeś problemu pocałować jej na oczach innych. Nawet jak odkryłeś moje, czy też Kharricka, myśli o ładnych oczach to cię nie wybiło aż tak bardzo z rytmu. – dopplerka stwierdziła nie akceptując, dla niej, nieprawdziwej odpowiedzi chłopaka.
Obiecałam sobie, że cię nie będę dręczyć… ale… ale ty mi nie dajesz spokoju! Wtedy jak okazało się, że coś czuję od tego trotowego piórka, a-albo jak cię przepraszałam… To niesprawiedliwe.
Nasunęła płaszcz głębiej na głowę ukrywając twarz pod kapturem. Była zła na siebie, na niego, na Laurę i na cały świat. Przez moment naprawdę była tą dziewiętnastoletnią dziewczynką, którą powinna być.
- Emi… - podszedł do dziewczyny niezdarnie próbując ją przytulić. Procesował to co usłyszał mimowolnie wyłapując nieścisłości. Wiedział, że nie był to dobry moment na prostowanie, ale nie chciał też potwierdzać interpretacji dziewczyny.
- Ja to widzę zupełnie inaczej… sprawy… to wszystko… to tak szybko poszło… n-nie, nie spodziewałem się że z Laurą to się tak potoczy…
- Nie spodziewałem się, że z Tobą to się tak potoczy. - dodał po chwili znacznie ciszej, niby do siebie.
Dlatego nie znoszę emocji. Z nimi zawsze jest to samo. Nic nigdy nie wiadomo – gorycz wylewała się wypowiedzi Emi. Zawahała się nim forsownie wysunęła się z objęć. Ściągnęła płaszcz wciskając go Jace’owi.
Pewnie nie uwierzysz, ale zazdroszczę ci. Masz rodzinę, nie musiałeś pracować ani walczyć o swoje, byłeś jak na okolicę bogaty. Przede wszystkim masz jednak moc. Moc, której tak skrzętnie bałeś się używać. Nie mogłam na to patrzeć. Taki potencjał… tak się marnował, bo ci jacyś nieprzychylni wmawiali, że nie jesteś inny, może gorszy. Bo oglądałeś coś czego nie powinieneś. A ja… ojciec całe życie mnie uczył jak mam wykorzystać ten ułamek twoich możliwości który miał mi przypaść. Tak prosta rzecz jaką jest dla ciebie zajrzenie w cudze myśli. Nigdy… nigdy się u mnie nie rozwinęła. Kiedy to stało się jasne ojciec zniknął zostawiając mnie samą – gorycz, żal i złość odbijały się w każdym wypowiedzianym słowie. Emi drżała od emocji, które tak niezwyczajnie nią targały.
Jace milczał stojąc jak ostatni debil z płaszczem w ręku i słuchając doplerki. Targały nim nieznane wcześniej uczucia, a w głowie kłębiły się nieznośne myśli. W końcu spojrzał błękitnymi oczami na dziewczynę wyciągając niepewnie dłoń.
- Nie jestem najlepszym mówcą i… trudno mi powiedzieć… - wyciągnął śmielej dłoń. Emi wahała się chwilę zanim podała swoją. Jace uśmiechnął się przyciągając ją do siebie. Płaszcz spadł na ziemię gdy objął ją drugą dłonią w pasie.
- Wiesz że Mikel nas zabije? - wyszeptał jakby bał się, że wojownik faktycznie stał za plecami.
- Co robisz? - zapytała go z niezrozumieniem wymalowanym na twarzy. Karuzela emocji w jej głowie i sercu nie przestała się jeszcze kręcić, a Jace dorzucał tylko do pieca napędzającego to wszystko.
- Nie wiem. - odpowiedział szczerze zbliżając się niepewnie. Bez pomocy magii, przytłoczony własnymi myślami nie zdawał sobie sprawy jakie spustoszenie czyni w głowie dziewczyny.
Emi zamknęła oczy i z mentalnym wysiłkiem odsunęła się od chłopaka. Wyciągnięte ręce opierała o jego tors. Głowę miała opuszczoną w dół patrząc na ziemię. Zacisnęła dłonie w pięści.
- Jace, jesteś emocjonalnym debilem - wypaliła w końcu nie odnajdując lepszych słów.
- Jestem. - odparł całkowicie poważnie schylając się po płaszcz. - To co teraz?
- Wrócisz do jaskini… spędzisz czas z rodziną… ja wrócę później i będę utrzymywać, że się nic nie stało. Ochłonę trochę. - Spojrzała w bok, a potem do góry w niebo. Miała wyrzut do tego rozgwieżdżonego nieba. Westchnęła ciężko.
- Tak przy okazji… rozmawiałam z Klarą. Powinna cię chyba teraz lepiej rozumieć. - dodała jeszcze odwracając się plecami wkładając dłonie za pasek.
- Pogadaj ze mną, może ja też lepiej się zrozumiem. - zakpił z siebie.
Chłopak wyjął z płaszcza długie bażancie pióro - jego ostatnią deskę ratunku, na wypadek gdyby czary zawiodły i znalazł się twarzą w twarz ze śmiercią.
- Weź to - powiedział wręczając pióro Dopplerce. - To magiczne pióro, które będzie Cię chronić jeśli mu rozkażesz.
- Mam nadzieje, że nie będziesz musiała go użyć…

...i że spotkamy się jak wrócisz, kiedy nie będę emocjonalnym debilem.
- dodał ciszej z nutą rezygnacji w głosie.
- Wróć w jednym kawałku. - poprosił szeptem samemu już nie wiedząc co tak właściwie chce.
- Postaram się ty moja emocjonalna rozterko. Pomogę ci się poznać. Jak wrócę. Do tego czasu… obawiam się, że jeszcze przez chwilę musisz sam sobie radzić - coś na kształt uśmiechu pojawiło się na twarzy kobiety. - Dzięki za piórko. Postaram się abym nie musiała z niego korzystać.

Kiedy Jace w końcu odszedł Emi kucnęła łapiąc się za głowę. Otwarte dłonie kilkukrotnie uderzyły aż zacisnęły się na włosach. Chwila bolesnego napięcia i ulga. Kharrick wyprostował się. Od niechcenia otrzepał rękawy. Spoglądał w ciemność przed sobą. Uśmiechnął się, najpierw łagodnie, a potem szeroko. Na sam koniec zotawił tylko jeden kącik uniesiony w górze. Kiedy uznał, że może wrócić rozmasował skórę gdzie ciągnął się za włosy i wrócił do jaskiń.
 
Asderuki jest offline