Nie będziemy Cię, drogi czytelniku, zanudzać opisem obrażeń od upadku, ran miażdżonych i tłuczonych, nie ma też sensu opisywaniu chaotycznej nawalanki w wodzie podczas której ranne lub kontuzjowane zostało więcej osób niż podczas typowego meczu blood bowl (gdyby takowe były rozgrywane).
Po pierwsze, dlatego że jak raz czytałeś opis tego typu to jakbyś czytał wszystkie. Po drugie - pewnie i tak przewinąłbyś do dialogów. A po trzecie - ponieważ
Bohaterowie i ich Punkty Przeznaczenia już niedługo uczynią opis skutków działań
BNów bezsensownym.
A jako że nie płacą mi od znaku (nie żeby w ogóle płacili) to mogę przerwać pisanie tego wstępu w dowolnym mo...
***
- Mówiłem, kurwa, żeby od razu użyć jednego PP na przekonywanie!
Ani pałowanie Bohaterów przez
Jagodę, ani łapanie nieprzytomnych i niemogących się bronić przez
Timiego, ani nawet zarażanie ich śmiechem przez
George'a nie zostało zapamiętane...
Poszukiwacze Przygód bowiem, odciągając swoich rannych i siejąc zniszczenie wokół dali radę przebić się i rozpłynąć gdzieś w mrokach nocy. W wodzie zostali ranni i zabici mieszczanie i trójka cokolwiek poobijanych
Strażników, którzy nie bardzo wiedzieli jak to się stało, ale czuli się cokolwiek oszukani.
***
Jacek sunąc w końcu dobrą trasą i ignorując mylący uśmiech okrążył "drugie oko" i na samym końcu trasy zobaczył, że jedna z płyt tworzących nadbrzeżny deptak jaśniała delikatną poświatą. W świetle dziennym byłaby niewidoczna, ale i w nocy wymagała przejścia odpowiedniej trasy. Przez płytę nie dało się niestety przeniknąć. Sądząc po "znikaniu", trzeba było na płytę nastąpić albo czymś ją przycisnąć. Tyle że duch nie mógł zrobić ani jednego ani drugiego. Miał też nieprzyjemne wrażenie, że aby
jego koledzy mogli służyć jako źródła masy koniecznej do uruchomienia płyty, muszą przejść trasę tak samo jak on (a zważywszy na ostatnie wydarzenia - kawałek przelecieć, przeskoczyć lub przepłynąć).