- Za dwie godziny, przy tylnym wyjściu z Czarnej Rozpadliny. Czekajcie na mnie. Nie macie się czego obawiać – oznajmił krasnolud, kiedy Wilhelm skończył mówić. Po tych słowach Bartek zaczął traktować awanturników jak powietrze, zupełnie nie zwracając na nich uwagi. Zajął się czyszczeniem czystych kufli, wycieraniem blatu z nieistniejących plam i mruczeniem pod nosem. Na żadne pytania nie odpowiadał, oznajmiając że już są umówieni.