Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-05-2019, 11:42   #36
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację

Tancerze Czarnej Spirali szybko zabezpieczyli teren. Oznaczało to ni mniej ni więcej jak zastrzelenie dwóch osób z obsługi. Nie było innych świadków lądowania. Przynajmniej nie w najbliższej okolicy.

- Co za skurwysyny! - powiedział Oleg ciskając jedną ze zdobytych głów
- Uspokój się - Maksim odpowiedział mu po rosyjsku. - Nikomu życia nie wrócisz, a możesz nam kłopotu narobić.
Oleg zmierzył Mokola wzrokiem. Po czym podniósł broń i wycelował wprost w niego.
- A skąd mam wiedzieć, że to nie wy zdradziliście? - powiedział pułkownik GRU.

Sonia wsunęła się między Maksima a broń Olega, łapiąc za lufę karabinu i zginając ją gołą dłonią ku górze.

- Bo nie jesteś całkowitym idiotą i dlatego, że to nam zawdzięczacie fakt, że wasze tyłki są w całości na suchym lądzie.

Przysunęła się krok bliżej spoglądając na Olega:
- Ostrzegałam Cię przed Shinzou. Słyszałeś o Żniwiarzu? Słyszałeś o genie GLS? - Żeńka szeptała teatralnie. - Zobaczyłeś gówniarę i postanowiłeś wykorzystać mnie w swoich ‘niewychylaniach się’. A może to Ty jesteś na liście płac Azjatów i oddałeś im swoją łódź atomową? Hm? Żeby dobrać się do mnie?

W końcu odepchnęła Alfę:
- Myśl. Stać cię na to. To nie my jesteśmy wrogiem. To Shinzou. Pytanie co z tym teraz zrobisz i ile więcej o tobie wiedzą.

Oleg warknął odrzucając półautomat z wygiętą lufą.
- Niech wam będzie.
Odsunął się i splunął pod nogi.
- Masz jak wzbogacić ten uran? Zrobię bombę i wsadzę ją Shinzou głęboko w dupę przed odpaleniem.

- Mam. Przejąć zasoby Grashoka. Zanim zaczniesz ładować się od zadniej strony Shinzou może warto przysiąść i odbudować zasoby? Duchów już nie masz. Ludzi została Ci garstka. Nie wiadomo co z Seanem i jego ekipą. A ludzi Shinzou było ledwo osiemnastu.

Żenia obróciła się spoglądając na Maksima przez ramię.

Po czym kontynuowała:

- Może warto pomóc mnie i Markowi w zjednoczeniu Tancerzy? Stać się liczącą siłą by zmusić Grashoka do ruchu. Rozpuścić wici Bratvy, bo Shinzou i ich wykosi. Z Japonii do Rosji niedaleka droga a dla mnie logicznym jest założenie, ze Shinzou dogada się jakoś z wampirami. Niejaki Zettler z Pentexu, jest ich głównym ośrodkiem zainteresowania. Ważna figura. Sam mówiłeś, że Pentex upadnie. Myślę, że Zettler dobije targu z Shinzou. Japonia dobije targu z Putinem, bo historycznie bliżej im do siebie niż Japonii do Stanów. A wtedy eksperymenty Pentexu prowadzone na wilkołakach będą zdawały się jedynie zabawą dzieci w piaskownicy.

Łagodniejszy ton i spokojniejszy wyraz twarzy ‘pasierbicy’ pasował do kolejnych słów:
- Uspokój się i przegrupujmy się. - Żeńka przemawiała już jako ‘my’ na końcowym etapie. Rzuciła okiem na otaczających ich ludzi Olega. - Wyleczmy się. Odpocznijmy chwilę nim dopłynie Sean i jego ludzie. Ja zadzwonię do Marka. Trzeba ogarnąć kwestię odlotu z tego zadupia. Twoi ludzie niech naprawią szybę w Chinooku i zatankują go. Zbierzemy siły i dobierzemy się do Shinzou, ok?
Oleg uspokajał się z każdą chwilą. Sonia dojrzał jedynie lekki grymas na jego twarzy gdy zaczęła mówić co ma rozkazać swoim ludziom.jak każdy alfa był czuły w tym zakresie.

Przez chwilę milczał wpatrując się w ziemię. Ale czuła, że to nie jest wyraz pokory. On obmyślał zemstę. Za szybko. W końcu podniósł twarz na Maksima i Zhyzhak.
- Jutro wieczorem mamy spotkanie w Moskwie. Bratva nam pomoże. Ciebie proszę, żebyś jak najszybciej zorganizowała wzbogacenie uranu. Idę pogadać z moimi ludźmi. Zasługują na wyjaśnienia.

„Wow… ciekawe ile razy Czarny mówi, że jego ludzie zasługują na wyjaśnienia?”

Tymczasem wilkołaczka poczuła wibrację w plecaku. Wyjęła telefon i zobaczyła wiadomość od Marka

Cytat:
Spuściłem Pierwszą Drużynę ze smyczy. U Ciebie OK?
Wiadomość wysłano jakiś czas temu, ale dopiero co złapała zasięg. Odklikała czekając na dalsze poczynania Łowców Dusz.

Cytat:
“O tyle o ile. Shinzou wyjumało Olega, chce zemsty już. Ma uran, chce uzbroić. Jutro spotkanie z bratvą. Temat trzeba rozwinąć w Stanach.“
Przy okazji bez skrupułów podsłuchiwała “wyjaśnienia” Olega, oparta wygodnie o Maksima. Zastanawiała się przez chwilę jak odbiera jej opiekę. W ciągu 24 godzin to ona chroniła bardziej jego niż on ją. Wiedziala, że Haradowi by to przeszkadzało.
Maksim nie był typowym alfą z urodzenia. Objął opiekuńczo Sonię odsuwając jednocześnie karabin zabrany Shinzou. W jego magazynku było sporo srebra, co powodowało, że Nahaja aż drżała.

Oleg z kolei był typowym alfą. Tam gdzie zaufanie w jego dowodzenie mogło być podważone nie wahał się warknąć i zastraszyć swoich ludzi. Wypracował autorytet i utrata statku nie mogła go pogrzebać. Zwłaszcza, że wiedzieli jak reagował na srebro.

Obserwacje jego watahy też dało wiele do myślenia. Tylko jeden z Tancerzy Czarnych Spiral miał Kleiva. Reszta preferowała broń automatyczną. Nie było też żadnych lupusów.

Samo zebranie trwało kilka minut, po czym ruszyli do swoich zajęć. Czyli rozeszli się niewiadomo dokąd.

- Jak myślisz, skąd załatwią szybę do helikoptera wojskowego na turystycznej wyspie? - zapytał Maksim zasłaniając twarz lustrzankami.

- Nie wiem. Może z jakiegoś wozu strażackiego? To nie musi być szyba. Ważne żeby nie wiało. Ciekawa jestem reakcji rekinów. Myślisz, że dojdzie do przepychanki?

- Być może. Choć sytuacja zaskoczyła wszystkich. Zauważyłaś, że wilkołaków było blisko sześćdziesiąt. Zostało ich siedem. Rekinów widziałem nie więcej niż dwadzieścia. Mam nadzieje, że przeżyli. - Podrapał się po brodzie. Nie dało się ukryć, że jakiś czas już ją zaniedbywał.
- Nie wiem za wiele o Rekinołakach. W zasadzie Pentex chyba nie wiedział o ich istnieniu.

- Myślisz że Shinzou wie? Zastanawiam się ilu tancerzy zostało na łodzi. - odpędziła mroczne myśli. Gdyby czekała dłużej, sama byłaby pokarmem dla rybek.
- Teraz już wie na pewno. A tam niczym się nie przejmuj. Alfa poszedł z tobą. Dlatego raczej nikt nie przeżył. Albo Oleg spisał go na straty - maksim uspokajał ją swoją logiką.

- Trzeba by się dowiedzieć czy Rekiny nie mają dojść do innych. Może by dołączyli do nas. Mam wrażenie, że ta akcja to kiepska inwestycja…
- Myślisz, że są jakieś Płaszczkołaki, albo Delfinołaki? Może Murenołaki? A ryby słodkowodne? Karpiołak? Szczupakołak? Cholera, sporo tego może być. Wiem, że żółwie należą do mojego rodzaju. Ale tu raczej się nie uda. Średnio im pasuję ja jako osoba. Zresztą widziałaś w Japonii.

Chwilę milczał zastanawiając się nad resztą.
- Jest jeszcze kwestia tego, że mamy dwie strony, a my jesteśmy po tej ciemnej.

Wtedy przyszedł do nich Oleg. Rzucił im pod nogi dwie głowy, które zabrał ze sobą z Gwiazdy Północy.

- Widzieliście coś takiego wcześniej?
Żenia pochyliła się by porównać głowy z obserwacjami na statku.
Odruchowo chciała pokręcić głową ale zastanawiała się.
- Nieee - odparła wolno - ten ogłuszony na statku miał żyły krzyżujące się pod kątem prostym. A laska dziwnie grzechotała.

Żeńka przykucnęła nad głowami i przyjrzała oczom. Obydwie głowy były męskie i pozbawione włosów, ale z brwiami. Blade, więc nie ma efektu żył przecinających się pod prostymi kątami. Oczy jakieś takie świecące, jakby nienaturalne dla człowieka. Gdy przyglądała się w tęczówce dostrzegła coś jakby dodatkowy bardzo cienki drucik.

- Mam wrażenie, że to maszyna udająca człowieka niż odwrotnie.

- Ja widziałem coś takiego. Tylko gorsze. Wiesz czym są Fomory, prawda? - Zaczął Maksim nawet nie patrząc na głowy leżące u ich stóp.
- Shinzou jest jak Pentex w kilku kwestiach. Pentex od lat pracuje nad opętaniem ludzi przez Zmory. Shinzou nie posunęło się tak daleko. Choć nie wiem czy to dobrze. Oni wiążą Pająki Wzorca. Człowiek, wilkołak czy cokolwiek może zostać zespolone z takim Pająkiem. Kilka lat temu infiltrowałem jedno z ich laboratorium. Walczyłem z Crino tak związanym. Oni określają to mianem Drona. - powiedział w końcu Dragan. Powoli i spokojnie.
Oleg długo mierzył go wzrokiem.

- Po jakiego hugona Shinzou GLS zatem? Lepsze wyniki z wilkołakami? Czy może zagrożenie dla tych dronów.
- A po jakiego Pentexowi? Fomory są drogie w produkcji. Niestabilne. Niebezpieczne. A Żniwiarz to rozwiązanie ostateczne problemu nacji wilkołaków. Jeden przycisk i pozamiatane. - Odpowiedział Dragan.
- A dlaczego ci nie byli w crino? Byliby jeszcze bardziej niebezpieczni - wyraził swoją wątpliwość były wojskowy.
- Może dlatego? - Dragan rzucił mu magazynek wymontowany ze zdobytego karabinu. Oleg skrzywił się.
- Widzisz, jest tego tyle, że będąc w ludzkiej formie jest ci niedobrze. Pomyśl co byłoby w crino.*
- A może to wcale nie wilkołaki? Nie każdy fomor to zmiennokształtny. A jeśli Shinzou zależy na wybiciu wilkołaków to czemu po prostu nie przejąć Żniwiarza? To gotowy produkt. Można ew. modyfikować jego kod. Skoro Shinzou przejmuje wrogo Pentex, to znaczy, że nie jest zainteresowany utrzymywaniem fomorów, pierwszej drużyny itd. Inaczej byliby zainteresowani kimś więcej niż Zetlerem…*
- Żniwiarz to mrzonka - mówił Oleg. - Mam czlowieka w zespole badawczym Zetlera. Od sześciu lat nie zrobili postępów. Wirus ma średni czas życia na poziomie 12 godzin. Owszem, zabija. Ale nie nadąża zarażać.

- Ale przy takim ataku jak dziś mogli strzelać strzykawkami zamiast srebrem.
- I narazili by się, że urwiemy im osiemnaście głów? Zanim zacząłby nas męczyć kaszel i krwotoki minęłoby kilka godzin. Srebrna kula w łeb jest szybsza i tańsza. - Podsumował pułkownik.
- Działali w grupie po sześć osób. Kobieta. Chyba medyk. Ona przekształcać materię. Czterech szturmowców. Z tym - odrzucił Draganowi magazynek. - W każdej grupie był facet z bronią krótką. Chyba dowódca. Nie słyszałem żadnych rozkazów. Jakby czytali sobie w myślach.

- Mentalność roju? Tak czy siak. Planowali tę akcję. Ta laska z hotelu. Jak ją znalazłeś? Co może o tobie wiedzieć? Zastanawiam się czy ci z watahy, którzy przeżyli zostali zabrani do przemiany w drona? - Żenia wbiła igłę - I co z rekinami? Mogą być dronami?
Żenia otrząsnęła się. - Skoro bieługi można szkolić… wyobrażacie sobie co z opcje przy rekinołakach…

- Zeg, mój szaman ma sprawdzić czy ktoś przeżył. Mam nadzieję, że nie. Nie chciałbym, żeby któregoś z chłopaków zdronowali - powiedział Oleg. - Sean przetrwa. Przetrwał setki lat, to nie zabije go kilka dronów. Co myślisz o nasłaniu Grashoka na Shinzou?
Volkov stał z rękami w kieszeni.

Telefon wilkołaczki zawibrował. Czekał na nią sms od brata.

Cytat:
Nie wychylaj się przy Bratvie. Są jednym z celów.
- Można spróbować. Dlatego mówiłam o przejęciu zasobów Grashoka. Wtedy będziesz mógł zbroić uran. Ale stawiam, że to zajmie nieco dłużej niż jeden wieczór.

- A ja myślę o tym, żeby go wpuścić w maliny, a później przejąć jego zasoby. Chyba, że masz lepszy plan?

- Znasz go dobrze? Wiesz jak działa? - Żenia zrobiła zachęcający gest - Jeśli masz plan to się podziel.

Cytat:
Musimy skoordynować wsparcie. Daj znać kiedy i gdzie ma dołączyć.

- Wiem jak działa, ale daleko mi, żeby powiedzieć, że go znam. Najpierw muszę wiedzieć jakie mam plecy. Muszę wiedzieć co z Seanem i jego łodzią. Widzisz Żółtki mi mocno pokomplikowały sprawy. Szkoda, że Zhyzhak pojawiła się akurat w tym momencie. Myślę, że jeżeli za szybko się wychylimy, to dostaniemy jeszcze bardziej po łapach niż dostaliśmy. - Pułkownik bardzo starannie składał coś w swojej głowie. Wiedział coś, o czym nie wiedziała wilkołaczka. Całe swoje mentalne zasoby poświęcał na obmyślenie zemsty.

- Mocno pokomplikowały plany? I czemu szkoda? - Żenia przekrzywiła głowę. - No cóż wydaje się, przynajmniej teraz, że mamy zbieżne cele. A co do pleców to zdecydowanie trzeba zaczekać na Seana. - zgodziła się na koniec brunetka.
- No nie zakłada się straty większości ludzi na kilka tygodni przed założeniem nowej siedziby, prawda? Tobie nie byłoby szkoda? Cóż, Fukushimę podrzucę Grashokowi. I dyskretnie doniosę Shinzou. I wtedy zajmiesz Czarnobyl. Co myślisz? - wypalił w końcu, jakby chcąc zamaskować to, że powiedział więcej niż chciał. Nawet jego mina zdawała się wskazywać, że powiedział to co chciał powiedzieć.

Żenia jęknęła w duchu.
Dlatego Shinzou go dojechało.
- A co ty z tego będziesz miał? Oprócz uzbrojonego uranu? Zbombardujesz Fukushimę?

- Czyżbyś po helikopterze miała mi załatwić bombowiec? - Roześmiał się szeroko.

- Mogę. Ale zamiast bombardowania Fukushimy skupiłabym się na bombardowaniu siedziby Shinzou i odłowie ich głównych ludzi. Mając jako wsparcie Zhyzhak i armię jaką chce zbudować.

- Jest takie powiedzenie…. “Nie dziel skóry na niedźwiedziu”. Najpierw spotkanie w Moskwie.Idę się przejść. - Jak powiedział tak zrobił. Odwrócił się i ruszył w stronę lasu. W zasadzie zostali sami z Draganem.

- Ehhh - westchnęła Żeńka. - Faceci… No nic. Zobaczymy. Za dużo zmiennych. Za dużo.

Cytat:
Nie pisałaś, że potrzebujesz wsparcia. Zadzwoń w wolnej chwili.
Wiadomość przyszła na jej telefon.

Żenia zadzwoniła z westchnieniem.
- Hej. - mruknęła wtulając się w Maksima. Po części by się po prostu wtulić, po części by schować fakt dzwonienia i by wytłumić dźwięki.
- Czy ty wybierasz się do Moskwy? - wypalił jej brat bez zwyczajowego powitania. - Miałaś być w Japonii. Za chwilę będę tam mieć strefę wojenną, a ty pytasz o wsparcie? Przypomnij mi, jak się umawialiśmy? - dało się wyczuć, że pokrzyżowała jakieś jego plany.
Lekki uśmieszek wykwitł na twarzy dziewczyny.
- Wsparcie dla Ciebie - ostatnie słowo wypowiedziała z naciskiem.
- Nie wiem ile dam radę ciągnąć tę szopkę, dlatego ruszyłem do akcji. Pierwsza drużyna od rana jest już w Rosji. Mają zinfiltrować i sabotować struktury cywilnego wsparcia Putina. A ja lecę do Berlina. - Ostatnie zdanie wypowiedział wyraźnie wolniej.
- Ok. Za ile tam będziesz?
- Za jakieś piętnaście godzin - powiedział.
- Na coś zwracać szczególną uwagę w okolicach Berlina?

Żenia główkowała co było w Berlinie.
- Jak z Olegiem poszło? - płynnie zmienił temat.
- Jak pisałam. Niepewnie. Za dużo kombinacji w za krótkim okresie.
- Cóż, za wiele czasu nie mamy. Myślę, że w Berlinie będzie koniec mojej zabawy w Mike’a. - Marek zdawał się nie przejmować treścią tego co mówił. Jakby w głowie miał plan ucieczki.
- Gdzie się spotkamy?
- Żaba, a gdzie teraz jesteś? - zapytał w końcu.
- W Japonii Na wyspie o pow 7,4 km2 i czekam na rekiny.
- Dobra, to ja po Berlinie ruszę na Ukrainę. Zdzwonimy się gdy będę bliżej Czarnobyla.
- Jest opcja wywalenia G. stamtąd w zamian za pomoc Olegowi. Słuchaj… ostrożnie w tym Berlinie. Obiecaj. - dodała Żenia nakazująco.
- A ty uważaj z Olegiem. On zawsze zadawał się z bezwzględnymi ludźmi. Mam podejrzenie, że Bratva jest powiązana z Putinem bardziej niż myślałem. A Oleg jest trochę jak zepsuty granat. Niby daje ci przewagę, ale jak wywali w ręce, to nie tylko palce urwie. - po tych słowach w słuchawce zapadła cisza.
- Mogłeś się tym podzielić przed faktem. - Żeńka stwierdziła kąśliwie. - Wyślę pomoc do Berlina.
- Żeby tylko mi to nie spaliło przedwcześnie przykrywki.
- Co najwyżej odwróci uwagę.

Po skończonej rozmowie z bratem, Żenia ruszyła na poszukiwania jednorazowego telefonu. Powoli dochodziła do wniosku, że trzeba się pozbyć starej komórki od Zośki. Albo co najmniej ją ukryć jednak wolała tego nie robić na Takaraimie.

Na koniec Sonia wysłała wiadomość do Czarnego na temat Moskwy i Berlina.

***


Słońce zaszło a rekinów nie było widać. Wstał księżyc i nadal nic. Pojawił się nawet jakiś lokalny funkcjonariusz, który zainteresował się helikopterem, ale jeden z ludzi Olega zrobił mu pranie mózgu w stylu Jedi i odesłał z powrotem.

Około pierwszej w nocy pojawił się jeden ze zwiadowców pułkownika.
- Są na plaży. Troje. Sean jest ciężko ranny.

- Jak kurwa troje? A reszta? - Oleg powiedział na głos to, co wszyscy pomyśleli.

Na plaży faktycznie była ich trójka. Jeden niski i krępy mężczyzna. Jedna półnaga kobieta o twarzy neandertalki i między nimi Sean leżący na piasku i obmywany morską wodą z każdą falą.

- I co? - Volkov zaczął po angielsku w stronę leżącego mężczyzny. Sean miał rozległą ranę brzucha.
- Zatopiłem cholerny okręt podwodny.

- Możesz mu pomóc? - Wrona spytała Dragana półgębkiem.
- Spróbuję - powiedział, po czym przyklęknął na mokrym piasku obok Seana.

- A roboty z nim? - dopytała Rekina przyglądając się jego ranie.

Potężna rana szarpana wyglądała jakby coś rozerwało rekinołaka od środka. Czyżby pożarty robot Shinzou?

- Tak. Chyba żaden nie ucieknie. Uszkodziłem reaktor, promieniowanie ich dobije - powiedział z dumą leżący Brown.
Tymczasem Dragan dotknął dłonią rany. Niewiele się zmieniła, o ile w ogóle zaszła w niej jakaś zmiana. Sam Maksim pomachał przecząco głową i odsunął się.

„Nosz kuwa…”
żenia zaczynała składać całą tą wyprawę na wolno rosnącą kupkę „porażek”.
Zero statku, zero łodzi, zero bomby, wataha przetrzebiona, sprzymierzeńcy zdziesiątkowani - w zasadzie akcja Shinzou była udana, Olega akcja wcale, a Żeniowa zdecydowanie mniej.

„Wyciągnijmy z tego naukę na przyszłość” powiedziała głosem nastolatki Zmora.
„Następnym razem trzeba będzie ich umbrą spróbować… chociaż nie, tam byłoby gorzej… cholera, nie mam pomysłu”

„Coś wykminię. Na przykład działania bez technologii na stepach albo pustynii”
Czy to był powód na przeniesienie się Pentexu do Afryki? Hmmm.

Żenia tymczasem obserwowała rekiny i Olega.
Pułkownik trzymał się dość dobrze jak na kogoś, komu zniszczono statek. Do tego jego sojusznik leżał ciężko ranny. A Oleg stał z rękami w kieszeni. W końcu włożył ręce do kieszeni i ruszył do swoich. Z kręgu Tancerzy Czarnej Spirali wyłonił się wytatuowany mężczyzna. Czyżby osławiony Zeg? Szaman Łowców Dusz? Wszystko na to wskazywało. Stanął nad cierpiącym rekinem. Popatrzył z ukosa na ranę.
- Będziesz żył - powiedział w końcu.
- Przecież wiem - Sean niemal warknął.
Zeg wstał i zapalił papierosa. Po czym włożył ręce do kieszeni kurtki i ruszył w stronę swoich. Zupełnie jak szczuplejsza i lepiej ubrana kopia Olega.

Mówiło to dużo więcej o sojuszu Olega i Seana niż o samej przydatności “szamana”.

- Zaczekaj chwilę - brunetka przyklęknęła przy rekinie - Znajdę alkohol i coś do opatrunku.
Każ swoim ludziom przenieść cię do helikoptera.

Oleg i szamański szaman nie musieli się przejmować. Wrona też nie musiała. Ale tam gdzie inni machali ręką ona dostrzegała możliwości. Tutaj dostrzegła możliwość nawiązania relacji… bezpośrednich z Seanem i jego ludźmi.

- Nie potrzebuję pomocy - warknął i ruszył w stronę morza na czworakach. Mężczyzna i kobieta, patrzyli na wilkołaczkę z zaciekawieniem. Dreptali w miejscu, jakby się denerwowali, albo chcieli już iść.

- A twoi ludzie? - Żenia nie ruszyła się z miejsca. Za to popatrzyła w górę na faceta i kobietę z przyjacielskim uśmiechem.*

Sean stanął wyprostowany, ale na tyle daleko od brzegu, że woda obmywała go aż do wysokości przepony.
- Nie spotkałaś nas wcześniej, prawda? Nie rozumiesz. - powiedział i kiwnął głową na parkę. Ci natychmiast ruszyli do morza, momentalnie zmieniając się w rekiny.
- Słona woda leczy nas dużo lepiej niż wasze opatrunki i alkohol. Ale dziękuję za propozycję - woda faktycznie zdawała się go uspokajać. Już na nią nie warczał.

Wrona skinęła głową:
- Nie ma sprawy. - podniosła się i stanęła obok Maksima.
Momentalnie poczuła silne ramię, które ją objęło. Co wywołało wyszczerzenie zębów na twarzy Seana. I jedna i druga reakcja zaskoczyła Żenię. Po pierwsze nadal nie przywykła do jawnego okazywania relacji nawet ze Smokiem. Dlaczego ciągle coś jej szeptało, że to może być postrzegane jako słabość? Spojrzała na rekina z nieskrywanym zaskoczeniem.

- To co? Widzimy się w Moskwie? - Żenia uniosła brew przy pytaniu Seana i w końcu obróciła twarz ku Draganowi, opierając się o jego bok i zapadając w objęciu.

Sean pokręcił przecząco głową.
- Za zimno tam dla mnie. Zabezpieczę nasze interesy tutaj. Potem pewnie popłyniemy do Australii.
Po tych słowach zanurzył się i ruszył wpław w stronę morza. Po chwili nad wodą dziewczyna dojrzała wielką trójkątną płetwę i za nią drugą, mniejszą. Nie zwróciła na to wcześniej uwagi, ale każdy z rekinów miał jakiś defekt.

Oleg przedstawił plan. Helikopter miał lecieć na Okinawę, a później samolotem mieli lecieć do Szanghaju, skąd już normalnym transportem lotniczym wprost do Moskwy. Brunetka kiwała głową z uwagą, gdy opisywał swój plan. Na koniec przytaknęła i dodała:
- Tak zrób. Spotkamy się w Moskwie.
Oleg był wyraźnie zdziwiony.

Zostali sami na maleńkiej wyspie, gdy ludzie Olega odlecieli zdobycznym helikopterem. Do rana zostało im kilka godzin. Włamali się do jednego z nieużywanych domków letniskowych. Dragan najpierw zrobił jej relaksujący masaż, a potem kochali się namiętnie przez kilka kwadransów. Zasnęli wciśnięci w swoje objęcia.
 
corax jest offline