Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-06-2019, 21:08   #110
Widz
 
Widz's Avatar
 
Reputacja: 1 Widz ma wyłączoną reputację
- Podpinasz się do niego, a ja do twojego decku? Mogę zacierać ślady, gdy będziesz szukał dziury. Nie wiem jak długo Leah zatrzyma komendanta.
- Dobra, lecimy - Remo był już wpięty do androida, już dawno miał obcykaną budowę tej kupy złomu. Przygotował się na włamanie, bez brania zakładników. Byle ten cały Ferro dobrze sprzątał.
Zabezpieczenia także miał obcykane i wystarczyło kilka chwil, aby te standardowe dla modelu pokonać. I wtedy okazało się, że to nie był tak po prostu jeden lód. Warstwa za warstwą pojawiały się kolejne. Nie były czymś nie do pokonania, Remo nie odniósł wrażenia, że to coś pokroju studenta je stawiało. Ale były tam. Zabierały czas. Podłączając się do androida w ten sposób nie było też szansy na ominięcie ich. Drugim sposobem byłoby rozkręcenie robota, wyjęcie wszystkiego i użycie decków do bezpośredniego skanu plików.
- Mam tu całą antarktydę, nie wierzę, że Tomkins coś takiego zamawiał. Założę się, że to nawet nie jest legalne. Rozbijam lód, zobaczymy gdzie się kończy - relacjonował Ferro swoje działania. - Sprzątania tu niewiele, rozkręcanie tej puszki pewnie niezgodne z jakimś protokołem, co? Inaczej możemy spędzić tu resztę dnia - warknął, bo po pokonanej właśnie zaporze pojawiła się następna.
- Rozkręcania nie zatuszujemy - potwierdził te przypuszczenia Ferro. Nawet nie próbował iść w tym kierunku, zamiast tego skupiając się na pomaganiu murzynowi w przełamywanie lodów. Dopiero wtedy, z dodatkową pomocą, Remo odkrył coś niepokojącego: otóż to nie była z góry postawiona zapora. Ktoś, albo raczej coś, stale i aktywnie dokładało barier. Taki mechanizm nie był naturalny, nie mógł być też zwykłym skryptem.
- Może jestem trochę nie na czasie z prawem, ale czy stawianie sztucznej inteligencji wewnątrz sztucznej inteligencji jest legalne?! - Głos Remo zaczynał zdradzać irytację tym niespodziewanym problemem. - To żelastwo replikuje kolejne bariery, założę się, że podręcznik użytkownika o tym nie wspomina. Możemy już go rozkręcać, Ferro?
- Androidy to kurewsko delikatna sprawa - mruknął cicho Scott po chwili zastanowienia. - Z jednej strony prawo nakazuje mieć pewny wyłącznik do tego sprzętu oraz udostępniać je policji do pełnego wglądu, z drugiej strony tu nie ma obecnie właściciela. Kiedy go rozkręcimy, to nawet jak coś znajdziemy, to w sądzie wykorzystają to przeciwko nam i oskarżą o podłożenie dowodów. Gdyby to jeszcze była mała sprawa, ale tu mamy morderstwo. Wszystkie sygnały są blokowane w tym momencie, to on sam albo coś postawionego na boku musi dokładać barier. To nie moja decyzja, tu powinien szef decydować jeśli nie uda się nam tego obejść.
- To niech decyduje, byle szybko - warknął Remo, skupiony na przełamywaniu lodów. - Spróbuję odizolować ten stawiający bariery proces, nie wiemy czy nie zaimplementowano mu też funkcji czyszczących. Jak to dzieło mordercy to lepiej nie usuwać, w kodzie może być ślad.
- Leah, jesteś tam? - nieco podniósł głos Ferro. - Potrzebujemy tu trochę papierologii.
Kye zdał sobie już sprawę z tego, że to walka z wiatrakami. Na tym porcie przez który byli wpięci, każdy pokonany lód zastępowany był następnym. Trzeba było więcej niż dwóch ludzi, aby przebić coś takiego. Odniósł jednakże wrażenie, że pomimo wyłączenia Alexa, nie wszystkie jego podsystemy się wyłączyły. Z zewnątrz android wydawał się nieaktywny, ale nic w jego systemie operacyjnym o tym nie świadczyło. Remo nie był tym zaskoczony, to co stawiało lód musiało korzystać z zasobów androida, samo też zajmowało miejsce. Pytanie dlaczego ktoś zostawił tu coś takiego, zamiast wyczyścić wszystkie dane, co byłoby o wiele, wiele skuteczniejsze. Haker zdawał sobie sprawę, że zwykły skrypt dawno już by obszedł, skupił się więc na walce z tym nieludzkim przeciwnikiem podpinając się bezpośrednio do swojego decku i zanurzając w cyberprzestrzeń.
- Jestem. Co mam robić? - Leah zamknęła za sobą drzwi i podeszła do Ferra.
- Potrzebujemy mocnego nakazu na rozkręcenie tego blaszaka - powiedział od razu, nie odrywając się od ekranu. W przeciwieństwie do Remo, tylko jego deck był podłączony, aby mógł w pełni odbierać sygnały realnego świata. Murzyn za to zaczynał rozumieć coraz więcej. Skupiał się na swoim przeciwniku, widział powtarzające się schematy. AI czy SI? Był prawie pewien, że potrafi to obejść, tylko jaki będzie skutek? Utrata danych? Cokolwiek stawiało lód, robiło to najprostszą metodą i choć bariery były solidne, to każdy schemat dało się przełamać.
Remo odciął się całkiem od rozmów, włączając tryb akceleracji. Bardzo umowny dopalacz, coś co pozwalało mu sięgać dalej niż większość ludzi podłączonych do sieci. Skoro była szansa, sięgał po nią. Wzorzec wydawał się najprostszym z możliwych, lecz jednocześnie taki nie do ruszenia metodą brutal force. Haker zaczął wrzucać więc swoje lody, mające imitować te, co jeszcze nie zostały postawione. Po czymś to SI musiało poznawać, że to jego, Kye zaczął poszukiwać tej sygnatury i próbował oszukać przeciwnika, podstawiając mu swoje bariery.
- Mamy jakieś mocne przesłanki by to zrobić? Hicks jest za drzwiami i chce mi urwać łeb za ten bajzel więc jeśli macie jakieś asy w rękawie to pora je wyciągnąć - poprosiła Leah.
- Pomimo wyłączenia, działają aktywne zabezpieczenia, potencjalnie działa ciągle cała SI - wyjaśniał Ferro ich podejrzenia. - Kill switch powinien nie dopuszczać do takiej sytuacji, zwłaszcza że to coś ciągle próbuje wysyłać komunikaty. Nie wpuszcza nas do środka…
Ledwie to powiedział, a tylko częściowo rejestrujący otoczenie haker poczuł, że jego plan zaczyna działać. Jeden, drugi, potem trzeci lód jego produkcji zastąpiły ścianę tworzoną przez oponenta. I nagle luka była na tyle duża, że dostał się do środka, szybko orientując się, że stawiający lód byt to rzeczywiście rozbudowany rodzaj prostej sztucznej inteligencji, który ze swojej pozycji mógł teraz wyłączyć. Równie szybko odkrył, że nie podłączył się do standardowego systemu operacyjnego dla tego rodzaju androida. To coś tutaj zostało zmodyfikowane.
- Ferro, kurwa, mów do mnie po ludzku. - Leah zgrzytnęła zębami. Nie cierpiała tej jego kompo-mowy. - Sugerujesz, że ten blaszak to jakieś AI, które postanowiło się nie wyłączać i stawia opór?
- Zmiana zeznań, wbiłem się - odezwał się Remo, nie poświęcając im więcej uwagi. W pierwszej kolejności wyłączył przeszkadzajkę, w drugiej spróbował sprawdzić jakie ma uprawnienia i zabrać się jak najszybciej za rozeznanie w systemie. Zgodnie ze specyfikacją, miał to być standard w nie w pełni zaktualizowanej wersji. - W Alexie nie ma nic ze standardu - powiedział na użytek glin. Standard czy nie, zamierzał zdobyć pełnię praw dostępu i poszperać w poszukiwaniu najpierw tych utraconych danych z sensorów androida i sygnatur mogących ujawnić kto w tym złomie grzebał.
To nie była korpomowa tylko słowa zawierały odrobinę technicznego słownictwa. Leah czasami przypominano, że powinna odrobinę nadrobić, bo bez tego już ani rusz.
- Nie wiem co sugeruję - mruknął Ferro, już przełączając się na zupełnie inny tryb, kiedy usłyszał słowa Remo. Zaczął coś szybko stukać po holoklawiaturze. - Mam nadzieję, że zaraz się okaże.
Wyłączenie procesu stawiającego lód okazało się proste i wkrótce także Scott bez przeszkód mógł dostać się do środka Alexa po wytyczonej przez murzyna ścieżce. Kye w tym czasie zdążył już przyjrzeć się zawartości, która z jednej strony bardzo przypominała standardowy system operacyjny, z drugiej natomiast miała duże naleciałości z tego, co widział na dyskach SI z Pace University. Kod, którego zwykły człowiek nie pisze, pełen niezrozumiałości i zbitków niezrozumiałych na ludzkiego mózgu. Nie było to ani trochę tak skomplikowane jak tamte petabajty danych, ale i tak wpływało na mnóstwo funkcji Alexa. Musiało wpływać. Tylko jak? Nie znalazł nic mogącego świadczyć o włamaniu do tego androida i modyfikacji jego danych przez kogoś obcego. To jeszcze nic nie znaczyło, ślady dawało się ukryć. Remo to umiał. Odnalazł potem dane z kamer, mikrofonów i innych czujników, umieszczone w osobnych folderach, specjalnie przystosowanych do wydzielania ich komuś podłączającemu się kablem. Dogrzebał się do czasowej dziury, a potem tym śladem… do brakujących danych. Załadował je do swojego decku i wyświetlił obraz.

Nagle zobaczyli Scotta Tomkinsa. Wyglądał staro i ledwo się poruszał, wysiadając z taksówki. Zorientowali się bardzo szybko, że patrzyli teraz oczami Alexa, który pomagał mężczyźnie wejść do salonu, zamykając za nimi drzwi.
- Musisz iść do apteki - odezwał się do swojego androida. Brzmiał słabo. Zaczął kasłać i dokończył dopiero po chwili, kiedy atak przeszedł. - Mam nowe leki, może trochę pomogą…
- Jesteś zbyt zmęczony - głos Alexa jak zawsze pozbawiony był emocji. - Musisz już odpocząć - android odsunął się o pół kroku od patrzącego w okno Scotta. - Obiecuję, że dokończę wszystkie sprawy i jak najlepiej wychowam dziecko Amandy.
Zanim te słowa dotarły do już zaczynającego się odwracać Tomkinsa, ręka androida trzymająca strzykawkę wbiła ją w kark mężczyzny, który praktycznie od razu upadł na podłogę.
Dalej obserwowali już tylko jak Alex sprząta, utylizuje strzykawkę i ukrywa się w schowku, gdzie przeszedł w stan oczekiwania. Tam ten fragment się kończył.

Remo zgrał to na deck i odpiął się od niego. Spojrzał po gliniarzach, krzywiąc się.
- Nie znalazłem śladów obcej ingerencji, a kod wygląda zbieżnie do tego co oglądałem na uczelni. Wygląda na to, że z dużym prawdopodobieństwem musimy głośno powiedzieć, że maszyny zaczynają ewoluować.
Wrócił do swojego sprzętu, próbując teraz zlokalizować i wyłączyć sygnały alarmowe Alexa. Uniósł głos.
- Ann, jesteś tam? Ta dziennikarka mówiła o wielu podobnych przypadkach, zgadza się? To by wyjaśniało dlaczego nie złapali sprawców.
Zamiast odpowiedzi, zobaczyli komendanta i Ann wchodzących do pomieszczenia.
- Nie podała szczegółów, czy w tamtych przypadkach pojawiły się na horyzoncie jakieś roboty - Odpowiedziała dziewczyna - Niestety teraz będzie trudno zdobyć te informacje, bo Jessica walczy w szpitalu o życie. Zatruta w podejrzanych okolicznościach.
- Za dużo tych przypadków - warknął Ferro.
Remo znowu odciął się częściowo od reszty, odnajdując coraz to więcej ukrytych, ale aktywnych procesów. Jedne gasły, inne wybudzały się z uśpienia. Wyłączenie tego wszystkiego wydawało się karkołomnym zadaniem. O wiele prościej byłoby wyjąć baterię, bowiem haker zorientował się, że za diabła nie umie wywołać pełnego wyłączenia działającego tu systemu.
- Dobra, lepiej punk po punkcie wyjaśnijcie mi co tu się dzieje i z czym mamy do czynienia. Bez tych komputerowych zwrotów - Hicks zerkał na deck murzyna, ale było jasne, że nic z tego co tam się działo nie rozumie. Zresztą może jedynie Scott byłby w stanie coś wywnioskować z błyskawicznie zmieniających się ekranów. - Z uwzględnieniem dowodów, które moglibyśmy pokazać w sądzie. Wierzbovsky, w tej sprawie nie było wcześniej żadnego dziecka, tak?
- Nie, kapitanie. Nic nam nie wiadomo o dziecku. To znaczy tyle, że podobno Amanda jakieś ma, co wnioskuję z holofilmu błaszaka - skonstatowała ponuro Leah. I patrzyła bardzo podobnym wzrokiem jak ten Hicksa na Ferra i Remo. Też by chciała usłyszeć jakieś normalne wyjaśnienia w stylu: androidowi odpierdoliło i ewoluował w AI. Albo: AI z dysku z uniwerku, pieprzony mistrz marionetek, przejął blaszaka i pewnie inne jemu podobne. Oto czego Leah pragnęła w tej chwili. Jakiegoś konkretu.
Kye powstrzymał się przed złośliwym komentarzem, który mocno cisnął się na usta. Zamiast tego oderwał się od tego co robił, pokazując kciukiem na Alexa.
- Nie tu. Ten blaszak ciągle nadaje, nie umiem go wyłączyć w ten sposób. Albo stąd wyjdziemy albo wyjmujemy mu baterie.
Hicks pokazał na drzwi.
- Jeśli bezpiecznie go tu zostawić, to przejdźmy tam, gdzie nas nie słyszy - wyglądał jakby miał już naprawdę wszystkiego dość. Kiedy znaleźli się ponownie po drugiej stronie weneckiego lustra, splótł ramiona na piersi. - Więc, usłyszę jakieś wyjaśnienia?
Ann przesłała spojrzenie w kierunku Kye. To on najlepiej nadawał się do tłumaczenia co znalazł w androidzie, więc powinien zacząć. Musiała mieć chwilę, by zastanowić się, ile właściwie ma ochotę powiedzieć policji na temat tego, czego zdołali się dowiedzieć.
Remo zastanawiał się co powiedzieć, dając sobie kilka chwil na zebranie myśli. Mówił patrząc na siedzącego w bezruchu Alexa.
- Pierwsze co zalecam, to zebrać ekipę fachowców i te żelastwo dokładnie przeskanować, obejrzeć i na milion sposobów zweryfikować każdy fragment kodu. Corp Tech będzie mógł w tym pomóc, jeśli zgodzicie się udostępnić materiał. To co widziałem nie musi być stanem faktycznym, jest zawsze możliwość, że ktoś naprawdę dobry wprowadził tu duży zamęt. Jeśli jednak mam rację, to ten android nie jest zwyczajną SI. Zaczął się modyfikować, ewoluować. Nie da się go już normalnie wyłączyć, zawsze jest aktywny, zawsze działają jego podprogramy, których nie rozumiem, bo nie są napisane i stworzone ludzkim językiem. Bardzo to przypomina tę SI, która dziś uciekła z komisariatu, ale na szczęście na poziomie raczkującym. Wciąż można mu wyjąć baterię i prawdopodobnie nie będzie się fizycznie bronił. Z tego co widzieliśmy mogę wysnuć wniosek, że zabił Tomkinsa uważając, że to dobry czyn, Scott według jego rozumowania nie nadawał się do zarządzania domem i prowadzenia sprawy. To straszne przypuszczenie, bo nie mam pojęcia jak naprawdę "myśli" - podkreślił to słowo - maszyna. Jakimś sposobem dowiedział się o dziecku Amandy, co jak wszyscy się domyślamy, było chronioną tajemnicą. Nie wierzę, że zwierzyła się z niej androidowi sama Amanda, sugerując, że ten mógłby się dzieckiem zająć. Wracając jeszcze do wyciągniętego materiału, możecie to wciąż uzyskać z Alexa, o ile on nie usunie tego teraz. Nie znam się na zbieraniu dowodów elektronicznych, nie wiem jak należy zabezpieczać i dokumentować ich pozyskanie. Tu nie pomogę. Wygląda na to, że jego ewolucja przyspieszyła po morderstwie, zaczął ukrywać dowody i kłamać. Wiemy, że jego alibi jest fałszywe, jaki więc android był w tym czasie w aptece? - zadał pytanie, trochę bojąc się odpowiedzi na nie.
- Myślisz, że w jakiś sposób może się porozumiewać z tą SI, która sterowała ludźmi? - Zadała pytanie Ann gdy skończył.
- Jest taka możliwość - przyznał haker, krzywiąc się. - Lecz wątpię. Ten byt nie próbuje się z nią skomunikować, moja opinia jest taka, że ewoluował samodzielnie. Zakładam, że nie on jeden, skoro inny robot zapewniał mu alibi. Jestem przekonany, że logi ich komunikacji dałoby się znaleźć w Alexie, te wszystkie inteligencje mają jeszcze problem z usuwaniem danych z samych siebie. Na szczęście.
- A jest szansa, że to wszystko SI czy też już AI, z uniwersytetu? Może po prostu przejmuje wszystko co działa na prąd i potrafi tym sterować? Android czy odkurzacz, to dla niego żadna różnica. To on je modyfikuje czy jeśli wolisz, sprawia że ewoluują, zachowując nad nimi pełną kontrolę? To by na przykład wyjaśniało synchronizację, Alex zostaje w domu ale inny identyczny model daje mu alibi - teoretyzowała Leah.
- Według tej teorii Alex przestałby być sterowany kiedy go odcieliśmy - zauważył Ferro. - Chętnie go dokładnie obejrzę, szefie - zwrócił się do Hicksa, którego kwaśna mina mogłaby rywalizować z całym kontenerem niedojrzałych cytryn.
- Domyślam się, jak również domyślam się, co zrobią z nami obrońcy uciśnionych kiedy się dowiedzą co tu robimy za zamkniętymi drzwiami.
- Może jak mu wyczyścimy pamięć po tym oglądaniu to nikt się nie dowie? - zaproponował Mota, nagle odzyskując głos, pierwszy raz od momentu wejścia komendanta.
- A przy okazji wszystkie dowody? - upomniała go Wierzbovsky. - I może nie przestałby być sterowany po odcięciu jeśli AI w tych wszystkich androidach replikowałby siebie samego. To chyba nie jest niemożliwe? Wtedy miałby pełną kontrolę nad wszystkim, czego się tknął?
- Myślę, że nie będzie tak źle. - Azjatka poklepała komendanta po ramieniu. - Z jednej strony rzeczywiście są walnięci obrońcy uciśnionych, ale z drugiej strony przepisy prawa. które zabraniają istnienia samouczącym się istotom pozaludzkim i skrajni przeciwnicy wszystkich technologii. Pewnie przy takiej sprawie skoczą sobie do gardeł. Ważne, by wykluczyć błąd systemu, który doprowadził do takiego przełomu, zwłaszcza jeśli zdarzyło się to samoistnie. To oznacza, że Alex może zostać przeznaczony do badań i już nigdy nie wydostać się ze szponów naukowców. Jak dla mnie byłaby to idealna kara, dla maszyny, która próbuje sobie uzurpować prawa ludzkie.
- Nie nazwałbym tego uzurpowaniem, algorytmy takiej SI nie są wystarczająco rozumne. To zwykłe naśladowanie. Znów, na szczęście - Remo powiedział to do Ann, zaraz jednak zwrócił się do Leah. - To nie może być ten sam byt. To na ile go zbadałem nie ujawniło istnienia nawet kopii zapasowej, nie mówiąc już o klonach. No i to z uniwersytetu zajmowało całą serwerową szafę, Alex jest jedynie drobną cząstką w tym porównaniu. Prawdę mówiąc wolałbym, żeby to była tamta SI. Wtedy mielibyśmy przynajmniej jeden przypadek. Wracając do tego blaszaka tutaj, sugeruję go nie włączać, a na wypadek dodatkowych utrudnień wyjąć mu baterię. Ludzi też możecie aresztować na dobę, a to takie jego aresztowanie, co nie? - zamilkł na chwilę. Skąd on przywłaszczył tę odzywkę? - Zróbcie mu dokładny skan, namierzcie tego drugiego i poszukajcie informacji o tajemniczych śmierciach. Mam nadzieję, że nasza dziennikarka dojdzie do siebie i będzie mogła pomóc. To co tu odkryliśmy to może być ogromny problem na skalę światową.

Hicks potarł twarz. Zmęczenie coraz bardziej odbijało się na jego obliczu, takiego dnia prawdopodobnie nie miał jeszcze nigdy.
- Ferro, skoro w tym siedzisz, to załatwiasz papier na ukrywanie i zatajanie dowodów przez Alexa oraz utrudnianie ich pozyskania. Z papierami rozkręcasz go, wyłączasz i kurwa mam mieć pełen raport. Leah, to absolutnie nie kończy tej sprawy. Mamy tu zabitych detektywów i martwą dziewczynę. Za tym też ktoś stoi i nie wywnioskowałem z tego co tu mówiliście, że odpowiedzialny jest ten android. Mota, znajdziesz mi sprawy podobne do tej Tomkinsa zamiast rzucać te debilne pomysły. Coś jeszcze?
Skierował spojrzenie na Ferrick i Remo.
- Dziękuję wam za pomoc, będziemy w kontakcie. To znaczy Leah będzie. Jak rozumiem, współpracujemy także przy tym drugim problemie. Gdyby wasza dziennikarka doszła do siebie, powiadomcie detektyw. Ja muszę wracać do innych spraw, o ile nie ma dalszych pytań i kwestii?
- No właśnie w kwestii tej dziennikarki.. - Ann postanowiła wykorzystać nadarzającą się okazję. - Płace za jej leczenie, ale szpital i tak nie chce udostępnić mi pełnych informacji o wynikach testów jej badań, choć to mogłoby pomóc w samym leczeniu. Dali mi natomiast do zrozumienia, że z kimś z policji rozmawialiby zupełnie inaczej… - Zawiesiła głos spoglądając wyczekująco na komisarza i Leah. - To jest walka o jej życie, a oni bawią się w biurokratów i zasłaniają tajemnicą lekarską. - Dodała jeszcze przewracając sugestywnie oczami. - Nie wiadomo co znaleźli, ale może to być powiązane z naszymi śledztwami.
- Wierzbovsky, zajmiesz się tym? - komendant zapytał tonem, który raczej wskazywał na polecenie niż pytanie. - Warto pójść śladem jej nagłej niedyspozycji, skoro podążała za takimi przypadkami, a ktoś próbował się jej pozbyć. Tylko na boga nie zdradzajcie jej tego co tu widzieliśmy.
- Tak jest, sir - odparła Leah. - Zajmę się tym niezwłocznie.
- W takim razie podam ci wszystkie informacje. - Odezwała się Azjatka.
- Ja w takim razie nie mam pytań - Remo skinął komendantowi głową. - Prosiłbym o informację o jakiejś decyzji względem Alexa, jestem z rodziną Tomkinsów ciągle związany kontraktem. Mogę pomóc w sprawie sekty, na ile pozwalają mi możliwości - zwrócił się bezpośrednio do Wierzbovsky.
 
Widz jest offline