Rusłan zwolnił i szedł ostrożnie, patrząc uważnie pod nogi, by się nie przewrócić, na "sufit", by uniknąć nabicia sobie guza o niskie sklepienie i co jakiś czas stając i nasłuchując, ot tak, dla ostrożności. Dla syna stepów jaskinie nie były naturalnym środowiskiem i denerwowały go dziwne dźwięki i cienie w zakamarkach, do których nie docierało światło pochodni. W takich warunkach trudno coś ustrzelić, a wskoczyć na siodło i odjechać to już zupełnie się nie da.