To i ja, zgodnie z informacjami z pierwszego posta, powiem, że wysłałem koncept i o co w nim mniej więcej chodzi:
Scarlet jest osobowościowo takim poszukiwaczem przygód. Otwartym na nowe, szukającym wiedzy i doznań, chłonącym świat i uczuciowym. Łatwo go zachwycić. Za przyjaciół da się pokroić. Jest przy tym bardzo praktyczny i bardzo pragmatyczny - ma uczulenie na nieprowadzące do niczego dyskusję. Widzi problem, zaczyna widzieć rozwiązanie.
Ta ciekawość świata i chęć skuteczności wynikają trochę z okoliczności, w jakich trafił do Domu Mgły. Przetrzymywany w technokratycznej twierdzy został oswobodzony przez jedną z hermetyckich Kabał, a potem jako mag bez przeszłości oddany właśnie do Fundacji. Stamtąd na pewien czas trafił do jednej z hermetyckich fundacji uczących. Był to czas piękny i straszny. Piękny, bo ileż się dowiedział, ile przeżył! Straszny? No bo wyobraźcie sobie, co się dzieje z człowiekiem, który czasem ma niewyparzony język i trafia do hierarchicznych Hermetyków!
Jego mottem mogłoby być: "Jeśli nie świeci się wystarczająco, to znaczy, że nie jest magią". W tym względzie jest dość specyficzny i ma dość wyraźny pogląd na to, jak powinien ukształtować się nowy Konsensus.
I uzupełnię jeszcze o
muzykę.