Gwendoline była nieco zdziwiona. Miała też wrażenie, że jako jedyna zareagowała inaczej niż uśmiechem. Jej kwaśna mina jedynie pogłębiła swój wyraz. Nie lubiła takiej pracy i nie chodziło nawet o to, że będzie musiała dużo gadać i być miłą dla ludzi. W tym wszystkim nie podobało jej się o wiele więcej, niż przeciętny zjadacz chleba mógłby w ogóle zrozumieć. Ona miała zupełnie odmienne spojrzenie na sprawy, które obracały się wokół grobowców.
- Jeśli dobrze rozumiem, ekhem... Zainteresowany jest Przeor plotkami mieszkańców zatęchłych wioch? Z całym szacunkiem, ale wokół takich miejsc jak grobowce, kurhany, cmentarze czy chociażby opuszczone domostwa, jest bardzo wiele emocji i niedopowiedzeń, przez co ludzkie zwyczajnie dopisują im zupełnie zbędne i pełne uczuć historie. Nie uważam, by takie informacje były naukowe, dlatego wolałabym sprecyzować tę kwestię. I jeszcze jedno... - kobieta zawiesiła na chwilę głos. Potrzebowała przerwy aby skupić spętane myśli. Czuła wewnętrzny niepokój, a ten mącił w głowie i tworzył chaos w tak spokojnym i logicznym umyśle. Być może też czuła potrzebę ułożenia zagadnienia w ten sposób, by nie zostać wyśmianą, bo przecież to, że ona miała wiedzę na jakiś temat, nie znaczy, że inni też ją posiadali.
- Grzebanie w grobowcach to nigdy nie jest najlepszy pomysł. Nie jestem entuzjastką zakłócania spokoju zmarłym, kurhany, grobowce, pieczary czy jakiekolwiek oznaczone miejsce spoczynku zmarłych należy traktować z szacunkiem, a nie bawić się w zbyt nachalnego badacza. To tak jak nie wkłada się łap pod kiece niewiasty.