Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-06-2019, 15:07   #79
Phil
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Jaskinia była mroczna niczym sama śmierć. I tylko gdzieś wysoko, wysoko, prawie pod samym jej stropem pojawiło się światełko. Rozbłysło na krótką chwilę, oświetlając dwie postacie, które go przyniosły, po czym równie nagle znikło razem z nimi. Jaskinia stała się jeszcze mroczniejsza.

* * *


Rusłan i Gnimnyr wrócili do wejścia do podziemi, nie zrzucając niczego na głowy ewentualnych mieszkańców głębszej części jaskiń. Pierwsza komnata oferowała o wiele więcej poszukiwaczom skarbów i wiedzy.

Taką skrzynię na przykład, starą i przegniłą, z kłódką którą wystarczyło mocniej walnąć obuchem, by dostać się do jej zawartości. Myśli krasnoluda krążyły wokół osoby Vlada Putinova, która przyciągnęła ich w ten opuszczony rejon świata. Ciągle nie dowierzał, że to może być jego pracownia. No tak, zawsze istniała szansa, że w tej czarnej dupie cywilizacji osiedliło się więcej alchemików, choćby i zaginiony Riccardo Lumperghini, który zdaniem niektórych nie zginął w pożarze swej pracowni i całego miasteczka Malario.

W skrzyni były szmaty, w szmatach zaś – skarby. Wypchany całkiem nieźle mieszek pełen monet z różnych metali, monet których nie widzieli nigdy w życiu. Stare, nie stare, ale troszkę się obłowili. Nie na tyle, by Yarislav mógł wrócić do rodzinnej wioski, ale przynajmniej uzyskali zwrot kosztów podróży. Złoty łańcuch za to był już czystym zyskiem. Sto koron jak nic, biorąc pod uwagę całkiem sprawną rzemieślniczą robotę.

Trzy nieduże słoiczki zatkane korkami nie wyglądały na przydatne. Pierwszy był pusty, zawartość pewnie wyparowała przez wykruszony korek. Drugi wypełniała do połowy ciemnoczerwona, niemal czarna, zaschnięta maź. W trzecim był proszek, żółtawo-zielony, okrutnie śmierdzący siarką i zgnitymi jajkami.

Wreszcie, na samym dnie skrzyni, Gnimnyr znalazł notes. Dość duży, gruby, oprawiony w skórę. W dolnym rogu okładki wypalono – niezbyt starannie – dwie litery. V i P.

Rusłan tymczasem zwrócił uwagę na szkielet leżący na podłodze. Już na pierwszy rzut oka był mu ciekawszy od skrzyni ze starociami. Na drugi rzut zrobił się jeszcze bardziej interesujący. Człowiek, który dokonał swojego żywota w tym miejscu miał bowiem cztery ręce. Ze stawu barkowego, tuż pod standardowym zestawem ramion wyrastała dodatkowa para. Skarłowaciała, krótka, ale zasadniczo w pełni wykształcona, z łokciami, nadgarstkami, dłońmi i palcami.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline