Najemnik podziękował gospodarzom za pomoc i zakwaterowanie. Zapytał najpierw jej, czy potrzebują może jakiejś pomocy, po czym upewniony, że wszystko jest w porządku, wrócił do karczmy. Dobrze było widzieć, że mimo przykrej wczorajszej sytuacji, nastąpiła mobilizacja i pomoc dotarła do poszkodowanych przez ogień i dym oraz właścicieli lokalu w odbudowaniu karczmy. Zastanawiające było, kto zaatakował lokal i w jakim celu, ale jak zauważył Karl, nie było już czasu na dalsze zabawy w Wolfenburgu. Ktoś na pewno się tym atakiem zajmie. - Idziemy w stronę centrum uzupełnić nadpaloną odzież, to i kuca się kupi - odparł Tladinowi Bernard. - A potem, jako rzeczcie, do Lenkster.
Gdy przy ich stoliku pojawiła się także Gabrielle, Bernard dodał. - Witaj. Podwójnie szkoda, że cię nie było. Pomijając nasz cały Bastion, to byliśmy z Klausem przeszukać rzeczy pana Friedmana, aptekarza, dobrze nam z różnych powodów znajomego. No, a nie wiem, czy dotarło do twojego ucha, że tego pana już nie ma z nami, bo spalili go na stosie. Zapiski z jego notatnika przeczytał Klaus, ale jak widzisz, on znowu gdzieś zaginął podczas pożaru... |