- Uważajcie! Coś się dzieje z Jasmal! - krzyknęła Tajga przywołując równocześnie osobistą niewidzialność. Powiedzenie "skoro ja nie widzę to mnie nie widzą" nigdy nie było bardziej aktualne.
Wydawało jej się, że jest niedaleko od Anny, więc spróbowała przesunąć się w odpowiednią stronę, kierując się jękami bardki. Skoro nie może uczestniczyć w walce to przynajmniej uleczy kogoś, kto będzie w stanie coś zrobić. No i będzie się mogła jej trzymać. Trzymanie się Jasmal wydawało się teraz równie dobrym pomysłem co tulenie do nekromaty.