Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-06-2019, 23:32   #85
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Witold Bury

Pomoc drugiemu kierowcy była niezbędna. Wyraźnie trzęsła mu się ręka i nie wiedział co mówić. Być może jeszcze nigdy nie był świadkiem sceny, w której konieczne było udzielenie pomocy drugiej osobie. Być może pierwszy raz był uczestnikiem.

Widać było jednak opanowanie dyspozytora. Bury nie musiał słyszeć jego lub jej wypowiedzi, by to wiedzieć. Udzielane odpowiedzi miały swój schemat. Ich wydobycie nie było proste, ale już metodyce nie było czego zarzucić.

Kiedy żołnierz rozpoczął skanowanie terenu nie zobaczył niczego podejrzanego. Nikt nie kręcił się koło samochodu, zaś wykrwawiające się zwłoki posłusznie ciekły wewnątrz jego Volkswagena. Nie było jednak żadnych śladów prowadzących do auta. Witold doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jego umysł mógł płatać różne figle. W końcu także różne rzeczy widział. Musiał to sprawdzić.

Kierowca z telefonem zwrócił uwagę we wskazanym kierunku, a jego twarz nie zdradzała żadnej reakcji. Nerwy nakazywały skakanie jego gałkom ocznym. Z całą pewnością nie zauważyłby nagiej kobiety przechodzącej tuż obok. Chyba, że ktoś zwróciłby mu na nią uwagę.

- O kurwa! O kuuurwaaa! O ja pierdolę! - telefon upadł na asfalt. Bury usłyszał ciche trzaśnięcie nie oznaczające niczego dobrego dla delikatnego urządzenia, lecz jego właściciel wydawał się tego nie słyszeć. Z rękami przyłożonymi gwałtownie do ust zaczął się cofać tak gwałtownie, że upadł na tyłek. To jednak nie powstrzymało go przed wtargnięciem na przeciwległy pas. Rozległ się pisk hamulców, trąbienie klaksonu. Obrócił się, gdy było za późno na reakcję, lecz wystarczająco wcześnie, by zacząć wrzeszczeć.

Toyota Corolla popchnęła spanikowanego mężczyznę. Fachowo można mówić o potrąceniu, ale w praktyce droga hamowania okazała się łaskawa. Kierowca zemdlał tuż po tym jak ze środka "japończyka" wysiadł ociekający potem łysy mężczyzna aparycją przypominający sześcian.




Karl Monnar, Patricia Phoenix

Karl cofał się nie przestając rozrzucać płynnego ciała. Kratka prowadząca do miejskich ścieków znajdowała się niedaleko, lecz nieznajomy w coraz większym stopniu znajdował się wręcz na ochroniarzu.

Ręka człowieka chwyciła biceps Karla utrudniając ruchy, lecz nie uniemożliwiając ich, do czego wyraźnie dążył morderca. Jego druga ręka przesunęła się w kierunku pierwszej. Bezcelowo. Miska szybko przełożona do drugiej, "słabszej" dłoni rozgarniała mężczyznę z niemal równą prędkością co poprzednia.

Nietypowy napastnik natychmiast zareagował przenosząc się za nią. Wtedy Karl zatrzymał się. Wyczuwał pod stopami nierówną powierzchnię. Półpłynny nieznajomy wyraźnie starał się utrzymać w jednym kawałku a także nie poddać się grawitacji. Szukał oparcia na metalowych prętach. Formujące się nieporadnie ręce jeszcze wyciągały się ku górze.

Drzwi wejściowe do klatki schodowej otworzyły się. Patricia widziała towarzysza z izolatki miską rozrzucającego półpłynną substancję próbująca uformować coś na kształt dłoni wyciągających się ku górze. Porozrzucana ciecz uparcie wracała do większej całości pokrywającej Karla do wysokości klatki piersiowej. Wyraźnie jednak opadała coraz niżej podobnie do śluzu odklejającego się z płaskiej, gładkiej powierzchni. Nie pozostawiała po sobie nawet śladu zabrudzenia.

Niezidentyfikowane coś walczyło, by nie spłynąć do kanalizacji, lecz staranie to z góry skazane było na niepowodzenie. Ręce tworu opuszczały się coraz niżej aż w końcu, pod postacią niemal bezkształtnych chwytaków, przytrzymywały się ud nieruchomego Karla oraz metalowej kratki od spodu. Kiedy pospiesznie płynące rozłączone fragmenty ciała scaliły się, istota nagle puściła wszytko, czego się przytrzymywała. Zniknęła.

Karl słyszał włączony w oddali telewizor. Lub radio. W krótkim przebłysku dostrzegł pokaźny grzyb na ścianie, od której odchodziła paskudna farba pomalowana przez grafficiarzy amatorów. Mazaki nie miały nic wspólnego ze sztuką.
Kolejny przebłysk. Całodobowy sklep monopolowy z neonowym wizerunkiem półleżącej kobiety. Zwykła buda przytulona do starego budynku.
Następny. Obskurna klatka schodowa.
Jeszcze jeden. Zaniedbana kamienica na ulicy "Bat..."
Kolejny. Tablica z numerem 9.

Ponownie znajdował się tuż przy bloku Adama. Po przeciwniku nie było ani śladu. Za to względnie niedaleko stała Patricia. Bardzo blada z mocno podkrążonymi oczami.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline