Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-05-2019, 05:35   #83
Driada
 
Driada's Avatar
 
Reputacja: 1 Driada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=HvSrrBEF7Os[/MEDIA]
Gdyby przyszło im żyć w dawnym świecie, grad nie stanowiłby większego problemu. Bez problemu znalazłyby przydrożny bar albo motel i tam przeczekały niepogodę, racząc się kawą i posiłkiem jedzonym na własną odpowiedzialność, jednak ani Lamia, ani Eve nie żyły w dawnym świecie. Po nim pozostały raptem ruiny i opuszczone rudery podobne tej, w której zatrzymały się teraz. Mała, kamienna, podziurawiona oaza pośrodku śnieżnej zawieruchy.
Pogoda ich nie rozpieszczała, w przeciwieństwie do Amelii. Jakże przyjemnie było móc zjeść domowy posiłek na tym zapomnianym przez ludzi zadupiu, pośrodku kurzu i popękanych ścian. Odrzucające, nieprzyjemne otoczenie działało na Mazzi… kojąco. Sypiący się tynk, budynek wyjęty ze świata duchów i mgły - to pamiętała. Ruiny z dala od cywilizacji, z wrogiem skrytym wśród gruzów, albo lepiej… gdy zostawał daleko, a ona z oddziałem mogli odetchnąć bez ciągłego widma nagłej śmierci wiszącej nad karkiem.

Zanim wyruszyły z miasta odpowiednio się przygotowała. Zahaczyły o sklep z bronią, więc i przy jej boku bujała się kabura z klamką - następny element łączący ją z przeszłością. Kupując ją uspokoiła przyjaciółkę, aby się nie martwiła. W końcu była kiedyś żołnierzem, wiedziała jak obsługiwać broń, dbać o nią. Wiedziała jak zabijać, lecz to przemyślenie zachowała dla siebie.

- Przynajmniej nie ma mrozu - mruknęła pogodnie, popijając tortillę kawą. Westchnęła przeciągle i dodała - Dzięki Eve, będę miała u ciebie dług. Nieważne co uda się ogarnąć… za samo to, że chciało ci się ze mną szwendać po Pustkowiach.

- Nie ma sprawy. W końcu jesteśmy kumpelami nie? - blondyna zaśmiała się cicho i wesoło trzymając w dłoniach kubkonakrętkę pełną parującego napoju. - No i fakt, nie ma mrozu. To chyba nie powinno padać zbyt długo. Mam nadzieję. - zerknęła za rozbite okno na swój wóz zaparkowany przed wejściem i dalszy krajobraz obtłukiwany przez spadające z nieba kulki. Wyglądało to wszystko dość pochmurno i ponuro. Dobrze, że zimno nie było i pod dachem na głowę nie padało.

- Jeśli to cię pocieszy, Madi dała nam parę prezentów na drogę… gdybyśmy przypadkiem trafiły na gradobicie i trafiły na starą stację benzynową - Lamia zaśmiała się cicho, parskając w swój kubek, a potem zrobiła niewinną minę - Oczywiście terapeutycznie i dla zdrowotności. Zresztą obiecałam że zadbam o ciebie podczas drogi, nie?

- Taakk? - Eve wyraźnie zbystrzała, wróciła spojrzeniem do swojej kumpeli a na twarzy zagościł wyraz standardowego babskiego zaciekawienia. - Prezent na drogę? Od Madi? Dla nas? I to taki terapeutyczny? - dopytywała się gorączkowo i widać było, że zżera ją i ciekawość i rosnąca ekscytacja gdy tak ciekawe skojarzenia zaczynały obijać jej się o wnętrze czaszki. - Jej, jaka ta Madi kochana! Pamiętała o nas! Wzruszające. Będę musiała coś jej dać jak wrócimy albo coś jej zrobić. - pozwoliła sobie na komentarz starej ciotki albo koleżanki z pracy chociaż z ciekawości i ekscytacji już miała trudności usiedzieć w spokoju na miejscu.

- Albo pozwolić coś zrobić sobie - sierżant dorzuciła własną sugestię, szczerząc się wymownie. Obie doskonale wiedziały jaką Madison ma słabość do tylnych części ciała oraz zabawy nimi - Na pewno nie będzie miała nic przeciwko, jeśli trafiłyby się jej takie dwie do obróbki. Tak się składa że chwilowo mieszka u nas, śpi ze mną - zrobiła pauzę, upijając kawy - Daleko nie trzeba szukać.

- O. Tak? Naprawdę? Tak myślisz? I myślisz, że jakbym się jej dała stentegować to by było okey za ten prezent? - Eve wyraźnie podążała bardzo zbliżonymi torami myślowymi jak jej ciemnowłosa kumpela. Nawet zgrabnie jej to wahanie i zastanawianie wyszło. Zwłaszcza gdy pokręciła siedzącym na dawnym stołku kuperkiem jakby coś ją tam uwierało. - No jakby to było w sam raz to chyba mogłabym tam zajrzeć do was do niej i się dać jej stentegować. Tylko tak właśnie myślę, że jak ona śpi z tobą w łóżku to chyba byłoby nieładnie cię wyganiać gdzieś na zewnątrz nie? - zerknęła słodko i posłała Lami słodki dzióbek znad parującego kubka od termosu.

Saper zrobiła urażoną minę, pociągając dla lepszego efektu nosem. Wygięła też usta w smutną podkówkę, jakby w gratisie.
- Wyganiać z własnego łóżka? Oj byśmy się pogniewały, gdyby mnie tak odepchnięto brutalnie, skazując na katusze mrozu i kamiennej podłogi gdzieś w Ruinach. To nieludzkie - dokończyła, jakoś pomijając fakt, że jest jeszcze łóżko Betty, albo całkiem wygodna sofa. Od biedy dywan i wcale nie byłoby jej zimno.

- Ojejej ale smutniałek. - Eve zrobiła też smutną minkę widząc jaką przykrość mogłyby tak łatwo wyrządzić swojej gościnnej kumpeli. Postawiła kubek na starym blacie i szeroko rozpostarła ramiona jakby chciała objąć cały świat a swoją kumpelę na pewno. - Oj no nie możemy do tego dopuścić! To chodź tutaj do mnie, uściskam cię, potulam i pogadamy i jakoś się dogadamy! - zawołała zapraszająco do siebie i na swoje kolanka.

Zapraszać ponownie nie musiała. Co prawda Lamia przewróciła oczami i sapnęła “no skoro tak”, podnosząc się ciężko z miejsca… ale już skoczyła całkiem zgrabnie i żywo, z impetem ładując się blondynie na kolana. Czystym przypadkiem przewaliła ją do poziomu, lecąc z nią na podłogę. Pamiętała jednak, aby zamortyzować ten upadek własnymi ramionami, ubezpieczając jasnowłosą głowę przed nieprzyjemnym spotkaniem twardej gleby.

Cała akcja musiała bardzo zaskoczyć panią fotograf bo gdy zorientowała się, że obie spadają na podłogę zapiszczała ze strachu. Ale jęk szybko jej się urwał gdy nie do końca grzmotnęły o podłogę. W końcu gdy już leżała gdzieś między podłogą, stołkiem a Lamią roześmiała się wesoło gdy strach przeszedł w przeciwny biegun i tryskał teraz nieskrępowaną radością, że jednak nic się nie stało i można cieszyć się dalej.

- To tak. O czym my to? A! No tak. To w takim razie cię nie będziemy wyganiać. Ale widzisz, jak Madi by mnie tentegowała to przecież tobie też musiałybyśmy znaleźć ci jakieś zajęcie. Masz może jakiś pomysł co byś chciała w tym czasie robić? - leżąca plecami na podłodze blondyna niewinnie bawiła się guzikami i kołnierzykiem leżącej na niej brunetki czasem zerkając na jej oczka aby sprawdzić jak reaguje ale głównie obserwując manewry własnej dłoni. Mówiła jakby właśnie miały omawiać co mają ubrać na niedzielne nabożeństwo a nie jakieś mało popularne łóżkowe ekscesy.

- Ciężka sprawa… - brunetka udała że się zastanawia, podpierając się na przedramionach, przez co zawisła kumpeli nad twarzą i nie tylko. Pojawiło się też znajome mrowienie wzdłuż kręgosłupa i ekscytacja, na razie jeszcze dająca się opanować - Mogłabym was w tym czasie… no nie wiem… nagrywać? Aby złapać jak najlepszą perspektywę oczywiście i dla dobra sztuki - pokiwała głową zgadzając się z własną opinią, ale wzrok jej skakał od oczu do ust Eve i z powrotem - Albo dałabym ci zajęcie, chociaż wtedy kiepsko z nagrywaniem, bo musiałabym się położyć na plecach… tak jak ty teraz - zawiesiła głos.

- Tak! O tak! - Eve zapiszczała z radości zupełnie jakby Lamia właśnie jej obiecała ulubione ciastko do zszamania. A do tego wyrzuciła ramiona w górę a powracające na dół ramiona opadły na kark i plecy Mazzi przyciskając ją do siebie. Za to od dołu gorące i pełne usta blondyny wbiły się mocno w usta Lami i całowały ją zachłannie do utraty tchu. - O tak, podobają mi się obie wersję! Zróbmy to! - fotograf wydawała się już tak samo zachwycona na ten projekt do zrealizowania jak i napalona tu i teraz. A w obu wersjach wyglądała na zadowoloną i rozbawioną na całego.

Jak można było odmówić przy tak entuzjastycznej reakcji? Saper nie zamierzała tego robić, jeszcze resztek rozumu nie straciła. Zapowiadał się bardzo udany wieczór, każdy dostanie coś miłego i jeszcze nie trzeba będzie samemu spać. Oddała chętnie pocałunek, kładąc się na fotograf i już nie podtrzymywała się, nie było takiej potrzeby. Kolanem rozchyliła jej uda, wpasowując się własnymi nogami między nie.
- Kto powiedział że trzeba wybierać? Zrobimy i tak i tak. Podładuj dobrze sprzęt - wymruczała, przeczesując palcami krótkie włosy. Nachyliła się też, szepcząc dziewczynie prosto do ucha - Ciebie i z tobą mogę kręcić codziennie...gdzie i jak chcesz. I z kim chcesz.

Kolano Lamii nie napotkało żadnego oporu. Uda tej drugiej przyjęły ją chętnie i ciepło. A tam, przy samym zwieńczeniu ud to nawet całkiem gorąco co czuć było nawet przez dżinsy jakie miała na sobie leżąca na podłodze właścicielka. Ta zaś roześmiała się na całego nieskrępowaną radością gdy usłyszała co miała jej do powiedzenia.

- Też złapałaś tego bakcyla z kamerką? - blondyna ucieszyła się wyczuwając w kumpeli bratnią duszę tego swojego małego, skrywanego zazwyczaj hobby i pasji. - Też lubię z tobą nagrywać. Masz takie bajeranckie pomysły! - Eve z czułością pogłaskała policzek nachylonej nad nią kobiety i patrzyła na nią z oddaniem i uwielbieniem. - A wiesz, że dziwnym zbiegiem okoliczności zabrałam ze sobą sprzęt? Mam w samochodzie. Tylko smartfon mam w tylnej kieszeni. - powiedziała z trudem sznurując usta w prowokująco - kpiącym uśmieszku wciąż gładząc policzek i włosy Lamii w czułym geście.

- Chyba zostanę reżyserem... kina akcji - sierżant wysapała z trudem, jeszcze zachowując granice rozsądku do tego stopnia, by nie rozerwać ubrania, tylko niespokojnie, pospiesznie rozpinać guziki flanelowej koszuli na ciele pod spodem. Przerwała kiedy wyszła rewelacja z telefonem. Macnęła pośpiesznie, wpychając rękę pod ich ciała w poszukiwaniu odpowiedniego sprzętu.
- Ale ty będziesz moją największa gwiazdą - dodała zanim zamieniła słowa w czyny, wpijając się łapczywie w drugie usta.

Gorączka emocji i entuzjazmu też musiała się udzielać i drugiej stronie. Bo w niczym nie powstrzymywała dłoni rozpinającej jej guziki i w końcu pod odkrytą flanelą ukazał się jasny podkoszulek. Na nim już widać było wyraźniej przyśpieszony oddech blondyny i ładnie kontrastował z ciemnym materiałem flaneli i błękitem spranych dżinsów. Gdy dłoń Lamii zawędrowała między podłogę a błękit tych dżinsów te uniosły się nieco w górę aby ułatwić jej wydobycie niewielkiego prostokątnego kształtu z tylnej kieszeni. Ale podstępna blondynka wykorzystała ten moment aby znów objąć ramionami i ustami swoją kumpelę. Jej dłonie zaczęły chaotycznie błądzić po jej włosach, ramionach i plecach dając wyraz coraz większemu zaangażowaniu w cokolwiek się właśnie zaczynało. Przerwała dopiero gdy zauważyła niewielki relikt technologii dawnych czasów w dłoni kumpeli.

- A ty będziesz moją największą reżyser i scenarzystą w jednym! - zrewanżowała się uśmiechając się do niej kosmato i lubieżnie. Puściła Lamię za to wyciągnęła daleko ramiona jakby chciała się przeciągnąć leniwym, kocim ruchem tak kontrastującym z gwałtownością prezentowaną przed chwilą. Udami mocniej objęła talię kumpeli i popatrzyła na nią koso. - Jej i znów mnie masz. - zamruczała kusząco patrząc na swoją największą panią reżyser i scenarzystę w jednym. - A tu jeszcze jest tak brudno. I to mnie kręci. Masz jakiś scenariusz? - wyznała rozglądając się wymownie po tej zawalonej kurzem, śmieciami i zaschniętym błotem podłodze. Jej czyste ciało i ubranie rzeczywiście wydawało się tutaj jedyną czystą rzeczą w zasięgu wzroku. Ale na koniec wymownie przygryzła swój paznokieć ciekawa czy kumpela już zdążyła coś wymyślić.

- Scenariusz? - Mazzi powtórzyła mało przytomnie, robiąc niezbyt mądrą minę. Że też wymagali od niej myślenia i to teraz, w takiej chwili. Potrząsnęła głową, wzrok jej uciekł na zostawione przy stołu gamble.
- Scenariusz… - powtórzyła, marszcząc brwi i kalkulując. Aby wspomóc proces zagłębiła twarz w dekolcie Eve, sprawdzając smak skóry między jej piersiami. Magiczna metoda pomogła i tym razem.
- Mam skorupę - ruchem głowy wskazała porzuconą przy torbie ramonę - Co powiesz na molestowanie i wyzysk przez złego, gangera? Biedna, samotna dziewczyna, złapana i wykorzystana gdzieś na Pustkowiach… normalnie kroi się dramat - ostatnie dodała znów z wysokości jej piersi.

- Mmmm.... - Eve zamruczała jakby też już miała troszkę kłopotów z koncentracją. Ale z takich przyjemnych rejonów bo jej dłonie napierały na kark i plecy kumpeli zachęcając ją do tak ciekawej metody badania swojego ciała. - Wiesz? Ty naprawdę masz do tego talent. Może zajmiesz się tym na poważnie co? - fotograf zdobyła się nawet na w miarę trzeźwe spostrzeżenie gdy popatrzyła gdzieś w okolice swojego dekoltu i twarzy Lamii. Uniosła brwi do góry i pokiwała swoją krótkowłosą głową na znak, że dostrzega w niej ten talent jak najbardziej na poważnie. Ale nie wymagała deklaracji i zobowiązań od ręki. W zamian znów się wesoło roześmiała i pocałowała ją w usta. - Swietny scenariusz! Idealny do tej scenerii! Zwłaszcza jak będzie chodziło o molestowanie od takiej seksownej gangerówy. - pogładziła po policzku swoją gangerówę i pocałowała ją jeszcze raz w usta. - Mam iść po sprzęt czy wolisz kręcić z ręki? I wiesz, że ja lubię jak widać mi twarz i jak mam dużo do ustnych zaliczeń? - zapytała z wesołymi ognikami w oczach gdzie było widać gorączkową chęć współpracy w planowanym właśnie dziele.

Tyle pytań, a tak mało siły aby odpowiedzieć… skoro skupienie już było nadludzkim wysiłkiem. Pytania… masa pytań, na teraz? Nieee, miały w końcu dwie godziny co najmniej. Chyba… dlaczego tak ciężko szło się skupić?

- Potem… potem nakręcimy - Lamia wychrypiała, pakując łapę pod podkoszulkę blondynki i bezceremonialnie podwijając ją do góry. Zębami pomogła sobie odchylić miseczki biustonosza, jednocześnie majstrując na ślepo gdzieś w okolicach jego zapięcia, a raczej rozpięcia.

- Tu… teraz… chcę cię tu… i teraz - domamrotała zanim nie zaatakowała wargami tak pięknie sterczącej brodawki, pomagając sobie w zmaganiach językiem i zębami. Palcami przejechała po oddychającym ciężko brzuchu aby rozpiąć guzik spodni. Spodnie nie były potrzebne ani Eve, ani jej.

- Tak, tak, o tak.. - Eve też chyba nie do końca już rejestrowała co i jak, czy coś mają nagrywać czy nie. Nie. Była tutaj ta twarda, zakurzona podłoga i one dwie. Żywe, gorące, miękkie i rozgrzane emocjami. Jakby na przekór martwej, szarej, gradowej naturze jaka ich otaczała gdzieś na dalszym planie. Dłonie blondyny sprawnie pomagały Lamii rozpiąć spodnie a biodra uniosły się by mogła przeciągnąć te sprane dżinsy przez jej długie nogi. W międzyczasie blondyna sprawnie pozbyła się własnej podkoszulki i biustonosza więc gdy Mazzi przeciągnęła ostatnią nogawkę spodni przez jej stopy miała przed sobą nagie, chętne ciało blond kumpeli podane na podłodze i gotowe do skonsumowania.
- Chodź, chodź! - Eve niecierpliwie przyzwała ją gestem dłoni i zniecierpliwionym spojrzeniem.

- Ty chodź na mnie - odpowiedziała równie niecierpliwie, szarpiąc się z własnymi ciuchami, a wzroku coś nie mogła oderwać od towarzyszki. Ręce też jej uciekały do chętnego ciała tuż obok, przez co rozbieranie się przeciągało i było bardzo chaotycznie.
- Chodź Eve - złapała ją za ręce ledwo spodnie zjechały do kostek, a podkoszulka zniknęła wśród gruzu, rzucona beztrosko tam gdzie nie przeszkadzała.

- O, tak to chyba jeszcze nie próbowałyśmy! - blondyna dała się złapać, pociągnąć i ustawić w odpowiedniej pozycji. Taką zamianą ról wydawała się tak samo zaskoczona co ubawiona. Ale bynajmniej nie sprawiało jej to przykrości. Ustawiła się odpowiednio nad ciałem kumpeli i zaczęła wodzić dłonią po jej biodrach, udach i podbrzuszu celowo pewnie omijając te najciekawsze miejsce. - I co teraz robimy? Pani reżyser? - odchyliła głowę do tyłu aby zerknąć na leżącą na podłodze Lamię. Znów udało jej się przybrać ton i minkę naiwnej i niezbyt rozgarniętej blondyneczki jakiej trzeba wszystko tłumaczyć i pokazywać. Ale wdzięczny uśmiech i wesołe spojrzenie sugerował pełną chęć współpracy.

- A nie miałaś przypadkiem mieć ustnego zaliczenia? - saper klepnęła ją w pośladek, bujający się gdzieś ponad jej głową. Poruszyła też niespokojnie biodrami, prychając na całą scenę. Znowu trafił się jej niezbyt pojętny ale jakże zaangażowany materiał do przeszkolenia… uwielbiała to droczenie.
- No dobrze, rób to co ja - zgodziła się łaskawie, całując wzgórek łonowy i wodząc palcami przy pachwinach aż do momentu, gdy w końcu zassała ten najczulszy punkt przechodząc do konkretów.

- Ah no tak! Ustne zaliczenie! Teraz już sobie przypomniałam! - Eve potrafiła rozkosznie przekonywająco odgrywać mało pojętną blondyneczkę. Stęknęła, sapnęła i trochę zabujała bioderkami gdy Lamia zaczęła prowadzić swój przykład światopoglądowy o co tu chodzi. Na słuch i ruch to tej drugiej bardzo musiało to przypaść do gustu. Ale i sama zrewanżowała się podobnie. Jej krótkowłosa główka pochyliła się w końcu nad samym wnętrzem Lamii i poczuła na sobie jej oddech, usta, język i to wszystko razem kumulowało się gdzieś między jej udami. Blondynka jak zwykle, okazała się bardzo zdolna w tym temacie i pracowicie pracowała na swoją mistrzowską renomę w tej materii. Pracowała ustnie i językowo a gdy się jej udawało pomagała sobie i ręcznie. Jej oddech zaś przyspieszał tak samo jak Lamii i oba ciała coraz bardziej buzowały od tej wzajemnej namiętności.

Fotograf starała sie, aby Mazzi zapomniała gdzie się znajdują i po co jadą. Nie dało się skupić na smutkach i rozterkach, mając ją przy sobie, na sobie i w sobie. Szczególnie, że wiedziała co robi, a może to saper tak się nakręciła? Na zmianę robiło się jej duszno i gorąco, mięśnie szybko reagowały skurczami w odpowiednich momentach. Odpalony smartfon leżał gdzieś z boku, a może to Eve go trzymała? Nie szło spamiętać detali, gdy nos i usta, a co za tym idzie mózg otumaniał smak i zapach drugiej kobiety, do tego niepróżnującej. Szczyt nadszedł równie gwałtownie, jak zaczęła się cała akcja, obezwładniając i rozluźniając jednocześnie. Chwila braku tlenu, zaciśniętych szczęk i głośniejszego jęku, tłumionego przez zaciskające się wokół głowy uda.

Z Eve wyglądało podobnie. Dlatego pewnie na chwilę opadła bezwładnie kładąc się na ciele kumpeli i tylko ciężko dysząc. W końcu zdołała się roześmiać wesoło. Pocałowała ją jeszcze raz w sam środeczek tego co dopiero skończyła ustnie zaliczać. Tak z uczuciem, czułością i miłością. - Ale spontan! Ja cię kręcę… - nie przestawało jej to widocznie bawić nawet jak wstała z Lamii i przekręciła się tak by zalec obok niej. Teraz też ją pocałowała tylko w te górne wargi. I też z uczuciem, czułością i miłością. - O ja, było bosko! Dawno się z kimś tak bez sensu i planu nie bzyknęłam. Myślę, że tak od czasu wizyty w jednym kiblu co mnie takie jedne a nawet trzy niecnoty niecnie zaciągnęły na niecne rzeczy. - pokiwała głową bawiąc się sutkiem kumpeli i tylko na koniec pozezowała na nią z rozbawieniem sprawdzając jak ta zareaguje na te dyrdymały paplane w błogim rozleniwieniu.

- We trzy cię tak molestowały? Straszna straszność - sierżant mruknęła sennie, przerabiając właśnie etap błogiego rozleniwienia i ogólnej Nirvany. Przymknęła oczy, nieruchomiejąc aby nie zburzyć niechcący magii chwili.
- To dzięki tobie. Gdyby był tu ktoś inny pewnie… nie byłoby aż tak spontanicznie. - parsknęła - I zajebiście. Ale to tylko dzięki tobie, bo sama taka jesteś… i prowokujesz - dodała tonem skargi, gładząc dłonią pośladek u góry - Tym, że jesteś obok… jawna prowokacja, nie sądzisz?

- Tak myślisz? - Eve nawet trochę nasunęła się na bok Lamii aby saperska dłoń miała swobodniejszy dostęp do jej pośladków i całej reszty. A dłoń czuła ciepłe, żywe i przyjemnie gładkie ciało upstrzone drobinkami grudek, kamyków i pyłu zebranego z podłogi. - Dobrze, że tą obrożę z zabawką to mam w samochodzie a nie na sobie bo wtedy bym mogła tylko przytakiwać i musiała robić wszystko co sobie zażyczysz. - blondyna westchnęła z całkiem udanym poczuciek ulgi, że jej się chociaż w tym detalu upiekło. Popatrzyła wesołym wzrokiem na leżącą trochę obok niej a trochę pod nią kumpelę.

- Oj no bo wiesz, w tobie jest coś takiego, że to samo tak mi wychodzi. Myślę, że to chemia między nami. Nadajemy na tych samych falach, kręcą nas podobne rzeczy dlatego w lot się dogadujemy. Właściwie miałam ochotę na jakiś numerek z tobą odkąd wiedziałam, że z tobą pojadę no a jak na szczęście spadł ten grad to już w ogóle… - blondi nadawała bez zahamowań i kompletnie nie zafrapowana. Gadała swobodnie jakby gadała o pogodzie albo życiu seksualnym obcych im osób czy w ogóle fikcyjnych postaci.

- A z tamtym kiblem no masz rację, straszna straszność, dobrze to ujęłaś. Najpierw jedna ściągnęła spodnie i musiałam ją zaliczać ustami. Z przodu i z tyłu! - Eve mówiła że świetnie udawaną mieszaniną skargi i oburzenia. Tylko przy tym uniosła kciuk do góry i blond główka wykonała aprobujące ruchy głową. - No a potem była taka kumpela i razem lizałyśmy stopę takiej jednej co stała nad nami jak kat na dobrymi duszami. No to to było nawet fajne. - zgodziła się łaskawie patrząc z przekonaniem na twarz właścicielki owej stopy zupełnie jakby naprawdę nie kojarzyła powiązań między tym co się działo w ostatni weekend a tym co tu i teraz. - Ale potem przyszło najgorsze. - przerwała aby podkreślić kumpeli ten fakt i nawet uniosła się nieco do góry. - Wyobraź sobie ta co stała usiadła mi na twarzy! No w ogóle nie mogłam oddychać nawet jak otworzyłam buzię tak bardzo jak tylko mogłam! - poskarżyła się na tą najstraszniejszą straszność a przy tych pełnych skargi i zażaleniach słowach i tonie oczka śmiały jej już się na całego, główka chodziła w górę i w dół w oznace pełnej aprobaty a do tego jeszcze oba kciuki powędrowały wysoko w górę na znak wsparcia.

Podobna trauma wymagała wsparcia od ręki, co też Lamia uczyniła, zdejmując z siebie blondi, a potem kładąc się tuż przy niej i obejmując ramionami na znak, że teraz jest bezpieczna, no i żadne bezeceństwa już jej nie grożą.
- Mój Boże… - przybrała przerażoną minę, kołysząc kumpelę w ramionach - Taki koszmar, toż to do końca życia będzie ci tkwiło w pamięci. Taka trauma, taki dramat… i jeszcze oddychać nie mogłaś. Moja ty biedna… - pocałowała ją troskliwie w czoło - Nie bój się, już nikt więcej ci takiej krzywdy nie zrobi. Nie póki ja tu jestem. Kiedy dojedziemy do miasta z tego wszystkiego postawię ci drinka, albo i trzy… co ty na to? Przynajmniej tak na chwilę zagłuszysz bolesne wspomnienia. Na pewno w tej dziurze trepów mają bar.

- Naprawdę? - Eve wdzięcznie i płynnie weszła w rolę wdzięcznej foczki. Mocniej przykleiła się do drugiego nagiego ciała obejmując i przyciskając się do niego ochoczo. - Jej, jesteś dla mnie taka dobra! Jak ja ci się odwdzięczę? - zapytała wciąż obejmując Lamię i delikatnie skubiąc kosmyki jej włosów z tyłu głowy tudzież sprawnie pobudzając opuszkami palców jej kark.

Mazzi patrzyła na nią długo, z gęby zszedł jej uśmiech. Milczała, patrząc blondynce w oczy z nagłą powagą, nie pasującą do frywolnych gierek sprzed chwili. Oddychała powoli, licząc do trzech między wdechem, a wydechem. Wzmocniła uścisk, jakby bojąc się żeby nie stracić kontaktu. Wreszcie, przymknęła oczy i westchnęła.
- Nie znikaj, tylko o to cię proszę.

Kumpela chwilę milczała, może przypatrywała się twarzy ciemnowłosej a może spodziewała się jakiegoś dalszego ciągu wypowiedzi. Ale w końcu nachyliła się nad nią co poczuła swoim ciałem odbierającym ruchy drugiego ciała. Poczuła jej pełne, delikatne usta układające się równie delikatnym pocałunkiem na jej własnych ustach.
- Nie bój się nie zniknę. - obiecała cicho ledwo oderwała swoje usta od jej ust i pocałowała je jeszcze raz. Powoli, czule i ostrożnie.

- No i weź! Gdzie ja bym taką drugą panią reżyser znalazła! Albo panią profesor od biologii. - zawołała znacznie weselej i roześmiała się do tego radośnie. I znów wylądowała ustami na Lamii. Zaczęła znów od ust ale szybko przeszła na jej szyję i schodziła niżej ku jej piersiom.

- Dziękuję Eve - wyrwało się saper zanim zdążyła opanować nagły napływ ulgi. Chciała wierzyć w tę obietnicę i mieć nadzieję, że sama czegoś nie spieprzy po drodze. Ani tym bardziej nie wyrządzi blondi krzywdy.

- A fakt - potrząsnęła głową, wracając do jakże przyjemnej rzeczywistości. - Coś mi się wydaje, że miałaś się starać na piatkę w tym semestrze - ściągnęła usta w dzióbek, lecz długo tak nie wytrzymała. Znów na jej twarz powrócił uśmiech - Właściwie gadałam ze Stevem o tym bootcamp. Wojo to beton, gdyby gdziekolwiek wyciekło że brał udział w pornolu… miałby przejebane delikatnie rzecz ujmując - przewróciła oczami, głaszcząc Eve po skórze między łopatkami - Ma tam jakiś ten swój reprezentatywny stołek, który oczywiście dostał czystym przypadkiem, fartem i jako figurant. Nie żeby jakiś tam kapitan jednostki specjalnej musiał dużo umieć… no ale patrzą mu na ręce. Gdyby zobaczyli zamiast nich jego fiuta, pewnie by poleciał. W końcu cała ta oficerska banda, taka ich mać, musi być reprezentatywna, dawać dobry przykład i nim świecić… jak psu jajca na wiosnę. Niemniej gdybyś nie miała nic przeciwko to w sobotę wieczorem możemy wpaść do ciebie i coś nagrać, na początek bez tej jego krzywej, paskudnej gęby. W sumie może i lepiej, jeszcze by ci poszła klisza w kamerze i obiektyw popękał. - wygłosiła tyradę tonem starej dewoty.

Gdy na chwilę wróciła surowa i wymagająca profesor od biologii twarz blondyny pojaśniała z uśmiechu i energicznie pokiwała głowką na znak potwierdzenia i aprobaty. I rzeczywiście jej usta i język znaczyły mokry ślad na piersiach Lamii stopniowo zjeżdżając niżej i niżej. Teraz już fotograf przesunęła się gdzieś na brzuch saper a nawet jego dolne rejony gdy podjęła poruszony temat.

- Nie dziwię się. - wzruszyła nagimi i nieco już przysmarowanymi brudem ramionami. - To mundurowy i oficer, oni tak mają jak mówisz. Poza tym wiesz, co by nie mówić no to oglądać porno a robić porno to ogromna różnica. Prawie wszyscy chcą robić to pierwsze a prawie nikt tego drugiego. - znowu wzruszyła ramionami na znak, że tak ten świat działa i tutaj raczej wiele się zmienić nie da. Nawet ramiona rozłożyła na boki dla pełniejszej wizualizacji. A potem je złożyła gdy opadła na egzaminowany fragment anatomii Lamii aby spróbować zawalczyć o tą piątkę. - A sobotę jak czegoś nie pochrzaniłam to chyba mam wolną to wpadajcie. Zwłaszcza na filmowanie. Ale jak nie to też wpadnijcie. Może on nieśmiały i musi mieć czas by się oswoić? - Eve mówiła swobodnie i wesoło na chwilę tylko przerywając ustne zaliczenie na korzyść prac ręcznych nad egzaminowanym materiałem. Znów jej oddech przyśpieszał a twarz nabierała rumieńców.

- A tak w ogóle jak gadamy o nagrywaniu… - wymownie uniosła swoją twarz znad podbrzusza Lamii aby posłać przez całą długość jej korpusu znaczące spojrzenie, że to całkiem interesujący ją temat. - Nagrywamy coś teraz? Coś mówiłaś, że masz jakiś projekt. A ten grad i tak pada… - Eve wdzięcznie wzruszyła w wymownym geście ramionami na znak, że jej się to wszystko układa w sensowną i logiczną całość.

- Grad? Projekt? - rozkojarzona Mazzi nie załapała o co właściwie się rozchodzi. A już zaczynało się ponownie robić tak przyjemnie. Niestety trzeba było myśleć, skupić się - Jezu… Eve - jęknęła z pretensją, zbierając się do kupy mimo niesprzyjającej sytuacji i tych zręcznych palców gdzieś wewnątrz niej.
- Projekt… rany… - położyła dłoń na twarzy i przejechała nią w dół, do brody. Pomogło złapać kontakt z rzeczywistością - No tak, coś było. Chodź… zapalić, sprzęt zebrać. Podumamy nad scenerią i scenariuszem.

- Dobrze. - Eve jeszcze raz wcisnęła się paluszkiem i języczkiem we wnętrze kumpeli i łaskawie dała za wygraną. Jakoś obie wstały pomagając sobie nawzajem i mając podobnie wyborne i rozochocone humory. - Dobrze, że tu nikogo nie ma. Bo tak dwie gołe baby latają po starej stacji to zaraz by afera była. - zaśmiała się fotograf i chyba ta sytuacja rzeczywiście ją bawiła. Właściwie tak skutecznie się rozebrały razem i nawzajem, że obie były nagie. Jeśli nie liczyć pamiątek jakie zostawiła po sobie niezbyt czysta podłoga. - No to chodź do samochodu. - blondyna z pewną ciekawością wyjrzała za próg ale widać było tylko jej samochód i świat zawalony spadającym gradem zaraz za tym jak daszek nad dystrybutorami kończył swoją ochronną działalność. Naga blondyna z łobuzerskim uśmiechem pokicała szybko ku osobówce dobierając się do bagażnika gdzie miały pochowane większość zabranych toreb i plecaków. - To co mam zabrać? Sprzęt czy coś jeszcze? - zapytała szperając w swoich torbach i plecakach gdy wyjmowała już trochę znany Lamii z widzenia sprzęt do nagrywania jaki zabrała też i na ostatnią, niedzielną wizytę u Betty.

- Jeśli ktoś by nas teraz zobaczył, to raczej nie chciałby rozmawiać z nami o Jezusie - Lamia zaśmiała się wesoło, równie nieubrana co kumpela. Grzebała w torbie rzuconej na tył wozu, przeszukując szpargały, ciuchy i oczywiście prezenty od Madi.
- Sprzęt na pewno… coś jeszcze? Ubranie. Musimy się ubrać jeśli to ma mieć sens. Kajdanki, albo kawałek liny. Przydałaby się jakaś płachta, albo chociaż stary koc, inaczej będziemy wyjmować z tyłków żwirek - dodała lekko, nie za bardzo przerażona podobną perspektywą. Odłamek w te czy wewte? I tak miała ich wciąż sporo pod skórą.
- O tutaj jesteście - mruknęła i pomachała w powietrzu paczką papierosów - E, masz ogień?

- Ogień? Tak, powinien być w schowku. - blondyna wskazała dłonią na schowek w desce rozdzielczej. Gdy Lamia tam zajrzała wśród różnych szpargałów znalazła nawet i zapałki i zapalniczkę. - Kajdanek to nie mam. Ale mam to. Może być? - zapytała wygrzebując z bagażnika i zwój linki i elastyczne taśmy do obwiązywania bagażu. - A koc. No właściwie zależy na czym ci zależy. Jak jako posłanie to będzie no posłanie właśnie. Jeśli chcesz jakieś legowisko czy coś podobnego. A jak wolisz, żeby było bardziej jak przypadkowa sceneria no to bez. No chyba, że chcesz do czegoś konkretnego tego koca to wtedy jasne, lepiej wziąć. Ja jestem niewolnicą X Muzy więc jestem gotowa do wszelkich poświęceń. A w ogóle to masz jakiś scenariusz? - Eve mówiła i brzmiała tak jak na zawodowego fotografa, filmowego eksperta i speca od obróbki zdjęć i filmów przystało. Brzmiała profesjonalnie i poważnie. Brzmiało całkiem sensownie. Tylko cały efekt psuło to, że była kompletnie naga. Co niejako samo w sobie wypaczało sens jej słów i tworzyło zabawny paradoks. Dziewczyna zapakowała na ramię różne aparaty, kamerki i jeszcze wzięła małą torbę ze sobą po czym zamknęła bagażnik i ruszyła z powrotem w stronę budynku stacji zostawiając na zapylonym asfalcie ślady swoich bosych stóp.

Przypadkowe ruiny nie miały wygód, tylko gruz, syf i czasem pająki lub inne zmutowane tałatajstwo. Na pewno nie puchy, satyny i koce.
- Lecimy na dziko, bez wygód. Będzie bardziej naturalnie - popalając papierosa saper rzucała czujnym spojrzeniem po okolicy. Odpowiednio zrujnowana… idealna.
- Zaczniemy od ubrania się i związania jeńca - zaczęła mówić zadumanym tonem - Trochę cię rozczochramy, chcesz to podmalujemy ci oko na fioletowo, bo przecież cię nie uderzę… i tutaj można pójść w dwie strony. Albo napad z bronią w ręku - z tobołka wyjęła prezent od Madi, celując nim w blondynę niczym z pistoletu - Spotkanie gdzieś na Pustkowiach, zwinęłam ci furę czy coś tam, związałam i bez cienia litości wykorzystam. Ewentualnie - zmieniła ton i minę - Jesteś zbiegiem, albo wyznaczono za ciebie nagrodę. Komuś podpadłaś, ja będę łowcą głów. Zatrzymamy się tutaj na przerwę, posiłek, odpoczynek czy co tam… a że nie lubię kryminalistów to cię odpowiednio oćwiczę - wyszczerzyła się jawnie i bezczelnie - Zrobie ci z tej uroczej dupki jesień średniowiecza… na taśmie. Na serio to Madi dorzuciła wazelinę, będzie bez ofiar.

- Ooo! Ale czad! - blondyna zareagowała bardzo entuzjastycznie na to co zaproponowała jej kumpela i na to co pokazywała. Już rozochocone spojrzenie i potakujące ruchy głowy gdy słuchała tego wszystkiego jasno wskazywały, że jej się to wszystko podoba aż za bardzo. Szybko położyła swoje rzeczy na starym blacie i podeszła do Lamii i trzymanej przez nią zabaweczki.

- I to jest ten prezent od Madi?! Jeej! Ona jest cudowna! Dokładnie wie czego nam trzeba! - roześmiała się biorąc czule zabaweczkę którą z Madi tak ładnie i wspólnie zabawiały się w ostatnią niedzielę. Pogłaskała, podotykała, popieściła z wyraźną lubością.
- Mam z nim związane bardzo miłe wspomnienia. - wyznała kumpeli z zapraszającym uśmieszkiem. - I mówisz, że jeszcze dorzuciła wazelinkę? No to w takim razie masz rację, to nie może się zmarnować. Musimy to zrobić choćby dla Madi. - pokiwała głową i odwróciła się nieco tyłem i bokiem próbując zerknąć na swój zgrabny tyłeczek o jakim właśnie rozmawiały. - I zgadzam się. Wygląda na wystarczająco kryminalnie aby go porządnie oćwiczyć. - powiedziała po chwili namysłu nim znów podniosła spojrzenie na twarz Lamii.
- Te targanie i wykorzystywanie bez litości też mi się podoba. - odwróciła się znów frontem do swojej ulubionej pani reżyser i objęła ją czule. - Wiedziałam, że na ciebie mogę liczyć z tym scenariuszem! - roześmiała się wesoło i z tej radości pocałowała ją w usta.

- Ale z tym limem to sobie darujmy. To i tak zawsze widać, że tylko narysowane. Lepiej już dodać więcej prawdziwego brudu aby osiągnąć sponiewierany efekt. No i musiałybyśmy wybrać gdzie to kręcimy w tej ruderze. Aha! Ja też coś mam! - blondyna wróciła do tonu filmowego eksperta patrząc po widocznych zakamarkach zrujnowanej stacji benzynowej ale na koniec uniosła palec i wróciła do swoich rzeczy. - Tak czułam, że może nam się przydać. - powiedziała z uśmiechem odwracając się twarzą do Lamii i prezentując w dłoniach tą samą obrożę jaką miała na sobie podczas niedzielnego wypadu do “Honolulu”.

Widok ten rozczulił saper, która aż westchnęła nostalgicznie, przejeżdżając palcem po srebrnym napisie “TOY”. Robiła się sentymentalna, trudno. Nic nie dało się poradzić, że jej również obroża nasuwała same pozytywne skojarzenia.
- Gdybym wiedziała kim i skąd jestem… spytałabym czy przypadkiem twój staruszek nie wpadł na moją matulę gdzieś te dwadzieścia lat temu - zachichotała, puszczając Eve oko - A tak trzeba się zdać na domysły, ale lepiej postawić na akcję. Kamera! - klasnęła dłońmi jakby robiła pierwszego klapsa do filmu.
- Kurde… nigdy nie malowałam nikomu lima, raczej je nabijałam. Nie wiedziałam że to nie wygląda naturalnie - wzruszyła ramionami trochę zakłopotana - Zaczniemy od wejścia do lokalu, potem cię przeszuram pod tamtą ścianę - machnęła ręką w lewo - Tam się zrobi przystanek i większość akcji. Tylko - zawahała się, pocierając nasadę nosa i gapiła się na towarzyszkę uważne - Widziałaś moje blizny. Dla mnie przeszuranie po żwirze nie jest niczym nowym. Z całego numeru najbardziej obawiam się, czy ci przypadkiem nie zrobię krzywdy. Realnej. Wiesz… zadrapania, albo mocniejsze szarpnięcia. Rzucenie na podłogę. Raczej zero czułości w grze wstępnej. Do którego momentu wolno mi się posunąć, czego nie tolerujesz… nie wiem, szarpania za włosy czy...ehhhh - wypuściła powietrze.

- Oj, Lamia, nie peniaj. - Eve uśmiechnęła się ciepło i łagodnie po czym objęła przyjaciółkę i pocałowała ją delikatnie i pocieszająco w usta. - To tylko trema. Nie myśl o tym, rób swoje. Tak jak wtedy u mnie za pierwszym razem. I wyszło bosko! - roześmiała się wesoło dziewczyna o krótkich blond włosach.

- Ale jak już musisz wiedzieć to na sucho w kuperek wolałabym nie więc tą wazelinkę jak masz to chętnie skorzystam. A potem cię tam przywitam bardzo chętnie i gorąco. - powiedziała stając obok niej i zerkając na wspólne manele jakby spodziewała się, że zaraz Lamia wyjmie tą maść i jej poda.

- Szarpanie za włosy no dziwne by było bez przy takim scenariuszu. Więc się nie krępuj. Z rzucaniem na ścianę czy podłogę też nie mam problemów. Wykręcanie ręki byle bez złamań i takich tam. Klapsy są seksowne więc bardzo lubię. Z liścia tak bez ostrzeżenia i na sucho to niezbyt lubię. No wiesz, może wyjść niezła scena. Jak jestem odpowiednio mocno nakręcona to nawet mnie to kręci. A z tobą pewnie będę. No ale bez złamań, bicia do krwi i takich tam. No i jak powiem, że kończymy to kończymy. Ale to tak mówię na wszelki wypadek. No i pewnie wiesz, że lubię ustne zaliczenia więc ustnie ci zaliczę cokolwiek zechcesz bo kawał apetycznej suczki z ciebie więc mam na ciebie ochotę całą od czasu gdy zobaczyłam cię na tamtym parkiecie. I chyba tyle. Właściwie jeśli bez krwi i złamań to powinno być w porządku. Tobie pewnie bym niewielu rzeczy odmówiła. I to jeszcze przed kamerką. I mówię ci, masz talent do takich numerów, powinnaś coś pomyśleć aby się zakręcić w tym interesie. Może nawet nagonię ci jakąś chętną dziewczynkę tu czy tam co nie ma oporów przed kamerką. - naga Eve stała obok nagiej Lami i pruła jedno zdanie za drugim tokując bez końca zupełnie jakby się wymieniały przepisami na ciasto i blondyna zastanawiała się czy wymieniła już wszystkie składniki i w odpowiedniej kolejności. A nie jakby właśnie umawiały się na detale kręcenia amatorskiego filmu dla dorosłych ze swoim własnym udziałem czy nawet możliwym współudziale osób trzecich w bliżej nieokreślonej przyszłości.

- Chętną dziewczynkę tu i tam powiadasz - Mazzi wyłapała najważniejszy detal i nie chodziło o preferencje blondyny co do numeru tak spokojnie omawianego gdzieś między kruszącymi się murami starej stacji benzynowej. Zabujała brwiami, przybierając minę wcielenia niewinności i, rzecz raczej nieczęsta, zaczęła się ubierać do zapowiadanej sceny. - Zostać legalnym, pełnoprawnym reżyserem kina akcji - kiwała ciemnowłosą głową, wydymając przy tym usta - Zdam się na opinię speca od kamer i plenerów - puściła Eve oczko, czułym gestem poprawiając jej odruchowo lekko potargane włosy. - Spróbujemy… czymś w końcu trzeba się zająć na wojskowej emeryturze, o ile zgodzisz się zostać dyrektorem kreatywnym… poza tym wyobraź to sobie - przybrała nostalgiczny ton, podpatrując jak przyjaciółka przygotowuje się do akcji - Idę z takim Krótkim gdzieś na oficjalne wyjście, gdzie ten wojskowy beton wzdłuż i wszerz. Jak by to wyglądało, gdyby ktoś się spytał czym się zajmujemy? On kapitan jednostki specjalnej, a ja? Producent filmów dla dorosłych - westchnęła i nagle roześmiała się w głos, klaszcząc w dłonie - A wiesz że to zajebisty pomysł jest?

- No nie?! - Eve aż się roześmiała gdy zorientowała się, że pomysł się przyjął. I śmiała się dobrą chwilę. - O i z dziewczynkami też dużo łatwiej niż z facetami w takim interesie. W końcu większość odbiorców to faceci więc wiadomo, że nie oglądają tego by oglądać drugiego faceta. My, obrotne i nowoczesne laski, niestety jesteśmy w mniejszości. - fotograf nadal się uśmiechając wróciła do blatu gdzie zostawiła swoje kamery i aparaty. Wzięła je do ręki i rozejrzała się po wnętrzu zaniedbanej stacji. - To jaki mamy plan? Muszę wiedzieć gdzie ustawić kamery. Znaczy tutaj czy będziemy gdzieś się przemieszczać? - Eve pewnie nie byłaby sobą gdyby mówiąc to nie wycelowała jeden z aparatów w sylwetkę nagiej kumpeli i słychać było kilka szybkich, suchych trzasków migawki aparatu.
 
__________________
A God Damn Rat Pack
'Cause at 5 o'clock they take me to the Gallows Pole
The sands of time for me are running low...
Driada jest offline