Miasto schudło, jak wcześniej schudł Jacek. Można było patrzeć przez budynki, jak od pewnego czasu przez niego. Niektórzy pewnie wpadliby w panikę czy histerię, szukając wytłumaczenia dla tego fenomenu. Niektórzy. Georg dobrze się w tym czasie bawił, eksperymentując z przechodzeniem przez solidne zazwyczaj obiekty.
- Śmieszne to. Takie wesołe miasteczko! - Popatrzył przepraszająco na to, co zostało z Jacka. – Choć ciebie pewnie to nie bawi...
Nichtmachen schylił się i z wysiłkiem wciągnął nieprzytomnego rzezimieszka na plecy. Może potem spyta go, czy ten wie co się stał z miasteczkiem. Brodą wskazał na jedyny budynek nie pasujący do reszty.
- To co, idziemy tam?