Śmieszka pojawiła się przed Starkiem okolona złotym światłem. Była bardzo piękna, lśniąc niczym istota utkana ze światła.
- Byłbyś gotów mi wybaczyć i zostać moim towarzyszem? - powiedziała kładąc rękę na pliczku maski kryjącej twarz geniusza. - Głupi jesteś
Nagle wyświetlacz zbroi zaczął pokazywać czerwone ostrzeżenia o gwałtownym spadku energii. Następnie wszystko zgasło, a zaawansowana broń stała się jedynie metalową klatką. Śmieszka jednym ruchem otworzyła hełm ratują Starka przed atakiem paniki z powodu klaustrofobii.
- Zobaczymy co inni powiedzą, jestem tego bardzo ciekawa - Śmieszka złapała Starka pod ramionami, twarzą od siebie i przytuliła go mocno do siebie. Jej pełne usta były tuż jego prawym uchu. - Ile jest Doktor w stanie wybaczyć
Śmieszka opadła wraz z byłym avengersem do wnętrza hangaru. Doktor otworzył usta, by coś powiedzieć, gdy drugi anioł pojawił się za nim.
- Siostro, poddaj się - powiedział Anioł za pomocą Doktora.
- I jeszcze frytki do tego?- prychnęła Śmieszka.
Anioł milczał, a Władca Czasu jęknął, gdy palce rzeźby zacisnęły się mocniej na jego gardle.
- Tato! - Jenny zrobiła krok do przodu.
- Nic mi nie jest. Obiecuję, wszystko będzie dobrze- powiedział przyduszonym głosem Doktor.
- No i masz zakładnika, ja też. Tylko mój jest dobrowolny. - powiedziała Śmieszka. - A ty co zrobisz? Odeślesz go w przyszłość? Znajdę go i przeniosę tam gdzie chce. Złamiesz mu kark? Zregeneruje się. Nie możesz się żywić tak jak ja, bezpośrednio z energii życiowej. Dalej jesteś zależy od energii temporalnej. Jesteś żałosny.
- Ja wiem po to tu jestem. Wiem co mam robić i kim jesteś. Ty jesteś anomalią, jesteś wynaturzeniem. - powiedział drugi anioł.
- Ja uważam, że każdy ma prawo do życia - zauważył Doktor krztusząc się lekko.
Śmieszka przycisnęła Starka mocniej do siebie. Systemy zbroi włączyły się nable, a geniusz znów poczuł ciepłe usta koło swojego ucha.
- A teraz moja magiczna sztuczka - wyszeptała.
Nagle kilka rzeczy stało się na raz, Stark został sam, Doktor krzyknął, urwana ręka anioła dyndała mu na szyi, a Duch Lasu wydał z siebie przeciągnięty jęk.
Śmieszka stała w całej swej okazałości trzymają brata za szyję. Złote ozdoby lśniły odbijając światło w tysiącach zajączków.
- Fakt jestem stuknięta, fakt jestem pasożytem. Ale wiesz co? Ja się mogę zmienić, z kalekiego anioła mogę być czymś nowym. Teraz wiem, że mogę odżywiać się jak inne białkowe zwierzęta. Może nie będę tak potężna jak teraz, ale po co mi to? A teraz do widzenia. Baw się dobrze w epoce dinozaurów!
Błysnęło złote światło. Anioł zniknął, a Śmieszka padła na kolana. Złoty blask, który emitowała zgasło.
- No to lepiej miejcie jakiś plan na powrót do domu, bo ja użyłam resztę mocy temporalej na odesłanie tego gniota w przeszłość - powiedziała Śmieszka i położyła się na podłodze oddychając głęboko. Wyglądała jakby właśnie przebiegła kilometr w upale. Pot perlił się na jej oliwkowej skórze.
- Czy jesteś normalna?! Czy wiesz ile krzywdy zrobiłaś innym! - krzyknął Doktor wyraźnie wyprowadzony z równowagi.
- Nie zabiłam człowieka, tylko parę innych zwierząt, no ale ludzie jedzą zwierzęta, nie? I owszem jestem stuknięta, ale to już przyznałam - westchnęła Śmieszka.
Duch Lasu z zaciekawieniem zaczął obwąchiwać anioła, po czym usiadł przy niej i zaczekał radośnie.
- "Każdy zasługuje na drugą szanse?" Może gdy nie robi się dziur w czaso-przestrzeni!
- Tato! - Jenny położyła rękę a ramieniu ojca. - Ona przez jakiś podróżowała ze mną i nie było źle. Tylko jej odbiło, gdy wchłonęła za dużo energii czasu.
Doktor podrzucił w ręce w powietrze w oznace frustracji.
- Stark, a ty co myślisz?
__________________ Gallifrey Falls No More! |