Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2019, 11:35   #46
Aronix
 
Aronix's Avatar
 
Reputacja: 1 Aronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputację
Gdy spotkali się z Donedem, Sher nachylił się do najbliższego mu towarzysza.
- Głosy za czerwoną kotarą, podaj dalej - usłyszał szeptem Zevran.
Korzystając z okazji w trakcie oficjalnej rozmowy, Piwny Rycerz nachylił się w stronę Tanyra.
- Sher słyszy jakieś głosy za czerwoną kotarą, trzeba być w gotowości. - powiedział szeptem do maga. Ten zaś delikatnie przekazał wiadomość dalej - do Kaelona.
Elf zareagował, przechodząc za nimi na drugą stronę zgrupowania, aby znaleźć się bliżej zarówno zasłon jak i pięknej białowłosej kobiety siedzącej na kanapie.
Zevran powiódł za swoim towarzyszem wzrokiem, upewniając się, że nie wypłoszy on ewentualnych napastników ukrywających się przed nimi. Do niczego jednak nie doszło i Piwny Rycerz doszedł do wniosku, że jeśli ktoś miałby tu rzucać się na ich przesyłkę, zrobi to gdy ta będzie pełna. Wtedy będzie najlepiej i najłatwiej.

Tymczasem oddali szkatułkę, a Doned wiedział w czym rzecz, więc z pewnością trafili do właściwej osoby - nawet to o oczach zgadzało się z tym co mówił im Hantrel.
Doned zniknął za jedną z kotar, zająć się właśnie ich przesyłką, a oni zostali pod opieką właściciela karczmy oraz uroczych pań, z których jedna wymijając stolik szła już w ich kierunku. Do tego mieli otwarty rachunek!
- Co podać? - spytał khajiit.
Zevran zerknął na swoich towarzyszy, po czym odwrócił się w stronę khaita
- Co prawda Razor wspominał o winie, ale może serwujecie tu jakieś dobre piwo? - zapytał uśmiechając się lekko.
- Mamy takie jedno - odparł karczmarz, skinąwszy jednocześnie głową. A gdy ruszył zrealizować wszystkie zamówienia, jego miejsce zajęła kobieta, która już wcześniej zagadywała do Piwnego Rycerza.


- Zapraszam - powiedziała z uśmiechem, wskazując wolne miejsce na kanapie. - Wolisz abym usiadła obok ciebie, czy na kolanach? - spytała z uśmiechem i puściła do Zevrana oczko.
Piwnemu Rycerzowi nie umknął fakt ostrzegawczego zachowania psa Tanyra, zrobił kilka kroków do przodu, jednak zatrzymał się przy kanapie, odwrócił się tyłem do niej i oparł o jej oparcie zakładając ręce na piersi.
- Cóż..nasiedzieć się jeszcze zdążymy jak przyniosą piwo. No chyba, że Pan Razor uwinie się ze szkatułką i wtedy niestety obowiązki znów wezwą..- powiedział odwracając głowę w stronę piękności, która go zagadnęła i racząc ją miłym uśmiechem.
- To chwilę potrwa. Ma dużo towaru - powiedziała beztrosko, stając obok mężczyzny i delikatnie położyła dłoń na jego karku, obejmując go delikatnie.
Tymczasem Novio zawarczał na kolejną kobietę o długich czarnych włosach i czerwonych ustach. Tanyr kucnął do swojego psa i odmówił czarnowłosej towarzystwa, stawiając instynkt swego pupila za istotny wyznacznik. I lepiej dla Piwnego Rycerza, bo w tych okolicznościach kobieta rzuciła na niego okiem i wymijając stolik ruszyła w jego kierunku. Zevran spojrzał na psa i kucającego przy nim Tanyra. Postanowił wziąć poprawkę na zachowanie czworonoga i nie tracić czujności. Kobietę, która okrążała stolik uraczył tylko krótkim spojrzeniem.
- Dużo towaru? Nie sądziłem, że będzie chciał z nas zrobić tragarzy… - zagadnął wracając wzrokiem na kobietę przy nim. Nie mógł sobie odmówić przyjemności objęcia jej w talii i przyciągnięcia bliżej siebie. Jednocześnie lewą ręką dyskretnie sięgnął za plecy upewniając się, że nóż na lędźwiach znajduje się tam gdzie należy, tak na wszelki wypadek.
Kobieta uśmiechnęła się do niego zadowolona z bliskości mężczyzny, a jednocześnie rozbawiona jego słowami.
- To magiczna szkatułka. Nie będzie aż tak ciężka - zapewniła, obejmując Zevrana za szyję już obiema rękami i przytulając się nieomal całym ciałem. Mimo iż w pomieszczeniu było dość chłodno, mężczyźnie szybko zrobiło się gorąco.
- Opowiedz o tych piratach. O tym jak ich pokonaliście - zagadała z zainteresowaniem, dając mu niebywałą okazję do zaimponowania jej.
Tymczasem druga dama już do niego podchodziła, gdy do uszu Piwnego Rycerza dotarła wiadomość.
- "Te dwie kobiety to wampiry" - usłyszał szept.
Zevran wzdrygnął się słysząc znienacka szept, który brzmiał jak głos Tanyra. Zesztywniał lekko, puszczając obejmującą go kobietę. Nigdy nie miał okazji spotkać wampira, słyszał tylko o nich i nie były to przyjemne opowieści, niemniej nie spodziewał się, że mogą się aż tak bardzo upodobnić do zwykłych ludzi.
-Cóż...gdy kompania zgrana i wyćwiczona to piraci, czy bestie straszne nie są.- odpowiedział wymijająco, zerkając w stronę czarodzieja, chcąc się upewnić, że to właśnie jego głos usłyszał. Proste nawiązanie kontaktu wzrokowego upewniło Rycerza w jego przypuszczeniu - informacja pochodziła od Tanyra.
- Mmm - mruknęła z podziwem - jesteście bardzo dzielni - powiedziała, nie wypuszczając go ze swych delikatnych ramion.
- I na pewno nie zawiedziecie zaufania naszych wspaniałych pracodawców - dodała druga, która dołączyła do mężczyzny, kładąc dłoń na jego plecach. Pierwsza nie oponowała w podzieleniu się mężczyzną... Zwykle nie brakowało w karczmie kobiety, która zwróciła szczególną uwagę na Zevrana. Tym jednak razem mężczyzna nie wiedział, czy chodzi im o przyjemności cielesne, czy o picie jego krwi. Niepewność ta była bardzo ekscytująca.
Tymczasem wrócił barman z zamówionym litrowym kuflem piwa i dobrze doprawionym mięsem.
- Podać tutaj? - zagadał, sugerując kraniec ławy przy kanapie.
-Można postawić.- odpowiedział Piwny Rycerz zerkając na przyniesioną strawę i napitek, po czym objął obie stojące przy nim kobiety w talii i poprowadził bliżej ławy.
- Pracodawców? Myślałem, że pracujecie tutaj tylko dla Pana Razora…- zagadnął zerkając na swoje rozmówczynie, sięgając po kufel piwa. W normalnych warunkach Zevran na pewno myślałby tyle tylko oddał się w ręce nadobnych partnerek, jednak informacja od Tanyra cały czas gdzieś mu się tliła z tyłu głowy. Niemniej nie miał ochoty definitywnie zrywać znajomości, zwłaszcza że fakt, iż były one wampirami nie musiał od razu oznaczać, że ta cała przygoda skończy się źle.
- Tak, pracujemy dla pana Razora, odkąd kupił ten przybytek - odpowiedziała spokojnie kobieta.
- Naszych pracodawców, w sensie naszego i waszego - sprostowała druga, z delikatnym uśmiechem.
Zevran musiał przyznać, że brakowało mu dodatkowej pary rąk. Ciężko było obejmować obie panie, a jednocześnie pić i jeść... Na szczęście one też to zauważyły i nie zastanawiając się zbytnio zaczęły karmić i poić Piwnego Rycerza. Nadal mógł więc trzymać dłonie na ich smukłych ciałach. Całe doświadczenie okazało się naprawdę zmysłowe i Zevran czuł się jak król, lub przynajmniej książę. Tymczasem Sher zajął miejsce po przeciwnej stronie ławy, siadając na postawionym pod kominkiem krześle.
- Za tymi kotarami są prywatne sale? - spytał barmana, zaczynając posiłek.
- Do wynajęcia, dla osób ceniących sobie prywatność - odpowiedział mężczyzna i potwierdzająco kiwnął głową.
- Smacznego - z uśmiechem życzyła jedna z kobiet, trzymając udko które Zevran spokojnie ogryzał. Smak bardzo dobrze doprawionego mięsa połączony z niezgorszym piwem i tak miłymi okolicznościami zawładnął Piwnym Rycerzem. Dojadł jedno udko po czym postanowił zająć wolne miejsce na kanapie, oczywiście przyciągając do siebie obie towarzyszki aby usiadły po jego obu stronach. Fakt, że po drugiej stronie siedział Kaelon z jakaś białowłosą kobietą tylko zachęcił ich aby usiedli bardzo blisko siebie, co oczywiście Piwnemu Rycerzowi niezwykle odpowiadało. Dłonie z talii wampirzyc szybko przeniosły się na biodra, a następnie na ich uda, a te ani trochę nie protestowały. Kobieta, która podeszła do niego jako pierwsza zaczęła delikatnie całować go po karku, podczas gdy druga chwyciła na kolejne udko. Zevran wstrzymał na moment oddech ale nie poczuł żadnych ostrych zębów, tylko gładkie usta przesuwające się powoli po jego karku, wziął głęboki oddech i oddał się przyjemności racząc się kolejnymi kęsami kurczaka. Po kilku dłuższych chwilach ręka Piwnego Rycerza jakby mimowolnie wsunęła się wyżej na wewnętrzną stronę ud jego towarzyszek, co te skwitowały przyjemnym pomrukiem.

Ten jakże przyjemny poczęstunek mógłby jeszcze trwać długo i przerodzić się w jeszcze przyjemniejsze zakończenie, jednakże w pewnym momencie Zevran zauważył, że Sher wstał z miejsca.
- Panie Razor - powiedział przy tym, dostrzegając poznanego niedawno mężczyznę, który wyszedł zza zielonej kotary.
- Przesyłka gotowa - odpowiedział zadowolony Doned, prezentując gotową do zabrania szkatułkę.
Piwny Rycerz obrócił głowę aby móc spojrzeć na Razora, z miny mężczyzny można było wywnioskować, ze wszytko jest w porządku i będą mogli wyruszyć w drogę powrotną.
-No cóż piękne Panie...było mi niezmiernie miło ale niestety okazuje się, że obowiązki wzywają i nasz przygoda dobiega końca zdecydowanie za szybko.- powiedział zwracając się do swoich towarzyszek z lekkim uśmiechem i nieukrywanym zawodem w głosie.
- Przyjemność po naszej stronie - odpowiedziała jedna z kobiet, uśmiechając się z sympatią.
- Mam nadzieję, że jeszcze się kiedyś spotkamy - nachylając się do mężczyzny powiedziała cicho druga z pań, dając mu przy tym całusa w policzek i przypadkiem kładąc dłoń na jego udzie. Zevran uśmiechnął się szeroko i zamruczał nieco dając wyraz swojemu zadowoleniu.
- Cóż i ja mam taką nadzieję...chyba, że któraś z was ma chęć wybrać się w moim towarzystwie w podróż powrotną.- odpowiedział zerkając na wszystkie panie - Bo jak mniemam na nas już pora?- zapytał spoglądając wpierw na Razora, a potem na Shera.
Khajiit nie tracąc czasu podszedł do kupca. Zevran zauważył, że ich towarzysz trzymał rękę niby na biodrze, ale tak naprawdę chciał mieć możliwość szybko sięgnąć za broń.
- Niestety trzymają nas tu obowiązki - odpowiedziała pierwsza z wampirzyc, a zaraz potem druga potwierdziła to kiwnięciem głowy.
- Obyśmy następnym razem mieli dla siebie więcej czasu - dodała niebieskooka, wpatrując się w Zevrana jak w obrazek.
Tymczasem Razor oddał Sherowi szkatułkę i mężczyźni zamienili parę słów.
- Dziękujemy za gościnę - Sher zwrócił się zarówno do barmanów jak i do towarzyszącym kolegom pań.
- Możemy iść - stwierdził spoglądając na Zevrana i Kaelona, łapiąc szkatułkę pod lewą pachą, zaś prawą dłoń nadal trzymając przy rękojeści maczety.
- No cóż, trudno się mówi.- odpowiedział Piwny Rycerz wyswobadzając się z objęć swoich towarzyszek i wstając z kanapy. Przeciągnął się lekko po czym gestem wskazał, aby Sher ruszył przodem w stronę wyjścia. Khajiit nie zwlekał ani chwili.
- Powodzenia i bezpiecznej podróży - pożegnał się jeszcze Doned, zaś panie odprowadziły bohaterów wzrokiem. Szybkim krokiem przedostali się do wyjścia, gdzie już czekał na nich Tanyr wraz ze swoim psem, wyglądało na to, że żadna nieprzyjemna niespodzianka ich w lochu nie spotka. Pozostało tylko wrócić na statek.

- Warto by sprawdzić, czy ktoś z Lochu jest nami zainteresowany bardziej, niż powinien – zagadnął do nich Tanyr chwilę po wyjściu z Lochu
- Mamy jeszcze trochę czasu, możemy zmienić trasę i sprawdzić, czy faktycznie mamy ogon.- odpowiedział Zevran poprawiając swój nóż na plecach.
 
Aronix jest offline