Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-05-2019, 08:27   #10
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację

- Moja pani, przygotowano obiad. Życzysz sobie kąpieli przed nim?- zapytała Cosette po francusku, zapewne po to by Szkot nie zrozumiał.
- Z przyjemnością. - Basia odpowiedziała po francusku, po czym uśmiechnęła się do stojącego obok Evana i zwróciła do niego mówiąc już po polsku. - Dziękuję za rozmowę.
- Cala pszyjemoszcz po moej sthonie.- odparł uprzejmie Evan, a Cosette spytała we francuskiej mowie.- I jak ci się podoba ta Agatka? Ponoć o jej wykształcenie się martwisz.
Magnatka podążyła za swoją ochmistrzynią.
- Ma być moją dworką, obiecałam że zajmę się jej wychowaniem. - Basia uśmiechnęła się do Cosette. - Nie przeszkadzała ci nazbyt?
- Trochę.- odparła ironicznie Francuzka podążając przodem.- A ty nie odpowiedziałaś na moje pytanie. Mam przekazać Barbarze, że musi bardziej się postarać byś jej córki nie oddaliła. Zasugerować jakieś konkretne formy przekupstwa?
- Ja… na razie się jakoś dogadałam z Agatą. - Basia zarumieniła się lekko. Była niemal pewna jaką formę przekupstwa zaproponowałaby Cosette, a może to tylko jej wyobraźnia? - Musi się nieco douczyć, mówi prostym… chłopskim językiem… Jakie formy przekupstwa?
- Złoto jest zbyt… plebejskie. Klejnoty, dzieła sztuki, własne ciało… potrafiła być bardzo uwodzicielska.- odparła z łobuzerskim uśmiechem kobieta. -Choć nieco nachalna w swoich awansach.
- Z pewnością warto by jej pokazać, że powinna się bardziej postarać. Pod tym względem są z córką bardzo podobne… zbyt pewne siebie. - Basia westchnęła ciężko. - Myślisz, że ściąganie na nas Barbary to rozsądny pomysł?
- Ani trochę. Ale na pewno zabawny. - oceniła szczerze Francuzka i dodała poważniej, gdy się oddalały od placu.- Wyruszymy po południu. Nie wyjedziemy zbyt daleko. Jeno do gospody pod Krakowem, tam już posłałam umyślnego by przygotował komnatę i łoże na twą noc z Michałem.
- Dziękuję. - Basia opuściła wzrok czując nagle potworną tremę. Czy naprawde sie na to zdobędzie? Pomysł był… słuszny. Sama zaproponowała takie rozwiązanie. - Wyjeżdżamy po obiedzie?
- Tak. Karoca już gotowa.- odparła uprzejmie Cosette.
- Ja.. nie wiem czy podołam. - Basia zacisnęła dłonie na materiale sukni.
- To nie takie trudne. Będziesz leżała i wykonywała polecenia. A on zrobi resztę. To nie tak że chcesz go w sobie rozmiłować. A nauki…- ochmistrzyni spojrzała za siebie na Evana.-... jeśli byś chciała, to potem znajdzie się ogier do miłosnych nauk.
- Ja… byłam tylko ciekawa jak wygląda… wczoraj widziałam tylko jego plecy i… - magnatka wzięła głęboki wdech. To wszystko było takie dziwne. Było tyle ważnych spraw, którymi powinna się zająć, a ona była w stanie jedynie myśleć o najbliższym wieczorze i o wszystkich kolejnych.
- Wiem… nie wiem czy była możliwość na kolejne podglądanie.- mruknęła ciepło Cosette z pobłażliwym uśmiechem.
Basia zerknęła na nią.
- Często macie schadzki?
- Nie. Czasami jeno.- odparła krótko Francuzka, gdy wchodziły do środka.- Pytać chcesz czy go miłuję? Może trochę. Nie tak mocno jak… kiedyś innych.
Basia zaśmiała się nieco smutno.
- Ciekawe czy ja kiedyś będę kogoś miłować. - Magnatka skierowała kroki w stronę swoich pokoi. - Ja go nie tknę… wątpię bym z kimkolwiek się odważyła.
- Moja droga… zwykle to oni rzucają się na nas niewiasty. Czy odważysz się protestować, gdy przyciśnie cię do ściany, a ustami przylgnie do twoich? Czy będziesz chciała protestować?- zapytała z powątpiewającym uśmieszkiem Cosette.
- Nie wiem… nigdy nie dane mi było być w takiej sytuacji. Po co jednak mają tak atakować swą panią, skoro sporo niewiast przy dworze, a one nie odprawią ich z niczym? - Basia westchnęła ciężko. - Czy kąpiel jest gotowa?
- Nie. Będę musiała posłać po pokojowe. - odparła ochmistrzyni kiwając z politowaniem głową.- Basiu. Basiu. Basiu. On się nie poważy, ale znajdą się tacy co się poważą… wierz mi.
Teraz to magnatka spojrzała na ochmistrzynię ze szczerym powątpiewaniem.
- Zdam się na twą ocenę życia dworskiego… ja.. chodzi mi tylko o to, że nie wiem jak się zachowam. Gdy pocałował mnie Józef… - Wzdrygnęła się na tamto wspomnienie.
Cosette skinęła ręką i wydała polecenia pokojowym. Te ruszyły przynieść balię i zagotować wody. A gdy zostały same, Francuska podeszła do jasnowłosej szlachcianki i naparła na nią ciałem dociskając do ściany. Chwyciła za dłonie i docisnęła nadgarstki do muru. Musnęła wargami jej usta pytając.
- A gdyby to nie ja… a Evan cię tak dociskał. Wyrywałabyś mu się ?
Przesunęła czubkiem języka po wargę Basi.
Magnatka jęknęła cicho. Dotyk Cosette sprawił, że momentalnie zrobiło się jej gorąco.
- Ja… ja.. chyba tak… jest ci miły… - Poczuła rumieniec palący policzki.
- Ale jest wielu innych gładkich szlachciców. No i… chciałabyś wraz ze mną… przesunąć ustami po jego… no tak… nie miałaś okazji zobaczyć, czy poczuć.- droczyła się Francuzka napierając udami na obszar między nogami Basi.
- Ja.. nie potrzebuję… jesteś ty… - Magnatka zaprzeczała choć wiedziała, że to nie była cała prawda. Chyba… chciała mieć mężczyznę dla siebie. Ale czy na pewno skoro nawet nie wiedziała co to oznacza?
- Och… skoro tak twierdzisz.- mruknęła Cosette i wpiła usta zachłannie w usta Basi całując ją namiętnie.
Szlachcianka odpowiadała na pocałunki, pozwalając myślom odpłynąć. Tak było dobrze… nie wiedziała co przyniesie przyszłość, ale na ten moment chyba była szczęśliwa.
Po krótkiej chwili namiętnych pocałunków, ochmistrzyni puściła dłonie szlachcianki.
- Zobaczymy jak długo twoje słowa będą prawdziwe. Jeszcze wiele przed tobą. - mruknęła kobieta poprawiają swoją suknię.
- Nie wiem kim musiałby być mężczyzna by przewyższyć cię w tej sztuce. - Magnatka spojrzała na swój strój. - czy… pomożesz mi się rozebrać?
- Jesteś jeszcze niedoświadczona.- zaśmiała się cicho ochmistrzyni i zmrużyła oczy dodając. - A gdyby była inna niewiasta na moim miejscu, co?
- Czy nie odpowiada ci, że lubię twoje towarzystwo? - Basia zmartwiła się nieco.
- Och skarbie. - zamruczała zmysłowo Cosette i pogłaskała dziewczynę po policzku.- Oczywiście, że bardzo mi to pochlebia. Chcesz bym wykąpała się z tobą?
- Będzie mi bardzo miło. - magnatka uśmiechnęła się.
- Podejdź do mnie.- odparła z uśmiechem ochmistrzyni już zzuwając swoje trzewiki.
Basia wykonała posłusznie polecenie.
- Nie wiem.. czy odpowiadałoby mi towarzystwo innej kobiety. Agata… Agata jest bardzo przyjemna. - Wyszeptała cicho. - Wacław… Evan… też są kuszący. Tylko…
- Tylko? - ochmistrzyni zabrała się za sznurowanie jej sukni. - Tylko nie wiesz jeszcze czego chcesz. Brak ci doświadczenia.
Magnatka przytaknęła ruchem głowy. Na razie jakoś ciężko było jej uwierzyć, że to może być naprawdę przyjemne. Co jednak sprawiało, że byli mężczyźni, którzy ją kusili? Może… może rzeczywiście znajdzie kiedyś kogoś dla siebie.
Suknia osunęła się na podłogę, Cosette zabrała się za podwijanie koszuli Basi. Służki weszły do komnaty wraz z balią.
- Postawcie ją i napełnijcie gorącą wodą, a potem wyjdźcie. - rozkazała stanowczo Cosette nie przerywając rozdziewania Basi.
Magnatka zerknęła na służące. Czy przyglądały się im? Ile z nich było wybranych przez Francuzkę? Zadrżała czując na sobie dotyk palców ochmistrzyni.
Niewątpliwie obie zerkały, gdy ciało ich pani było odsłaniane na ich oczach. Niemniej nie było w tym nic zdrożnego. Wszystkie wszak były niewiastami. Jednakże ostatnie wydarzenia odmieniły postrzeganie szlachcianki. Tak więc ta od razu zauważyła, że służki dobrane przez ochmistrzynię są młode i ładne.
Gdyby tak mieć tylko pięknych ludzi w swoim otoczeniu… Basia dała sobie zdjąć koszulę i spojrzała na Cosette. Życie wtedy byłoby o tyle przyjemniejsze.
Jej kochanka skupiona była na rozdziewaniu jej do kąpieli i wydawała się nie myśleć nad niczym innym. Zaś łaziebne zerkając na już golutką Basię chichoczą nalewały podgrzana wodę z wiader do balii. Magnatka sama sięgnęła do upiętych ciasno włosów by uwolnić długie blond fale. Czy naprawdę potrafiłaby kogoś przyciągnąć do siebie swym ciałem? Niepewnie przesunęła dłonią po odsłoniętej piersi cały czas zerkając na ochmistrzynię. Ta była jednak niewzruszona jej popisem. A może to była poza ? Służki jednak zerkały z uśmieszkami na twarzach.
Cosette podeszła do balii i zanurzyła palce w wodzie.
- Za gorąca. Jagna przynieś nieco zimnej wody i dolej. - zawyrokowała, a młodsza służka dygnęła i pognała do drzwi wykonać polecenie.
Basia powstrzymała westchnienie. Miała ochotę na tą kąpiel… do tego oziębłość Cosette. Nie była do niej przyzwyczajona. Wzięła szczotkę i usiadła na fotelu. Z mocno ściśniętymi nogami zabrała się za rozczesywanie włosów, pozwalając ochmistrzyni wypełnić swoje obowiązki.
Druga służka czekała niepewna co ma robić, więc Cosette zwróciła jej uwagę.
- Rozczesz swojej pani włosy.
Więc podeszła niepewnie do Basi i wyciągnęła dłoń po szczotkę.
- Mmmogę? - zapytała niepewnie.
- Oczywiście. - Magnatka podała służącej szczotkę, pozwalając by ich dłonie na chwilę się spotkały. Uśmiechnęła się do dziewczyny i odrzuciła włosy na plecy.
Służka zabrała się z pietyzmem za rozczesywanie pukli Basi, palcami drugiej dłoni wodząc po jej szyi i barku. Dotykając nagiej skóry szlachcianki. Cosette udawała, że tego nie widzi zajęta kąpielą szykowaną dla magnatki.
Magnatka odchyliła delikatnie głowę, eksponując szyję na dotyk służącej. Musiała przyznać, że było to bardzo przyjemne. Uśmiechając się przyglądała się cały czas Francuzce.
Ta pochylona nad balią nieświadomie prezentowała swą linię pośladków Basi i służącej. Rozczesująca włosy dziewczyna robiła to trochę niedbale, bo jej wzrok za często schodził na biust szlachcianki, a palce muskały obojczyk. Tak… z pewnością ten rudzielec był jedną z Cosette.
Magnatka delikatnie pochwyciła dłoń dziewczyny trzymającą szczotkę i uśmiechnęła się do niej.
- Odrobinę delikatniej. - Ni to wymruczała ni powiedziała, po czym puściła służącą.
- Ttakk. -odparła drżącym głosem rudowłosa i bardziej pieszczotliwie oraz wolniej zabrała się za czesanie. Tymczasem młodsza służka przyniosła i wlała dzban zimnej wody do balii, by potem razem z Cosette zabrać się za wymieszanie dłońmi gorącej i zimnej wody.
Basia odchyliła się nieco eksponując mocniej swoje piersi i przymknęła oczy, ciesząc się delikatnym dotykiem. Czy przywyknie do tego? Tak długo wszystko musiała robić sama, albo nawet pomagać innym. Łatwo było przywyknąć do rozczesywania włosów, do leniwych ruchów szczotki prowadzonej obcą dłonią. Ale… czy łatwo było przywyknąć do bycia naga w takiej sytuacji i dotyku palców rudowłosej służącej na szyi i policzkach.
- Kąpiel gotowa, czeka tylko na to asz raczysz sobie jej zażyczyć. - usłyszała uprzejmy głos Cosette.
- Dobrze. - Basia podniosła się z fotela pozwalając dłoniom służącej przesunąć się po własnym ciele. Obróciła się i uśmiechnęła do rudej dziewczyny. - Dziękuję.
- Nie trzeba. - odparła służka kraśniejąc na policzkach. A Cosette rzekła krótko. - To wszystko. Zgłoście się w kuchni. Trzeba wyszykować wieczerzę dla trojga.
I dziewczęta pospiesznie opuściły komnatę.
Magnatka podeszła do stojącej obok Francuzki.
- W takich chwilach aż ciężko mi uwierzyć, że moje względy są ci miłe. - Uśmiechnęła się i wypinając nieco zanurzyła dłoń w wodzie.
Cosette uderzyła dłonią wypięty pośladek szlachcianki.
- Nie mogę się roztkliwiać nad twoją urodą przy innych, zwłaszcza przy służbie. Muszą mieć do mnie respekt, a nawet się nieco bać. Tak się zachowuje posłuch. - wyjaśniła podchodząc do drzwi. - Co innego, gdyby któraś wpadła ci w oko. Wtedy mogłybyśmy spróbować ją zbałamucić.
- Wobec tego powiem ci gdy tak się stanie. - Basia zanurzyła się w wodzie. - Dołączysz do mnie?
- Taki mam plan. - odparła Francuzka zabierając się za rozdziewanie, cały czas zerkając na Basię. - Miła oku jesteś i w dotyku też.
- Tej rudej służącej chyba także dotykanie mnie odpowiadało. - Magnatka przyglądała się ochmistrzyni opierając się o balię.
- Czemu nie miałoby ? - naga ochmistrzyni prężyła mimowolnie swoje ciało, gdy rozpuszczała swoje włosy. Gdy podchodziła do balii, nie było w Cosette nic z chłodnej kobiety. Uśmiechając się lubieżnie przysiadła się na jej brzegu zanurzając nogi w wodzie. Rozchyliła szeroko uda i chwyciwszy za włosy kochankę pociągnęła jej oblicze ku swemu kwiatu. - Skoro tak bardzo ci zależało na mej… uwadze, to teraz zapłacisz za swój triumf.
Basia zaskoczona opuściła wzrok z twarzy Cosette na jej kobiecość. Czyżby… czyżby pobudziła ochmistrzynię? Z pewnością czuła zapach jej żądzy i widziała kropelki wilgoci, gdy Cosette władczo przejęła kontrolę nad sytuacją. Basia niepewnie sięgnęła językiem do kwiatu kochanki, starając sobie przypomnieć w jaki to sposób Cosette zaspokajała ją na korytarzu poprzedniego wieczoru.
- Dobrze… śmielej Basiu. - mruknęła jej kochanka nadal trzymając władczo za pukle, a drugą dłonią masując swoją pierś. - Nie bądź nieśmiała. Nie ukrzywdzisz mnie języczkiem.
Magnatka przytaknęła ruchem głowy i przywarła ustami mocniej do kwiatu Cosette. Jej zapach był odurzający, uniemożliwiał jakiekolwiek myślenie.
- Ooo tak. Dobrze ci idzie Basiu. - jęknęła kochanka drżąc coraz bardziej. Niewątpliwie działania szlachcianki, przynosiły efekty. Ocierała się podbrzuszem pragnąc więcej i więcej.
Czy ochmistrzyni nie zanurzała w niej przy tej zabawie palców? Basia miała problemy z koncentracją. Językiem badała każdą nierówność, dociskając w miejscach na które Cosette reagowała drżeniem. Nieco niepewnie sięgnęła dwoma palcami do kobiecości kochanki i zanurzyła je w rozgrzanym wnętrzu.
- Ooo ty mała figlarko. - zamruczała pożądliwie Cosette, nie przeszkadzając szlachciance w badaniach intymnego obszaru swojego ciała.
Czy to oznaczało, że było jej przyjemnie? Pomału poruszała palcami, nie przerywając zabawy językiem i całkowicie zatracając się w tych igraszkach. Musiało się Cosette to podobać, tak Basia czuła pieszcząc kochankę. Ciało ochmistrzyni drżało, z ust wyrywały się jęki, aż ostatni przyniósł cichy krzyk rozkoszy.
Basia odetchnęła. Udało się jej! Podniosła wzrok pełen satysfakcji na kochankę.
- To było bardzo przyjemne.- wymruczała Cosette głaszcząc czule po włosach jasnowłosą miłośnicę.
- Cieszę się… to wszystko jest takie delikatne. - Basia zerknęła na kobiecość kochanki sięgając pod wodą do swojego kwiatu. Była mokra! Czuła to mimo otaczającej jej ciało wody. Podnieciła się pieszcząc ustami Cosette. Lekko zawstydzona tym faktem oparła czoło o udo kochanki.
- Co teraz zrobimy?- zamruczała kocio jej kochanka głaszcząc po włosach zawstydzoną i pobudzoną zarazem dziewczynę.
- Ja… jest mi bardzo gorąco. - Wyszeptała cicho magnatka wprost w rozpaloną skórę Cosette. - Mokro…
- Połóż się więc w balii wygodnie, oprzyj o nią.- zaproponowała lubieżnie Cosette.
Basia spojrzała na nią niepewnie, ale już po chwili wykonała posłusznie polecenie.
Jej doświadczona kochanka zanurzyła się w ciepłej wodzie. Przytuliła swoje miękkie ciało do ciała szlachcianki. Przylgnęła ustami do szczytu jej piersi i pieściła go językiem, sięgnęła palcami między jej uda szturmując jej intymny zakątek. Poruszała palcami budując rozkoszne napięcie w ciele magnatki, tyle że nie było wahania w ruchach jej palców.
Basia pojękiwała coraz głośniej wijąc się pod kochanką. Sama nie wierzyła jak bardzo jej ciało pragnęło spełnienia. A Cosette pochwyciła Basię za włosy i boleśnie szarpnęła wymuszając wygięcie się dziewczęcia w łuk. Jej usta pieściły i całowały wyeksponowany tak biust jasnowłosej, a palce sięgały co chwilę do kielicha jej rozkoszy. Ochmistrzyni nie była czuła nie delikatna. Była najeźdźcą dumnie podbijającym uległe ciało swojej kochanki.
Magnatka nieco zaskoczona, jęknęła głośno dochodząc. Czy tak będzie gdy… gdy będzie ją brał mężczyzna. Mężczyzna który będzie się jej podobał? Basia oddychała z trudem.
- Chyba waćpannie kąpiel się spodobała.- wymruczała z lubieżnym uśmieszkiem Cosette.
- Nadal mi się podoba. - Głos magnatki także bardziej przypominał kocie mruczenie. Czuła, że jest jej przyjemnie. Ciepło. Ciężar ochmistrzyni bardziej cieszył niż przeszkadzał.
- Chcesz żeby nas któraś ze służek przyłapała?- zamruczała Cosette ocierając się biustem i namiętnie całując szlachciankę.
- Doskonale wiesz, że nie. - Wyszeptała Basia, niechętnie wypuszczając kochankę z objęć. Bycie oglądanym… było kuszące, ale nie chciała robić kłopotów ani sobie ani ochmistrzyni.
- Wiem.- wymruczała ochmistrzyni wstając. Jej nagie ciało ociekało kropelkami wody podkreślającym jej nadal idealne kształty. Uśmiechnęła się łobuzersko.- Choć kto wie… zalezy kto by nas przyłapał, prawda?
Usiadła na brzegu balii i zaczęła wycierać się lnianym ręcznikiem.
- Jak tylko posilisz się, ruszymy z Krakowa. W karocy będziesz ty, ja i Agata.
- Wobec tego będzie okazja, by opowiedziała co przeczytała. - Basia pominęła temat bycia oglądanym. Wizja bycia pieszczonym przez dwie kobiety… albo kobiete i mężczyznę… do tego pięknych. Nie powinna o tym myśleć. Uniosła się, stając w bali tuż przed Cosette i opierając się o krawędź sięgnęła po drugi ręcznik.
- Jeśli coś przeczytała. - zamyśliła się Cosette nie przerywając wycierania.- To dzikie dziewczę. Nie obyte z literami.
- W zamian za posłuszeństwo obiecałam jej pewne swobody. - Basia zabrała się za wycieranie stojąc przed kochanką. - Jest może dzika… ale i urocza.
- Jakież to swobody?- zapytała zaciekawiona Cosette.
- Chodzenie z rozpuszczonymi włosami, przejażdżki konne, kąpiel nago w rzece. - Basia uśmiechnęła się do ochmistrzyni.
- Z tobą? - zapytała żartobliwie Francuzka.
- Na przejażdżkę chętnie się wybiorę… kto wie może nawet na polowanie? - Basia zabrała się za wycieranie nóg wypinając się w stronę siedzącej na bali ochmistrzyni.
- Doprawdy.- Cosette przesunęła palcami i naparła nimi na obszarze pomiędzy pośladkami. Leniwie i znacząco.- Chcesz żebym przyszła do ciebie wieczorem Basiu, odwiedziła twoją alkowę?
- Myślisz… myślisz, że powinnam opuszczać alkowę Michała? - Magnatka spięła się nieco. To co poczuła było dziwne… ale i ciekawe? Podniecające? Powoli kontynuowała wycieranie nogi.
- Myślę, że chcesz bym patrzyła.- zamruczała łobuzersko Cosette nie przerywając wodzenia palcami w górę i w dół, gdy tak wypinała pośladki.- Chociaż pewnie nie powinnam was podglądać, co?
- To nie będzie nic ciekawego. - Magnatka obejrzała się na ochmistrzynię. - Ale… chyba czułabym się… bezpieczniej… gdybyś… była.
- Niczego obiecać nie mogę, ale…- mruknęła cicho Cosette i nagle dała mocny klaps w pośladek Basi i zabrała się za dokończenie wycierania ręcznikiem swojego ciała.- A co do Agatki, to posłuszeństwo posłuszeństwem, a ona chyba nie potrafi czytać za dobrze. I możliwe, że niewiele będzie mogła powiedzieć, tym bardziej że poezję wzięła.
Magnatka westchnęła ciężko i wyszła z bali by skończyć się wycierać.
- Wiem. Widziałam jak pisze. - Zerknęła na ochmistrzynię. - Ale nawet jeśli przeczyta zdanie będzie to zapewne więcej niż w ciągu kilku ostatnich lat.
- Brak jej ogłady.- oceniła Cosette kończąc się wycierać.- Ale ma potencjał.
- I chyba mój dotyk jest jej miły. - Basia przysiadła na bali i zaczęła dokładnie wycierać drugą nogę. - Możemy… mogłybyśmy ją… mogłaby stanąć po naszej stronie.
- Jeśli jest taka jak matka, z pewnością umie docenić zwinny języczek innej kobiety.- wymruczała zmysłowo ochmistrzyni ubierając się powoli.- Jeśli nie ona, to znajdę ci taką która z pewnością stanie po twojej stronie, jeśli taki masz kaprys.
- Nie podobała mi się pewność Barbary. - Magnatka skończyła się wycierać i odłożyła ręcznik. - Do tego widzę, że Agacie niezbyt odpowiada zamążpójście za kogoś kto uczyniłby z niej ozdobę. Kusi… - Basia zawahała się nieco. Czy powinna tak myśleć… czy powinna to mówić? - By utrzeć nosa matce i sprawić odrobinę radości tej dziewczynie.
- Jak?- zaciekawiła się Cosette, upinając powoli swoje włosy.
Basia zarumieniła się.
- Uwieść ją… - Wyszeptała cicho, zabierając się za ponowne rozczesywanie długich pasm.
- Mała figlarka z ciebie rośnie.- zaśmiała się głośno Cosette i wzruszyła ramionami dodając.- Jeśli jednak chcesz ją w sobie rozmiłować, to musisz być nie tylko kusicielką. Mężczyzn możesz jeno kusić. Niewiasty… trzeba też niestety zdobywać.
- Czy… czy nauczysz mnie? - Basia spojrzała na Cosette z nadzieję, stojąc przed nią nago, z rozpuszczonymi włosami.
- Myślisz że to coś czego można się nauczyć? W miłości i pożądaniu nie ma jasno określonych reguł. Nie ma zasad. Trzeba…- zamyśliła się przyglądając Basi.-... musisz pobyć z nią dłużej, poznać ją lepiej. Pokazać jej swoją urodę i pokazać, że jej piękno robi na tobie wrażenie. Musisz podstępna być czasem.-
Cosette podeszła do Basi i chwyciła ją za biust masując delikatnie.- Czy tylko z przekory chcesz ją usidlić swoją urodą, czy jest może coś co ci się w niej podoba?
Magnatka jęknęła głośno.
- Ja… ja chyba lubię jej dzikość. - Wypowiedziała z trudem poddajac się pieszczocie. - Jej rozwiane rude włosy.
- Użyj tych pragnień do uwiedzenia jej.- wymruczała ochmistrzyni pieszczącjej krągłości dłońmi.- Jako motywacji do jej zdobycia. A wtedy pójdzie ci łatwiej.
- D… dobrze. - Magnatka niepewnie sięgnęła do piersi Cosette i ścisnęła je odpowiadając na pieszczoty własnego biustu. - Czy… czy jest coś we mnie co tobie się podoba?
- Och… z pewnością wiele rzeczy. Piersi, pupa, nogi… usta, oczy, włosy, szyja… temperamencik.- mruczała Cosette ocierając o siebie pochwycone krągłości szlachcianki. - Ale teraz się ubieraj. Na zabawy znajdzie się okazja później i to nieraz pewnie, bo jak na dziewicę, masz olbrzymi apetyt.
- Ja…- Basia zarumieniła się i puściła piersi kochanki. - Ja nie chciałam tylko byś jedynie ty mnie pieściła… sprawiasz mi tyle… przyjemności. - Cofnęła się nieco zaplatając dłonie za plecami. Wiedziała, że Cosette będzie musiała albo wezwać pokojówki, albo osobiście pomóc się jej ubrać i upiąć włosy.
- Z pewnością jeszcze będzie okazja podotykać mnie tam gdzie zechcesz. Niemniej powinnyśmy cię ubrać. - odparła z ciepłym uśmiechem Francuzka.
- Ja… ja naprawdę potrafię.. radzę sobie bez tego. - magnatka naburmuszyła się nieco, ale pozwoliła założyć sobie koszulę, a potem suknię.
- Z pewnością, ale nie musisz już. - odparła jej kochanka pomagając w ubieraniu się. - Czy mam jutro przyjść do twojej komnaty, bym mogła...rozkoszować się twoim dotykiem?
- Tak. - Basia stanęła na palcach i pocałowała ochmistrzynię. - Chcę… chcę znów spać obok ciebie.
- Dobrze moja pani.- wymruczała Cosette lubieżnie.


Posiłek przygotowany został obficie i ze smakiem. Węgorz z warzywami w żółtym sosie niewątpliwie sprawiał, że Basi ciekła ślinka. Agacie też. Niemniej to jedząca powoli i małymi kęsami Cosette nadawała ton posiłkowi. I to mimo że była wszak tylko ochmistrzynią. Francuzka była jednak światową kobietą, a one… prowincjuszkami. Więc musiały naśladować jej maniery. Basi nie sprawiało to kłopotu, z przyjemnością zerkała na dłonie kochanki, naśladując jej ruchy. Czasem też posyłała uśmiech Agacie by zachęcić ją do podobnych starań. Musiała przyznać, że dobrze się czuła między tymi kobietami. Wyrachowaną i namiętną Cosette i dziką, ale także bardzo do niej podobną, Agatą. Nagle pobyt na zamku zaczynał się jej jawić w dużo przyjemniejszych barwach.
Rudowłosa dwórka charakteryzowała się niecierpliwością. I całe to podjadanie po kawałeczku wydawało się jej chyba torturą. W ogóle siedzenie w jednym miejscu musiało być ciężkie dla Agaty, bo wierciła się na krześle. Basia sięgnęła nogą pod stołem by przesunąć nią po łydce rudej dziewczyny i nieco odciągnąć jej myśli.
Agata nagle zesztywniała zaskoczona i spojrzała to na Cosette, to na Basię sama nie wiedząc co się właściwie dzieje… i czemu. Magnatka bez skrępowania wodziła nogą po łydce dziewczyny, nie obawiając się, że ochmistrzyni je przyłapie. Gdy ta spojrzała na nią wskazał podbródkiem talerz i ruchem dłoni zachęciła, by dwórka kontynuowała jedzenie.
Agata zaczerwieniła się lekko zawstydzona i zabrała się za jedzenie, starając się połykać mniejsze kawałeczki. I rzeczywiście trochę się uspokoiła. Basia musiała przyznać, że ten rumieniec pasował do koloru jej włosów, aż kusiło by wywoływać go częściej… O czym ona myślała?! To.. to musiał być wpływ Cosette. Skupiła się na jedzeniu jednak, nie zabrała nogi, nie chciała tego robić. Tym bardziej że jej dwórka nie protestowała, nawet nie próbowała odsunąć swojej nogi. Tylko bardziej skupiała się na posiłku i popijaniu go winem.
Basia była ciekawa czy Barbara przekazała swojej córce jakieś polecenia poza zdobyciem sobie bogatego męża. Kusiło ją by wydobyć z Agaty jak najwięcej informacji… dowiedzieć się o niej tyle ile to tylko możliwe.
- Smakuje ci? - Spytała Agatę, sięgając po kielich z winem.
- Tak. Bardziej przyprawiony niż w domu. - wybąkała córka Barbary.
- Jadałaś węgorza w domu? - Basia przyjrzała się dziewczynie z zaciekawieniem.
- Łowiłam węgorze. Bardziej łapałam niż łowiłam, ale efekt ten sam. -stwierdziła z dumą dwórka.
- Twoje umiejętności cały czas mnie zaskakują. - Basia powróciła do przerwanego posiłku nie opuszczając nogi. - Kto cię tego nauczył?
- Tatko… bracia…- odparła zdawkowo Agata skupiając się na posiłku.
- Och.. ilu masz braci? - Magnatka zerknęła na jedzącą dwórkę. Po rewelacjach opowiedzianych jej przez Cosette była też ciekawa czy wszystko są to dzieci z jednego ojca, ale nie spyta o to Agaty.
- Trzech.- rzekła dwórka niemrawo.
- I jakieś siostry? - Basia odłożyła sztućce na pusty talerz. Musiała przyznać, że sama czuła pewne zmęczenie tym sposobem jedzenia.
- Jagnę co trzy lata ma. A ty? - zapytała Agata,na co Cosette dodała. - A czy ty waćpani masz rodzeństwo.
Magnatka uśmiechnęła się do ochmistrzyni, ale szybko powróciła spojrzeniem do dwórki.
- Powtórz po Lanoire, proszę.
Agata nastroszyła się i rzekła.- A czy... ty waćpani... masz rodzeństwo?
A żeby podkreślić swą niezależność… Basia poczuła jak jej łydce wodzi niezdarnie obuta w trzewiczek stopa… Agaty zapewne.
- Nie, nie posiadam rodzeństwa. - Magnatka nie cofnęła nogi. - W ogóle rodziny. - Basia upiła wina, zastanawiając się czy ten fakt powinien ją smucić… może brak matki, ale toż to było tak dawno temu.
- … - Agata zamilkła z otwartymi ustami, nie bardzo wiedząc jak się zachować po usłyszeniu czegoś takiego. Jedynie jej stopa wodziła po łydce Basi.
- W związku z tym z przyjemnością posłucham o twoim rodzeństwie. - Magnatka otrząsnęła się z zamyślenia i uśmiechnęła do obu kobiet. - Och i o tym jak poszła ci lektura… Lanoire wspominała iż użyczyła ci tomik poezji.
Agata zamarła słysząc te słowa. - Pożyczyła… czytałam trochę… trudne to.
- Wobec tego z przyjemnością podczas podróży pomogę ci z wszelkimi trudnościami. Pamiętaj by mieć przy sobie tomik w karocy. - Basia była bardzo ciekawa co oznacza owe “trochę”. Cóż… sprawdzą niebawem.
- Dobrze. - mruknęła bez entuzjazmu Agata, a Basia… poczuła jak druga stopa muskać zaczęła jej łydkę. Tym razem Cosette.
Magnatka rozchyliła nieco nogi nie chcąc, by stopy obu kobiet się spotkały. Niestety pomysł ten sprawił iż poczuła zbierającą się między udami wilgoć.
- Czy… najadłyście się? - Spytała nieco niepewnie spoglądając to na jedną to na drugą.
- Ja tak. - stwierdziła Agata, ale Cosette konsumując powoli posiłek nadal miała jeszcze węgorza na talerzu, a teraz obie łydki Basi były muskane przez stopy jej towarzyszek. Które najwyraźniej przejęły inicjatywę nad tym co się działo pod stołem.
Basia upiła więcej wina. Czuła narastający w podbrzuszu gorąc. Musiała się skupić na czymś innym… nie wypadało nie dać Cosette zjeść.
- Jaką.. książke wybrałaś? - Magnatka z trudem panowała nad swoim głosem.
- Jedyną napisaną w ludzkim języku. Źwierzyniec… Reja Mikołaja. Tytuł strasznie długi. - wymruczała, podczas gdy stopa Cosette podciągnęła suknię Basi wyżej sięgając do kolana i uda Basi. Agata tak śmiała nie była.
- Och… rzeczywiście to ma długi tytuł. Źwierzyniec, w którym rozmaitych stanów, ludzi, źwierząt i ptaków kształty, przypadki i obyczaje są właśnie wypisane. A zwłaszcza ku czasom dzisiejszym naszym niejako przypadające… - Basia już nieco sfrustrowana, sięgnęła stopą, którą pieściła Agata do nogi dworki i naśladując Cosette podciągnęła nieco suknię dziewczyny. - Ile udało ci się przeczytać?
- Co?!- Agata zareagowała nieco nerwowo i chaotycznie. Po czym dodała. - Tak trochę, parę kart po tytule.
- Czego dotyczyły? - Basia nie zaprzestawała pieszczot, strajac się skupiać na tym, a nie na dotyku Cosette, który pomału przyprawiał ją o dreszcze.
- Jakoś nie bardzo zrozumiałam co tam wypisano. - odparła Agata równie rozkojarzonym głosem. Cosette tymczasem z obojętną miną kończyła posiłek i wodziła czubkiem trzewika po kolanie i fragmencie uda magnatki.
- Jakieś konkretne słowa. - Basia starała się ocenić jaką bieliznę ma na sobie dwórka, także badając udo dziewczyny czubkiem swojego buta.
Ciężko to jednak było wyczuć, gdy stopa bosa nie była.
- Wszystkie. Ja chyba położę, bo czuję słabość. Mogłabym zemdleć podczas podróży bez chwili odpoczynku. - odparła wymijająco Agata.
- Dobrze… przewietrz się może lepiej. Niebawem będziemy ruszać. - Basia powoli cofnęła nogę, przesuwając ją po udzie i łydce dwórki.
- Tak uczynię. - odparła Agata wstając pospiesznie i poprawiła suknię. Dygnęła jeszcze przed wyjściem i opuściła komnatę.
- Cosette… - Basia zwróciła spojrzenie ku ochmistrzyni.
Stopa kobiety przestała muskać Basię. Spojrzała na szlachciankę dodając figlarnie. - Każę przygotować powozy do drogi. Wieczór dla waćpani zapowiada się przyjemnie, nieprawdaż?
- Wieczór… podróż… mam poważne podejrzenia, że dzięki tobie, ciekawie zapowiada się każda chwila mojego nowego życia. - Basia westchnęła na koniec i delikatnie ścisnęła nogi, czując jak bardzo przemoczyła bieliznę.
- Oby. Jak waćpani ocenia teraz swoją dwórkę?- ochmistrzyni zakończyła posiłek i wstała od stołu.
- Podobna do ciebie jeśli chodzi o śmiałość. - Basia oparła się o blat, powoli starając się uspokoić.
- Lub ciebie… ty także śmiało sobie poczynasz moja pani.- wymruczała ironicznie Cosette.
Magnatka zerknęła na swoją kochankę. Czy naprawdę była śmiała? - Ja… nie wydaje mi się.
- Czy ten rumieniec na twarzy Agaty, nie był twoim dziełem?- zapytała Francuzka.
- Chciałam… nie chciałam reagować na to mi robisz więc… robiłam to samo. - Ostatnie słowa wypowiedziała niemal szeptem. Czemu gdy siedziały we trzy przy stole wydawało się to takie oczywiste? Czemu teraz wstydziła się do tego przyznać?
- Mieszałaś w głowie swojej dwórce. I to skutecznie.- odparła z ironicznym uśmieszkiem Cosette i ruszyła do drzwi komnaty. - W powozie też będziemy ci towarzyszyć.
- To co innego… tak siedzieć obok siebie, a pod stołem… ja… ja chyba bym nie była aż tak śmiała. - Basia zaczynała się nieco obawiać zbliżającej się podróży.
- Obawiam się, że jednak będziesz.- odparła z lubieżnym uśmieszkiem Cosette.
- Cosette… - Basia nie wiedziała co ma robić. Patrzyła na ochmistrzynię i była pewna, że jeśli chodzi o zabawy… ta namówi ją na wszystko.
 
Aiko jest offline