Artmyn przez moment przyglądał się bibliotece, potem spojrzał na Genny.
- U nas nikt ci nie złamie karku ani nie zje - powiedział. - Ale lepiej nie rób głupot, bo niektórzy bywają nerwowi. - Spojrzał, niby przypadkiem, na Kennicka. - Najlepiej idź ze dwa kroki przede mną. A teraz ruszaj za Imrą.
Gestem wskazał wyjście z biblioteki. |