Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-06-2019, 00:26   #99
Driada
 
Driada's Avatar
 
Reputacja: 1 Driada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputację
Val odwdzięczyła się Lamii wesołym uśmieszkiem jak zwykle gdy ta sprzedawała jej klapsa. Potem znikła za kotarą a Garry pokiwał głową na znak, że wie o co chodzi. - Cztery butelki. No jasne. Byle nic markowego bo by gul mu stanął. - uśmiechnął się ze zrozumieniem i bez wahania sięgnął do jakiejś szafki z której wyjął cztery butelki. - Szato de jabol. Rocznik środa. - powiedział stawiając na blacie cztery butelki. Ramona w połączeniu z wolnymi dłońmi na szczęście okazały się odpowiednim zestawem aby można było skitrać nawet cztery spore butelki. I już Lamia mogła przejść przez salę aby dosiąść się do stolika gangera. I przy okazji przyciągnąć pewnie większą część spojrzeń z tych nielicznych gości co jeszcze byli w lokalu o tak późnej porze.

- Tak. Zdecydowanie tak. Muszę zmienić mechanika co by łapał te nowoczesne, punkowe trendy. - Rude Boy skomentował z widoczną aprobatą siadający wygląd Lamii gdy przeżuwał to co miał na talerzu popijając do tego piwa z kufla.

- Nie widziałam waszego Alberta… mam jednak dość nieodparte wrażenie, że mógłby się w te gatki nie zmieścić - popatrzyła smutno w dół, gdzie czarna koronka. Odstawiła jedną z butelek na stół, siadając wygodnie i zakładając pod stołem nogę na nogę - To co, kończysz szamę i lecimy w trasę? Val już przestała być wyzyskiwana, zbiera graty. Poza tym gdzie byś znalazł mechanika łapiącego te… nowoczesne, punkowe trendy - zatrzepotała rzęsami, wyrywajac korek zębami. Upiła wina, w końcu były jeszcze trzy butelki.

- No. - może dlatego, że akurat przełykał a może nie miał co lepszego do powiedzania ale pokiwał głową zgadzając się tak do całości tego co mówiła. - Chociaż… Bert ma całkiem chudy tyłek… myślę, że mógłby nas zaskoczyć… chociaż z drugiej strony nie jestem pewny czy chciałbym go oglądać w samej bieliźnie i szpilkach… - przyznał po tym gdy przełknął i zaczął zgarniać ostatnie kawałki kolacji z talerza. - Szato de jabol? Rocznik środa? Kurde, moje ulubione. - dodał z uznaniem gdy wzrok zatrzymał mu się na naklejce butelki trzymanej przez kobiecą dłoń po drugiej stronie stołu.

- Już jestem! - Val zameldowała się prawie podbiegając rączo do zajmowanego przez nich stołu. Zatrzymała się jednak tak ze dwa kroki przed wpatrzona w sylwetkę okrytej ramoną kobiety z cienkim paskiem czarnej koronki na biodrach, smukłymi nogami zakończonymi równie kształtnymi szpilami. - O rany. Ale czadowo wyglądasz. Normalnie z miejsca mam ochotę wejść pod stół. - sapnęła gdy zamrugała powiekami i w końcu usiadła obok swojej kumpeli.

- Dzięki Val, staram się podpasować pod klimat - Mazzi zabujała butelką i od niechcenia podała ją punkowi, robiąc minę dobrej cioci która obdarowuje ulubionego siostrzeńca słodyczami. Garry znał go aż za dobrze, wyglądało że zgarnęła kolejnego plusa.
- Mam jeszcze trzy butelki, szkoda żeby się zmarnowały. Myślę… - zrobiła przerwę żeby oblizać usta - Chyba możemy odstawić scenę czczenia bożyszcza i pojenia go prosto do dziobka… w poziomie. Ale do tego trzeba pozbyć się ciuchów. Macie ich zdecydowanie za dużo, a ja już zmęczona. Położyłabym się, kości wyprostowała. Kaleki wojenne tak mają, szybko się męczą - zrobiła smutna minę - Ktoś też musi pomóc mi się umyć… jakaś pomocna męska dłoń.

- Naprawdę? Jakaś pomocna, męska dłoń? Aha. Dobrze wiedzieć. A masz jakąś konkretną na myśli? - Rude Boy kończył przeżuwanie ostatnich kęsów, już odsunął talerz i sięgnął po podaną butelkę. Upił z niej łyka jak na starego pancura wypadało.

- O rany, Rude Boy no! Chodź z nami na imprezę no! Popijemy i zabawimy się! - Val widocznie była już podjarana na całego i chciała jak najszybciej się stąd zmywać a przejść do właściwego etapu imprezy. Z tego zniecierpliwienia ponagliła swojego bożyszcza siedzącego naprzeciwko.

- Jej no a chciałem jeszcze trochę was powkurzać tym gwiazdorzeniem. Jak zwykle ani trochę radochy z bycia gwiazdą. Tylko ciągle po grudzie. Zero zabawy. No dobra. To w takim razie zwijamy się na imprezę. Tam gdzie ostatnio cię odwiozłem? - Rude Boy mimo, że zgrywał się na takiego zblazowanego gwiazdora co to go nic nie rusza a w ogóle to jest złośliwy to chyba jednak też już trochę nabrał ochoty bo dziwnie gładko wstał od stołu i na koniec zapytał Lamię o kierunek. Val roześmiała się i też wstała aby odblokować drogę koleżance i nie mogła się już doczekać do powrotu do domu Betty.

- Dokładnie tam - brunetka szybko podniosła się, zgarniając flaszkę i ujmując gangera pod ramię aby móc się na nim powiesić wzorem przepisowej, rozmaślonej foczki, a co! Niech już biedak ma coś z życia. Dała też dyskretny znak Val, aby to samo zrobiła z drugiej strony.
- Pamiętasz jak dojechać? - mruczała niskim głosem, głaszcząc go po przodzie koszulki i napierając piersiami okrytymi tylko stanikiem oraz smugami kurzu - Nie bój się, będzie fajnie. Nie pożałujesz… i śmiało możesz zostać do rana. Pomieścimy się wszyscy… wszystkie… przy tobie. Na tobie… - puściła mu oko, przygryzając do kompletu wargę.

- Mhm. Taka impreza? No to chyba moglibyśmy na tym stanąć. - Rude Boy popatrzył to na Lamię u jednego boku to na Val u drugiego. Razem wyglądali jak zgrane trio wielkiego gwiazdora i dwóch wdzięcznych i rozkochanych w nim fanek. Zresztą Rude Boy nie mógł tak po prostu przejść przez “swoją” knajpę. Tam ktoś mu rzucił cześć, pomachał ręką, jakaś dziewczyna posłała mu całusa a cała trójka jeszcze pożegnała się od progu z Garrym. Potem jeszcze parking i ten rozklekotany gruchot punkowca który jakby uparł się sprawiać tak zdezelowane wrażenie jak tylko można.

- No jakoś się chyba pomieścimy. - rzekł kierowca otwierając drzwi od pasażera. Miejsca dla drugiej osoby było całkiem sporo bo w końcu był to amerykański, przedwojenny standard. No ale na dwie to już mogło być troszkę ciasno chyba, żeby jedna z dziewczyn usiadła na kanapie z tyłu. Val zatrzymała się przed otwartym wejściem naradzając się z Lamią spojrzeniem jak tu się rozsiąść.

- Damy radę, to niedaleko - mruknęła, pakujac się na miejsce pasażera i ciągnąc blondynkę za rękę - Dawaj mała, zrobimy małe rodeo - zabujała brwiami, klepiąc się po kolanach. - Nie bój się, nic ci nie zrobię. W końcu należy zachowywać się jak na porządnego obywatela przystało, no nie? - mówiła to dziwnie spokojnym głosem, niepasującym do zębatego usmeichu.

- Nieźle. - Rude Boy skwitował z zadowoleniem widząc kombinacje na sąsiednim siedzeniu. Val bowiem roześmiała się i bez oporów władowała się na gościnne kolana Lamii. Jeszcze tylko zamknąć drzwi od pasażera i już punk mógł uruchomić swoją furę. Wcześniejsze grzebanie przy silniku chyba pomogło bo teraz odpalił już za nieco dłuższym pierwszym razem. Powoli wyjechał ze swojego miejsca, potem z parkingu i skierował się wzdłuż 41-szej którą Lamia wcześniej pokonywała konnym autobusem.

- Ojej Lamia… ale ty jesteś kochana i pełna niespodzianek… - dredziara po tym jak cicho westchnęła trochę z zaskoczenia gdy palce tej drugiej sięgnęły jej pod sukienkę to jednak przyjęła je bardzo ciepło. A w samym adresie docelowym nawet bardzo gorąco i wilgotno. Mruknęła więc rozkosznie, równie rozkosznie przeciągając się i rozchylając swoje uda aby ułatwić pracę siedzącej na siedzeniu pasażerce. Oddech zaczął jej przyspieszać tak samo jak pickup przyspieszał na wyludnionych ulicach. Samochodem była to dość krótka trasa ale za to cała trójka miała widoczne urozmaicenie z tej zabawy wymyślonej przez Lamię. Val wbiła swoją głowę w róg siedzenia pod samą szybę więc jej twarz znalazła się tuż przy twarzy jej kumpeli. Ta więc z bliska czuła jej przyśpieszony oddech i błądzące spojrzenie.

Całowała jej twarz, zamykajac usta gdy tylko znalazły się w zasięgu. Ściskała ją mocno w pasie, a ręką pod spódnicą poczynała sobie coraz śmielej. Wpierw sierżant brała blondynkę jednym palcem, potem dwoma, a gdy zatrzymali się pod domem, pieprzyła już ją czterema i to w tempie które do tej pory zaserwował jej jeden koleś, gdzieś pod drzewem. Pamiętała tamtą euforię i rozkosz, to samo chciała teraz podarować Val, więc nie przerywała chociaż koła zaszurały o żwir, zatrzymując się tuż przed kamienicą. Mazzi zatrzymała się dopiero, gdy ciałem na jej kolanach wstrząsnął potężny spazm, a mięśnie złapały palce niczym imadło. Wtedy też spojrzała rozbawiona przez ciemność na kierowcę, dając czas dredziarze na powrót do świadomości.
- To co, idziemy na górę - powiedziała wesoło, wskazując kamienicę - Trochę trema… nigdy nie gościłam u siebie gwiazdy estrady i miejscowego celebryty. Jeśli ci się nie spodoba… miej na uwadze, że nie zapraszam tam wszystkich i ciągle jest wino.

- Dobra. To było czadowe. - Rude Boy pokiwał głową z uznaniem gdy jeszcze siedzieli w aucie a priorytetem Val było łapanie oddechu. Pozwolił sobie sięgnąć po paczkę i znów poczęstować obie skrętem. Kelnerka co prawda odmówiła ale może przez ten chwilowy bezdech.

- O rany, Lamia… To było… Ooo… O rany… Rób mi tak zawsze… - dredziara wydawała się roztopiona z tego wrażenia niczym rozgrzany wosk. Ale wreszcie odzyskała zdolność mówienia i powrotu do pionu. W końcu z tej wdzięczności pocałowała swoją sprawczynię tylu przyjemności długim, namiętnym pocałunkiem. Dopiero wtedy wyszła na zewnątrz ale szła jeszcze trochę tak niemrawo, że właściwie oboje z punkowcem musieli wziąć ją w środek. Tak na wszelki wypadek. - Oj, Lamia normalnie za taki numerek to zrobię ci co zechcesz. Buty, stopy ale jak masz na coś jeszcze ochotę to tylko daj znać co. - rozanielona dredziara chwilowo nawet chyba zapomniała o podtrzymującym ją z drugiej strony mężczyźnie i nawijała przejęta do podtrzymującej ją z drugiej strony kobiety. Na szczęście na klatce światło działało a Betty mieszkała na pierwszym piętrze więc dość szybko doszli na miejsce. Jeszcze tylko pukanie, chwila czekania, zgrzyt zamka i po chwili w progu ukazała się sama królowa tego zamku.

- Dobry wieczór. Jak miło, że nas odwiedziliście. Proszę, wejdźcie. - Betty cofnęła się aby zrobić miejsce dla trójki gości. Była już ubrana w aksamitny szlafrok więc wyglądało, że jest już gotowa do pójścia spać. No i było już dość późno jeśli ktoś musiałby wstać jutro rano. - Tu proszę, wybierzcie sobie kapcie jakie tylko chcecie. Czy dobrze kojarzę, że to ty jesteś ten sławny Rude Boy? Dobrze się czujesz Val? - uwadze pielęgniarki nie umknęła delikatna bezwładność dredziary.

- Oh, czuję się bosko! Lamia o to zadbała. Jest taka kochana. - dredziara obdarzyła Lamię pełnym czułości spojrzeniem gdy usiadła na kanapie aby wymienić buty na kapcie.

- To prawda. Sam widziałem. Naprawdę było bosko. I tak, Rude Boy to ja. A ty jesteś ta niesamowita Betty o której Lamia tyle opowiada? No to miło w końcu poznać osobiście. - Rude Boy mimo, że miał jakieś glanopodobne trepy to nie miał ich zawiązanych więc po prostu je zsunął a nasunął jakieś kapcie. - Ej, naprawdę niezła z niej sztuka. - niby szepnął do Lamii zezując na okularnicę w błyszczącym szlafroku ale oczywiście cała czwórka była tak blisko siebie, że musieli słyszeć to wszyscy.

- A mówią, że te punki to sami chuligani. - gospodyni uśmiechnęła się słysząc odpowiedzi swoich gości i zarówno czarnowłosy mężczyzna jak i blondwłosa dredziara ubawili ją na całego. - No ale niezła sztuka ma jutro na rano więc jeśli byście coś ode mnie chcieli to lepiej mówcie od razu. - powiedziała tonem dobrej gospodyni prowadząc całą trójkę w stronę living roomu i kuchni. - Czy mam wam przygotować jakieś łóżko? Bo obawiam się Księżniczko, że dziewczyny przystąpiły do okupacji twojej sypialni. - wskazała wzrokiem na drzwi do sypialni Lamii które były zamknięte więc nie było wiadomo co tam się dzieje.

Wspominana Księżniczka dreptała grzecznie tuż za nią, przytakując na wszystko co mówiła i tylko uśmiechając się szeroko, zapatrzona w jej tylny profil.

- Zachowuje się jak człowiek, bo go o to poprosiłam. Wspominałam że tu jest porządny lokal, a nie zadymiona nora gdzieś w Ruinach i trzeba umieć odpowiednio prezentować. Poza tym… - ściszyła głos do teatralnego szeptu, mamrocząc kasztance do ucha, ale gapiła się na punka - Artyści są wrażliwi, zwłaszcza na piękno. Myślę, że go zatkało, stąd chwilowy przebłysk świadomości normalnego człowieka - wyprostowała plecy - Dziękujemy Betty, nie trzeba nam wyra. Wystarczy parę kocy i poduszek. Rozłożymy się u mnie na glebie, jak za starych dobrych czasów… tutaj przynajmniej nie będzie nic padać na łeb, ani wybuchać - zaśmiała się cicho - Zobaczymy czy okupacja sypialni dobrze przemyślała ten manewr i odpowiednio zabezpieczyła się przed kontratakiem - wzruszyła beztrosko ramionami - Mniej lub bardziej frontalnym.

- No właśnie. Lepiej uważajcie na siebie w tej sypialni. Coś dziewczyny miały podejrzanie szampański humor gdy widziałam je po raz ostatni. A nie wiadomo co tam robią same we trzy w jednym łóżku już tyle czasu prawda? - Betty pokiwała swoją kasztanową głową świetnie wczuwając się w kosmaty klimat sceny mimo, że niby nie robiła nic specjalnego ani nic takiego nie mówiła. Po prostu podeszła do sofy w living roomie, otworzyła ją i zaczęła wyjmować poduchy, koce i kołdrę ze środka obdzielając swoją faworytę i jej gości.

- To prawda z tą wrażliwością na piękno. To po prostu konieczne w tym zawodzie. Dlatego jeśli chodzi o piękno to można rzec, że gadacie z ekspertem. A to są tu jeszcze jakieś cizie? W jednym łóżku? - punka chyba miło połechtała ta uwaga o pięknie i wrażliwości. Ale i widocznie zwróciło jego uwagę to co powiedziała gospodyni o współlokatorkach.

- Trzy? Madi, Eve i kto jeszcze? - dredziara wzięła swoją porcję poduszek i kocy i wskazała gwieździe estrady odpowiednie drzwi gdzie była sypialnia Lamii. Ale oboje czekali na nią aż do nich dołączy i przejmie rolę gospodyni i przewodniczki.

- Diane, ta nowa co ją poznałyśmy w Mason City - saper wyjaśniła szybko, chwytając kołdrę i parę poduszek. Resztą zajęło się towarzystwo, więc zostało przejść pod odpowiednie drzwi - Jest w porządku, sama zobaczysz Val. - puściła jej oko i zwróciła się do mężczyzny - Widzisz RB, taki tutaj panuje klimat, że gdzie się nie obrócisz, tam jakaś laska leży, stoi, klęczy, albo jest przykuta do ściany. Chyba nie będziesz miał nic przeciwko, co? - zamrugała, wachlując rzęsami - Jeśli poczujesz się zgorszony, możesz śmiało spać na kanapie w salonie…

- No wiesz, myślę, że chyba dam radę. A jakbym zasłabł to ktoś by mi zrobił ratunek metodą usta - usta? - zapytał idąc za przewodniczką z naręczem pościeli. Popatrzył z niewinnym wzrokiem na towarzyszki.

- Jeśli komuś by była potrzebna pomoc medyczna to wołajcie mnie śmiało. - Betty odpowiedziała z uśmiechem całując na dobranoc Lamię w usta z ciepłym uśmiechem na pożegnanie.

- Naprawdę? Bardzo ciekawe to co mówisz. - Rude Boy popatrzył na panią tego zamku jak kończy pocałunek z Księżniczką i patrzył z bardzo dużym zainteresowaniem.

- Oczywiście dla symulantów mam odpowiednią głęboką lewatywę za wzywanie fachowej pomocy medycznej na próżno. - okularnica jakby na pokaz trzepnęła obite samymi, koronkowymi majtkami pośladki swojej faworyty aż poszedł zdrowy odgłos soczystego klapsa.

- No to ja o tym jeszcze pomyślę. Zapewniam, że nie mam żadnych kłopotów z wypróżnianiem. - punkowiec szybko dorzucił to zapewnienie nie mając chyba ochoty na głęboką lewatywę w wykonaniu fachowej i mocno wkurzonej próżnym wezwaniem pielęgniarki.

- Nie hałasujcie za bardzo. A w razie potrzeby to wiecie gdzie moje drzwi. - pielęgniarka zaś okryta aksamitnym, gustownym szlafrokiem ruszyła w stronę swojej sypialni zostawiając Księżniczce zadbanie o potrzeby swoich gości żegnając się z nimi ciepłym uśmiechem.

Z zajętymi przez pościel rękoma otwarcie drzwi do sypialni było troszkę skomplikowane. Ale gdy Lamii się to w końcu udało to prawie wpadła wraz z nimi do środka własnej sypialni przez co poleciały one do przodu i rozwarły się szeroko na oścież. A trójka nowych gości ujrzała niezapomniany widok.

W poprzek łóżka leżała naga sylwetka Eve. Fotograf leżała na plecach ale bynajmniej nie zasnęła w tej nietypowej pozycji. Miała przypiętą do własnych bioder zabaweczkę masażystki a ją samą gościła na swoich biodrach. Biodra ciemnowłosej Madi poruszały się rytmicznie nasuwając się co chwila na tą zabaweczkę jęcząc do tego cichutko. Jęczała dlatego, że miała usta zajęte ustami Diane. Diane zaś rozgościła się siadając okrakiem na twarzy blondyny która sądząc z ruchów dłoni obrabiała ją od dołu tak ustnie jak i ręczni doprowadzając do białej gorączki. Cała trójka dziewczyn byłą sobą bardzo mocno zajęta i rozgrzana do czerwoności.

- O jaaa… - Val zająknęła się z zachwytu podziwiając to pierwszorzędne widowisko gdy wreszcie mogła już coś powiedzieć.

- Ja cię pieprzę… - Rude Boy też chyba całkowicie się nie spodziewał takiego widoku bo nic mądrzejszego nie przyszło mu do głowy.

- O-o… cz-cześć… bo nie mogłyśmy się doczekać… - Madi z całej trójki pierwsza dojrzała nowych gości i przerwała pocałunek z Indianką aby się z nimi przywitać.

- Rude Boy! O rany Rude Boy! - Indianka potrzebowała chwili aby w tym słabym świetle rozpoznać kto dokładnie wszedł do sypialni ale gdy już rozpoznała to jej reakcja była błyskawiczna i bardzo żywiołowa. Zaczęła gramiolić się z łóżka aby wstać i podbiec do swojego estradowego idola.

- Oo… cześć… bo tak czekałyśmy tak same… a miałam się odwdzięczyć Madi… - Eve uwolniona od krocza Indianki na końcu zorientowała się w zmienionej sytuacji. Ale pomachała nowym rączką i uśmiechnęła się przez rozgorączkowaną zadyszkę.

Widać, że dziewczyny się nie nudziły i dobrze. Widząc jak zgrabnie zorganizowały sobie czas, Mazzi szczerzyła się szeroko, oglądając z przyjemnością serwowane widowisko. Jak gdyby nigdy nic przeszła przez pokój, zrzucając na fotel pod oknem naręcze pościeli.

- Nami się nie przejmujcie, świetnie wam idzie - posłała łóżkowemu trio całusa, zrzucając kurtkę i została w samej bieliźnie i butach. Wróciła pod zastygłego pod ścianą gangera, opierając się beztrosko o jego bark ramieniem.

- Madi znasz, Eve - tę blond ślicznotkę też. Z soboty - przypomniała mu, ścierając kroplę potu która nagle pojawiła się na jego skroni. Pokazała na trzecią kobietę - A to Diane, nasza kumpela z Mason. Wpadła z wizytą i widzisz… tak im było śpieszno, że na nas nie poczekały… i bez przesady - fuknęła strofującym tonem - Nikogo tu nie pieprzysz… jeszcze - ostatnie dodała niskim głosem, zabierając się za ściaganie mu skóry.

- Jestem twoją największą fanką! - Di wystrzeliła gdy tylko wyskoczyła w końcu z łóżka na podłogę a potem doskoczyła do gangera. Wcale nie zwracając uwagi, że właściwie jest całkiem naga.

- No nie ty jedna. - Madi zaśmiała się ocierając ramieniem pot z czoła ale nie opuszczając tej krytycznie ważnej pozycji jaką udało jej się zająć.

- A to jako moja największa fanka to zajęłabyś się tym? - Rude Boy zaczynał już łapać co i jak więc wręczył motocyklistce naręcze pościeli otrzymanych od Betty.

- No jasne! Ej! A jak tu jesteś to co? Będziesz się z nami pieprzył? No weeźź! Tak zawsze chciałam to z tobą zrobić! - Diane promieniała ze szczęścia bez wahania odbierając naręcze kocy i pościeli po czym przenosząc je gdzieś na wolne krzesło obok łóżka.

- Fajne dziary. - punkowiec zwrócił uwagę na jej wytatuowane plecy które mu zaprezentowała gdy zajęła się pościelą.
Sam skorzystał z uwolnionych rąk i dał sobie zdjąć kurtkę wchodząc głębiej do pokoju.

- Nie no jakby pieprzył tylko ciebie to trochę bym miała to wam za złe. My też bywamy na koncertach i takie tam. Nie dziewczyny? - Madi zwróciła się do kumpel z jakimi w sobotę bawiły się w starym kinie na koncercie “The Palanthas”.

- Oj no tak mi się powiedziało, nie gniewajcie się dziewczyny. Po prostu bardzo bym chciała zrobić to właśnie z nim. - motocyklistka szybko zareagowała wchodząc w przepraszający ton nie chcąc wyjść na egoistkę.

- No fajnie, że wpadliście. Właśnie się bawiłyśmy. - Eve wygodnie położyła sobie ramiona pod głowę nie zwracając większej uwagi na to, że Madi wciąż dosiada dopiętej do jej bioder zabawki.

- A w co? - zapytał zaciekawiony ganger zerkając na nie obie rozpięte w poprzek łóżka.

- Ona jest moją dziwką do rana. - Madi wyjaśniła wskazując palcem na leżącą pod nią blondynę. Ta uśmiechnęła się i rezolutnie pokiwała głową twierdząco.

- Dokładnie! Bo Madi była taka kochana, że pożyczyła nam tej zabaweczki na drogę. A jak się przydała! No to przecież musiałam się jej jakoś odwdzięczyć prawda? - leżąca na plecach fotograf wyjaśniła o co chodzi z genezą tej zabawy.

- O. Fajne. A mnie Lamia strzeliła w samochodzie taką palcówę, że prawie się posikałam z wrażenia. - Val która uwolniła się od swojej porcji pościeli też pochwaliła się swoimi osiągnięciami gdy podeszła do łóżka aby przyjrzeć się całej scenie dokładniej.

- No właśnie ale Madi była w porządku, Eve też to uzgodniłyśmy, że będzie naszą wspólną dziwką. - motocyklistka stanęła przy łóżku niedaleko głowy krótko ostrzyżonej blondyny i też dopowiedziała swoją wersję historii.

- Wpadliśmy, bo tu mieszkam - saper zaśmiała się wesoło, zdejmując punkowi koszulkę i siadając w fotelu. Zaraz też znalazła się butelka taniego wina, a ona przysiadła na poręczy aby nie zasłaniać mu widoku na łóżko i resztę towarzystwa.

- Weźcie się w ogóle zachowujcie, co? - ofukała dziewczyny, przybierając wojskowy ton reprymendy - RB to nie żadne ruchadełko dla tego co akurat mu się pod fiuta podwinie. Wpadł tu bo mieliśmy się napić i pogadać. Tak o życiu, śmierci, kajdaniarskim systemie… jest człowiekiem, ma uczucia i własną wolę. Może byście go najpierw spytały czy ma ochotę się z kimkolwiek pierdolić? - mruknęła - Może jest zmęczony, albo śpiący lub nie w nastroju? Może ma dość kieratów i na przykład wolałby masaż, kąpiel i chwilę odpoczynku? Nie róbcie siary, jest tu gościem. Nie wyjdzie przecież w stanie głębokiej traumy… - pokręciła głową z naganą i spojrzała na obiekt problemu, uśmiechając się do niego słodko - RB, masz ochotę się z nami pobawić?

- Niech pomyślę… - punkowiec skorzystał z okazji bo dziewczyny trochę się roześmiały, pośmiały na to co mówiła gospodyni tej sypialni ale jakoś podziałało więc zyskał chwilę do namysłu i reakcji. - Myślę, że z tym winem i jego degustacją, tanim oczywiście. To bardzo dobry pomysł. - rzekł po czym wprawnym ruchem podszedł do rzuconej kurtki Lamii i wyjął z niej butelkę owego taniego wina. Po czym je otworzył jakimś wyjętym z kieszeni scyzorykiem i zaciągnął się aromatem. - Aahhh… ten zapach siary z delikatną nutką kwiatu jabłoni… - rzekł z iście punkową poezją w tak komiczny sposób, że przez dziewczyny przeszła fala rozbawienia.

- To ja mam pomysł. - Eve pomachała rączką aby zwrócić na siebie uwagę bo w tej leżącej pozycji zajmowała najniższy możliwy poziom z całego towarzystwa. Ale podziałało bo chyba wszyscy spojrzeli na nią. - To może sobie popatrzycie i pooglądacie? Tak do tej lampki wina? A Lamia mogłaby ułożyć jakiś scenariusz. Ona świetne scenariusze układa. Aha. I pożyczyłyśmy od Betty trochę zabawek. Tam gdzieś leżą. - fotograf przedstawiła swoją propozycję jak tu pogodzić wszystkich i na koniec wskazała ręką chyba na podłogę. I tam rzeczywiście obok łóżka leżał karton z zabawkami które mogły być bardzo przydatne w takich zabawach. Pozostałe głowy teraz dla odmiany popatrzyły na panią reżyser którą blondynka tak rekomendowała.

- Może być. Ale ona i tak jest moją dziwką do rana. - Madi pokiwała głową na znak zgody ale jeszcze raz podkreśliła swoje prawa własności do Eve na tą noc.

- I świetnie się jej siada na twarzy. Naprawdę polecam. - Diane dorzuciła swoją opinię stając obok łóżka i wskazując palcem na rzeczoną twarz.

- Oj bo ja mam taką słabość, że lubię ludziom robić dobrze. Zwłaszcza ustnie. - fotograf machnęła dłonią jakby nie było o czym mówić ale owe opinie wyraźnie sprawiły jej przyjemność.

- Ja też lubię. Zwłaszcza buty i stopy. Chociaż jak mnie Madi zapinała w niedzielę to też strasznie mi się podobało. - Val stanęła między Rude Boy’em a łóżkiem dorzucając swoje preferencje do puli.

- Ciekawe rzeczy opowiadacie, naprawdę ciekawe. - punk w końcu usiadł na wolnym krześle niedaleko siedzącej Lamii i upił łyk z butelki po czym przekazał jej szkło ciekaw jak się rozwinie sytuacja.

Rozeznanie w scenie zajęło sierżant tyle, ile wzięcie trzech sporych łyków prosto z butli. Przełknęła co miała w ustach, aby z uśmiechem nażartego kota obciąć krąg kociaków kotłujących się w jej prywatnej, osobistej sypialni. Każda chciała co innego, a byłoby nie koleżeńsko pozbawiać je frajdy.

- Macie o mnie zbyt wysokie mniemanie - powiedziała z przekąsem, podnosząc się i zaraz opadajac na jedno kolano obok kartonu zabawek. Przejrzała je od niechcenia, wyłuskując kajdanki, kawałek liny, a potem rozejrzała się raz jeszcze po pokoju. Brakowało haka pod sufitem, szkoda… ale na wszystko był sposób.

- Skoro Eve ma być dziwką - popatrzyła na blondynę i uśmiechnęła się wesoło - Wypada ją sporwadzić do odpowiedniej roli. Przykujemy ją do ramy wyra, zawiążemy oczy i każda będzie ją brała jak się podoba. Z drugiej strony… - zerknęła na Indiankę i dredziarę - Wy się jeszcze nie znacie, warto nadrobić. Val zajęłabyś się Di porządnie, co? Od dołu do góry - rzuciła kelnerce słoiczek z olejkiem do masażu - Będziesz grzeczna,a Di zadowolona tooo… wtedy powtórzymy to co w bryce - wzruszyła ramionami, przechodząc przez pokój i klapnęła punkowy na kolanach.

- Mówiłam?! Lamia ma do tego łeb! - Eve oparła się na łokciach aby podnieść się chociaż trochę i rozejrzała się triumfalnie po zebranych dookoła twarzach gdy okazało się, że miała rację i ich wspólna kumpela obdzieliła dla każdego coś miłego.

- Jej no rzeczywiście niezła jesteś w tym reżyserowaniu. - Diane pokiwała swoją czarnowłosą głową też ubawiona ale i zadowolona z takiego scenariusza.

- Mnie też się podoba. To chyba nawet ciekawiej jak będziesz naszą wspólną dziwką. - Madi przygryzła wargę patrząc z namysłem na półleżącą obecnie pod sobą blondynę i wolno skinęła głową. Taki scenariusz też widocznie przypadł jej do gustu.

- Jej jeszcze jedna taka palcówa? Za jej stopy i resztę? Podoba mi się taki układ. - dredziara też była zadwololna. Podniosła rzucony pojemniczek do masażu oglądając go i popatrzyła z wesołym uśmiechem najpierw na Lamię a potem na Indiankę.

- I one to wszystko zrobią? Naprawdę? No to się szykuję niezły show. - punk rozsiadł się wygodniej na krześle przy okazji robiąc wygodniejsze siedzisko dla gospodyni. Wziął od niej butelkę i zwilżył tanim, jabłkowym winem spierzchnięte gardło. Patrzył zafascynowany jak czwórka dziewczyn w różnym stopniu negliżu zaczyna przemeblowanie na łóżku.

Zaczęło się całkiem zwyczajnie i bardzo wesoło. Najpierw fotograf musiała zmienić pozycję aby klęknąć na podłodze. Madi przytomnie położyła jej poduchę pod kolana aby jej wygodniej było i razem z pozostałą trójką musiały przywiązać krótkowłosą blondynę do poręczy łóżka zgodnie z zaleceniami ciemnowłosej kobiety siedzącej na kolanach Rude Boy’a. Lina poszła w ruch i po serii mało poważnych śmiechów i chichotów blondyna została umocowana jak należy. Jeszcze tylko masażystka założyła jej przepaskę na oczy i obwieściła wykonanie zadania trzaśnięciem w wyeksponowany pośladek Eve. Blondyna pisnęła i zachichotała zaraz później.

- No tak i odwieczny problem… Którędy najpierw? - Madi która stanęła nieco z boku wypiętej i skrępowanej dziwki przez co dwójce na krześle nic nie zasłaniało widoku miała ten dylemat obserwując jej tylne wdzięki i przypinając sobie do bioder zabaweczkę.

- No dobra, to teraz my już mamy chyba wolne. To od czego zaczniemy? - Indianka też obserwowała te przygotowania ale też miała ochotę na coś więcej niż obserwację.

- Usiądź sobie wygodnie. Ja się wszystkim zajmę. - dredziara uśmiechnęła się do niej i lekko popchnęła ją na łóżko. Motocyklistka poszła na współpracę siadając całkiem niedaleko uwiązanej Eve. Kelnerka zaś uklękła też obok fotograf tylko zaczęła sobie na dłoniach rozsmarowywać olejek do masażu. Po chwili zajęła się pierwszą stopą motocyklistki zaczynając wcierać dłońmi ten olejek w skórę. Musiało jej to wychodzić całkiem nieźle bo chwilę potem Diane oparła się wygodniej na łokciach i przymknęła oczy z wyrazem przyjemności wypisanym na twarzy.

Brud, tanie wino i zapasy w pocie i wyrze… ostatnie nie pasowało do punkowego klimatu, bo który prawdziwy “panczur” kłopotałby się czymś takim jak pościel i łóżko? Sierżant rozłożyła się, przewieszając nogi przez oparcie fotela, dzięki czemu mogła półleżeć na muzyku i obejmować go wdzięcznie ramionami za szyję.
- Coś niby gadałeś o pomocy z usunięciem brudu - wskazała na plamy kurzu i smaru na skórze, a potem westchnęła - Ale ci daruję, skoro masz odpocząć i się zrelaksować. Nie myśl jednak że ci się upiecze. Nadrobisz rano - dźgnęła go nosem w policzek. Zamknęła się, pozwalając mu cieszyć się widowiskiem a sama przeszła do całowania, lizania i podszczypywania wargami skóry na jego szyi i torsie.

- Naprawdę? Ubabrałaś się? Ale jesteś niezdarna. No ale cóż. To bardzo punkowe. No ale dobrze, pomogę ci. - jedyny mężczyzna w sypialni Lamii siedział na krześle i chłonął widowisko rozgrywające się o krok od nich z zapartym tchem. A dziewczyny rzeczywiście zaczynały w znacznym stopniu rozgrzewać atmosferę. Aż przyjemnie było popatrzeć jak się sobą nawzajem zajmują. Jednak gwiazda lokalnego punk rocka nie była aż tak zaabsorbowana widowiskiem aby pominąć kobietę jaka siedziała mu na kolanach.
 
__________________
A God Damn Rat Pack
'Cause at 5 o'clock they take me to the Gallows Pole
The sands of time for me are running low...
Driada jest offline