Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-06-2019, 18:19   #14
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
To była paskudna wiosna, nawet jak na Ustalav. Kiedy następnego ranka opuścili podziemną świątynię, przywitała ich znowu mgła, deszczowa pogoda i zimno. Asha rozgrzewała żądza, nie w pełni zaspokojona o poranku. I dobrze, że to robiła, bo nawet pomimo niej czuł przenikający do kości ziąb. Megara miała swoje futra, Ella była bardziej odporna na niepogodę niż zwiastować mogła to jej szczupła sylwetka. Obie kobiety umiały walczyć i o siebie zadbać, nawet pomimo Asha przekonującego siebie, że musi się dla nich poświęcać. Gdzieś z tyłu głowy wiedział, że pewnie wyglądałyby o wiele lepiej od niego - gdyby oczywiście nie regenerująca moc bogini. Albo bogiń. Tropicielka poprowadziła coraz bardziej znaną trasą. Las wydawał się spokojny i pozbawiony chwilowo niebezpieczeństw. Część trupów zwierzoludzi ciągle leżała niedaleko wejścia do jaskini, inne zostały zabrane. Mantikora wydawała się mieć sporo pożywienia na jakiś czas. Po godzinie szybkiego marszu zaczęli wspinać się na górki, po dwóch minęli wieżę odwiedzoną pierwszego dnia i już byli w górach. Po jakimś czasie zobaczyli w oddali częściowo zniszczony mur obronny. Ella zatrzymała się, a Megara wyjęła mapę. Wskazała na wyrysowany tam mały zameczek bez symboli.
- Wygląda na to, że docieramy na miejsce.
- Jak do niego podejdziemy? Jest stara droga, ale czy chcemy tak otwarcie? - zapytała blondynka. - Nie byłam tu nigdy.
- Słyszałam, że część ludzi uciekała do tych ruin. Jak również to, że większość zamieszkana jest przez potwory - dodała łuczniczka.
- Poszukajmy wpierw możliwości dotarcia do zamku w bardziej dyskretny sposób. A jeśli nam się nie uda, ruszymy starą drogą. - ocenił sytuację Ashenvir drapiąc się po rogu. - Spróbujmy więc obejść ruiny naokoło i może coś ciekawego zauważymy?
- A umiesz się wspinać? - zapytała Ella. Odrobinę powątpiewająco.
- Nie bardzo.- przyznał od razu diablik i westchnął cicho.- A więc stara droga nam pozostała.
- Mogłabym pójść na zwiady - zaproponowała. - A wy moglibyście się przyjrzeć głównemu podejściu.
Ashenvirowi ten plan się nie podobał, ale Ella miała rację.
- Zgoda. Uważaj na siebie.- odparł w końcu rogacz.
Cmoknęła go w usta i zaczęła się zsuwać ze ścieżki, wybierając pełną skał, trudną trasę prowadzącą w drugą stronę niż widoczna droga na którą skierowali się Ash i Megara. Bardziej nierówny szlak niż droga tak po prawdzie, od dawna nikt nie utrzymywał tego miejsca, nie wykonywał napraw. Przez chwilę byli zasłonięci, lecz za następnym zakrętem ujrzeli już sto metrów przed sobą częściowo zrujnowane baszty i bramę między nimi. Drewnianych wrót nie było, przeminęły z czasem, ale przejście blokowała opuszczona kratownica. Opuszczony był również zwodzony most, częściowo zniszczony przez czas, a może jakąś toczoną tu kiedyś bitwę. Na pierwszy rzut oka nie widać było żywej duszy.
- Podejście tam nie wydaje się dobrym pomysłem - szepnęła łuczniczka.
- Mamy jakiś wybór?- zapytał retorycznie diablik przyglądając się mostowi i samej kracie. To że była opuszczona mogło świadczyć o tym, że ktoś tam przebywa.
Zaczął wypowiadać słowa magii i wykonując gesty, utkał pospiesznie iluzję samego siebie materializującego się magicznym blasku. Tuż przed samym mostem, rozglądającą się ciekawsko w milczeniu. Przynęta na strzały wartowników.
- Możemy poczekać na Ellę - zasugerowała Megara, kiedy on tworzył magiczny obraz. Ulotna, niedokładna sylwetka zawisła w powietrzu na tyle daleko, aby łucznicy mieli dobry cel. Ale żadne strzały nie nadleciały, od strony bramy dobiegała jedynie cisza. Żadnego ruchu.
- Możemy.- odparł po chwili namysłu rogacz i spojrzał na towarzyszkę broni.- Więc… co sądzisz o tym co się wydarzyło na ołtarzu? Pamiętasz co się z tobą stało tam?
Usiadł na skraju drogi ukryty przed spojrzeniem istot w zamku. Nie wiadomo jak długo przyjdzie im tu czekać na Ellę.
- Dlaczego miałabym nie pamiętać swojego rozdziewiczenia? - zapytała go zdziwiona. - Takich rzeczy się nie zapomina. Czułam obecność tuż obok. Oby to wystarczyło do utrzymania w tajemnicy tej świątyni.
- Wyglądałaś jakbyś odpłynęła całkiem.- wyjaśnił Ashenvir drapiąc się po rogu.- Dlatego myślałem, że cała ta ekstaza cię pochłonęła i nic nie zapamiętałaś. Ale skoro… to co ty o tym sądzisz? O tej całej sytuacji z boginiami?
- Lepiej mieć ich wsparcie niż nie mieć - powiedziała z oporami. - Nawet jeśli to takie boginie, strącone na ziemię. Nie wszystko słyszałam, ale… to i tak jakaś nadzieja. Ciekawe czy wszyscy bogowie spadli z nieba. Czy gdzie oni tam byli.
- Wielbiłaś jakieś bóstwo szczególnie? Mój mentor oczywiście Acryphię, boginię wiedzy i nauki. - wspomniał Ashenvir wspominając ryciny kobiety o całkowicie zakrytej tkaninami sylwetce. Tylko oczy było widać. W sumie był ciekaw jak wyglądała pod tymi strojami.
- Nie byliśmy szczególnie religijni, ale ojciec czasami zwracał się do Erastila z prośbą o udane polowanie.
- Może go napotkamy, albo jego wyznawców, czy kapłanów.- diablik zerkał na smukłą sylwetkę półelfki, czując mrowienie pomiędzy udami. Na szczęście okryta futrem Megara nie budziła, aż tak wielu lubieżnych myśli. Możliwe, że ona radziła sobie lepiej z pożądaniem niż Zellara czy Ella. I tak też wyglądała, najbardziej opanowana z kobiet. Musiała mieć w sobie niezwykle dużo samokontroli.
- Lepiej nie, co za dużo, to niez… - przerwała nagle, nasłuchując. Ash także to usłyszał, grzechot małych osypujacych się kamyczków gdzieś z boku drogi.
Diablik odruchowo sięgnął po rapier i zamilkł nasłuchując. Powtórzyło się raz jeszcze, a potem nastała znowu cisza.
- Osłaniaj mnie…- szepnął do łuczniczki Ash kierując się z obnażonym rapierem w kierunku miejsca z którego usłyszał te kamyczki. Po drodze sięgnął po moc, by ciało swe osłonić magicznym pancerzem z mistycznej energii.
Megara miał już strzałę założoną na cięciwę, wypatrując niebezpieczeństwa. Ash ruszył w bok, gdzie zaraz obok drogi zaczynała się stromizna. Zbocze było jednak na tyle nierówne i pełne skał, że poruszanie się po nim było możliwe. Nie zobaczył nikogo. Był jednak prawie pewien, że w pobliżu skąd słyszeli dźwięki, na żwirze odcisnęła się stopa.
- Hej! Nie musisz się nas bać. Nie zrobimy ci krzywdy!- krzyknął głośno Ashenvir. - Wyjdź z kryjówki!
Okrzyk był głośny. Poniósł się jeszcze echem po górach. Aż Megara syknęła, dając mu na migi znać, aby był ciszej.
Od strony zamku odpowiedział im ryk.
- Szlag.- mruknął potulnie i bardzo cicho Ashenvir.- Z drugiej strony wiemy, że ktoś jednak jest.
I zaczął rozglądać się za kryjówką dla nich obojga, gdzieś przy szlaku. Nic nie było widać. Trochę skał, nie dających większej ochrony. Szczególnie przed czymś latającym, a właśnie to uniosło się w oddali w powietrze.
- Tutaj, głupcy! - usłyszeli syknięcie, a w dole stoku, po ostrym zejściu, zobaczyli błyszczący, magiczny ognik.
Ashenvir podążył więc przodem zerkając za siebie, by się upewnić że Megara również rusza za nim. Łucznika była nawet szybsza od niego i kiedy kilka razy się zsunął, pomagała mu. Zdążyli w ostatniej chwili dotrzeć do ognika, który jak się okazało wskazywał wejście do naturalnie ukrytej w zboczu jaskini. Przez przejście trzeba się było przecisnąć, ale potem trafiało się do niedużego, ale wyraźnie urządzonego pomieszczenia. Urządzonego po spartańsku, z liści i gałęzi, z niewieloma przedmiotami, ale za to na tyle dobrze wyłożoną “podłogą”, że była miękka niczym najlepszy materac. W środku nikogo nie było.
- Nie musisz się kryć przed nami. Nie chcemy ci zrobić krzywdy.- rzekł przyjaźnie Ashenvir siadając na podłodze i po chwili milczenia pytając.- Więęęc… co siedzi w ruinach?
Nikt mu nie odpowiedział. Ash zresztą nie słyszał odgłosów trzeciej osoby. Dopiero po chwili cicho odezwała się Megara.
- Wyglądało jak wywerna…
- No tak. Wywerna jest kłopotliwa.- zamyślił się Ashenvir pocierając dłonią swój róg w zamyśleniu.- Ale skoro jest tam wywerna, to znaczy że nie ma w tym zamku nikogo do ratowania.
- Albo siedzą tam, gdzie nie może ich dostać, względnie bezpieczni pod jej ochroną - od strony wejścia usłyszeli śpiewny, kobiecy głos o obcym akcencie.
- To dobrze czy źle?- spytało diablę zerkając w stronę wejścia.- Czy bestia jest ich mimowolnym obrońcą, czy może strażnikiem w ich więzieniu?
- Jak widać nie tak wcale trudno się przed nią ukryć - tym razem głos dotarł już z jaskini, nieco z boku. - Pozostaje pytanie, czego wy tu szukaliście.
- Niedobitków takich jak my, lub zasobów porzuconych.- wyjaśnił uprzejmie diablik zdając sobie sprawę, że kobieta jest iluzjonistką. Domyślił się nawet jakich zaklęć mogła używać. Ale… ponieważ nie przyszli tu szukać wrogów, nie próbował jej zlokalizować ani namawiać do ujawnienia. - Zbieram ocalałe osoby, bo wiadomo… w kupie raźniej.
- Grupę łatwiej namierzyć i wyłapać - zauważyła.
- Nie kiedy ochrania nas bogini - wtrąciła Megara.
- Bogini?
- Objawiła nam się bogini Arshea i obdarzyła nas, cóż… mnie kapłańską mocą. I… cóż… to co mówisz nie do końca jest prawdą. Grupę łatwiej namierzyć, ale trudniej wyłapać.- odparł Ashenvir.
- Łapie się wtedy wszystkich na raz, co w tym trudniejszego? - zapytała zdziwiona nieznajoma. - Arshea? To niezbyt silna i bojowa bogini jeśli dobrze kojarzę.
- No tak. Tyle że my już dwa razy daliśmy odpór i ubilim z dwóch szarych. Więc już nas tak łatwo się nie da. - wyjaśnił uprzejmie Ashenvir i podrapał się po rogu. - Słuchaj. Jeśli chcesz się ukrywać sama, to ja to rozumiem, choć myślę że w kupie raźniej. Lavena się tak ukrywała samotnie przez jakiś czas, ale potem szary przyszedł, rozpostarł swoje cieniste macki i wtedy... żadna iluzja wtedy nie pomoże. Ale my ją odbiliśmy. Ja i Ella… - nie był pewien czy dziewczyny opowiedziały tę historię łuczniczce, więc doprecyzował.
- Musisz zmienić tę śpiewkę, jest straszna - westchnęła Megara, zaplatając ręce na piersi. - Mnie też nie przekonał, dopiero Ella mnie przekonała i ten dotyk bogini, który czujemy. Zresztą nasza przyjaciółka się tu kręci w okolicy, mam nadzieję, że nic jej nie jest.
- Jeśli umie się kryć to nie, ta wiwerna ma świetny słuch, ale ze wzrokiem u niej gorzej - nieznajoma nagle pojawiła się.



Wyglądem całkiem pasowała do swoich magicznych sztuk. Krótka sukienka odsłaniała nogi i ramiona, podkreślała też dekolt za pomocą gorsetu. Kolorowe włosy i tatuaże przyciągały wzrok, podobnie jak twarz o egzotycznych rysach.
- Od dawna się tu ukrywasz? - zapytała łuczniczka, dokładnie przyglądając się nieznajomej.
- Prawie od początku. Lepiej jest w podziemiach zamku, ale trzeba by je było najpierw oczyścić z tymczasowych mieszkańców. Wiwerna trzyma się tylko powierzchni i odstrasza wroga.
- Jestem Megara, a to Ash. Naprawdę jest wybrańcem tej bogini, albo tego co z bogini pozostało. Czujesz, prawda?
- Moje imię brzmi Jaya. Co możecie zapewnić, jeśli zgodzę się przyłączyć? Czuję oddziaływanie, ale równie dobrze to może być jakaś magia.
- Przyjemność fizyczną w dużych ilościach i pod każdy gust. Rozbudzanie potęgi bogini. Towarzystwo. Zellara jest zielarką, a Lavena druidką, więc pewne możliwości lecznicze.- Ashenvir zerkał wprost na dekolt Jayi, który kusił wzrok i budził pożądanie, tym większe że w przeciwieństwie do Megary Jaya nie ukrywała swoich wdzięków. Pewnie gdyby Ella była z nimi, już by ją obłapiał.
- Co się kryje tam… pod ruinami? Jacy mieszkańcy? - zapytał zaciekawiony, starając się nie myśleć o nagim ciele iluzjonistki.
- Potwory - powiedziała po prostu. - Nie odważyłam się zapuszczać zbyt daleko.
Zauważył, że spojrzenie czarodziejki zatrzymało się na jego kroczu.
- Przyjemność fizyczną? To działa na twoją patronkę?
- Widziałam na własne oczy - przyznała Megara, siadając na posłaniu. - Jak długo wiwerna będzie krążyć?
- Trudno powiedzieć, zwykle łatwo się nie poddaje - odparła Jaya, lekko zmieniając pozycję, przez co ukazała nieco więcej swoich ud. - Pod każdy gust?
- Pod każdy gust. Cokolwiek lubisz, na cokolwiek masz ochotę. Z kim komlwiek… prawie… no i w każdej… możliwej kombinacji.- dyszał diablik wodząc lubieżnie wzrokiem po jej nogach. - Warto tam w ogóle… się zapuszczać? Nasza kryjówka też chroniona przez bestię, ale innych nieprzyjemnych niespodzianek nie ma.
- Jeśli byłaby siła zdolna zabić lub wypędzić te stwory, to może tam się kryje coś ciekawego? No i same podziemia są rozległe - przełknęła głośno ślinę. - Nie wiem gdzie się kryjecie i ile was jest, ale tu by zmieściła się duża grupa. Wpływ bogini możesz kontrolować? Czy wy tak… ciągle się czujecie?
- Ciągle - powiedziała Megara. - Ja dopiero od wczoraj, straciłam z nim dziewictwo, a i tak czuję nieustanną wilgoć.
- Nie miałam okazji odkąd Alice udała się głębiej w góry. Już wcześniej miałam problemy z kontrolą, teraz nie wiem jak się powstrzymam.
- Więc… jesteś… zainteresowana wyłącznie kobietami? - Ash był trochę rozczarowany, ale z drugiej strony… oglądać też lubił. Niemniej Megara była dość opanowana i mogła nieszczególnie być zainteresowana. Niby odczuwała podniecenie jak sam Ash, ale zapewne potrafiła trzymać się w ryzach. Podobnie jak rogacz… zazwyczaj.- Jak Ella się pojawi, to mogłaby… pomóc.
- Nie tylko, ale jesteś pierwszym nie przemienionym i normalnym samcem, jakiego spotkałam od tego co się stało - na jej ustach pojawił się uśmiech. - Nie wiem jak wytrzymujesz tak zakryta, Megaro.
- Mój tata nauczył mnie opanowania i cierpliwości - odparła. - Będziecie teraz… kopulować?
- Za chwilę. Jaya nie wspomniała o swoich gustach. No i o Alice… Może… poszukamy jej? Pójdziemy wpierw jej tropem, a potem… gdy Lavena poczuje się lepiej będzie nas wystarczająco dużo, by penetrować tutejsze ruiny. - Ashenvir rozpiął już pas i zabrał się za rozpinanie spodni.
- Odeszła dwa tygodnie temu, nie mamy szans jej dogonić - westchnęła iluzjonistka i położyła się swobodnie na posłaniu z liści i trawy. Jej uda rozchyliły się odrobinę i Ash ujrzał skrawek jasnej bielizny. - Lubię być ubrana podczas aktu. I oddawać się temu w niebezpiecznych miejscach, nietypowych momentach.
Wydawała się zupełnie swobodna w sprawach seksu. Musiała, skoro jej ciało nawet bez Arshei potrzebowało o wiele więcej niż u innych.
- No tak. Niemniej.. gdzie ta Alice wyruszyła?- zapytał diablik oswobodzając się ze spodni. Nagi od pasa w dół podszedl do dziewczyny na czworaka i zabrał się za rozsznurowanie jej gorsetu. Nie całego co prawda.Tyle by wyswobodzić jej piersi. - I po co?
Chwycił te półkule i ścisnął czule, a żeby Jaya nie czuła się pokrzywdzona, jego ogon wślizgnął się pod majtki i wypełnił jej szparkę pospiesznie zanurzając się w niej. Sapnęła cicho. Była tam luźna, ale za to miał wrażenie, jakby zanurzył się do ciepłej, gęstej wody. Sporo wypłynęło, Jaya natomiast patrzyła na niego z szeroko otwartymi oczami. Umiała się doskonale kontrolować, pewnie to wyćwiczyła uprawiając seks w niebezpiecznych sytuacjach. Piersi miała pełne, kształtne, sutki bardzo ciemne. Na górze lewej piersi miała motyla, a wokół sutka prawej wiła się roślina, wytatuowana pięknymi kolorami. Ujęła jego twarz w swoje dłonie.
- Głębiej w góry, szukać czegoś więcej niż tylko przetrwania - powiedziała cicho.
Megara zaczęła zsuwać z siebie futro.
- No.. my… ja tego też chcę… szukać.- wpatrywał się w nią miętosząc pochwycony biust, pocierając cycki o siebie. Szybkie mocne ruchy ogona zanurzały się dalej niż jego męskość mogła w ciało iluzjonistki. Pochwa nie była głęboka, więc daleko nie mógł sięgnąć. Jaya objęła go udami, łuczniczka patrzyła na nich, powoli rozbierając się coraz bardziej.
- Na razie chcesz chyba czegoś innego - zauważyła. Iluzjonistka pogłaskała kochanka po policzku.
- To dobrze, że chce. Moje ciało płonie.
- I często…- szepnął Ashenvir pocierając pochwycone piersi czarodziejki o siebie, jego ogon poruszał się coraz szybciej między udami Jayi. Doznania były wystarczająco mocne, by wybrudził gorset kochanki przedwczesnym wystrzałem swojego penisa.
- Wspaniały… - skomentowała jego obfity wytrysk brudzący jej ubranie. - Zawsze naznaczona seksem… Potrzebuję bardzo dużo…
Przyciągnęła jego twarz do swojej i pocałowała namiętnie, dysząc szybko w jego usta. Była bardzo gorąca i całkowicie otwarta na jego ruchy. Megara już zsuwała spodnie ze swojej pupy.
Ashenvir całował zachłannie czarodziejkę, ocierając się twardym organem o jej brzuch okryty gorsetem. Pierwsza salwa bynajmniej go nie osłabiła. Kątem oka zerkał na prawie nagą półelfkę ciekaw jej zachowania. Właściwie nie wiedział, czego się po Megarze spodziewać. Zresztą ogonem nadal poruszał w szparce iluzjonistki. Jego kochanka przywierała do niego całą sobą, choć ubrania nieco tłumiły doznania, za to wzmagały inne. Tłumiła jęki jego ustami, odrywając się jedynie na krótkie momenty.
- Nie wstydź się… tryskaj… nie powstrzymuj… obciągnę ci potem jeszcze…
Megara położyła się na liściach, naga od pasa w dół. Wsunęła dłoń między uda i zaczęła się dotykać, patrząc na nich.
- Nie postrzym…- jęknął ocierając się męskością o jej ciuszek i znów tryskając, jego ogon wił się na boki w jej kobiecości… a dłonie brutalnie ściskały odsłonięty biust.
Była już cała mokra i lepka z przodu.
- Włóż go we mnie… chcę cię poczuć… - wysapała. Łuczniczka tuż obok masturbowała się coraz mocniej, pojękując. Jej palce poruszały się bardzo szybko po owłosionej cipce. Wytatuowane ciało Jayi zapraszało.
- Może…. zmienimy pozycję… na wygodniejszą?- zapytał czarownik wyciągając ogon z ciała kochanki i próbując wyrwać się z jej objęć.
- Jak chcesz mnie posiąść? - jej oczy były roziskrzone. Nie zasnuwała ich mgła, była w pełni świadoma tego co robili, a jednak miał wrażenie, że potrzebowała tego jeszcze bardziej niż mniej umiejętnie obchodzące się z pożądaniem kobiety.
- Od tyłu na czworaka… za pierwszym razem... wpatrzoną w Megarę i jej taniec paluszków.- wyszeptał rozpalonym głosem diablik.
- Użyj tyłka jak wolisz ciaśniej - zaproponowała. - Rozciągnęłam się od ciągłego używania.
Wyzwoliła go ze swojego uścisku i obróciła się na brzuch, a następnie powoli uniosła biodra, a potem ustawila się na wyprostowanych rękach.
- Megara chyba odpłynęła… nie dziwię się, ta aura jest tak silna…
- I tak wytrzymuje najdłużej.- Ashenvir pochwycił za pośladki iluzjonistki i naparł męskością nabijając jej tyłeczek na swojego członka. - Dziwię… się… że ty tak długo… się opierałaś... jej… aurze.
Jęknęła. Anus otworzył się dla niego powoli, wpadł do środka. Rzeczywiście była tu ciaśniejsza, ale nie jakoś bardzo. Wzięła go całego w dupę.
- Nieustannie czuję podniecenie… muszę umieć… odrobinę to kontrolować…
Podwijając jej sukienkę zauważył kolejnego motyla, tym razem na prawym pośladku. Megara zaś nic nie widziała i nie słyszała, masturbując się szybko. Dłoń na mokrej szparce wydawała mokre odgłosy.
- Alice…. pewnie… dobrze ci robiła.- dłonie mężczyzny zacisnęły się na biodrach iluzjonistki. Napierał swoimi raz po raz wypełniając ją całą twardą obecnością swojego pulsującego organu.
Dyszał ciężko z podniecenia przyglądając się jej gibkiemu ciału ulegającemu jego żądzy.
Dziewczyna sapała, piersi bujały się w rytm pchnięć, a Ash widział jak co chwilę znika w ciepłym, ciemnym środku. Zaciskała się na nim, pulsowała.
- Lubiła mi wsadzać całą dłoń i doprowadzać, dawała mi nieco ukojenia…
- Ja włożę ogon. - wydyszał podniecony tymi widokami i doznaniami Ashenvir, napierając mocno i miarowo na pupę kochanki całym ciałem.
- I nie będziesz wyjmował? - zapytała, odwracając się do niego. Widać było, że nie łatwo dać jej orgazm, choć bez wątpienia odczuwała wielką przyjemność z jego obecności w niegrzecznym otworku.
- Nie będę. - obiecał diablik i nie przerywając ruchów bioder, zaczął ogonem wodzić po biodrach czarodziejki, by dotrzeć ogonem do szparki. Przyglądał się przy tym łuczniczce, gdy jego ogon posiadł kwiat czarodziejki poruszając się w nim gwałtownie oraz energicznie.
Zmieścił się w dziewczynie bez większego trudu. Często używana była idealna do zapychania obu otworków. Jęknęła głośniej.
- Tak jest dobrze… bierz mnie tak… tak dojdę…
Megara odpłynęła do swojego świata. Z rozłożonymi na boki udami poruszała palcami po swoim łonie, masując i pocierając głównie łechtaczkę, śliską i mokrą jak wszystkie włosy wokół szparki.
Był to podniecający widok, dlatego Ashenvir zaczął napierać mocniej na oba otworki swojej magicznej kochanki, mocno coraz mocniej i bez litości. Uwięzione w gorsecie piersi Jayi kołysały się energicznie, tym bardziej że chwyciwszy ją za białe pukle włosów zmuszał do dociskania jej pupy do swojego rozgrzanego żądzą ciała. Nic więc dziwnego, że dotarł na szczyt mocno i intensywnie, a dzięki wpływowi bogini… obficie. Rozkosz i ulga mieszały się w jego ciele i głowie, kiedy wyrzucał z siebie strugi nasienia głęboko do chętnej pupy. Miał wrażenie, że Jaya go tam ssała. Ostatnie mocne pchnięcia wywołały wreszcie i jej orgazm, czuł jak pulsuje, choć dziewczyna szczytowała cicho, sapiąc. Głośniejsza od niej była pojękująca półprzytomnie Megara.
- Chyba… jest… tu bezpieczna, co?- zapytał Ashenvir przyglądając się bawiącej swoim ciałem półelfce. Najwyraźniej ona potrzebowała tylko widoków.
Pogłaskał po odsłoniętym tyłeczku swoją białowłosą kochankę.
- Mam wrażenie, że chętnie dołączysz do mnie i reszty dziewczyn.
- Tylko jak mi obiecasz bardzo częsty seks - odpowiedziała, także patrząc na masturbującą się dziewczynę, która właśnie wsuwała dwa palce w lepką, głośno mlaskającą cipkę. - Przed wiwerną jesteśmy tu w pełni bezpieczni, ale chyba powinniśmy odnaleźć waszą przyjaciółkę.
- Z pewnością zawsze, gdy będzie okazja lub będziesz miała ochotę.- na razie Ashenvir zaczął naciągać na siebie spodnie.- Poza tym Zellara i Lavena mogą się też zająć twoimi potrzebami. Chodźmy poszukać więc Elli.
- Ja ciągle muszę. Im bardziej niebezpieczne miejsce tym większe czuję podniecenie - usiadła, patrząc na niego i poprawiając swoje ubranie. Na udach i kroczu widać było zasychające nasienie.
- Ja też… bardzo często.- odparł z uśmiechem diablik. I spytał cicho.- Jak więc tu sama wytrzymywałaś?
- Używałam rąk, przedmiotów i magii - odpowiedziała z uśmiechem. - Potrzebuję od pięciu do dwudziestu orgazmów na dzień.
- U nas jest cztery dziewczyny i ja… dość rąk, by zająć się twoimi orgazmami.- odparł rogacz przyglądając się dziewczynie.- To chodźmy na poszukiwanie Elli, a jak Megara do tego czasu się nie otrząśnie, to ją zmolestujemy.
- Mogę uczynić nas niewidzialnymi - Jaya wstała. - Ale używanie magii też wzmaga moją chcicę, więc będę chciała, żebyś mnie wziął na otwartej przestrzeni.
-Dobrze… pod warunkiem, że będziesz golutka.- zażartował Ashenvir wodząc lubieżnym spojrzeniem po kuszących kształtach czarodziejki. Miał ochotę zobaczyć ją nago.
Niemniej szybko otrząsnął się z tych kaprysów dyktowanych mu przez pożądanie i widoki jakie miał przed oczami. - Narzucisz na nas niewidzialność, gdy zajdzie taka potrzeba. W końcu czar nie trwa znowu aż tak długo?
- Trwa przez jakiś czas, wystarczy. Nie wiem gdzie się uchowałeś, ale powinieneś zdawać sobie sprawę, że wychodzenie z ukrycia to największa potrzeba. Nie wiadomo nigdy gdzie czai się wiwerna.
Wjęła z sakiewki przy sukience niewielką kuleczkę, którą roztarła między palcami, wypowiadając zaklęcie i dotykając Asha. Oboje zniknęli. Oprócz jęków mężczyzna słyszał szelest materiału i wkrótce zobaczył jak sukienka Jayi ląduje na liściach.
- O wiele bardziej wolę w ubraniu, ale ten jeden raz. Idziemy - postanowiła, biorąc go za rękę. Na ślepo, musieli się trzymać, aby nie zgubić wzajemnie.
- Dobrze…- dłoń mężczyzny zacisnęła się na palcach czarodziejki, gdy ta go prowadziła udając się na poszukiwania Elli wraz z nim.

Przecisnęli się na zewnątrz i zatrzymali, obserwując niebo. Wiwerna wciąż tam była, zataczając kręgi wysoko w powietrzu.
- Gdzie poszła twoja przyjaciółka? - spytała cicho Jaya.
- Wspinała się w kierunku zamku.- wyjaśnił Ashenvir zerkając na latającą bestię nerwowo.
Czarodziejka pociągnęła go w górę zbocza, na drogę, potem zaczęła zbliżać się w stronę bramy. Była bardzo cicho, to głównie pod jego stopami zsuwały się kamyki i chrzęścił żwir, ale także wcale nie tak bardzo.
- Od której strony miała podejść? - zapytała szeptem, zatrzymując się. Wpadł na to gołe, miękkie ciało i dopiero tak się zatrzymał. - Musiała się zdążyć ukryć, bo wiwerna inaczej by ją zobaczyła. Możemy poszukać w podziemiach zamku, tu niedaleko jest wejście.
- To chodźmy tam.- dłoń diablęcia przesunęła się na oślep po nagiej skórze czarodziejki, aż pochwyciła ją za pierś lekko ściskając ów okrągły skarb.
Zmieniła nieco pozycję, stojąc do niego tyłem, przez co jego męskość znalazła swoje miejsce między pośladkami seksualnej dziewczyny.
- Dobrze, tylko pamiętaj, żeby być cicho. Tam urwisko jest strome - szepnęła, nie ruszając się ciągle z miejsca.
- Dobrze…- jego dłonie same wymacały i chwyciły za jej piersi ściskając je i miętosząc. Co prawda nie widział ich, podobnie jak krągłości które otulały jego członka… ale czuł je wyraźnie.
Sutki były bardzo twarde. Poruszyła biodrami, ocierając się miękkim ciałem o sztywnego drąga. Wyglądało na to, że nie jest w stanie ruszyć się do przodu. Sięgnęła rękami do tyłu, poczuł dłonie na swoich biodrach.
Zaczął poruszać biodrami, ocierając się o jej pośladki twardym organem i ściskając zachłannie piersi. Był już taki jak ona… dzięki wpływowi bogini zawsze gotowy do seksu. I zawsze go potrzebujący. Co prawda w tej chwili niewiele mógł zrobić. Jego twardy pal nie mógł się zagłębić w jej otworku perwersyjnych zabaw, acz… jego wrażliwe na dotyk ciało, nie potrzebowało za wiele. A i ona pewnie też była nadwrażliwa.Niemniej ogon miał wolny i on poruszając się na boki macał na oślep drogę do kobiecości czarodziejki. Poczuł jak dziewczyna się lekko wypina.
- Weź mnie… - szepnęła błagalnym tonem.
- Dddobrze..- szepnął mężczyzna i wypełnił jej spragnioną dotyku kobiecość swoim ogonem. Poruszający się na boki i sięgający głęboko organ poruszał się, gdy jego męskość ocierając się między pośladkami Jaya zbliżała się do kresu sił. Wybrudzenie jej pupy, było nieuniknione.
Jęknęła cicho. Ogon to nie to samo co członek, ale Jaya przyjęła co jej dawał. Miała cipkę gorącą jak piec, kiedy się w nią wcisnął, poczuł jak wyciekają ze środka soki.
Poruszając nim mocno w jej szparce, diablik brał ją w posiadanie w sposób gwałtowny i intensywny. Na inne figle też przyjdzie czas. Na razie Jaya poczuła lepkie strużki ciepłego płynu rozlewającego się po i pomiędzy pośladkami. Jej rogaty kochanek dotarł na szczyt z cichym jękiem.
 
Lady jest offline