Nie mając jak zaatakować Bosch upuścił miecz, bezsilnie starając się złapać duszącą go rękę. I o dziwo po chwili udało mu się, kiedy stwór w jakiś sposób stał się bardziej cielesny niż dotąd. Właśnie tego potrzebował.
Powoli tracąc siły, samemu złapał przeciwnika za kołnierz próbując przyciągnąć go bliżej siebie i wyszczerzył zęby w paskudnym uśmiechu. Jednocześnie drugą ręką dobył swego sztyletu i pchnął widmo w brzuch, starając się podciągnąć ostrze do góry i tym samym wypatroszyć parszywca który zaraz go zabije, albo doprowadzi do czegoś jeszcze gorszego.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |