Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-06-2019, 00:34   #96
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 23 - Powrót do domu

2054.09.09 - wczesny wieczór; środa; pogodnie; gorąc; Sioux Falls, mieszkanie Betty



- A któż to się obudził? Czyżby moja najukochańsza, śpiąca Księżniczka? - Lamia nie miała jeszcze tak dokładnego rozeznania w realu aby być pewna co ją właściwie obudziło. Delikatne i ciepłe kobiece słowa, takiż sam pieszczotliwy dotyk palców na policzku czy po prostu akurat się przebudziła a ta druga na to zareagowała. Ale gdy w końcu zogniskowała wzrok zrozumiała, że chociaż nie do końca była pewna jak to się stało ale była w domu. Tak po prostu. W domu. We własnym łóżku. Poznała po pościeli, samym łóżku no i reszcie całej reszty sypialni. Sypialni którą miała tylko dla siebie. I swoich gości. I którą obdzieliła ją właśnie tak kobieta w okularach, z ciepłym uśmiechem na twarzy co właśnie zbliżyła twarz aby pocałować usta swojej Księżniczki.

- To jak już nie śpisz to możesz wstań i spróbuj przełknąć to. Zrobiłyśmy z Amy specjalnie dla ciebie. - okularnica mówiła tak opiekuńczym i matczynym głosem, że pewnie gdyby teraz ją zobaczył i usłyszał któryś z jej szpitalnych pacjentów to pewnie nie mógłby uwierzyć w tak diametralną odmianę od “jędzy w okularach” za jaką ją zwykle brali. Teraz zaś Betty mówiła, patrzyła i całowała zupełnie jak jakaś opiekunka, matka, kochanka czy starsza siostra. Pomogła Lamii usiąść do pionu i podała jej kubek z czymś parującym. Gdy Lamia sprawdziła wzrokiem i węchem okazało się, że jest to jakiś całkiem apetycznie wyglądający bulion. Zapach trafił ją przez nozdrza prosto w żołądek i dotarło do niej jak bardzo jest głodna. Aż trudno było jej przypomnieć sobie kiedy ostatni raz jadła coś sensownego. Chyba rano w hotelu z Eve i Diane zanim się rozjechały po mieście.

Bulion okazał się idealny. Gęsty, pożywny i wlewający w umęczone ciało żywą, płynną, gorącą energię. Miał tylko jedną wadę: szybko się skończył. Ale Betty nie robiła problemów i zresztą ten jeden kubek postawił Lamię na nogi. A jakby nawet tego nie zrobił to o swoich prawach przypomniał sobie jej pęcherz więc to też dodatkowo żegnało ją z łóżka.

W końcu pojawiła się w sercu tego domu czyli w kuchni. A tam Lamię przywitały same uśmiechnięte i radosne twarze ze wspólnym “Czeeeeśććć!!!”. Był chyba komplet. Poza Betty i Amelią także Madi, Eve i Diane. Siedziały nad bulionem i różnych etapach kończenia kolacji. Były takie kochane, że nawet pomogły kumpeli przygotować kąpiel. W końcu więc po ozdrowieńczym śnie, bulionie, kąpieli i wreszcie przy wspólnej kolacji Lamia mogła wreszcie poukładać sobie co i jak. Zresztą z raźną pomocą dziewczyn bo na przemian dopowiadały coś od siebie albo po prostu pytały się jak było. Zwłaszcza Eve i Diane mogły wesprzeć ją swoimi opowieściami i odpowiedziami na pytania jej czy reszty dziewczyn.

No tak. Bo były w Mason City no tak. Spędziły tam noc. Poznały Diane i jej paczkę. A! I Chudy! I Isaac. Wilma. Gdzieś tutaj, w Sioux Falls! No i Manhattan. No tak. Tak to w Manhattanie z Chudym się tak zrobiła. Za dużo, za szybko, na zbyt pusty żołądek… Tak do tej wizyty w Manhattanie to nawet potrafiła całkiem raźno dotrzymywać kroku Diane i Eve w relacjonowaniu co się działo w Mason. No ale potem, z Chudym, w tym Manhattanie…

- Oj… - półświadomie sierżant w stanie spoczynku jęknęła, przykrywając wspomnienia i połowę twarzy zmęczoną dłonią gdy znów naszła ją fala mocno promilowych wspomnień.

- Oj, no dobrze, powiedziane. - pokiwała blondyna uśmiechając się znad talerza do swojej kumpeli. - Ja tak powiedziałam jak bełkotałaś o tym ustnym zaliczaniu w “Manhattanie”. - fotograf roześmiała się wesoło a wraz z nią pozostałe biesiadniczki. Ale podchwyciły to słowo kluczowe więc poprosiły o więcej wyjaśnień.

- A coś było z ustnego zaliczania? - Madi zapytała niewinnym tonem niby dmuchając w ciecz w swoim kubku ale zerkając koso znad tego kubka na swoje wyjazdowe kumpele.

- Oj i to jeszcze jak! - Eve roześmiała się na całego pociągając za sobą Indiankę i resztę dziewczyn. - No ale wtedy w “Manhattanie” to nie jestem pewna o co Lamii chodziło bo już była mocno zrobiona. Ale brzmiało interesująco. Coś właśnie o ustnym zaliczaniu i tym, że jestem jej dziwką. Bo tak żeśmy się po cichu umówiły swoją drogą jak jeszcze tam jechałyśmy. Więc całkiem ciekawie to brzmiało. Chudy też zbystrzał chociaż on już też zaczynał odpadać i nie wszystko łapał. No ale w końcu Lamia sorry ale nie dogadaliśmy się. Kto miał komu i co ustnie zaliczać. W końcu umówiliśmy się z Chudym na następny raz. - Eve streściła a z obecnych osób pewnie była jedynym trzeźwym świadkiem owych wydarzeń. Bo Lamia chociaż też tam była i pamiętała, że była to jednak właściwie tylko pamiętała początki wizyty. A potem gdy z Chudym odkręcili palnik na całego no to zrobił się mętny korowód mętnych twarzy, słów, sylwetek i wspomnień. Wszystko przemieszane i zamglone przesiąknięte na wylot mgłą niepamięci.

- A ciebie tam nie było? - Betty zapytała Indianki zerkając na nową koleżankę z jaką wróciła Lamia i blondyna do jej domu.

- Nie, w “Manhattanie” nie. Rozstałyśmy się rano, po śniadaniu i umówiłyśmy się w hotelu na lunch. Ale Lamii nawet nie było sensu wystawiać z samochodu to zjadłyśmy z Eve a potem ruszyłyśmy w drogę tutaj. - Diane wyjaśniła swoją rolę w poranno - popołudniowych manewrach w Mason. Blondyna potwierdziła jej słowa kiwaniem głowy.

- Ale dobrze, że pojechałyśmy. To oprócz tego co Lamii udało się załatwić w swoich sprawach to nie dość, że poznałyśmy Dianę i jej kolegów. Bardzo dogłębnie. I no nie wiem jak Lamia ale ja bardzo sobie chwalę te nowe barwy i smaki życia. To jeszcze umówiłyśmy się na jutro na pierwszą rozmowę o pracę! Tak! O pracę! Postanowiłyśmy z Lamią założyć spółkę! I będziemy robić filmy akcji dla dorosłych! - Eve nie wytrzymała i pochwaliła się wspólnym projektem jaki na tej wycieczce postanowiły zrealizować razem z Lamią. Gdy tylko to obwieściła pozostałe panie zaczęły klaskać, gwizdać i robić aplauz tak bardzo, że blondyna musiała przerwać swoją relację. Zresztą też widocznie sprawiało jej przyjemność dzielenie się tą przyjemnością.

- No ciekawe co jeszcze robiłyście przez ten wyjazd. A jak spędziłyście noc? - Madi zapytała patrząc kpiąco na trzy koleżanki jakie właśnie wróciły z sąsiedniego miasta.

- No miałyśmy mały budżet. To wyobraź sobie musiałyśmy spać we trzy w jednym łóżku. Strasznie się pogniotłam. Nie wiem jak dziewczyny ale no ja to chyba na samym dole byłam i mnie strasznie gniotły przez całą noc. - blondyna przybrała ton jakby zwierzała się w sekrecie i owe dziewczyny co ją tak całą noc gniotły wcale nie siedziały tuż obok na wyciągnięcie ręki.

- Ja tam nie narzekam. Było całkiem pociesznie i sympatycznie. - Indianka przybrała równie niewinną minkę jakby chodziło tylko i wyłącznie o spanie w tym wspólnym łóżku.

- Nie dziw się Eve. Ciebie naprawdę sympatycznie się gniecie. - masażystka zagrała na tą samą niewinną nutkę i oparła się na łokciu upijając łyka ze swojego kubka posyłając jej krzywy, podszyty złośliwą ironią uśmieszek.

- Oj bo ty to naprawdę świetnie gnieciesz. A w ogóle to właśnie w tej sprawie mamy z dziewczynami mały projekcik do ciebie. - blondyna posłała jej przez stół całusa i zrobiła słodkie oczka. Ale ta myśl jakby o czymś przypomniała więc masażystka która początkowo też się uśmiechnęła przybrała wyczekującą minę.

- Bo nie wiem czy wiesz ale w “Honolulu” jest taka jedna, ruda kelnerka. Zarzeka się, że strasznie by chciała dostać się do naszego prywatnego klubu i na audiencję no a do tego uwielbia brać w kuperek. To tak pomyślałyśmy z dziewczynami o tobie. Nie miała być może ochoty na coś rudego? Żaden kaszalot, Val ją w ostatnią niedzielę sprawdzała. Stopą. I Lamia mówi, że było niczego sobie. - fotograf streściła w paru, prostych słowach to co Lamia pamiętała, że rozmawiały… no może wczoraj, może dzisiaj, wcześniej, kiedyś, dawno… w Mason, na wyjeździe… Niezbyt pamiętała drugą połowę dnia. Teraz już zmierzchało. Podróży powrotnej do Sioux Falls właściwie nie pamiętała w ogóle. Tylko chyba coś jak dziewczyny pomagały jej wysiadać z samochodu i wlec się po schodach. Ktoś ją chyba rozbierał a potem łóżko. Dopiero Betty z ciepłym bulionem i jeszcze cieplejszym uśmiechem. Dopiero od tego momentu działało “tu i teraz”.

- Kuperek do przetestowania? Rudy? Mówi, że lubi? - masażystka zabujała kubkiem jakby była ciekawa co tam wewnątrz się obija o okragłe ścianki. Jakoś brzmiało tak jakby tylko upewniała się czy dobrze się z blondyną rozumieją. Ale na słuch to brzmiało jakby pytała tylko dla formalności.

- No jakoś tak to brzmiało. Lamia jest lepiej w tym zorientowana bo ona tam była na miejscu. A właśnie! Słuchajcie dziewczyny. Czy bardzo by wam było nie na rękę umówić się tutaj powiedzmy w niedzielę na obiadową porę? Myślę, że byśmy miały dla was z Lamią małą niespodziankę. No oczywiście jeśli Betty się zgodzi. - blondyna przeszła płynnie od główkowania nad słowami Sonii których osobiście jednak nie słyszała bo była zajęta współtworzeniem nagrania z trzema komandosami w pokoju hotelowym. Potem przeszła w proszący ton gdy mówiła o zaproszeniu na koniec zaś popatrzyła prosząco na gospodynię.

- A na co Betty ma się zgodzić? Jakiego rodzaju niespodziankę? - okularnica z kasztanowymi włosami zanim się zgodziła to wolała wiedzieć jednak coś więcej.

- Na seans filmowy. Udało nam się na wyjeździe coś nagrać. Ale chciałabym to poskładać w całość to w niedzielę myślę udałoby nam się puścić już pierwszy zmontowany filmik. - blondynka aż nawet troszeczkę pokraśniała z dumy i skromnie spuściła oczka na swój kubek gdy znów przez gardła jej kumpel i koleżanek rozległy się głosy aplauzu czy poklepywania po ramieniu jej albo Lamii.

- No mam całkiem miłe wspomnienia z poprzedniego seansu. Więc myślę, że nie widzę w tym większych problemów. Tylko musimy się umówić na konkretną godzinę. - gospodyni niczym dostojna władczyni, oszczędnie skinęła kasztanową głową wyrażając swoją łaskawą zgodę na użyczenia wspólnego i lubianego miejsca do oglądania tego nagrania.

- Betty jesteś super! - Eve podskoczyła na swoim miejscu ale zaraz zeskoczyła i objęła okularnicę mocno i serdecznie.

- A to jakbyśmy już i tak miały być tutaj wszystkie w tą niedzielę… To tylko na sam film? - Madi niewinnie przechyliła kubek i coś tam wygrzebywała z niego łyżeczką pytając od niechcenia. Ale jakoś zadała to pytanie na jakie chyba i tak większości z nich chodziła po głowie.

- No nie wiem. Dziewczyny mówią o wspólnym, niedzielnym oglądaniu filmów. A jeszcze coś, komuś chodzi po głowie? - Betty odwzajemniła się tym samym niewinnym tonem jakby się na kino familijne umawiały na tą niedzielę. Twarze i spojrzenia zerkały na siebie nawzajem ale dało się pod blaskiem oczu i rumieńcem policzków poznać, że chyba wszystkie mają mało czyste myśli co do tych niedzielnych planów.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline