15-06-2019, 22:50
|
#87 |
Interlokutor-Degenerat | "Ha, mówiłem że nie mam stresu pourazowego. Wsadź se go w swój głupi ryj, doktorze Zawisza" - pomyślał z chorą satysfakcją Bury, kiedy na twarzy kierowcy odmalowało się przerażenie. Zaraz potem dotarło do ochroniarza, że stracili łączność z pogotowiem, facet pchał się na przeciwległy pas, a tak w ogóle to w jego samochodzie wykrwawiały się bezgłowe zwłoki. Najwyraźniej Bóg rozsiadł się dziś w fotelu i stwierdził, że pora w końcu wyprowadzić Witka z równowagi. Niezła próba!
- Stó... - tylko tyle zdążył wydusić z siebie eks-żołnierz, widząc jak spanikowany mężczyzna pcha się prosto pod samochód. Całe szczęście kierowca Toyoty wykazał się należytym refleksem.
- Włącz awaryjne i nie mdlej! - warknął na łysego mężczyznę tonem nieznoszącym sprzeciwu, a sam czym prędzej przyklęknął przy kolejnym poszkodowanym, by sprawdzić oddech. Jednocześnie już sięgał po telefon i rozglądał się nerwowo kto podrzucił mu zwłoki do samochodu. Nie spodziewał się większych problemów ze stanem zdrowia drugiego nieprzytomnego. Podejrzewał, że omdlenie spowodował stres, a nie uderzenie Toyoty o wątpliwej sile...
- Halo... Witold Bury. Dzwonię w sprawie wypadku na drodze 942. Jest kolejny nieprzytomny. Razem dwóch nieprzytomnych. Jedna osoba martwa. Przyślijcie więcej karetek. Wezwijcie policję.
Rozłączył się. Miał poważniejsze zmartwienie na głowie. Dlaczego do jasnej cholery w jego samochodzie siedział pozbawiony głowy trup?! Jak właściwie miał się z tego wytłumaczyć policji?! Jak to w ogóle jest możliwe?! Przyrzekł sobie, że jeśli lada moment wyskoczy jakaś banda gówniarzy z kamerą, krzycząc "It's a prank, bro!", to po prostu ich zastrzeli. Zastrzeli jak psa.
Jeśli oddech kolejnego nieprzytomnego był w porządku, Bury ułożył go czym prędzej w pozycji bocznej. Zaraz potem rozejrzał się czujnie i ruszył w stronę Volkswagena. Nie zamierzał sprawdzać czy pozbawiony głowy człowiek oddycha, rzecz jasna. Bardziej chciał się upewnić, że ma do czynienia z prawdziwym ciałem. Żył w pojebanych czasach - może to rzeczywiście był jakiś "prank"? Tudzież "eksperyment społeczny", żeby nazwać to internetowe gówno dumniej... |
| |