Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-05-2019, 22:52   #37
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację
Ranek zbudził ich ciepłymi promieniami słońca. Niestety nie mieli nic do jedzenia a i na samej wyspie nie było zbyt wielu możliwości. Za to głodniejąca Zmora upomniała się o wewnętrzne zasoby wilkołaczki. Wspólnie zapolowali na duchy wyspy, co nasyciło Sonię. Choć nadal czuła nieprzyjemne ssanie w żołądku tej cielesnej formy. Około południa Maksim wrócił z dwoma wiosłami. Wręczył jedno z nich dziewczynie. Wspólnie przespacerowali się do małej łodzi wiosłowej. Sonia zaczęła się przyzwyczajać do podróży słoneczną łodzią.

W Moskwie był zimny poranek. Oleg pewnie był jeszcze w samolocie lecącym z Szanghaju. A oni mogli się spokojnie przygotować. Nadal mieli gotówkę z konta Mike’a. Wprawdzie w japońskiej walucie, ale dla chcącego wydawać pieniądze miasto takie jak Moskwa oferowało szereg możliwości.

Po kantorze następnym punktem podróży był lokal z jedzeniem. Spędzili tam godzinę. W tym czasie na telefonie pojawiła się wiadomość od Czarnego.

Cytat:
“Marek się ze mną skontaktował. Wysłałem watahę Kobry do Berlina.”
Cóż, cokolwiek działo się na strategicznej mapie wilkołaczej europy, to Czarny zdawał się poważnie traktować plany Córki Ognistej Wrony i jej brata. Kolejny mail to potwierdzał.

Cytat:
Pojutrze o 21, na fontannie przy teatrze Bolszoi będzie na Ciebie czekać mój kontakt. Będzie mieć czerwony bezrękawnik. Zapewni wsparcie.
SMS był wysłany z Polski w nocy. Po prawie dobie od jej wiadomości. Być może potrzebował czasu na odświeżenie kontaktów. W każdym razie “pojutrze” oznaczało najprawdopodobniej 26 października. Choć nie była pewna. Poczucie czasu rozmywało się w ciągłym i szalonym biegu połączonymi z przeskokami między strefami czasowymi to w jedną, to w drugą stronę.
I kolejny sms:

Cytat:
Musisz powiedzieć, że Szpon Cienia przysyła Cię po APROWIZACJĘ.
Ostatnie słowo było napisane cyrylicą. Najwyraźniej stanowiło hasło. Kolejny SMS był formalnością, ale najwyraźniej w Czarnym przebudził się nauczyciel.

Cytat:
Uważaj na siebie i usuń te wiadomości
Sonia posłuchała kręcąc głową i wystawiając język.

***


Słońce zachodziło nad Moskwą, gdy Maksim w jasnoszarym garniturze i czerwonym krawacie pojawił się wraz z Sonią w jednej z luksusowych restauracji. Dziewczyna dobrała sukienkę pod kolor jego krawata. W przedsionku czekali na Olega. Pojawił się ubrany dużo luźniej niż Maksim. Choć i tak był po metamorfozie, która usunęła w jego wizerunku ślady “menela z brodą”


- O nim nic nie mówiłem - wskazał palcem na Maksima.
Przez moment Szklany Smok napiał się, a dziewczyna oczami wyobraźni widziała jak łamie palce Tancerza i wpycha mu go w oko. Jednak nic takiego nie miało miejsca. Bondar ukłonił się lekko i powiedział:
- Mogę poczekać.

Oleg podsunął ramię dziewczynie, po czym ruszyli w stronę kelnera.

Przy stoliku było dwóch siwiejących mężczyzn. Jeden o szerokich ramionach, w którego ruchach i żelaznej dyscyplinie Sonia bez pudła zauważyła długoletnie doświadczenie wojskowe.

Drugi mniejszy i chudszy zdawał się dużo bardziej wyluzowany. To właśnie ten mniejszy wstał jako pierwszy i podszedł do Volkova. Co ciekawe obu mężczyznom towarzyszyły kobiety. Jedna blondynka, w srebrzystej sukience towarzyszyła wojskowemu. Druga o kasztanowych włosach, w zielonej sukni. Siedziała przy tym chudym, choć wilkołaczka odniosła wrażenie, że była jego wzrostu, lub nawet ciut wyższa. Jeżeli któraś była starsza od Sonii, to nie dawała tego po sobie poznać.

- Oleg - powiedział niski i szeroko rozłożył ramiona.
- Igor - Tancerz Czarnej Spirali odpowiedział tym samym gestem, po czym mężczyźni wymienili się serdecznymi uściskami i pocałunkami. Wojskowy wstał w tym czasie poprawiając zapięcie marynarki. Przez moment z Olegiem mierzyli się spojrzeniami.
- Ciebie się nie spodziewałem Dima.
- Nic o nas, bez nas - odpowiedział “Dima”, po czym oni również się wyciskali.

Potem nastąpił moment oficjalnego przedstawienia. Oleg wskazał Sonii niższego jako Igora Bogdanowa, właściciela restauracji. To wyjaśniało dlaczego byli całkiem sami na sali gdzie było sześć tak wielkich stołów jak ten przy którym zasiadali i osiem mniejszych.Drugi został przedstawiony jako Dimitrij Patroszkin, co zaowocowało mimowolnym drgnięciem nie tylko Sonii, ale i jej prywatnej Zmory.

Potem Oleg przedstawił ją. Zhyzhak. I to zrobiło wrażenie. Przynajmniej na Dimie. Igor patrzył na obu mężczyzn bez zrozumienia przez chwilę. Zasiedli do stołu, gdzie Igor dokończył prezentacji partnerek. Zielona sukienka miała na imię Katia, a blondynka towarzysząca Patroszkinowi nosiła imię Nadia. Co ciekawe smród Żmija rozchodził się głównie od Sonii, Olega i Dimy. Kobiety i mafiozo pachniały normalnie.

Chwila obserwacji wystarczyła wilkołaczce, żeby stwierdzić, że obie dziewczyny choć udają śmiejące się idiotki, to mogą być niebezpieczne. Katia uważnie obserwowała każdy jej ruch, a jej spojrzenie miało specyficzny błysk. Nadia zaś obserwowała całe otoczenie. Przypominała w tym Maksima. Choć była zbyt wyluzowana jak na wojskową. Choć jej brat też nie pokazywał zbytniej więzi z mundurem. Czyżby blondynka też należała do GRU?

“Dima ma dwie zmory w umbrze. Czuję je. Poza tym pusto w okolicy. Nie licząc osobistego cmentarza Volkova”

“Odnowił się? Czy to wersja limitowana?”

- Tak, samolot będzie w porządku. Nie mam wielu ludzi. Mam za to trochę broni. Dogadamy się - Oleg w specyficzny sposób omawiał interesy z Igorem. Sonia szybko wychwyciła, że Igor nie jest głową Bratvy, ale był figurą dość liczącą się. Być może był drugim, albo trzecim do władzy. W początkowej części rozmów milczała. Kelnerzy wnosili kolejne posiłki na stół. Na oko wyglądało to jak obiad dla dwunastu osób. Nikt nie pozwolił zamówić posiłków. Zamiast tego utalentowany kucharz przygotował ucztę. Przed każdym z gości znalazł się też kieliszek z wódką. Żenia jednak nie piła. Wyobraziła sobie siedzącą czwórkę bez głów gdyby straciła kontrolę nad zmorą. Zabawne. Normalnie ludzie wyobrażają sobie innych bez bielizny gdy mają tremę….

Gdzieś tak w połowie zjadania masy posiłków ze stołu Dmitrij zapytał w końcu:
- To jak jest z tą Zhyzhak?
- Odsuwamy Grashoka od władzy - odpowiedział Oleg z kieliszkiem w dłoni.
- Tak? - Patroszkin wyraźnie się zainteresował.
- Może niech sama opowie coś w tym temacie, ja jej tylko pomagam - mrugnął okiem do obu mężczyzn, po czym wszyscy spojrzeli wyczekująco na brunetkę.

- Ona zaś docenia tę pomoc - brunetka otarła usta serwetką i odłożyła ją na stół.

Przez chwilę milczała jakby zbierając myśli. W zasadzie będąc tutaj grała na czasie. Dla Marka i Pierwszej Drużyny. No i Czarnego.

- Sytuacja jest dynamiczna od kilku tygodni. Nie tylko w Europie. W Malfeasie też. Obecnie dochodzi do punktu kulminacyjnego. - Żenia zaczęła w wolnym tempie jakby zasłuchana w siebie - Dzięki wstawiennictwu Olega chciałam porozmawiać na temat nadchodzących zmian z wami jako pierwszymi.

Żenia upiła łyk wody i spojrzała po kobietach. Miała dziwne wrażenie, że sama ich obecność przy stole przeważa szalę, o której mówiła wcześniej Czarnemu.

- Zbieram chętnych do przejęcia Czernobyla od Greshoka. To na początek. Dalej chcę zjednoczyć wszystkich “nas” by ostatecznie przejąć kontrolę na wschodzie, zmieść Firmę i przejść do etapu finalnego. - obserwowała twarze kobiet i Igora. - Mówiąc przejąć kontrolę mam na myśli czystkę terenu z jakichkolwiek wpływów tatarskich. Pomagając mnie, zwiększycie nie tylko zakres swoich wpływów ale macie realne szanse na przejęcie obszarów do tej pory kontrolowanych przez firmę. Stawiając sprawę bezpośrednio: Niezależnie od waszej decyzji wisi nad wami, nad każdym z nas miecz. Z nowozdobytymi zasobami jest spora szansa na ogarnięcie burdelu nim się zacznie na dobre.

Żenia czuła się jak cholerna Przepowiednia. Mówiła spokojnie i poważnie.

- Ten miecz nazywa się Shinzou i już agresywnie działa w kwestii przejęcia Firmy.

Pierwszy odezwał się Patroszkin:
- Mamy trwały sojusz z pijawami. Po tym jaką czystkę zrobili na ukrainie głupotą byłoby zwracanie się przeciwko nim.

Igor złożył dłonie w piramidkę i zdawał się coś głęboko analizować.
- To Shinzou… miałeś się z nimi ułożyć, prawda? - słowa kierował do Olega.
- Cóż, przeliczyłem się. Przejrzeli mnie. Załatwili część moich ludzi. - wilkołak wyraźnie nie chciał odkryć wszystkich kart. Czy gdyby siedzący przy stole wiedzieli, że stracił dwa okręty i kilkudziesięciu ludzi, to wykluczyliby go? Jednak rozmawiała z mafią i Tancerzami Czarnej Spirali.

Dziewczyny zdawały się nie reagować. Uśmiechały się naiwnie dbając o swoje przykrywki.

- Shinzou niecałe dwa tygodnie temu wysłało sporą część zarządy firmy na emeryturę po wydarzeniach w Polsce. Jedynym, którym było zainteresowane był niejaki Zettler. Naukowiec, filantrop, wampir. Cel: badania nad GLS. Jesteście tak pewni sojuszu z wampirami, żeby machnąć na to ręką? Mike Smoczy Gniew nie był tak optymistycznie nastawiony.

Żenia spojrzała z kolei na Igora:
- Shinzou agresywnie przejmuje obecnie firmy związane z konkretnymi obszarami: IT i farmą. Dokładając ich Rozwiązania technologiczne szybko wejdą na szczyt w zakresie zbrojeniowym. To jak się mogę jedynie domyślać obszar nieco bliższy wam. Z Azji na zachód jest wiele dróg. Jaki ich procent wiedzie przez Rosję i teren cesarstwa?

Wrona uśmiechnęła się lekko.

- Smoczy Gniew i Zettler są siebie warci. Mike siedzi w kieszeni u starego niczym potulny piesek na smyczy. Wcale nie zdziwiłbym się, jakby właśnie dymali się w dupę w berlińskiej posiadłości pijawy. - podsumował Dima.

- Załóżmy, że Shinzou jest tak niebezpieczne jak mówisz, to czy nie byłoby rozsądnie się z nimi zbratać? - jak się okazało przedstawiciel Bratvy był niezwykle pragmatyczny.

Sonia wyczuwała jakąś niewidzialną barierę, która dzieliła ją i jej rozmówców. Jej próby sterowania rozmową zdawały się odbijać się od nich niczym przysłowiowy groch od ściany. Może chcieli ją jakoś przetrzymać? Może próbowali wyciągnąć więcej informacji. Oleg napił się wódki i bezceremonialnie dolał sobie i przemówił:
- Ciężko będzie się z nimi ułożyć. Zdaje się Shinzou ma już wszystko zaplanowane.

- I naprawdę myślicie, że ruszą na Carat? - odpowiedział Patroszkin również opróżniając kieliszek. Sięgnął do kieszeni marynarki po cygaro, które obciął eleganckim nożem.

- Myślę, że zrobią co będą chcieli bo działają jak doskonale zsynchronizowany mechanizm. Próby dogadania albo nie - skończą się tak samo bez wspólnego frontu.

- Dobrze - zaczął Igor - Firma pozbędzie się Shinzou i zyska pole do inwestycji. I cały ten wasz Pentex zajmie Czarnobyl. Jedno i drugie mam w dupie. A jaki kawałek tortu przewidujesz w tym dla nas? Dla Bratvy.

Żenia już wiedziała czemu Igor był jednym z niżej postawionych w wierchuszce. Nie słuchał co mówiła. Wrona za to obrzuciła spojrzeniem spod przedłużonych rzęs reakcję Nadii i Katii.

- Co Bratva chciałaby jeszcze po podziale działki wampirzej i usunięciu Firmy? EndronOil z tego co się orientuję przynosi znaczne wpływy Pentexowi. Z pewnością znajdziemy wspólny mianownik.

Dima odpalił cygaro i pykał powoli. On już miał jakiś plan w głowie. Faktycznie Córka Ognistej Wrony przedstawiła sporo argumentów. Pewnie jeszcze chwilę poudaje niedostępnego, ale siła rzeczy w końcu będzie mieć go w kieszeni.

- A jak chcecie się pozbyć Grashoka? - zapytał wypuszczając dym.

Wrona czuła się jak w krzyżowym ogniu pytań.

- Plan jest dość prosty. To plan kija i marchewki. - Żenia spojrzała na Olega i oparła się o oparcie krzesła.

Wtedy Oleg przejął inicjatywę. Zaczął opowiadać o planie wedle którego spróbuje wcisnąć Grashoka w Fukushimę. Co rozjuszy Japończyków. Przy temperamencie Grashoka powinno to wywołać małą wojnę. Wtedy też on planuje przy użyciu zasobów Bratvy i swoich własnych przejąć Czarnobyl. Same szczegóły, których nie szczędził między kolejnymi kieliszkami zajęły blisko pół godziny.

W końcu pojawiło się sześciu kelnerów, którzy wynieśli ze stołu resztki jedzenia po to tylko, żeby po chwili wnieść kolejne tace pełne deserów i owoców. Przynieśli też kolejne cztery butelki wódki.

- I dlaczego chcemy wmieszać w to wampiry? - zapytał w końcu Dima. - Bo to, że czarna gówno wie, jest bardziej niż oczywiste. Łżesz mała - tym razem spojrzał w oczy Córce ognistej wrony.

Pierwszy raz odkąd pamiętała wyjście ze śmietnika ktoś zarzucił jej kłamstwo. Idea, że jakiś koleś próbuje jej wmówić łgarstwo w pierwszej chwili zaskoczyła Żenię. Potem przez ułamek sekundy zjeżyła brunetkę. Ale ostatecznie ją jednak rozbawiła. Do tego stopnia, że dziewczyna roześmiała się w głos wpatrzona w rozmówcę.

- Zabawne. - otarła kąciki oczu serwetką - Ciekawe co Smoczy Gniew mówi o tobie i twoich preferencjach seksualnych.

Żenia pociągnęła nosem przyglądając się Patroshkinowi z kpiącym uśmiechem ragabasha.

Nie odwrócił wzroku. Wręcz przeciwnie. Wyszczerzył zęby. Warknął. Oleg jako pierwszy zorientował się w sytuacji i wstał od stołu. W końcu złapał Patroszkina i odwrócił jego głowę.
- Ogarnij się. Chciałeś się wyrwać z firmy? Tu masz okazję. Pierwszą od lat. A być może ostatnią, bo młody nie jesteś.
W odpowiedzi dawny wojskowy jedynie warknął.

- No dobrze - Igor odsunął się nieco przechylając do tyłu w krześle. Obierał pomarańczę eleganckim zdobionym nożem.
- Grashokowi wy przekażecie tę wiadomość. A co z resztą? Jak widzisz tę wojnę z wampirami? Żebyśmy nie skończyli jak Gajanie na Ukrainie. To co tam zrobili, było eksterminacją. Załatwili nawet tego całego Konietzko.
- Pentex załatwił. - wtrącił Dimitrij. - Zgarnęli go i zamknęli gdzieś na końcu świata. Teraz pewnie już pocięli go na plasterki, albo oddali Zettlerowi
Żenia zignorowała kwestię wspominków ojca.
- To nie ma być żadna wojna z wampirami. Odciąć koneksje, rozwalić sieć wpływów i przeprowadzić noc długich noży. Skoordynowany atak. Coś kiedyś mi ktoś wspominał o jakichś spiralach współpracujących z krwiopijcami. - Żenia w udawanym zamyśleniu stukała palcami o stół. - Ale ja gówno wiem. O. Może macie ciekawe pomysły? W ramach potencjalnej współpracy chętnie posłucham.

Dimitrij odpalił kolejne cygaro i wstał. Stał chwilę w zamyśleniu. W tym czasie Oleg wrócił na miejsce i dogadywał z Igorem szczególy wsparcia w “sprawie Grashoka”. W końcu Petroszkin skończył palić i odezwał się do wilkołaczki.

- Nie mamy dojścia do wewnętrznego kręgu Bożogrobców. Nie mamy dojścia do Tatarki. Ale mam namiar na leża kilku pomniejszych wampirów. Podeślę jako wyraz dobrej woli. Tymczasem muszę się zbierać.

Żenia skinęła krótko głową.
Wyciągnął dłoń w stronę swojej towarzyszki, po czym ruszył ściskać się z towarzyszami.
Dziewczyna nie ruszyła się jednak z krzesła i Dimitrij miał dwie opcje: albo podejść do niej albo zignorować pożegnanie z nią. W obu nakreślałby jasno układ między nim a Sonią.

Nie pomyliła się. Zignorował ją po pożegnaniu z Olegiem jedynie skinął jej głową i wyszedł.

We czworo rozmowa biegła już szybciej. Więcej konkretów w sprawie działań. Mniej czegokolwiek co interesowałoby wilkołaczkę.


Kolacja przeciągnęła się do północy.
Oleg wyjaśnił powoli Igorowi czym jest Zhyzhak. Symbolizm stojący za zabójczynią “ostatniego króla Gajan”. Przy czym cały czas przedstawiał to jako “sprytne oszustwo” z wykorzystaniem Sonii. Sonii, której prawdziwego imienia przecież nie znał.

Igor przyznał co najbardziej martwi go w kwestii wampirów. Otóż ponoć na ich czele stał krzyżowiec. Taki prawdziwy rycerz w ciężkiej zbroi, który walczył pod Jerozolimą 800 lat temu. To on był panem Putina.

Kolejną stroną w konflikcie byli Bożogrobcy. Zakon który urósł do rangi tajnej policji. W jego strukturach było wiele wampirów. I to oni, a nie wojska Tatarki były zagrożeniem. Tatarka miała siły uderzeniowe. Głównie na Ukrainie. Ale nie zajmowała się obroną porządku wewnątrz Caratu. Chociaż jeden problem mniej.

Igor przyznał, że nie udało im się umieścić wtyczki ani u Tatarki, ani u Bożogrobców. Natomiast fakt, że za wszystkim stali fanatycy religijni powodował, że Igor był bardzo niezadowolony z aktualnego sojuszu.

Pentex praktycznie nie działał na terenie Rosji. Poza Edronem, który dogadał się z Carem Putinem nikt inny nie otrzymał pozwolenia na działalność. Shinzou też nie dostanie. Chwilowo Rosja, czy też Carat Radziecki była oazą dla Tancerzy Czarnej Spirali.
 
corax jest offline