Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-06-2019, 17:52   #46
Gerwazy
 
Reputacja: 1 Gerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputację
Garran i Jean-Luc

Młody podporucznik nawet jeżeli był zdumiony tym, iż krasnolud przemawia zamiast człowieka, nie dał tego po sobie poznać. Zresztą od pierwszej chwili miał w głęboko w dupie nadętego blond bufona w którym od razu rozpoznał człowieka gardzącego innymi z wyjątkiem tych równych jego stanowi. Zaimponowało mu za to żołnierskie powitanie toteż z uśmiechem zwrócił się do przedstawiciela starej rasy.

- Oczywiście jest dla mnie zrozumiałe, iż zobowiązania wobec szanownego sędziego nie pozwalają wam zająć się tą sprawą doraźnie. Jednak jeśli by się tak stało, że powrócili by państwo do Taalgadu i mieli chęci przyjrzeć się jej bliżej, kapitan Nierhaus byłby państwu bardzo wdzięczny. A spieszę poinformować, że protekcja dwóch tak bardzo szanowanych obywateli Talanbheim niemal umożliwiłaby państwu wjazd za mury Taalbastonu. - podporucznik kusił ich niemal jak sędzia dzień wcześniej. Widocznie miejscowi zdawali sobie sprawę na czym zależy większości przyjezdnych i bezceremonialnie starali się to wykorzystywać do swoich celów.

Garran został również poinformowany, że poprzednie ofiary zostały już pochowane. Nie było podstaw aby przetrzymywać ciała osób zabitych przez zwykłego mordercę. Co do listów gończych podporucznik przyznał, że skojarzenie umiejętności medycznych z dokonanymi zbrodniami było kwestią czasu. Niestety żaden z poszukiwanych w Talabheim osób nie parał się, oczywiście według najlepszych informacji posiadanych przez wymiar sprawiedliwości, medycyną lub wszelakimi pokrewnymi zawodami.

Dwójka interesantów rozmawiała jeszcze przez chwilę z podporucznikiem po czym opuścili garnizon bogatsi o mapę i kolejną propozycję protekcji w sprawie przepustek do Talabheim.

Günter

Łowca nagród ruszył na samotne poszukiwania informacji po najgorszych dzielnicach Taalgadu. Po niedługim czasie podpowiedzi miejscowych zawiodły go do knajpy “U Skully’ego”. Najbardziej sławna w okolicy mordownia właśnie budziła się do życia. Powoli napływała do niej klientela najgorszego sortu wśród której Günter czuł się jak ryba w wodzie. Chętnego na darmową kolejkę w zamian za parę informacji nie brakowało, ale niestety łowca nie dowiedział się niczego nowego. Po kilku próbach rozpytania miejscowych zbliżył się do niego potężny wykidajło. Przyjacielskim gestem położył rękę na ramieniu mężczyzny po czym zionąc mieszanką starej cebuli i zepsutych zębów powiedział.

- Słuchaj no bratku. Nie lubimy tu takich co wtykają nosa w cudze sprawy. A jeszcze bardziej nie lubimy ciekawskich obcych. Widzę jednak z gęby, że wywijać mieczem czy co tam nosisz za pazuchą potrafisz. Tedy jest jeden sposób co byś się dowiedział czego ciekawego. Wieczorem organizujemy tutaj mały turniej w koleżeńskim gronie. Jakbyś tak pokazał, że jajec Ci nie brakuje i żeś swój chłop to może i byś się czegoś dowiedział od nas. To co, jak będzie? -

Ernst i Luiza

Swietłana na wspomnienie o straży miejskiej zbladła natychmiast. Na propozycje przesłuchania, portretu i spotkania z jakimś kapitanem zareagowała płaczem. Nawet uspokajające słowa Luizy na nic się nie zdały. Dziewczyna zaczęła tyłem wycofywać się od zdziwionej cokolwiek taką reakcją dwójki, po czym odwróciła się i roniąc łzy biegiem ruszyła w stronę Małego Kislevu potrącając po drodze przechodniów. Czym była spowodowana tak gwałtowna reakcja, pozostało to dla pary zagadką. Niemniej bogatsi o nowe informacji mieli jeszcze przed sobą niecałe pół dnia, gdyż słońce niedawno dopiero przekroczyło zenit.
 
Gerwazy jest offline