Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-06-2019, 15:37   #80
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
iedy wracali do chaty kątem oka zobaczyli Astine, która w resztkach ogrodu doglądała wilczycy. Podniosła ku nim głowę i posłała krótki porozumiewawczy uśmiech. Będąc już w środku zobaczyli, jak Zaszir pomagał Valfarze ubierać się w pancerz składający się z kolczej siatki oraz metalowych blach. Niektóre ruchy wywoływał u niej grymasy bólu, lecz nie skarżyła się. W pewnym momencie znów doświadczyła jednego z tych dziwnych napadów, ale obyło się bez konsekwencji. Pojawiła się też Troa niosąca błękitną szatę Cely.
Zrobiłam co mogłam – powiedziała wręczając dziewczynie ubranie, które nie nosiło żadnych śladów rozdarć, ani szycia. Wróciło do stanu w jakim je znaleźli. – Zabiorę jeszcze kilka swoich rzeczy i będziemy ruszać.
Po tym jak wiedźma znów zniknęła za zasłoną wojowniczka zwróciła się do Pelaiosa.
Nim wyruszymy trzeba nam om-sss… a! – Kobieta szarpnęła się lekko, kiedy jej towarzysz mocniej przyciągnął któryś z rzemieni. Posłała mu groźne spojrzenie, a ten szybko zreflektował się i poprawił feralne zapięcie.
Dwie sprawy. Po pierwsze czy kierujemy się trasą, którą wy tutaj trafiliście czy szukamy innej, może szybszej? To po pierwsze. Po drugie co robimy z nim? – Pytanie to połączone było ze wskazaniem w jeden z kątów chaty, gdzie cienie zdawały się najgłębsze. Dostrzegli tam skulonego Delrana pociągającego z jakiejś butelki. Nie trzeba było być jasnowidzem, by określić, że nie był w najlepszej formie. Na dodatek wszyscy byli tak bardzo pochłonięci wszelkimi przygotowaniami, wróżbami oraz wywarami, że kompletnie o nim zapomniano, co dodatkowo niekorzystnie musiało na niego wpłynąć.
Przyszedł z wami więc decydujcie co z nim zrobić, ale jeżeli narazi nas niepotrzebne niebezpieczeństwo to będzie miał bliskie spotkanie z moim butem – ton Valfary był surowy oraz twardy. – Nie zamierzam tutaj sczeznąć przez cholernego pijaka.
Herd przyglądał się temu z mieszanką zainteresowania i pogardy wymalowanymi na twarzy.
I jeszcze się nie podzielił – dodał ironicznie.
Cely również spojrzała na siedzącego w kącie Delrana.
Eeh…– westchnęła – A takie dobre wrażenie na mnie zrobił, gdy do was dołączyłam… Najwyraźniej pierwsze wrażenie nie zawsze jest najważniejsze… W takim stanie nie może z nami iść... – stwierdziła.
Neff zerknął w stronę łotrzyka wzrokiem pełnym współczucia.
Odpuść mu. To co zastał tam w świątyni, biorąc pod uwagę jego reakcję, było chyba zbyt ciężkim przeżyciem, by mógł sobie z nim inaczej poradzić. Troo, możemy pozostawić pod bezpiecznym schronieniem twego domu?
Chodziło mi o to, że w takim stanie może stanowić zagrożenie i dla nas i dla samego siebie. – tłumaczyła się pół-elfka. – I wiem, że przeżył traumę, ale nie on jeden… Upijanie się w takich warunkach jest szczytem nieodpowiedzialności. – dodała, po czym ponownie bez krępacji postanowiła przebrać się z powrotem w naprawioną przez Troę szatę.
Kapłanka westchnęła.
On was słyszy... – zaprotestowała patrząc na Cely i Neffa karcąco. Podeszła Delrana i przyklękła przy nim. Po krótkiej chwili obserwacji postanowiła zabrać mu butelkę.
No dobrze, idziemy. Będziesz mnie nie lubić, ale trudno. Pewnie i tak sobie zasłużyłam – mruknęła i bez specjalnych ceregieli podniosła mężczyznę na nogi. Uznała, że może go nawet zanieść jeśli trzeba. Póki co jednak trzeba było go zabrać na zewnątrz gdyby miał zwrócić zawartość żołądka. Po jednej butelce raczej nie powinien.
Diabelstwo patrzyło na Delrana zastanawiając się co uczynić. Był trochę ciekaw czy Hanah zdoła ruszyć towarzysza z podłogi, ale ciągnięcie go do zamku było ryzykowne.
Jeśli droga go nie otrzeźwi, zostanie w kaplicy. Sila się nim zaopiekuje. – zawyrokował.
Tymczasem Valfara skończyła ubierać się w swoją półpłytową zbroję, której naramienniki ukształtowane były w głowy wilków. U pasa wisiały jej dwa jednoręczne miecze, puginał oraz toporek. Na równe nogi powstał też rycerz mocując tarczę do ramienia. Kiedy już to uczynił uderzył się pancerną rękawicą w pierś wywołując tym samym głośny trzask, od którego część z nich aż się wzdrygnęła. Pojmując w lot swój błąd szybko przeprosił odpowiednim gestem. Po chwili dołączyła też do nich Troa z pękatą torbą na ramieniu oraz z sękatym kosturem, który najwyraźniej był po prostu porządnym drewnianym kijem a na szczycie jego siedział spokojnie wiedźmi kruk.
Nie zapomnijcie niczego, bo wracać nam nie będzie dane nim zła nie wyplenimy – rzekła do nich Troa przypatrując się im wyczekująco.
Jedno mi tylko przychodzi do głowy. Skoro tutaj Kelemvor chroni przed mrocznym wpływem dalibyśmy radę jakoś ochronić tylko te rośliny co je wykopałam? Z mojej strony mam tylko pomysł aby je podlać święconą wodą… nie wiem tylko czy to cokolwiek zdziała. – kapłanka poprawiła sobie Delrana i do drugiej ręki wzięła sadzonki.
Mroczne moce przenikają ziemię i niszczą życie. Trzymając je z dala powinny wytrwać, a boska cząstka nie powinna im zaszkodzić.
Pelaios skinął Hanah głową i zwrócił spojrzenie czarnych oczu na Valfarę.
Ruszymy ścieżką, którą tu trafiliśmy. Widzicie w ciemności?
Ja widzę – powiedział Zaszir.
Tylko on – potwierdziła wojowniczka.
No, tak. W końcu ludzie nie widzą w ciemnościach – stwierdziła Cely, kątem oka spoglądając w kierunku Valfary.
Będę z Astine na przedzie grupy. Zaszir, Cely… zamykajcie pochód. Hanah i Neff również widzą w ciemności, niech reszta idzie przy nich. Wolałbym nie korzystać z ognia bez wyraźnej potrzeby
Neff, który od czasu powrotu do chaty starał się nie zwracać na siebie zbytniej uwagi, jedynie przytaknął. Jego zapasy mocy były już prawie na wyczerpaniu i wiedział, że byłby teraz dla drużyny jedynie ciężarem, gdyby doszło do kolejnej walki. Wbił wzrok w czubki swych butów i czekał aż wreszcie wyruszą.
Dziwne zachowanie mistyka zwróciło uwagę pół-drowki.
Neff… wszystko w porządku? Wyglądasz jakby coś cię martwiło. – spytała kładąc dłoń na ramieniu elfa.
Elf bez słowa pokręcił tylko przecząco głową i kontynuował obserwowanie podłogi w milczeniu.
Rozumiem, nie chcesz nie musisz mówić. Ale wiedz, że możesz liczyć na moją pomoc. W końcu ty też próbowałeś mi pomóc kiedy spałam… Przepraszam też za to co ci się wtedy stało. – ujęła spuszczoną brodę elfa między palce i uniosła jego głowę tak aby spojrzał jej w twarz.
Pamiętaj, że zawsze możesz mi powiedzieć, gdy coś będzie cię trapić. Dobrze? – uśmiechnęła się serdecznie do mistyka.
Neff znów potwierdził skinieniem i tak jak wcześniej spuścił wzrok w podłogę.
Cely z uśmiechem pokręciła głową.
Naprawdę czasem cię nie pojmuję. A podobno płeć żeńska jest skomplikowana. – stwierdziła ciepło, po czym zdjęła ze swojej szyi jego naszyjnik i zawiesiła mu na szyi.
Zwracam twoją własność.
Mukale stał milczący przy reszcie rozgadanych towarzyszy. Miał już dosyć tej paplaniny, wolałby wreszcie wyruszać zamiast marnotrawić czas. Miał ochotę odezwać się, gdy rozmawiali o Delranie i gdy rozmawiali o kolejności w szyku, ale postanowił milczeć. Miał powody.

 
Asderuki jest offline