Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-06-2019, 22:22   #90
Driada
 
Driada's Avatar
 
Reputacja: 1 Driada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputację
W barze było przytulniej niż w garażu, a na pewno cieplej i mniej wilgotno. Lamia z przyjemnością stanęła tyłem do baru, opierając o niego łokcie. Zamówiła drinka dla siebie i fotograf, potem obserwowała zbieraninę przy stole.
- Taa… zawsze to samo - mruknęła patrząc na stroszenie piór i tańce zwycięstwa w męskim gronie - Siara trochę, biorąc pod uwagę że prawdziwego faceta poznaje się po tym jak kończy, nie jak zaczyna, ale jak zwykle wymagam za wiele - uśmiechnęła się krzywo, zerkając na blondynkę - Kochanie, pokażesz Di zdjęcia z RB i jego palantami?

- Pewnie. Daj smartfon. - fotograf wyciągnęła rękę w kierunku kumpeli a Indianka popatrzyła na to wszystko z zaciekawieniem.

- Zdjęcia? Macie jakieś zdjęcia? Z Rude Boy’em i jego chłopakami? - Di wyglądała na naprawdę zaciekawioną i podnieconą taką perspektywą.

- No mamy. Poczekaj zaraz znajdę to ci pokażę. - fotograf gdy dostała telefon do ręki zaczęła szybko przewijać i szukać odpowiednich ujęć na telefonie.

Lamia zaś miała okazję obserwować prawdziwych facetów w akcji. Część gadali tak głośno, że słyszała na własne uszy teksty o ciągnięciu, zapinaniu, spuszczaniu się i zaliczaniu. Nawet po tym można było domyślić się tematu rozmowy. Resztę robiły głosy i gesty. Chyba właśnie Ping opowiadał jak to zaliczył obie laski naraz co dało się poznać po gestach, wskazywaniu w kierunku Lamii i jej kumpel oraz spływających gestach jakie wymownie pokazywał na sobie. No i tym samym rechocie jaki towarzyszył temu wszystkiemu jeszcze w garażu.

Część saper cieszyła się, że nie ma przy sobie broni. Druga część tego żałowała, dość mocno. Było miło, ale się skończyło - życiowe.
- Ta. Z RB - mruknęła zgarniając szklankę z kontuaru i przechylając całość jednym łykiem. Sapnęła, przełknęła ślinę i odstawiła naczynie na blat - Nie tylko z nimi, ale to bez znaczenia. Następnym razem może się uda złapać pod sceną.

- Na pewno. Możemy się zgadać. Możemy pomóc załatwić wam nocleg czy co. - Eve łagodnie podchwyciła pomysł kumpeli ale akurat chyba znalazła potrzebne zdjęcia bo wywołało to reakcję ich nowej koleżanki.

- O rany! Rude Boy! Macie zdjęcie z Rude Boy’em! Ale czad! - Indianka była zachwycona. Wpatrywała się w prezentowane na małym ekraniku zdjęcia zrobione na scenie i zapleczu starego kina w zeszłą sobotę. Wydawało się, że zdjęcia przywołują tamte wspomnienia i emocje a widocznie Indiance też miło i ciepło kojarzył się tamten koncert. Panowie przy stole znaleźli sobie nowy cel do rywalizacji w momencie gdy Stone zaprezentował przy stole koronkowe, damskie majtki Eve. Wywołało to nową burzę okrzyków i prób zabrania mu zdobyczy tak mocną, że już zaczynała ocierać się o karczemną awanturę. Głowy gości i barmana zerkały w stronę tej hałaśliwej grupki podejrzliwym wzrokiem.

Jeszcze parę procentów, a zrobi się wesoło… przynajmniej ciekawie. Tyle, że nastrój saper padł jak długi, hałas zaczynał ją irytować, tak jak ludzie dookoła. Z ironiczną miną wyjęła nieśmiertelnik i patrząc na rudego założyła go na szyję, chowając pod materiałem kiecki. Tyle, jeśli chodzi o integrację.
- Chcesz to zostań z nimi i baw się dobrze - nachyliła się blondynce nad uchem i wyszeptała, kończąc ruch buziakiem w policzek - Ja spierdalam, będę w hotelu.

- No to czekaj, ja też idę. - Eve wyglądała na zaskoczoną nagłą zmianą nastroju kumpeli ale skoro się zwijała to ona też.

- Jak to? Idziecie już? No co wy, zostańcie z nami. Chodźcie do stołu, no mieliśmy się napić. Chodźcie pośmiejemy się z tych ogierów albo porobimy słodkie oczka aby się poczuli tacy męscy zdobywcy i w ogóle. - motocyklistka złapała je obie za ramiona i pociągnęła do siebie obejmując każdą z nich do swojego boku i nakierowała ich uwagę w kierunku stołu obsadzonego przez bandę w skórzanych kurtkach. Większość zresztą już je zdjęła zostając w samych koszulkach. Stone chyba udowodnił swoje prawa do koronkowej zdobyczy bo chociaż stoły jeszcze szumiały to za łby się chyba lada chwila nie powinni wziąć.

- Ja już się napiłam - saper pokazała na pustą szklankę przy barze. Obserwowała to co reszta, licząc w myślach do dziesięciu. W końcu spojrzała na Indiankę, uśmiechając się mało pogodnie - Poza tym jak się tam mają posrać, ich problem. Sorry, ty jesteś w porządku i słodka diablica, ale bez jaj. - parsknęła wskazując brodą na stół - Nie będę sobie psuła humoru czyimś ssaniem, pretensjami albo fochami. Nie mój cyrk, nie moje małpy. Eve, naprawdę, jak chcesz jeszcze z Dianą zrobić repetę to zostańcie. Nie musisz mnie odwozić, poradzę sobie.

- Aaaa, o to chodzi… - Indiance brwi podskoczyły do góry gdy chyba domyśliła się skąd ta zmiana nastroju u Lamii. - Rany, nie przejmuj się tym nieśmiertelnikiem i resztą. Przecież Josh się zgrywał z tym fochem no. Zaskoczyłaś go tymi wieściami to pewnie nie wiedział co powiedzieć mądrego to walnął to co zwykle. A reszta poszła za nim jak stado baranów bo pewnie znów myśleli, że mamy jakieś babskie głupoty do obgadania no i nie chciało im się zamykać majdanu. Jak zwykle. Josh nic do ciebie nie ma ani reszta, daj spokój, takie fajne dupy jak wy? Nie bój nic, nic wam nie zrobią ani krzywo nie spojrzą. Jak tak to sama dam takiemu w mordę. No chodźcie. Zobaczysz jak się zaślinią jak wyjdzie, że byliśmy na tym samym koncercie i znacie się z Rude Boy’em. I no dajcie spokój, bzykaliśmy się właśnie razem a teraz mamy się tak rozstać jakby nigdy nic? No chodźcie. Weźmiemy jednego, ja stawiam, pójdziemy do chłopaków, jak nie będziecie się dobrze czuć powiecie, że jesteście zmęczone i spadacie. I nikt nie będzie miał pretensji no ja na pewno nie. A jak któryś krzywo na was spojrzy to mówię wam, że dam mu w mordę. To co wy na to? - Diane mówiła z przekonaniem cały czas patrząc głównie na Lamię ale też zerkała na blondynkę. Eve przyjęła neutralny uśmiech zostawiając decyzję kumpeli.

Ta poprawiła włosy, odgarniając je na plecy i milczała, długo. Wpadły coś zaliczyć, zaliczyły, tyle. Robienie maślanych oczu do hałasujących przy stole facetów jakoś jej nie kręciło. Tak samo jak siedzenie i zgrywanie się, bo ile można? Czasem po prostu dobrze było iść spać i mieć święty spokój. Umyć się najpierw, potem nakryć kocem i mieć w dupie kto, co i czego wymaga, albo potrzebuje.

- Nie chodzi o strach, zresztą potrafię się obronić, byłam na Froncie, ale dzięki za dobre chęci - wymusiła uśmiech - Niech robią co chcą, ja już zgarnęłam co chciałam na dziś - popatrzyła na Eve, biorąc ją za rękę i ściskając mocno. Westchnęła, odwracając twarz ku Indiance - Tobie drina nie odmówię, chodźmy. Walniemy kolejkę i zwijamy manele.

- No! Od razu lepiej! - Diane roześmiała się ucieszona i pocałowała z tej radości usta Lamii obejmując ją przy tym. Całowała żarliwie i z przekonaniem. - To na zachętę! - obwieściła wesoło gdy ją wreszcie puściła. Gorący pocałunek dwóch kobiet chyba przykuł tyle samo zainteresowanych spojrzeń co awantura o damskie majtki niedawno. - To chodź, ja stawiam. - zawołała wesoło motocyklistka i wróciła do baru aby zamówić da ich trójki jeszcze jedną kolejkę. - Poza tym weź, jakbyście poszły bez pożegnania po rozmowie ze mną to by gadali, że was spławiłam. Mówię ci faceci to plotkują czasem gorzej niż baby! - klepała wesoło odbierając szklanki od barmana. Wręczyła po jednej każdej ze swoich nowych koleżanek i każdą udało jej się złapać za ramię i ruszyć w kierunku stołu obsadzonego przez jej bandę. - Zobaczycie, zaraz wam zrobię odpowiednie wejście i ustawię ich do pionu. - obiecało uśmiechając się to do jednej to drugiej prowadzonej pod ramię koleżanki.

- Żadnych wejść smoka, ok? Zwykły drin, tyle. - sierżant odrobinę złagodziła jej entuzjazm, stawiając na normalność, bez udziwnień na siłę. Patrzyła na szklankę obojętnie, chociaż do Indianki się uśmiechnęła dość wrednie - Kochana, oni się sami spławili, ich strata. Ale ty jak następnym razem będziesz w Sioux Falls musisz dać się wyciągnąć na balet. Mamy z Eve taki mały projekcik… a ty wyglądasz świetnie przed kamerą - tym razem rozweseliła się szczerze.

- Ooo! Nooo! Dokładnie! - Eve w lot pojęła o co chodzi jej wspólniczce w tym “małym projekciku”. Fotograf pokiwała ochoczo głową na znak całkowitej aprobaty do tego pomysłu. - Koniecznie nas odwiedź! Nie, żebym koleżankę obgadywała ale ja to jeszcze mam łóżko wolne i to tak wiesz, w serwisie z kompleksowym czyszczeniem góry, dołu i w sumie czego tylko chcesz. - blondynka nawijała żywo i żwawo jakby nagle się odpowietrzyła i chciała powiedzieć wszystko szybko, od razu i na miejscu. Indiankę to wszystko bardzo rozbawiło i wydawała się nawet zainteresowana tym wszystkim mówiąc coś, że dobrze i że wpadnie w te odwiedziny ale już właśnie wróciły do złączonych stołów.

- No! Patrzcie ich, bohaterów! - uniosła głos zatrzymując się z boku stołu i przyjmując ton jakim zwykle matki karciły swoją niesforną czeredę. Czereda pewnie widziała, że wracają do stołu ale chyba nie spodziewała się takiej zaczepki od swojej kumpeli obwieszonej dwoma nowymi kumpelami. Rozległy się zdziwione pytania, pomruki i spojrzenia koncentrujące się wokół “Ale o co ci chodzi?”.

- O co mi chodzi?! A kto nas tam zostawił same? Wziąć klucz i rozwalić na oścież to jest komu a pozamykać, pogasić światła, zająć się takimi fajnymi kociakami to już nie ma komu? No to nara! Nie gadamy z wami! A właśnie się dowiedziałam, że Lamia i Eve są kumpelami Rude Boy’a! - po czym ostentacyjnie Diane usiadła razem ze swoimi nowymi kumpelami przy ich starym stoliku. Miał tylko cztery krzesła więc był akurat na ich trójkę. Za to przy złączonych stołach zapanował prawie popłoch przemieszany z dezorientacją i zaskoczeniem. Zwłaszcza informacja o kumplowaniu się z lokalną gwiazdą punk rocka zrobiła na nich ogromne wrażenie. Nie minęła chwila gdy od samczego stołu zaczęły dolatywać zaproszenia i by się laski nie gniewały, nie wygłupiały i tak w tym stylu.

- Będziesz mi wypominać moje dobre serduszko przy każdej możliwej okazji? - Lamia podjęła rozmowę, zezując na blondi znad krawędzi szklanki. Upiła łyk i odezwała się do Indianki tonem wyjaśnienia - Chodzi o to, że nasza wspólna znajoma ostatnio poprztykała się ze swoim facetem. Zawinęła manatki i coś jej się nie spieszyło żeby wracać… a deszcz padał. zimno, ciemno jak w dupie, więc mnie empatia zagrała w duszy i ją zaprosiłam do siebie. Grasuje mi w wyrze - przewróciła oczami - Dobra kurwa… jest też jeszcze jedna znajoma, kelnerka. Też się zalęga cyklicznie pod kołdrą. Ostatnio po powrocie z baletu spaliśmy we - zamyśliła się, pukając kciukiem w dolną wargę - Eve, ja, Val, Madi… no i Steve, a on się liczy za dwoje, bo bydlaczek pierwsza klasa - zaśmiała się na samo wspomnienie cielska Bolta we własnym łóżku - Więc jak widzisz Di, dlatego mnie ta jędza obgaduje. Że niby… nie wiem. Miejsca mało, albo muszę w większy materac zainwestować - rozłożyła łapy - Sama ma całkiem wielki. Spokojnie by się z pięć osób zmieściło, a jak dowalić koce to kolejna trójka.

- Tak, myślę, że tak, właściwie to u mnie można wyłożyć materacami całą podłogę, biurko przesunąć pod ścianę to cała sypialnia do dyspozycji, orgie można robić. - fotograf uśmiechnęła się ciepło i sympatycznie dopełniając obrazu nowej koleżance która robiła wielkie oczy i upijała ze swojej szklanki gdy słuchała tych rewelacji.

- To czekaj, czekaj… zalegliście u ciebie w łóżku w ile? Pięć osób? Znaczy spaliście w jednym łóżku? - Indianka miała minę jakby chyba już domyślała się o czym rozmawiają ale jednak brzmiało to tak nieprawdopodobnie, że wolała to usłyszeć na własne uszy.

- No tak, na koniec to rzeczywiście poszliśmy spać. - blondyna roześmiała się wesoło patrząc koso na siedzącą obok Indiankę.

- Rypaliście się w pięć osób w jednym łóżku? - motocyklista też zaczęła się wesoło uśmiechać zerkając to a blondynę obok to na ciemnowłosą naprzeciwko. Widząc potwierdzenia w spojrzeniach i uśmiechach też roześmiała się na całego. - No to niezłe z was kociaki. - powiedziała kiwając głową i uniosła szklankę.
- Szacun i na zdrowie! - zawołała wesoło wnosząc szklankę do toastu.

Szkło poszło w górę, alkohol podrażnił przyjemnie przełyk. Za zbędny detal na razie można było uznać fakt kto i jak wtedy zasnął, albo co robił przed snem, albo w ogóle przed przyjściem czy raczej powrotem do Betty.
- Powiedz Di - zwróciła się do Indianki - Co robisz z nimi? - wzrokiem pokazała samcze stoliki - Jak się spikneliście?

- Z nimi? - dziewczyna spojrzała w bok na dwa złączone stoły wypełnione w większości przez hałaśliwych facetów o agresywnym wyglądzie. - Sama nie wiem. Jakoś tak wyszło. Wiesz, od małego raczej nie była grzeczną dziewczynką. Kręciły mnie tatuaże, muza, imprezy, motory. Zaczęłam chodzić z tym, potem z kolejnym raz nawet krótko chodziłam z taką jedną. I jakoś tak w końcu przystałam do nich na stałe. W większości jesteśmy stąd lub z okolic. Jeździmy na koncerty, zloty, kręcimy razem zadymi i w ogóle trzymamy się razem. - mówiła tak jakoś zwyczajnie jakby sama się teraz zastanawiała jakie ścieżki losu skierowały ją do tego stolika w tym barze z muzyką na żywo. - Są w porządku. Mam z czymś problem zawsze ktoś z nich mi pomoże. Oczywiście są wkurzający i robią głupoty czasem mam im ochotę nakłaść garści albo nawet jadę sobie sama z dala od nich bo mam ich dość. No ale w końcu mi przechodzi i znów jesteśmy razem. - wróciła spojrzeniem do swojej szklanki i mówiła patrząc się jak jej palce o pomalowanych na czarno paznokciach bawią się tym kawałkiem szkła wypełnionego promilami.

- Ale po was bym się nie spodziewała. - podniosła głowę i wskazała palce na jedną i drugą sąsiadkę. - Jedna trep a druga fotograf. A bez urazy ale wcale tak nie wyglądacie. A tam w garażu to bym prędzej uwierzyła, że jesteście z innej bandy. - roześmiała się pogodnie zwierzając się, że te informacje też ją zaskoczyły. - A co to za mały projekcik o jakim mówiłyście? - zapytała ciekawie znów nie wiedząc za którą patrzeć.

Saper upiła kolejny łyk, chichocząc w szklankę. Pokręciła do tego głową, obserwując Dianę spod rzęs dla lepszego efektu.
- Bez urazy, ale widać że nigdy nie byłaś w woju. - odbiła gadkę z wyraźną radochą - Służba i musztra, pies je jebał, ale przepustki - tutaj pokiwała głową, machając zaraz ręką zbywająco - Zamierzamy otworzyć wytwórnię filmów akcji. Na rynku jest nisza, bo to co nagrywano zwykle ma kilkadziesiąt lat… przyda się powiew świeżości - rozparła się na krześle, wyciągając nogi daleko przed siebie.

Pod stołem poczuła jak jej buty stykają się z butem motocyklistki a ona sama popatrzyła na nią i na Evę sprawdzając jak poważnie o tym mówią. - W wojsku nigdy nie byłam i nie zamierzam to może rzeczywiście są i inne trepy niż te co zwykle się z nimi ganiamy. - upiła łyk ze szklanki i też oparła się o swoje krzesło aby móc swobodniej zerkać na obie towarzyszki.

- Filmy akcji? - zapytała chcąc się upewnić czy rozmawiając o tym samym.

- No takich akcji jak w garażu. Tylko profesjonalnie i do dystrybucji. Moim zdaniem nadajesz się idealnie. Do roli mocnych postaci albo jakichś buntowniczek. Masz świetny wygląd, umiejętności i charakter również. - Eve wsparła kumpelę w rozmowie. Oparła łokieć o stół i trochę przesunęła się ku Indiance tak by być bardziej frontem do niej.

- Znaczy… porno? - Diane prawie wyszeptała to słowo patrząc na nie obie i rozejrzała się po sąsiednim stole i okolicy jakby sprawdzała czy ktoś ich słyszy. Potem wróciła do swoich nowych znajomych.

Ciemnowłosa głowa pokiwała twierdząco, nie miało sensu ukrywanie niczego.
- Nie tylko zdaniem Eve nadajesz się idealnie. - podjęła temat - Masz prezencję, charyzmę… byłabyś prawdziwą gwiazdą. Masz do tego talent, nie boisz się kamery, a ona cię lubi i to bardzo. Buta, bunt… te śliniące się zastępy ludzi proszących o autograf, albo wychodzących z siebie, byle ci tylko postawić drinka, lub chociaż zamienić ze dwa słowa. Nie ma sie czego bać, to nic strasznego, a ile przy tym funu - zabujała brwiami - Tak się składa że jadąc tutaj wstępnie zrobiliśmy jeden numerek. - machnęła ręka jakby odganiała muchę - Surówka, jeszcze do obróbki i posklejania, jednak jak być chciała rzucić okiem to myślę że dałoby się zrobić. Co sądzisz Eve? - zwróciła się do blondi.

- Naturalnie! Mam laptop w hotelu to będziemy mogły obejrzeć! - Eve z miejsca poparła pomysł Lami tak bardzo, że prawie zachłysnęła się drinkiem jakiego właśnie piła. Odkrztusiła się, strzepała krople alkoholu z twarzy więc resztę potwierdzeń wykonała niemo kiwając główką.

- Zrobiłyście jeden numerek? Po drodze? We dwie? Znaczy nagrałyście to? - Di wydawała się zafascynowana tym co mówią jej kumpele.

- Mhm. - blondyna potwierdziła, przełknęła co miała przełknąć ostatecznie i znów doszła do głosu. - Było bosko! Lamia mnie sponiewierała i na koniec jeszcze zapięła mnie w tyłek! Było cudnie i brudno tak jak lubię najbardziej. No i obiecała mi powtórkę dzisiaj w nocy bo mamy czas do rana dlatego właściwie też niezbyt chce mi się tu siedzieć. A strasznie mi się spodobało jak było dzisiaj i znów bym chciała zostać branką Lamii. - Eve była coraz wyraźniej nabuzowana odradzającym się podnieceniem, mówiła coraz szybciej a oczka błyszczały jej się coraz bardziej.

- I chcecie jechać do hotelu aby się rypać? - Diane uśmiechnęła się wesoło zerkając na nie obie.

- No ja na pewno. Mam nadzieję, że potrenujemy z Lamią bycie brudną dziwką. Obiecałam jej to a ona mi. Że będę jej dziwką jak założę obrożę. No to mam. Tak teraz to jeszcze było oszczędnie bo wiesz ludzie i takie tam. Mam nadzieję, że w hotelu damy czadu jak dzisiaj na stacji. No ale ale! Tak gadam o nas a przecież jesteś jeszcze ty. To powiedz masz jakieś inne plany na noc? Bo myślę, że we trzy też byśmy mogły się w to pobawić. I byśmy pogadały na spokojnie różne detale. Wiesz, że w czwartek mamy umówioną rozmowę o pracę z taką jedną blond foczką? Już was widzę w jednej scenie. Ale no chodź do nas do hotelu to pogadamy. Poza tym z tobą też mam ochotę na repetę bo bosko potrafisz ujeżdżać twarz. - Eve dopiła drinka nie wiadomo kiedy i tryskała entuzjazmem i energią. Mówiła coraz szybciej i nieco chaotycznie przeskakiwała na tematy które rozmówczyni mogła nie do końca łapać ale chyba razem urobiły ją całkiem nieźle. Pozytywne i podniecone wibracje zdawały się przechodzić także na Indiankę.

- A ty? Co na to wszystko powiesz? - Di jednak zapytała o zdanie siedzącej naprzeciwko kobiety w czerwonej sukience.

Mazzi dopiła na przechył drina i z niewinną miną odstawiła kieliszek dnem do góry, w wymownym geście końca popijawy.
- Mówiłam, jeden drink i się zmywamy - zmrużyła jedno oko, patrząc na Indiankę - Tak samo wspominałam, że tobie nie odmówię… a wam obu już w ogóle - przewróciła oczami zaznaczając jak to podstępnie i siłą obie kobiety wymogły na biednej sierżant presję. Nic tylko skapitulować. Z ciężkim sercem oczywiście.
- Spokojniej będzie pogadać w hotelu. Bez świadków i ogonów które będą rozpraszać - kciukiem wskazała męski stolik - Ustalimy co komu leży, pod kim i na kim.

- No to do hotelu. - Diane z uśmiechem upiła drinka i stanowczym stuknięciem szklanki w stół przypieczętowała tą decyzję. - No ale pożegnajmy się z nimi dobrze? - powiedziała wstając i ubierając swoją kurtkę na ramiona. Scena pożegnania trochę trwała. Panowie chyba byli zaskoczeni tym, że nie tylko dwie nowe koleżanki ale także ich czarnowłosa kumpela zrywa się z lokalu.

- Już? To nie zostaniecie z nami? No dajcie spokój dziewczyny o co wam chodzi? No zostańcie jeszcze na jednego. - panowie próbowali uprosić wszystkie trzy kobiety ale byli skazani na klęskę skoro każda z nich miała już inne plany na resztę nocy. Diane musiała i chyba chciała odbębnić rytuał pożegnania. Chyba co drugiemu jak nie przybiła piątkę, to poklepała po głowie, ramieniu, zostawiła całusa w policzek czy chociaż pomachała. Eve ograniczyła się do uśmiechów i wdzięcznego machania rączką no i zapewnień że na wizytę w garażu to muszą się jeszcze kiedyś umówić.

Mazzi kiwnęła im głową, stojąc z tyłu, przy stoliku. Na moment wyszczerzyła się wesoło do łysego, nim na jej gębę wrócił bardziej ironiczny grymas.
- Wystarczy wam traumy na jeden wieczór, spójrzcie tylko na rudego - ruchem brody wskazała Josha - Chyba nie powinnam się dziwić, mówiłam że mam pecha. Jak nie erotomani-gawędziarze, to chłopaczki którym daleko do pojęcia zasady, że prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym jak kończy, nie zaczyna - skrzywiła usta, zabierając się za zapinanie kurtki. - Ale może jeszcze kiedyś się spotkamy. Stone, było zajebiście.

- No daj spokój Lamia no trochę mnie zaskoczyłaś no już tak się nie bocz no… - Josh chyba naprawdę żałował swojego garażowego zakończenia bo teraz minę miał naprawdę nietęgą. Za to Stone pęczniał z dumy jakby Mazzi co najmniej przypięła mu order do piersi.

- No. Też byłaś zajebista. - łysy zdobył się na wyrafinowany komplement reszta chłopaków zaś roześmiała się mniej lub bardziej rubasznie widząc tą scenę.

- Mnie też się bardzo podobało więc chłopaki polecam się na przyszłość. - Eve podziękowała Randallowi i Adamowi za wspólne atrakcje posyłając im przez stół całusa.

- Ja teraz zabieram dziewczyny na zwiedzanie miasta i poważne, babskie rozmowy. Więc chłopaki trzymajcie się i do następnego. - Diane złapała pod ramię jedną i drugą koleżankę i zamiotła scenę odchodząc z nimi od stolika ale odchodziła z pogodnym uśmiechem i podobnie panowie w koszulkach i skórzanych kurtkach żegnali się z ich trójką. No może Josh miał nadal niewyraźną minę.

- Jeszcze jedno - saper zatrzymała się, obracając przez ramię do tego ostatniego - Jeśli ma ci mniej dupsko pękać następnym razem, to się zastanów dwa razy zanim coś chlapniesz. Poza tym nie zdążyłam wspomnieć o pewnej zabawnej kwestii - wydęła usta w dzióbek - Widziałeś blizny, wpadłam w o jeden za dużo kocioł na Froncie. W zeszłym tygodniu przerzucili mnie do cywila, nie rycz już. Nie wydymał cię trep, tylko trep w stanie spoczynku. - puściła mu oko - Do następnego.

Zastopowane partnerki zatrzymały się a ostatnia uwaga sierżant w stanie spoczynku wywołała powszechny wybuch wesołości i u nich i przy stole. Nawet Josh się w końcu roześmiał przede wszystkim z ulgi. Adam poklepał go po plecach, Stone sprzedał kuksańca w bok ale wyglądało na to, że jeśli ktoś by miał jakieś “ale” pod kątem trepostwa byłej sierżant to właśnie utonęło w tej rubasznej salwie śmiechu.
Panowie mieli miny jakby mieli się obejść smakiem no ale ostatecznie nie robili problemów i wszystkie trzy ślicznotki w końcu bez przeszkód opuściły lokal wychodząc na niezbyt przyjemne wieczorne powietrze. Muzyka znów przycichła i wyszły na mroczny, chłodny świat zewnętrzny.

- To dokąd jedziemy? - motocyklistka zapytała widząc, że rozstają się na parkingu.

- Do “Sheparda”. - blondyna odpowiedziała szybko wskazując na kierunek skąd przyjechały.

- A dobra, to wiem gdzie. Jedźcie za mną. - Diane pokiwała głową i ruszyła w stronę swojej maszyny. Blondynka zaś podeszła do swojego samochodu i po chwili gdy trzasnęły drzwi obie znalazły się w środku i prawie z miejsca zaczęła gadać i przeżywać cały ten wieczór.

- Ojej Lamia! Przepraszam! Nie spytałam cię czy mogę powiedzieć jej o Tashy. Ale to z nerwów, poniosło mnie! I jak powiedziałaś o hotelu i oglądaniu to jakoś tak samo mi wszystko się poukładało i wypaplałam wszystko! Gniewasz się na mnie? - zapytała patrząc przepraszająco na pasażerkę gdy ruszała z parkingu. Mniejszy i zwinniejszy motor bez trudu wyjechał na drogę i miejscowa dziewczyna świetnie sprawdzała się w roli przewodnika. Na początek jechały tak jak przyjechały w stronę centrum.

- No bez jaj - saper westchnęła, kładąc dłoń na kolanie blondyny i uśmiechając się czule - Gniewać? Na ciebie? Za co niby? Zagranie z Tashą było genialne, sama widziałaś jak zaczęła nogami przebierać… naprawdę będzie z nią ciekawie. Dużo entuzjazmu i dobry kontrast dla Tash… o ile da się namówić na mały angaż w filmie akcji - przygryzła wargę - Niech cię częściej ponosi, lubię cię taką. Uwielbiam - dodała wychylając się żeby ją pocałować.

- To nie gniewasz się? Ooo… - kierowcy wyraźnie ulżyło ale przerwała by pocałować kumpelę. Całowała gwałtownie i trochę chaotycznie więc pewnie musiała być już mocno podekscytowana tym co ich czekała. - Ale gdzie ma mnie ponieść? - zapytała gdy znów patrzyła na drogę i czerwone, cyklopie oko światła motocykla przed nimi. - Aaa! Znaczy, że tak chlapnąć! Aaa! Naprawdę? Podoba ci się to? - zapytała zerkając wesoło na Lamię. Znów musiała przerwać tym razem bo motocyklistka skręcała w jakąś przecznicę.

- Dobrze, że ją mamy. Nie wiem czy bym trafiła po ciemku do hotelu tak od razu. - powiedziała wskazując brodą na przewodniczkę za jaką jechały. - A z Tash no też tak myślę. Zobacz jaki kontrast. Nawet chyba większy niż między tobą a mną dzisiaj na stacji. Bo Tash też taka bladź jak ja a Di ma ciemniejszą karnację niż ty no i te świetne dziary! A pomyśl tak one dwie w takim scenariuszu jak dzisiaj na stacji. Idealne! Kontrast jest dobry dla kamery bo od razu wpada w oko. Świetnie by było jakbyśmy na start miały je dwie. No tylko właśnie, żeby się zgodziła… - fotograf mówiła szybko jak nakręcona zgadzając się z diagnozą swojej wspólniczki. Kiwała do tego głową, śmiała się z nadmiaru ekscytacji i gadała jak na dobrym koksie.

- Jej. Ale co my teraz z nią zrobimy? Znaczy teraz w hotelu, dzisiaj w nocy? Matko, tak jej nagadałam a w ogóle teraz mam pustkę w głowie. Cholera co my jej powiemy jak dojedziemy do hotelu? Bo cholera chyba to już niedaleko. - Eve nagle jakby oklapła albo trema zaczęła ją zżerać. Zerkała nerwowo na Lamię szukając u niej wsparcia i porady.

- Słuchaj, bez obaw - sierżant poklepała ją po kolanie i zapaliła papierosa. Za oknem dominowała czerń i jeszcze więcej nocnej czerni. Czasem gdzieś w oddali paliło się pojedyncze światełko, lecz stanowiło raczej rzadki element krajobrazu. Już więcej blasku dawały reflektory samochodu.
- Lubi ostre zabawy, dogadamy się z nią. Najpierw pokażemy jej to, co mamy. Wciąż zostaje prezent od Madi. Da się trzasnąć kąpiel, bo i tak trzeba się umyć przed snem. Zaczniemy od masażu i mycia, potem wyro i filmy, a potem sama wiesz - zabujała brwiami entuzjastycznie - Samo wychodzi. Od biedy ją zwiążemy i zerżniemy. Lubi językowe sztuczki… a nie znam nikogo, kto lepiej wywija ozorkiem niż ty. Masz ją w kieszeni… tak jak mnie.

- Ooo Lamia! Jaka ty jesteś przesympatyczna! - kierowcy wyraźnie ulżyło ale motocyklistka przed nimi zjeżdżała już na jakiś parking. - O! To już? Dobrze, że ona zna miasto ja bym pewnie przegapiła i pojechała dalej. - blondyna zwolniła i zjechała za przewodniczką. Teraz z parkingu rzeczywiście było widać ten charakterystyczną skośną ścianę w jakim było główne wejście do hotelu.

Teraz role się odwróciły i to dwie towarzyszki musiały być przewodniczkami dla tej trzeciej. W recepcji dało się zamówić kąpiel. Powinna być gotowa za “do godziny” czyli standard zanim naznosi się wody i ją ogrzeje. We trzy więc poszły na piętro do wspólnego pokoju w którym dominowało podwójne łóżko. Najwięcej gadała chyba blondyna. No i miała najwięcej roboty. Przygotować laptop, aparaty, kamery, podpiąć, zgrać i akurat jak się wyrobiła to rozległo się pukanie do drzwi, że kąpiel gotowa. Miały fart bo okazało się, że ktoś zrezygnował w ostatniej chwili czy nie przyszedł no i była kąpiel gotowa.
Kąpiel okazała się tak radosna jak orzeźwiająca. Działa jak mocna kawa tylko od zewnątrz i na całe ciało. Zupełnie jakby człowiek zrzucał z siebie stare, brudne ubranie. W końcu wróciły we trzy do pokoju i mogły wygodnie ułożyć się przed przygotowanym laptopem fotoreporterki.
- Jej my też jeszcze tego nie oglądałyśmy na lapie. Tylko na kamerkach. - uświadomiła sobie Eve i tym większą ekscytacją oglądało się ten filmik. A właściwie zestaw trzech filmików nagranych z różnych ujęć.

- To ty? A to ty? - Diane była pod wrażeniem widząc jak przebiegło nagranie z zaliczenia Kitty przez surową Das na bezimiennym biurku zapomnianej stacji benzynowej.

- Tak, zobacz, to ja, tu kawałek widać moją głowę. - fotograf ochoczo wskazała na fragment podgolonych blond włosów Kitty widocznych na ekranie.

- O rany… Ostro! Ostre z was kocice! - Diane zaśmiała się gdy skończyło się oglądanie ostatniego ujęcia. Ponieważ Indianka nie miała ubrań na zmianę to leżała tylko w ręczniku. Eve to sprytnie wykorzystała najpierw ją wycierając a później wmasowując jakiś krem w jej ciało. Siedziała na niej i błądziła dłońmi po jej plecach i zachichotała wesoło słysząc komentarz nowej kumpeli. Di przekręciła się tak by położyć się na wznak dzięki czemu blondyna siedziała teraz na jej biodrach a Lamia leżała tuż obok. Indianka wyglądała na podobnie podekscytowaną jak i pozostała dwójka. Wsadziła sobie jedno ramię pod głowę a drugim wodziła po ramieniu blondynki do którego mogła sięgnąć.

- Podoba ci się? Chciałabyś brać w czymś takim udział? - Eve nachyliła się nad czarnowłosą i wówczas jej dłoń mogła sięgnąć piersi blondynki. I sięgnęła.

- Tak. - Indianka bawiła się piersiami foograf patrząc na nie głodnym wzrokiem. - Ale zastawiam się co by się działo jakby ktoś znajomy mnie zobaczył w takim filmie. - przyznała z pewnym wahaniem. - Takie prywatne nagrania jak macie tutaj to bardzo chętnie. Chyba bym to mogła polubić. - Diane uśmiechnęła się zerkając w bok na twarz saper w stanie spoczynku.

- Może spróbujemy na sucho? Wiesz tak samo nagranie, na razie bez publikacji. Ale profesjonalne z ustawionymi kamerami, ja albo Lamia byśmy nagrywały. Mamy tą blondynkę w Sioux Falls. Śliczna dziewczyna. Mam ją na aparacie, zaraz ci pokażę. Żaden kaszalot! Myślę, że powinna współpracować no ale musimy z nią najpierw też porozmawiać tak jak z tobą. To jakbyś pojechała z nami to mogłybyśmy to obgadać we cztery. Nagrać coś jeśli się dogadamy. Zobaczyć jak nam to wychodzi. - fotograf mówiła z pełnym przekonaniem i cichutką prośbą w głosie. Gdy przypomniała sobie o aparacie zeszła z Indianki i wróciła do swojej torby. Po chwili szukania wróciła na łóżko z aparatem kładąc się wzdłuż wolnego boku czarnowłosej. - O, jest! Zobacz, to ona. - podała aparat motocykistce pozwalając jej obejrzeć zdjęcia. A, że wszystkie trzy leżały przy otwartym laptopie to i wszystkie trzy mogły podziwiać wdzięk Tashy na małym ekraniku aparatu.

- Niezła kicia. - Indianka przyznała w końcu gdy przejrzała całą kolekcję zdjęć tancerki i oddała aparat właścicielce.

Leżąc na boku Mazzi miała dobry obraz na całą scenerię łóżka, masażu i wymiany informacji. Uśmiechała się sennie, popijając co jakiś czas ze szklanki. Tym razem postawiła na coś bez alkoholu, potrzebowała jeszcze kawałka trzeźwego mózgu aby nie walnąć niczego, co zniszczy tak misternie budowany przez Eve plan werbunkowy.

- Fakt, niezła. Prawie ci dorównuje - odezwała się wreszcie, pogładziła bok Indianki, zaczynając od żeber, a kończąc na ramieniu. - Masz nietypową urodę, przyciągasz wzrok… i ręce. Nie masz też złej energii, obok antypatii nawet nie stałaś. Zaufaj mi, gdybym była facetem stanąłby mi ledwo byś się do mnie uśmiechnęła - na jej ustach pojawił się krzywy uśmieszek, lecz szybko zgasł - Eve dobrze gada. Jedź z nami do Siuox Falls, pójdziesz z nami przetestować Tashę. Zrobimy też parę próbnych nagrań, żebyś się oswoiła z kamerą… prywatnych, bez obaw. Nic czego sama byś nie chciała - przeniosła się z głaskaniem na szyję i ciemny policzek - Myślisz że jak zareagowaliby twoi kumple, gdyby zobaczyli takie nagranie? - wskazała na ekran laptopa, z zastopowanym kadrem ostatniego filmu - Każdy by chciał ci postawić drina, zaprosić na kolację i chociaż dostać całusa. Ich to kręci, facetów… i nie tylko facetów. Widziałaś ich dzisiaj, gdy zaczęłyśmy się we trzy całować. - parsknęła - Prawie im tam wywaliło korki z wrażenia.

- To prawda! - wytatuowana Indianka roześmiała się ubawiona na wspomnienia początkowego wrażenia jakie zrobiły na mężczyznach w początkowym etapie garażowej imprezy. Dłoń blondnki też zaczynała współpracować w przyjemnym dla wszystkich stron badaniu wytatuowanego ciała.

- Słuchaj może weźmy to na lekko co? Po prostu pojedziesz z nami do Soiux Falls się zabawić. Sama widziałaś w garażu no i tutaj jak lubimy się bawić. Jeśli ci nie będzie leżeć no trudno, rozstaniemy się w zgodzie i wrócisz tutaj. No ale może ci się spodoba? Ta blondi do zaliczania, ta sława, drinki, fani, fanki… co myślisz? - fotograf delikatnie pieściła dłonią ciało kandydatki na pierwszą, zwerbowaną gwiazdę ich dopiero tworzącej się wytwórni.

- A co tam! Niech będzie! Zabawimy się i może rzeczywiście coś z tego wyjdzie! - Diane roześmiała się ponownie, odłożyła aparat i w zamian objęła za szyje swoje dwie nowe kumpele i przyciągnęła do siebie całując w usta najpierw jedną a potem drugą. Eve przyjęła to z entuzjazmem patrząc ponad jej twarzą na Lamię i aż tryskała radością i uśmiechem na wszystkie strony. - A skoro o zabawie mowa to będziemy tak tylko leżeć do białego rana? Chyba coś tam mówiłyście, że co? Jak to tam szło? - zerkała koso na jedną twarz po swojej jednej stronie i na drugą po drugiej. Też ta cała radosna atmosfera udzieliła się i jej więc humor miała wyborny.

- Było… no było coś - sierżant udała że się zastanawia, stukając palcami o szklankę. Uniosła ją do ust, lecz jakoś tak niezgrabnie jej to wyszło, że większość soku wylała się na Indiankę, skapując od brody po szyi i dalej, na dekolt.

- Och… wybaczcie, niezdara ze mnie - z miną basseta odstawiła szklaneczkę, szybko wracając ustami do szczęki Diany. Spijała słodki napój z jej skóry, podgryzając ja i chwytając wargami coraz mocniej, w miarę jak schodziła po szyi do obojczyków.

- Tak pomyślałam - zaczęła neutralnie między kolejnymi pocałunkami - Skoro nie lubisz trepów chcesz im wyciąć numer? Mamy z Eve w planach wpaść do kołchozu… na obiad - puściła blondynie oczko - Taki niezobowiązujący wypad celem podkurwienia paru sztywniaków.

Czarnowłosa jęknęła gdy ciecz rozlała się po jej skórze spływając żwawymi zaciekami wzdłóż i na boki jej ciała. Ale zaraz ją ten manewr bardzo rozweselił. Zresztą Eve też i chętnie przyłączyła się do zabawy. Motocyklistka czułe zanurzyła palce we włosach Mazzi pozwalając się jej pieścić bez skrępowania. - Podkurwić paru sztywniaków? Bardzo chętnie. Ale jak? Co chcecie zrobić? I jakiego kołchozu? - zapytała wesoło patrząc to na jedną to na drugą całującą ją kobietę.
 
__________________
A God Damn Rat Pack
'Cause at 5 o'clock they take me to the Gallows Pole
The sands of time for me are running low...
Driada jest offline