Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-05-2019, 14:16   #72
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
iedy padły słowa odnośnie asymilowania ciał zmarłych Zaszir pogrążył się w zadumie.
To… niefortunne… bardzo niefortunne… – rzekł wreszcie po chwili.
Powiedziałabym to w…Valfara nagle skręciła się z bólu, na czole znów pojawiły się krople potu. Dziwny atak, czymkolwiek nie był, znikł tak szybko jak się pojawił. Kiedy się prostowała niektórzy z obecnych dostrzegli, jak ukradkiem chowa jakiś wisior pod koszulą.
Cholera… agh… jest zatem gorzej niż sądziliśmy. A co do ciebie – zwróciła się do Neffa. – Jesteś jakimś… czytaczem myśli? Już drugi raz o tym wspominacie. I nic z dowiedzenia się czego te cholery chcą nie wyszło?
Elf z lekkim żalem przyjął słowa kobiety. Do tej pory nikt, nawet jego właśni pobratymcy, nie widział w nim niczego innego, jak tylko jakiegoś dziwadła o niespotykanych mocach.
Tak naprawdę to moje zdolności w tym zakresie są bardzo ograniczone. Jeśli chodzi zaś o dowiedzenie się co kryją umysły tych potworów, to jak już wspomniałem, ostatnia taka próba zakończyła się dla mnie bardzo niefortunnie.
Cely nie miała wtrącać się w rozmowę z Valfarą, jednakże zainteresowała ją błyskotka, którą ta schowała pod swoją koszulą. Podeszła do Pelaiosa.
Widziałeś to? Ona coś ukrywa... – szepnęła jak najciszej, tak by tylko diable mogło ją usłyszeć. W odpowiedzi skinęło głową i wstało od paleniska.
Myślałem że wiemy co te cholery chcą – odpowiedział Valfarze. – Rozplenić się, pochłonąć ile się da, zmienić się w plechę dla pierwotnego zła zza kurtyny? Tak to było? – zerknął na Troę, a ta przytaknęła.
Miałam na myśli jakiś większe konkrety, skoro już wiemy, że nie są głupie jak but
Oraz, że może nimi kierować coś innego… zapewne ta… ten byt, który za to odpowiadaZaszir przerwał Valfarze, a ta posłała mu chłodne spojrzenie, od którego tamten zamilkł i wrócił do bawienia się sztyletem.
Było jeszcze coś… – wtrącił się Neff Gdy dotarliśmy na skraj wioski, jedna z naszych towarzyszek, którą pozostawiliśmy w świątyni, doświadczyła dziwnej wizji, zupełnie jakby coś chciało na nią wpłynąć.
Pelaios pokręcił głową ze smutkiem. Sam chciałby wiedzieć trochę… dużo więcej na temat zagrożenia. Wolałby mieć coś bardziej obiecującego niż przepowiednię. Coś solidnego na czym mógłby oprzeć plan działania.
Straszny tu zaduch – odpowiedział słabą wymówką i wycofał się, przy okazji dotykając talii Cely.
Gdy dwójka towarzyszy kierowała się ku wyjściu, Neff podjął rozmowę z nowymi znajomymi, aby odwrócić jakoś ich uwagę.
Troo, skoro chcesz użyć zmysłów swego zwierzęcego towarzysza by wesprzeć naszą sprawę, może pozwolisz bym wraz z moim… mniej skłonnym do rozmów, rosłym towarzyszem użyli naszych zdolności by jak najlepiej poznać okolicę i czyhające tam niebezpieczeństwa.
Mag magiem pogania… – prychnął łucznik.
Wiedźma zaś popatrzyła na swego kruka. Po chwili rzuciła znów kośćmi, aż wreszcie zwróciła się do elfa.
Mogę na to przystać. W tym samym czasie miałabym czas by zająć się wywarem dla waszej towarzyszki o ile dalej jest zainteresowana.
Uwadze kapłanki również nie umknęło dość raptowne odejście tieflinga i półdrowki, ale choć ciekawość ją nieco ciągnęła do ich rozmowy była rzecz na której jej bardziej zależało.
Chyba nie mogę dłużej udawać, że nie widzę, że coś trapi twoje ciało Valfaro. I nie są to tylko rany. Może jestem w stanie jakoś pomóc?
Kobieta popatrzyła na nią przeciągle, taksując uważnie wzrokiem.
Poradzę sobie – odrzekła zdawkowo.
Hanah ściągnęła brwi i zacisnęła usta w kreskę. Westchnęła. To był ten moment, w którym zastanawiała się czy pozwolić swojemu tupetowi poprowadzić i zaryzykować, czy odpuścić?
Nie podważam twoich zdolności ani wytrwałości – zauważyła podchodząc bliżej. Te słowa brzmiały nie najlepiej. Spróbowała poprawić.
Musimy być w najlepszych formach w jakich możemy. Jeśli stojąc w miejscu słaniasz się, to jak chcesz przebyć drogę?
Valfara ściągnęła brwi, odsunęła się od ściany. Jeszcze bardziej skróciła dystans. Szybkim ruchem ręki chwyciła ją za bark i pochyliła, tak by ich wzrok był na tym samym poziomie, była bowiem niższa od Hanah. Wtem przemówiła, a między twarze kobiet trudno byłoby wrazić ostrze miecza.
Wyjaśnijmy coś sobie... ilmarytko – słowa wojowniczki były zimne i twarde, ale i na tyle ciche by nie niosły się po całej izbie. – Zabiłam więcej ludzi niż ty pewnie znasz, brałam udział w trzech wojnach i urodziłam piątkę dzieci. Ból jest mi bratem od urodzenia. Nic o mnie nie wiesz, więc nie wchodź mi w drogę. Kiedy będę coś od ciebie chciała dowiesz się. Zrozumiałaś? – Palce Valfary wbiły się w jej bark, a ślepe oko zdawało się świdrować duszę.
Puść ją – ostrzegł spokojnie Neff Tak nie traktuje się kogoś, kto jedynie troszczy się o twe dobro.
Hanah jednak podniosła dłoń sygnalizując aby elf się nie wtrącał. Skoro sama to zaczęła to i to skończy.
To zabawne, ale moja matka używa tego samego argumentu. Tylko w jej wersji jest czwórka oraz drzazgi powbijane pod paznokcie przez pracę ojca. – W niebieskich oczach zabłysła iskra rozbawienia kiedy sobie przypomniała tę scenę. Jak z tego wyjdzie będzie musiała ponownie odwiedzić staruszków.
Masz rację nie znam cię, ale widywałam tak rosłych facetów jak on – wskazała kciukiem na Mukalego – którzy wili się w katuszach wzywając wszystkich bogów, bo przez ich żyły toczyła się trucizna. Boli, ale nie musi. To twój wybór.
Valfara uśmiechnęła się kącikiem ust, krótko.
Tutaj nie chodzi o ból, a o wkładanie palców między drzwi. Jeżeli nie potrafisz się od tego powstrzymać w końcu ktoś ci je urwie. – Puściła Hanah, a potem odwróciła się do elfa.
Tak traktuje się kogoś, kto nie może się powstrzymać przed wtrącaniem się w problemy innych. Żaden ilmaryta jakiego poznałam nie wiedział, kiedy lepiej jest odpuścić. – Znów popatrzyła na Hanah. – Może będziesz pierwsza.
No, mnie tam mentor zawsze powtarzał, że jestem nadgorliwa – odpowiedziała wzruszając ramionami. – Szczęściem nie musi już patrzeć jak mi świetnie idzie podążanie za naukami Ilmatera. Jak chcesz.
Z tymi słowami kapłanka się odwróciła aby wyjść z chatki. Na odchodnym dodała tylko, że idzie wybrać roślinę.
Elf odprowadził Dzierlatkę wzrokiem, po czym odwrócił się do wojowniczki.
Powinnaś dziękować bogom za ludzi, którzy tak jak ona “wtrącają się w problemy innych”. Właśnie takie osoby są od tego, by naprawiać bałagany podobne do obecnego.
Jego słowa nie doczekały się odpowiedzi.

 
Asderuki jest offline