Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-06-2019, 16:59   #813
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Kiedyś pewien elf Almanakh powiedział jaki jest sens życia. Powiedział: „przez całe życie sprawdzamy, czy to, co przekazali nam najbliżsi jest prawdą”. Doszedł do tego wniosku w trakcie długiej przyjacielskiej rozmowy ze swoim ojcem. Uśmiechnęli się wtedy i rozmowa toczyła się dalej, ale teraz, wracając do tych słów, jakże są… mądre? Tragiczne…? Przerażające? Motywujące? Demotywujące? I pojawia się ten zabawny problem bezużyteczności norm, praw i poradników. Każdy ma inny sens życia, zależnie od tego, co przekazali mu najbliżsi. Czy nauczyli go, że jest nic nie warty, i teraz do końca życia będzie o tym pamiętał i to testował? Zaskakująco, z reguły będzie mu wychodziło, że mieli rację - o wiele częściej, niż oceni to obserwujące go otoczenie. Czy nauczyli go, kiedy jest się dobrym, dobro wraca? Czy nauczyli go, że wygrywają najsilniejsi i najlepsi, a cała reszta nie ma znaczenia? Nie ma generalnego sensu życia z punktu widzenia praktycznego danej jednostki. Każdy będzie miał inny, swój, sens życia i każdy będzie sprawdzał, czy prawdą jest to co powiedziały mu istoty „bliskie”, ”kochające”, a przede wszystkim „wychowujące go i mające na niego największy wpływ”. Czy istnieje dla tej danej jednostki inny sens? Nie, ponieważ nie może testować tez, których nie zna. Może jedynie testować same tezy – świat jest piękny, życie jest cudowne, lub testować zaprzeczenie tych tez – świat jest niebezpieczny, pełen bólu i cierpienia. Istoty nigdy nie testują czegoś czego nie znają. Rolnik nie testuje tezy „jeśli dodasz wodór do arsenu to pewnie ci tyłek urwie, tak pierdyknie, chociaż nie mam pewności…” Ale fizyk jądrowy również nie będzie testował tej tezy, tylko będzie testował zapamiętane słowa ojca „jesteś do niczego i nie nigdy nie osiągniesz”, aby na łożu śmierci powiedzieć: miałem rację, coś osiągnąłem, wlałem jedno do drugiego i nie urwało mi tyłka!!!”. Jest to pocieszające w jednej kwestii – czy istnieje jakiś sens życia poza rozmnażaniem? Tak. Właśnie taki. Jest też ta smutna kwestia. Czy istnieje inny sens życia? Dla jednostki nie. Bo nie może. Nie zna inaczej. Czy istnieje inny sens dla ogółu? Czy planeta będzie miała lepiej, czy będzie miała więcej sensu kiedy ktoś wleje jedno do drugiego i wynajdzie bombę atomową ć albo lek na raka? I tak i nie. Teoretycznie lek na raka ma sens oczywiście. Tylko czy na pewno i z czyjego punktu widzenia? Tu znów zaczyna się kwestia względnego dobra i zła. Tu już kończy się sens i zaczynają się sporne kwestie „lepiej leczyć chorych” „lepiej żeby słabi umierali”. Ludzkość ma ogromny problem by odróżnić te rzeczy.
Wiesz co powiedziałbym swojemu dziecku? „Bądź idiotą największym jakim się da, rób jak najmniej, ucz się jak najmniej, ciesz się z byle czego”. Ludzie którzy nie wiedzą o pewnych rzeczach nie martwią się pewnymi rzeczami. Ludzie którzy stosują metodę jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma, są zadowoleni z tego co mają. Pytanie, kto lepiej wychodzi wżyciu, ludzie którzy większość życia się lenią, nie przejmują i są zadowoleni ze swoich osiągnięć i tego co mają, czy ludzie, co ambitnie uczą się, studiują, doskonalą, walczą, zdobywają, podejmując nadludzki wysiłek, i są przez większość czasu zapracowani, zmęczeni, bez czasu dla siebie, a kiedy w końcu coś osiągną, cieszą się tym jakiś czas i potem znowu są jeszcze bardziej nieszczęśliwi, odkrywając że mogli lepiej, więcej, a osiągnięcia wcale nie cieszą ich tak bardzo jak się spodziewali. Oczywiście, porównując leniwego pasożyta żebraka i bogacza, pada pytanie, czy warto i kim wolałbyś być. I tu jest zabawna pułapka, ponieważ 90% ludzi którzy zrobili wszystko, by zapracować i zostać bogaczami, ponieśli porażkę. Pytając; wolisz być bogaczem, który coś osiągnął, czy leniwym pasożytem, który niczego nie osiągnął? -wciskamy kit jak mało co. Nikt nie zaznacza – wolisz całe życie wałczyć i pracować z szansą jeden na milion, że coś osiągniesz, czy wolisz żyć leniwiej i spokojniej, mając czas na to co lubisz, odpoczynek i zabawę? Mówią zawsze jest szansa. Tak samo, zawsze jest szansa, że trafi w ciebie piorun. Większa jest szansa, że wóz cię przejedzie jak wyjdziesz z domu, niż to że osiągniesz coś nadprzeciętnego, harując o wiele bardziej niż ci przeciętni. Ale to już inna kwestia. Możesz być kim chcesz – małym druczkiem – szansa jeden na milion, ale próbuj, bo lepsze to niż metka leniwego pasożyta, a i tak w życiu nie masz tak naprawdę nic do roboty, poza jedzeniem i spaniem, wiec zamiast się nudzić i zawracać innym głowę, rób coś. Rozglądając się wokół, powiedziałbym dziecku, wiesz co, nie warto. Im mniej masz, im mniej wiesz, tym ci lżej. I wiesz co, jak będziesz zmęczony i schorowany i będziesz umierał, nikt nie będzie pamiętał co zrobiłeś, co powiedziałeś, co osiągnąłeś, kim byłeś, co lubiłeś, czego nie lubiłeś. Szansa że będziesz kimś, o kim będą pisać w książkach, jest o wiele mniejsza, niż szansa, że umrzesz na zawał pracując dla kogoś, kto ukradnie twoje sukcesy. Tak tylko mówię.
** *
- Słuchaj, nie jestem pewien, czy mamy teraz czas na zdejmowanie jakichś pieprzonych klątw.
- Oh, wybacz mi, ale nie jestem pewien, czy mam teraz czas na permanentne umieranie i bycie obciążonym klątwą na kolejne wujek pan wie ile lat do wujka pana!!! Normalnie powiedziałbym, że zwyczajnie blefują, ale na własne oczy widziałem coś, z czym nie mam ochoty mieć styczności – wskazał na trupa na ziemi.
- Nie wydaje mi się, aby blefowali – przyznał ogoniasty.
- Niech zajmą się tą klątwą, skoro się nią zajmują.
- Tak, tylko widzisz, mości kleryku i… - zerknął na Diritha. -…mości… panie… Nie wiemy nic o elfickiej osadzie w okolicy, ani w tym Miejscu. A znamy to Miejsce dość dobrze i powiadam wam, nie było tu, jeszcze dziś rano, elfickiej osady. No chyba, że gdzieś pod ziemię wlazły korojady, ale to raczej jest wątpliwe dość mocno. A na co wam ino osada elficka? Może być problem w postaci braku tej osady…
- Może po prostu się stąd wynieśmy i wróćmy później – padł pomysł od reszty ferajny.
- Co z wami? Teraz chcecie się wycofać?
- Nie podoba mi się ta…
Zauważyli katem oka miejscowych wieśniaków, ciekawsko i z przestrachem podglądających z okna ze szpary w okiennicy.
- Nic się nie dzieje, nic tu nie ma, takie tam…
- Widziałeś? – mruknął ogoniasty.
- Co?
- Na skraju lasu. To stworzenie. Nie podoba mi się jego aura.
- Nie widziałem – mruknął. – No, panowie… To my…. Ten teges… - zarzucił topór na plecy nonszalancko i z gracją. – Idziemy coś przekąsić i przedyskutować. Miło było poznać – skinął głową i jakby nigdy nic zaczął spacer w głąb wioski.
Pozostali zerknęli na kolegę leżącego [nonszalancko] na ziemi po tym, jak Dirith się z nim „przywitał”. Ogoniasty dźwignął go za ramię i potrząsał nim trochę, uzyskując kilka jęków i zabawne stękanie. Ciągnąc nogami kolegi po ziemi zaczął go taszczyć za kompanem.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline