Pomysł z poszukiwaniem zaginionej krewniaczki może był i dobry, ale - jak to często z pomysłami bywało - zakończył się całkowitym brakiem sukcesu.
- Za dobrze wyglądamy i nie wzbudzamy zaufania - powiedziała Liwia, spoglądając na swego towarzysza. - Aż dziw, prawda?
- Zaiste, zaiste - odpowiedział Konrad. - Nigdy bym nie uwierzył, gdybym tego nie zobaczył na własne oczy - dodał z ironią.
- Prawdę mówiąc to zawsze uważałam, że uroda to twoja największa wada i teraz mamy na to dowód - zażartowała.
- Ranisz me serce takimi komplementami - odparł, z udawanym smutkiem, Konrad. - Ale zawsze uważałem, że jeden twój uśmiech powinien skłonić każdego mężczyznę do podzielenia się wszystkimi sekretami... - Obrzucił ją uważnym spojrzeniem, zwracając uwagę (nie da się ukryć) nie tylko na jej twarz.
- Chyba mylisz mnie z Lorą, mój drogi Konradzie - odparła z uśmiechem i dodała: - Zamiast na moich atutach, lepiej skupmy się na wskazówkach pana Wolkena.
- Wiesz dobrze, że ostatni raz pomyliłem was gdy miałyście po cztery latka - uprzejmie przypomniał jej Konrad. - Ale masz rację... O twoich atutach porozmawiamy później, chociaż nie uważam, by była to rzecz mniej ważna, niż wspomniane wskazówki.
- Z pewnością będzie ku temu okazja - odparła łagodnie Liwia, które to słowa Konrad skwitował lekkim uśmiechem.