19-06-2019, 22:34
|
#104 |
| Schron - Zdejmujemy ich - zaproponował rozgorączkowany „Junior”, poprawiając uchwyt na karabinie. - Wstrzymaj konie, kowboju - mruknął Ruben, unosząc dłoń. - Jeśli to ta sama dwójka co z blokady, to jest wśród nich Monica. Ruda piękność, która straciłaby na urodzie przez twój nerwowy palec na spuście - dodał technik, robiąc przy tym złowrogą minę. - W takiej sytuacji myślisz o dupach? - wtrąciła niedowierzająco Dunkierka, która jako zbrojna musiała popierać plan kolegi z oddziału. Snajperka rzuciła Grahamowi nieprzychylne spojrzenie. - Musimy od razu uciekać się do takich środków? Mamy już dwójkę zakładników. Dodatkowa dwójka nie zrobi większej różnicy - włączył się do rozmowy Frank, za którym murem stali jego ludzie.
MEC przyglądał się obojętnie rozmowie, w ogóle nieporuszony. Najwidoczniej nie był w stanie okazać nawet odrobiny emocji, jeśli nie wydano mu wcześniej takiego rozkazu.
Law natomiast nerwowo pocierał czoło, wytężając swój i tak zmęczony umysł, by znaleźć wyjście z sytuacji. - Frank ma rację - odezwał się w końcu skaner. - Nie ma potrzeby nikogo zabijać, oni tylko wykonują swoje obowiązki. Jednak przy próbie pojmania ich ryzykujemy tym, że wezmą wsparcie. Jeden komunikat wysłany przez radio i zlecą się tu siły całego New St. Louis - uciął, wyraźnie przybity. - Sir, jeśli mogę coś zaproponować - odezwał się po chwili ciszy ich blaszany towarzysz. Wszyscy jak jeden mąż spojrzeli w jego kierunku. - Do mojej powłoki zamontowano taktyczny podsystem wyrzutni granatów EMP. Detonacja takiego granatu zaburza strukturę fal elektromagnetycznych w najbliższym otoczeniu, zagłuszając tym samym wszelką komunikację radiową oraz uszkadzając wrażliwe urządzenia elektryczne. Jedna detonacja powinna wyeliminować ich krótkofalówki. - Potrafisz to zrobić? Niech mnie kule - zagwizdał Hodowski. - Jak bliskie to otoczenie? - dopytał Law. - Kilka metrów. Jeśli zachowamy dystans, granat nie wpłynie na nasze odbiorniki. - To by się mogło udać. Jak wyłączymy im radia i skierujemy wszystkie nasze spluwy, włączając w to minigun MEC’a w ich piersi, szybko skapitulują - zgodziła się Dunkierka, która koniec końców nie była tak porywcza do walki jak „Junior”. - No dobra… Robimy tak. Zwabiamy ich nieco w głąb piwnic muzeum jakimś hałasem. Coś, co od razu nie zgłoszą do centrali. Kiedy wpadną w pułapkę, sierżant Lei odpala granat i rozkazuje im się poddać. Junior i Dunkierka ich rozbraja, reszta ubezpiecza. Na koniec montujemy ich obok naszych młodocianych zakładników. - A co z dronem? - zauważył Ruben. - Jeszcze nie wiem. Może Yoshiaki mogłaby go zhakować… ale tym będziemy martwić się później. Najpierw zajmijmy się jedną sprawą. - Nie dość, że porywamy cywili, to teraz jeszcze funkcjonariuszy policji, hm? - zachichotał Ruben, widocznie rozbawiony tą sytuacją. Raczej nikt nie popierał jego humoru. - My… wytłumaczymy im, że jesteśmy z X-COM i że robimy to dla dobra nas wszystkich. - Wiesz, co mówią o tych, którzy mieli dobre chęci? - mruknął techno-wiking, kręcąc zrezygnowany głową. - Dość. Wszyscy na pozycje. Frank, niech jeden z twoich ludzi przypilnuje młodych, reszta szykujcie się. Zaraz postawimy wszystko na jedną kartę.
__________________ "Pulvis et umbra sumus" |
| |