Futro szczura było miękkie i delikatne. Zupełnie nie kojarzyło się z okropnym gryzoniem roznoszącym choroby. Anna nie czuła w nim niczego złego. Nie czuła tej dziwnej obecności co w poprzednich wizjach. Ten szczur przemierzał miasto w poszukiwaniu jedzenia. Nie było to łatwe. Każdy swojego jedzenia bronił jak mógł. W budynku, w którym był spiżarnię zmieniono w kazamaty. W małych szczurzyc oczkach odbijała się ręka wampira wystająca z beczki. Rozmowy jakiegoś długowłosego dostojnika z Fyodorem. A wcześniej marsz ciemnymi ulicami. Ramię przy ramieniu. Z dziesiątkami innych szczurów. Z setkami innych szczurów. Anna nagle ujrzała całe morze szczurów zalewające Płock.
Teraz była ptakiem, czy innym bezcielesnym bytem. Widziała krzywe ulice i skośne dachy domów. A całe miasto wypełniały szczury. Ich miękkie i brudne futerka falowały niby prawdziwy ocean. Jej zaparło dech. Zaczęła spadać i to wyrwało ją z zamyślenia.
-
To nie jego wina. - Wyszeptała, a potem w ciszy pomodliła się o dar wizji.
Potem Francisca, upewniwszy się, że deski są puste usiadła i napisała.
“Pan dał mi dar rozpoznania tych, którzy mnie śledzą. Ktoś włada szczurami, które obserwują każdy nasz ruch.”
Zakonnica opadła na podłogę i zasłoniła usta. Czuła mdłości. Tak wiele…. Było ich tak wiele. Toż ludzie… jakie mieli szanse? Zobaczyła że WŁoszka coś pisze, więc z trudem podniosła się z podłogi i podeszła do swoich towarzyszy.
Franciska treść po przeczytaniu przez Annę i Fyodora wrzuciła w płonący ogień.
-
Co mu napiszemy? - zapytał Reznov przejmując pióro i sam napisał drobnym pismem, tak aby nie szło tego przeczytać z więcej niż około stopy.
“Wykorzystamy przeciwko im. Utrzymajmy grę. Musimy to przemyśleć”
Francisca spojrzała na słowa i zamyśliła się.
-
Rozmowy z biskupem też zakończyły się pomyślnie, bracie. To właśnie chciał usłyszeć kanonik. Podejrzewamy magię kołduńską, a szlachetny ksiądz biskup obiecał Inkwizycji pomoc - na kartce znalazło się jednak tylko krótkie zdanie.
“Która z sił może je kontrolować?”
Anna z trudem podeszła do kartki i spojrzała na zapiski swoich towarzyszy.
-
Może… - Wyszeptała i drżącą dłonią nakreśliła zdanie:
“Faun, mówił o starym wampirze, podszywającym się za Welesa, w lesie.”
“Porozmawiajmy gdzie indziej” - napisał Fyodor na papierze
-
Źródła donoszą też o wilkołakach w pobliskich lasach. Powinniśmy to sprawdzić, ale niekoniecznie teraz. Teraz chciałbym wam coś pokazać. Dowiedziałem się czegoś dużego o naszych wrogach w Płocku i okolicach. Opowiem o tym na miejscu, ale przed tym… chyba należałoby rozwiązać naszą sprawę piwniczną.
Francisca kiwnęła głową.
-
Tak. Jest tyle pilnych spraw - westchnęła ze zmęczeniem w głosie. Po czym dopisała na kartce: “Jakaś kobieta nas śledziła. Na mnie polują cyganie od Michal. Jakub coś może wiedzieć.”
-
Nie mam zdania - wzruszyła ramionami -
Niech brat robi co uważa za słuszne. Prawdą jest, że sprawa ta jest bardzo niebezpieczna.
Fyodor kiwnął głową i tym zakończyli chwilowo dyskusję. Zszedł do piwnicy, zostawiając drzwi otwarte. Nie oczekiwał, że siostry z nim zejdą, ale też nie miałby nic przeciwko. Schodząc zmówił modlitwę o ochronę. Jeśli ten kto ich szpiegował był sojusznikiem Guze’go to był to ostatni moment na desperacki atak. Otworzył w piwnicy beczkę… oparł na niej stopę i przewrócił ją. Skrzywił się z lekka gdy z niej wypadła tylko pozbawiona dłoni ręka. Guze był ciasno upchany. Sięgnął do środka i wyszarpnął go za włosy. Chwilę potem wzniósł odłamek laski i uderzył. I znów. I znów.
~ * ~
Fyodor łapał długie wdechy obserwując rozpadające się zwłoki Guzego. Ciało schło i pękało i kruszyło się aż do pyłu, jakby czas sobie przypomniał i odbierał należny dług w ciągu tych kilku chwil. Fyodor obserwował to… z wielką przyjemnością. Niczego nie darzył tak szczerą i osobistą nienawiścią jak wampirów.
~ * ~
-
Sprawa rozwiązana. Teraz muszę wam coś pokazać - powiedział Fyodor zapraszając siostry do wyjścia. Czekały na nich konie i jeśli żaden szczur nie wejdzie im między szaty powinni łatwo uciec przed szpiegami.
-
Wszystko w porządku? - Anna przyjrzała się czerwonemu bratu z niepewnością. Nie wiedziała czemu nie skorzystał z pomocy Waltera i Gerge, ale i nie chciała dopytywać. -
Czy.. jedziemy we trójkę?
- Tak. Nad tym musi się rozmówić inkwizycja, a nie jej część - Fyodor umyślnie dodawał blefowi tyle pompy ile się dało aby zdezorganizować przeciwnika. Potencjalnie wymusić na nim zbędne bądź zbyt gwałtowne działania w nieadekwatnym momencie.
Anna przytaknęła i ruszyła za czerwonym bratem. Nie rozumiała czemu skoro miała się rozmówić cała inkwizycja nie jechali Walter i Gerge. Pozwoliła jednak Fyodorowi i Francisce na ich grę.