Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-06-2019, 21:16   #53
Gladin
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

Widok krasnoludzkiej kobiety przykuł uwagę Tladina. Ale szybkie spojrzenie przekonało go, że u tej akurat uciech cielesnych raczej nie uświadczy. Owszem, chętnie by podszedł porozmawiać mimo to, ale akurat w tym czasie okazało się, że czas na kąpiel. A że jego towarzysze znienacka postanowili wyruszyć, nie zamierzał zmarnować ani chwili. Wszedł dziarskim krokiem do łaźni, gdzie czekała już dymiąca balia. Sylwia zamknęła drzwi, a on zaczął ściągać z siebie poszczególne elementy opancerzenia. Trochę tego było. Dla krasnoluda było to jak druga skóra. Dla osób postronnych mogło wyglądać jak wystawa płatnerza. Byli - on i kobieta - ze sobą już zaznajomieni w intymnych sytuacjach, więc te początkowe momenty nie były już takie pełne niepokoju. Wręcz przeciwnie, wiedzieli czego mogą się spodziewać i oboje czuli ekscytację. W końcu Tladin pozbył się ostatniej części bielizny. Sylwia mogła zacząć podziwiać jego umięśnione ciało. Puścił do niej oko i powoli wszedł do wody, aby przyzwyczaić się do jej temperatury. Gdy już się zanurzył, Sylwia przystąpiła do pierwszej części swojej pracy. Gladenson był wyjątkowo brudny po niedawnym pożarze i zeskrobanie z niego wszystkiego zajęło więcej czasu. Potem nadszedł czas na smarowanie olejkiem. Zaczęła Sylwia, potem również i Tladin zaczął z lubością namaszczać wszystkie jej krągłości. Ta toaleta sprawiła, iż oboje się podniecili i w niedługim czasie khazad przyciągnął dziewkę do siebie i zaczął zachłannie całować ją po całym ciele. Sylwia z wprawą odchylała się tak, by jej piersi bądź pośladki eksponowane były należycie, sprawiając wrażenie jeszcze większych, niż były w rzeczywistości. Co jakiś czas ocierała się o Tladina zwiększając już i tak niemałą jego gorączkę. W końcu krasnolud nie wytrzymał i uniósł kobietę poza balię, sadzając ją na brzegu ławy. A potem...

 . . .

... leżeli na prześcieradle oboje zmęczeni. Ten (ostatni, jak się spodziewał, na wiele dni) relaks przerwali mu towarzysze, którzy właśnie wrócili do Włóczykija. Niechętnie i ociężale podniósł się i zaczął ubierać na nowo.
- Wkrótce, może nawet jeszcze dziś, wyruszamy. Och dziewczyno, będziesz mi się śniła po nocach - westchnął zadowolony.
- Byle tylko w jakiś nieprzyzwoitych snach - uśmiechnęła się nadal leżąc nago.
- Może być i tak - zgodził się kazad. - Dziękuję za wspaniałe towarzystwo - posłał jej buziaka.
- Pewnie każdej tak mówisz - obraziła się żartobliwie. Po czym zaraz spoważniała. - To ja Ci dziękuję za wczoraj. Gdyby nie Ty... sama nie wiem. Trochę się boję dalej tu pracować. Może już czas, żebym poszukała jakieś zwykłej roboty - zachmurzyła się przygryzając wargę.
- Ach, byłaby to niepowetowana strata dla męskości - zasmucił się żartobliwie Tladin, ale widząc, że Sylwia jest w poważnym nastroju, sam zmienił ton. - Powiem Ci jak to jest w walce. W momencie, gdy czujesz, że coś jest zbyt ryzykowane, powinnaś się wycofać. Bo to znaczy, że tak właśnie jest i niepotrzebnie ryzykujesz życiem. Jeżeli więc tak się czujesz, wycofaj się. Mam jeszcze trochę gotówki, którą dostałem od ratusza, weź to - przyda Ci się, no i swoimi talentami na to zasłużyłaś.
Sylwia przewróciła się na plecy i zamyśliła. Tladin nie mógł się powstrzymać od gapienia na jej sterczące piersi.
- Co trzeba już mi zapłaciłeś. I tak mi pomogłeś więcej, niż normalny klient.
- To weź to jako zaliczkę na następny raz.
- A będzie następny raz? -
zaciekawiła się
- Jak bogowie dadzą to będzie - zaśmiał się kładąc jej sakiewkę na pępku i ostatni raz chwytając w zęby jej sutek. Pogoniła go, ale gdy się odsunął, z lubością nakryła biust dłońmi.
- W takim razie do zobaczenia Tladinie, synu Gladena.
- Do zobaczenia Sylwio
- uśmiechnął się ostatni raz i wyszedł do sali.

- No, i co tam, kiedy ruszamy? - podszedł do towarzyszy i przeszedł do konkretów. Rozejrzał się, czy krasnoludzka kapłanka jest jeszcze w lokalu. Był ciekaw, co ją tu sprowadziło. Okazało się, że była. Tladin przeprosił towarzyszy i ruszył w stronę nowicjuszki - rozpoznał jej status między innymi po fioletowych szatach, ale bez złotych obramowań.

- Witaj siostro - skłonił się lekko. - Tladin, syn Gladena jestem. Co cię sprowadza do Włóczykija? Piwo tu sprzedają dobre a i rannymi już się zaopiekowano - zerknął w stronę Johanna zachodząc w głowę, co też mogło być na rzeczy.

- Witaj bracie. Jestem siostra Birgit. Miło mi cię poznać. Jestem tutaj aby wspomóc naszych nieszczęsnych młodszych braci i okazać solidarność w nieszczęściu - służka świątynna skłoniła lekko głowę gdy przedstawiła skromnie siebie i swoje zamiary. Brązowe włosy miała upięte w długie, zawinięte warkocze upięte srebrną broszą która była jedyną widoczną jej ozdobą w jej ubiorze. Kobieta, razem z resztą obsady lokalu, brała udział w pracach porządkujących „Włóczykija”. Zapewne sądząc po tacy pełnej naczyń pomagała w kuchni albo nosiła jedzenie tym co jeszcze przebywali w pokojach albo i w sąsiednich budynkach.

- W takim razie dziękuję za pomoc, bowiem i ja i moi towarzysze ucierpieliśmy w trakcie tego wypadku. Może nawet i jednym z nich się opiekowałaś. Wybacz, że nie dostrzegłem cię wcześniej - uśmiechnął się szeroko do niej. - Ciekawe to ludzkie miasto, że nawet służkę naszej bogini można tu spotkać. Ale chyba już pracy teraz dla Ciebie zbytnio tu nie ma. Może usiądziesz z nami odpoczniesz chwilę? - wskazał w kierunku zajmowanego przez nich stolika. - Nie spotkałaś aby przypadkiem brata mojego, Bladina? Złotowłosy krasnolud, niezbyt potężnie zbudowany, służył Grimnirowi. Dekadę temu słuch o nim zaginął gdzieś tu w okolicy.

- Obawiam się, że nie pamiętam nikogo takiego sprzed dekady. A sługę bożego raczej bym zapamiętała
- dziewczyna w habicie rozłożyła dłonie w przepraszającym geście, że nie może pomóc pobratymcowi.

- A chyba nie jesteś stąd Tladinie. Nasza społeczność działa w tym mieście całkiem prężnie i ma długą tradycję. Sługa boży nie jest niczym dziwnym - Birgit uśmiechnęła się łagodnie zwracając uwagę na ten fakt. - Ale obawiam się, że pracy zostało jeszcze całkiem sporo. A nie chciałabym aby nasz przyjaciel Johann coś przykrego sobie o mnie pomyślał. Więc dziękuję za zaproszenie Tladinie ale może kiedy indziej - dziewczyna lekko skłoniła się zakłopotana chyba tą prośbą i była gotowa wrócić do przerwanego zajęcia.

- W takim razie... - zadumał się Gladenson. - Są tu jacyś kapłani Grimnira? Gdyby Bladin tu trafił, to powinni o tym wiedzieć. Jak ich znaleźć? - ożywił się nadzieją na nowy trop.

- Grimnira? Nie jestem pewna. Wiem, że bywa jeden. Ma tutaj siedzibę. Ale też często wyjeżdża z miasta. Nie potrafię ci powiedzieć czy jest w tej chwili w mieście
- nowicjuszka zastanowiła się na chwilę ale minę miała dość niepewną. - Możesz zapytać w kapliczce Grungiego. Może oni będą wiedzieć coś więcej - podpowiedziała aby być chociaż trochę pomocna swojemu krajanowi.

- A no tak, tylko jeden - pokiwał głową tracąc rezon. - No tak… dziękuję Ci bardzo, siostro Birgit. Popytam. Bywaj i niech Twoje piwo zawsze będzie udane.

Poczochrał się po brodzie. Ee… czekał dziesięć lat, to jeszcze chwilę poczeka. Jak nie wyjadą dziś do Lenkster, to popyta, ale nie będzie już opóźniał wyjazdu.

 

Ostatnio edytowane przez Gladin : 13-06-2019 o 21:36.
Gladin jest teraz online