Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-06-2019, 23:18   #13
Dedallot
 
Dedallot's Avatar
 
Reputacja: 1 Dedallot ma wspaniałą reputacjęDedallot ma wspaniałą reputacjęDedallot ma wspaniałą reputacjęDedallot ma wspaniałą reputacjęDedallot ma wspaniałą reputacjęDedallot ma wspaniałą reputacjęDedallot ma wspaniałą reputacjęDedallot ma wspaniałą reputacjęDedallot ma wspaniałą reputacjęDedallot ma wspaniałą reputacjęDedallot ma wspaniałą reputację
Morrisana zaczęła sączyć napój w milczeniu.

Nowo przybyli zaraz rozsiedli się i zaczęli głośno gadać o spędzonym dniu. Zaraz też podeszły dziewczęta zbierać zamówienia. Zauważyłaś jak jeden z chłopów już miał złapać za pupę dziewczynę, która wcześniej rozmawiała z Morrisaną, ale tak jakby jakaś niewidzialna siła powstrzymała jego rękę. Dlatego zamiast zrobić to co zamierzał, podrapał się nerwowo po głowie.

Zastanowiło mnie czy zachowanie tego mężczyzny ma związek z tym o czym rozmawiała kapłanka z niewolnicą. Tym bardziej zaciekawiło mnie co też musiałaby zrobić Morrisana by zostać tak dobitnie zrozumianą. Spojrzałam zaintrygowana na towarzyszkę.
- Tamte typy nie wyglądają by słownie dało im się cokolwiek wytłumaczyć - stwierdziłam.

Zaśmiała się melodyjnie.

– To zależy od słów, których użyjesz. Jeśli wydaje ci się, że pobiłam tamtego mężczyznę, aby zostawił ją w spokoju, to niestety się mylisz. Wiesz… – spojrzała na ciebie. – Dla niektórych wystarczy przypomnienie kim są… dla innych, czego się boją… a jeszcze dla innych zwyczajnie… – Uśmiechnęła się słodko – Drobna dezinformacja.

- Kłamstwo? - uniosłam brew, a na mojej twarzy pojawił się cień dezaprobaty.

– Jesteś medykiem, czy wiele bardzo bolesnych… męskich przypadłości nie bierze swego początku w rozwiązłości? To nie jest kłamstwo… Dezinformacją mogło być spostrzeżenie, że i tutejsze dziewczęta mogą być źródłem takowych boleści, jeśli kontakt z nimi będzie zbyt swawolny… wszak to może być prawda? Czyż nie? – Zaśmiała się.

- Ach... To chyba, że tak... - trochę się zaczerwieniłam. - A jako kapłanka mogłaś zabrzmieć dla nich wiarygodnie... - pokiwałam głową.

– Brzydziłabyś się mną gdybym skłamała aby kogoś ratować?

- Kłamstwo kłamstwu nierówne - wzruszyłam ramionami. - Czemu zaraz miałabym się brzydzić? Brzydzić mogę się zaropiałej rany przez którą kończyna kwalifikuje się do amputacji albo złamania otwartego. Po prostu w moim zakonie kłamstwo nie jest pochwalane. Praktykuje się za to niedomówienia lub brak informacji.

– Kłamstwo to niezwykła broń… im go mniej, tym groźniejsza – Powiedziała i wypiła kolejny łyk.

- Co masz na myśli? - zapytałam wyraźnie zainteresowana jej słowami.

– Jeśli powiedziałabym ci coś co jest wierutnym kłamstwem, od razu byś to dostrzegła i mi nie uwierzyła. Jednak jeśli jedną drobną fałszywą informację powiem ci w całym natłoku prawdziwych, o których prawdziwości jesteś przekonana, uwierzysz, również w to co prawdą nie jest. To jak z trucizną. Cały kubek pełen jadu można rozpoznać od razu, lecz jedna kropla w kubku wina nie będzie wyczuwalna, a może być równie zabójcza. – Wyjaśniła.

- No tak - pokiwałam głową ze zrozumieniem. - Pewnie też kłamstwo w ustach osoby zaufanej też tak działa.

Nagle dało się słyszeć dźwięk lutni. Odgłos odbił się niemal echem po całym pomieszczeniu, uciszając nawet gadających chłopów.

Nim jednak ktokolwiek zdążył zareagować jakaś niewielka, drobna postać wskoczyła na centralną ławę w samym środku sali i zrobiła na niej kilka fikołków na koniec lądując na samym końcu ławy na jednej dłoni i całe ciało unosząc w powietrzu. Była to wyjątkowo szczupła niziołka, ubrana w biały lekki strój.

W tym momencie wszystkie oczy spoczęły na niej. Jej długie włosy związane w końskie ogony zawirowały, gdy wybiła się z dłoni i wylądowała na czubkach palców stopy i zrobiła gładki piruet, jednocześnie wyjmując flet. W tym samym czasie na “scenie” pojawiła się druga postać. Wysoka, chuda kobieta w wysokich skórzanych butach i kamizelce, z krótko przyciętymi włosami i lutnią w dłoni. Jej krok na blacie był sprężysty ale nie tak lekki jak jej towarzyszki.

Kobieta zagrała kilka akordów, na chwilę odrywając wzrok wszystkich od jej towarzyszki.

– Witam wszystkich przybyłych. Evi i Gali pragną zabawić was muzyką, śpiewem i tańcem. – Rzuciła mocnym, głębokim głosem i ukłoniła się. Natychmiast wyprostowała się i uderzyła w struny z siłą gromu wydobywając z nich mocny, drżący dźwięk.

Zaraz potem zaczęła szarpać struny z siłą i gorliwością godną wojownika ścierającego się w boju z poczwarą z samego dna piekieł. Jej głos zabrzmiał niosąc sobą pieś w obcym języku… lecz nawet gdy słowa nie były ci znane czułaś jej siłę i podniosły nastrój jej ballady, która niemal rysowała obraz jakiejś straszliwej bitwy.

W tym samym czasie jej towarzyszka wykonywała niezwykłe akrobacje, tańcząc wokół wyższej bardki i przegrywając do rytmu na flecie. Choć lutniarka poruszała się mniej, jedynie czasem zmieniając pozycję, zauważyłaś, jak doskonale zgrane były te kobiety, mijając się niemal o włos. Choć wyglądało to jak delikatny ptak, krążący wokół ociężałego giganta, który próbuje go schwytać.

Chłopi patrzyli na widowisko jak zaklęci.

Dla mnie było to niewiele mniej intrygujące przedstawienie. Zdałam sobie sprawę, że ostatni raz popisy, do których przygrywano muzykę, oglądałam jeszcze w domu rodzinnym, podczas jednej z wielu zabaw w których organizowaniu lubowała się moja matka. To skojarzenie sprawiło, że odrobinę opadł mój entuzjazm.
- Tu zawsze ktoś występuje? - zapytałam Morrisanę.

– To niewielka wieś… ale z rzadka zdarzają się kuglarze, którzy będąc w trakcie wyprawy zatrzymują się by dorobić trochę miedziaków… – Patrzyła uważnie na popisy artystek. – Choć pierwszy raz od lat widzę taki kunszt.

- Tak? Czyli poziom występów nie jest taki jak teraz? - dopytałam, bo sama przywykłam najwidoczniej to tego wyższego standardu rozrywki.

– Ta kobieta ma głos, jakby uczyli ją mistrzowie muzyki z cesarskiego konserwatorium… a tańcząca dziewczyna… – Zapatrzyła się na wirującą w tańcu i akrobacjach niziołkę, która zdawała się jakby jej ciało nic nie ważyło i było elastyczne jak mokra glina.
 
__________________
Czy widział ktoś Ikara? Ostatnio kręcił się przy tamtych nietestowanych jetpackach...
Dedallot jest offline