Pieskie życie jackowi nie wyszło. Mówi się trudno pchlarz nie będzie chociaż kiełbasy od rzeźnika kraść. W sumie można powiedzieć iż Jacek pozbył się kolejnego złodzieja z miasteczka Prawdziwy strażnik jest na służbie nawet po śmierci i tępi złodziejstwo jak za żywota, by każdy obywatel czuł się bezpiecznie.
Potem gdy dołączył do reszty. Ruszyli przez to coś tam i tam znaleźli jednego jegomościa. Jegomościa co Gie powalił z zaskoczenia celnym ciosem belki.
Przejście trzeba utorować. Dydus rzucił się do szarży ukazując swą duchową postać, planując swym martwym mroźnym dotykiem porazić na tyle by ktoś z żywych towarzyszy miał go czymś w łeb zdzielić. Zamierzał tak się rzucać by jak najbardziej sprowokować Belke do ataku na siebie. Wszak Belka belką ducha nie ukrzywdzi i nie zabije. No bo jak?