"Dwa i dwa to cztery", pomyślał Axel, rachując utrupionych strażników i zastanawiając się, ilu jeszcze trzeba będzie pokonać, zanim wyplenią tych zmutowanych obrońców zamku. Wyszło mu, że dużo za dużo, skoro kuchcik na dwa i pół tuzina liczebność strażników określił, a oni nawet tego 'pół tuzina' się jeszcze nie pozbyli.
Na moment sięgnął po miecz i dobił rannego strażnika, po czym wziął naładowaną kuszę z rąk Wolfganga.
- Może ruszą na nas na schodach - powiedział, idąc w stronę drzwi. - Byłaby przewaga pozycji - dodał.