Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-06-2019, 09:23   #370
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Fyodor ukończył rytuał. Pozostało planować... co dalej? Od rana nie słyszał wieści od sióstr. Zakładał, że nic im się nie stało podczas spotkania z biskupem. To by była herezja podnieść rękę na narzędzia boże. Mógłby nawet zapłonąć stos… ale Fyodor nie wierzył by w najbliższej przyszłości do tego doszło. Wahał się między zaufaniem im, a pójściem sprawdzić czy wszystko jest w porządku.
Rozmyślanie przerwało mu ich wejście… co od razu rozwiązało problem.
- Witajcie. To jest Marek, oddany nam do pomocy przez palatyna Adawaga. Oczywiście świadczy to o pozytywnym rozwiązaniu sprawy. A jak wam poszło z biskupem?
Marek pokłonił się. W założeniu miał to być dworski ukłon, wyszła zaś z tego karykatura, która nie dawała złudzeń. Zwłaszcza Francisce, która obyta była z etykietą. Ten człowiek całkiem niedawno trafił na dwór. I z pewnością dyplomacja nie była jego domeną.
Anna odetchnęła z ulgą widząc Fyodora całego i zdrowego.
- Raczej… nie powinien nam przeszkadzać. Też się boi. - Odpowiedziała cicho przyglądając się nowemu towarzyszowi.
Francisca nie zamierzała również grać w złudzenia. Nie tutaj i nie dziś. Zmierzyła mężczyznę wzrokiem i odwzajemniła ukłon.
- Musisz być Panie posiadaczem wielu zalet, dostąpiwszy takiego znamienitego zaszczytu. Chętnie o nich posłucham… ale teraz muszę napisać list do kanonika, a wy - spojrzała na Fyodora trochę za długo - musicie mi pomóc. Zaraz przyniosę pióro, a wy sprawdźcie - zniżyła głos - czy nic nie chodzi po powale i rozpalcie ogień.
Po czym z pewnym pośpiechem wyszła.
Fyodor obrócił się jakby odprowadzał Franciskę spojrzeniem, ale oczami przeczesywał sufit w poszukiwaniu… cholera wie czego, ale mierząc się z wampirami, czarownicami i demonicznymi mgłami wszystkiego można się było spodziewać…
I zobaczył szczura. Małego gryzonia biegającego po belkach stropowych. Fyodor postanowił zaufać Francisce… i zmrużył oczy wymawiając w myślach krótką, niezwerbalizowaną modlitwę.

Francisca wróciła do sali szybciej niż ktokolwiek mógł się spodziewać. Rozłożyła na stole papier, pióro i niesiony ostrożnie kałamarz.
- Obiecałam kanonikowi list, jak tylko spotkamy się z biskupem - lecz zamiast usiąść do pisania wstała i rozejrzała się po suficie. Niedbale, spoglądając w zamyśleniu. Zobaczywszy małe zwierzę pisnęła.
- Obrzydliwe - skrzywiła się jak na damę przystało i wziąwszy kij strąciła zwierzę z powały.
Anna podeszła do gryzonia i ostrożnie go dotknęła.

Futro szczura było miękkie i delikatne. Zupełnie nie kojarzyło się z okropnym gryzoniem roznoszącym choroby. Anna nie czuła w nim niczego złego. Nie czuła tej dziwnej obecności co w poprzednich wizjach. Ten szczur przemierzał miasto w poszukiwaniu jedzenia. Nie było to łatwe. Każdy swojego jedzenia bronił jak mógł. W budynku, w którym był spiżarnię zmieniono w kazamaty. W małych szczurzyc oczkach odbijała się ręka wampira wystająca z beczki. Rozmowy jakiegoś długowłosego dostojnika z Fyodorem. A wcześniej marsz ciemnymi ulicami. Ramię przy ramieniu. Z dziesiątkami innych szczurów. Z setkami innych szczurów. Anna nagle ujrzała całe morze szczurów zalewające Płock.

Teraz była ptakiem, czy innym bezcielesnym bytem. Widziała krzywe ulice i skośne dachy domów. A całe miasto wypełniały szczury. Ich miękkie i brudne futerka falowały niby prawdziwy ocean. Jej zaparło dech. Zaczęła spadać i to wyrwało ją z zamyślenia.



- To nie jego wina. - Wyszeptała, a potem w ciszy pomodliła się o dar wizji.
Potem Francisca, upewniwszy się, że deski są puste usiadła i napisała.
“Pan dał mi dar rozpoznania tych, którzy mnie śledzą. Ktoś włada szczurami, które obserwują każdy nasz ruch.”
Zakonnica opadła na podłogę i zasłoniła usta. Czuła mdłości. Tak wiele…. Było ich tak wiele. Toż ludzie… jakie mieli szanse? Zobaczyła że WŁoszka coś pisze, więc z trudem podniosła się z podłogi i podeszła do swoich towarzyszy.
Franciska treść po przeczytaniu przez Annę i Fyodora wrzuciła w płonący ogień.
- Co mu napiszemy? - zapytał Reznov przejmując pióro i sam napisał drobnym pismem, tak aby nie szło tego przeczytać z więcej niż około stopy.
“Wykorzystamy przeciwko im. Utrzymajmy grę. Musimy to przemyśleć”
Francisca spojrzała na słowa i zamyśliła się.
- Rozmowy z biskupem też zakończyły się pomyślnie, bracie. To właśnie chciał usłyszeć kanonik. Podejrzewamy magię kołduńską, a szlachetny ksiądz biskup obiecał Inkwizycji pomoc - na kartce znalazło się jednak tylko krótkie zdanie.
“Która z sił może je kontrolować?”
Anna z trudem podeszła do kartki i spojrzała na zapiski swoich towarzyszy.
- Może… - Wyszeptała i drżącą dłonią nakreśliła zdanie:
“Faun, mówił o starym wampirze, podszywającym się za Welesa, w lesie.”
“Porozmawiajmy gdzie indziej” - napisał Fyodor na papierze
- Źródła donoszą też o wilkołakach w pobliskich lasach. Powinniśmy to sprawdzić, ale niekoniecznie teraz. Teraz chciałbym wam coś pokazać. Dowiedziałem się czegoś dużego o naszych wrogach w Płocku i okolicach. Opowiem o tym na miejscu, ale przed tym… chyba należałoby rozwiązać naszą sprawę piwniczną.
Francisca kiwnęła głową.
- Tak. Jest tyle pilnych spraw - westchnęła ze zmęczeniem w głosie. Po czym dopisała na kartce: “Jakaś kobieta nas śledziła. Na mnie polują cyganie od Michal. Jakub coś może wiedzieć.”
- Nie mam zdania - wzruszyła ramionami - Niech brat robi co uważa za słuszne. Prawdą jest, że sprawa ta jest bardzo niebezpieczna.
Fyodor kiwnął głową i tym zakończyli chwilowo dyskusję. Zszedł do piwnicy, zostawiając drzwi otwarte. Nie oczekiwał, że siostry z nim zejdą, ale też nie miałby nic przeciwko. Schodząc zmówił modlitwę o ochronę. Jeśli ten kto ich szpiegował był sojusznikiem Guze’go to był to ostatni moment na desperacki atak. Otworzył w piwnicy beczkę… oparł na niej stopę i przewrócił ją. Skrzywił się z lekka gdy z niej wypadła tylko pozbawiona dłoni ręka. Guze był ciasno upchany. Sięgnął do środka i wyszarpnął go za włosy. Chwilę potem wzniósł odłamek laski i uderzył. I znów. I znów.

~ * ~

Fyodor łapał długie wdechy obserwując rozpadające się zwłoki Guzego. Ciało schło i pękało i kruszyło się aż do pyłu, jakby czas sobie przypomniał i odbierał należny dług w ciągu tych kilku chwil. Fyodor obserwował to… z wielką przyjemnością. Niczego nie darzył tak szczerą i osobistą nienawiścią jak wampirów.

~ * ~

- Sprawa rozwiązana. Teraz muszę wam coś pokazać - powiedział Fyodor zapraszając siostry do wyjścia. Czekały na nich konie i jeśli żaden szczur nie wejdzie im między szaty powinni łatwo uciec przed szpiegami.
- Wszystko w porządku? - Anna przyjrzała się czerwonemu bratu z niepewnością. Nie wiedziała czemu nie skorzystał z pomocy Waltera i Gerge, ale i nie chciała dopytywać. - Czy.. jedziemy we trójkę?
- Tak. Nad tym musi się rozmówić inkwizycja, a nie jej część
- Fyodor umyślnie dodawał blefowi tyle pompy ile się dało aby zdezorganizować przeciwnika. Potencjalnie wymusić na nim zbędne bądź zbyt gwałtowne działania w nieadekwatnym momencie.
Anna przytaknęła i ruszyła za czerwonym bratem. Nie rozumiała czemu skoro miała się rozmówić cała inkwizycja nie jechali Walter i Gerge. Pozwoliła jednak Fyodorowi i Francisce na ich grę.
 
Aiko jest offline