Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-06-2019, 23:59   #101
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 24 - Poranek z Rude Boy’em i Limp Bizkit

2054.09.17 - wczesne przedpołudnie; czwartek; pogodnie; ciepło; Sioux Falls, mieszkanie Betty


Poranek to jest podobno wtedy jak człowiek wstaje kolejnego dnia. Nieważne o której. No to wedle tej punkowej filozofii to właściwie wstali właśnie rano. Co prawda pogodny, ciepły dzień za oknami sprawiał wrażenie już w pełni rozwiniętego odkąd Słońce wstało nad horyzontem ale w ekipie jaka zebrała się w mieszkaniu Betty nikt chyba za bardzo nie miał ochoty drążyć tego tematu jaki gdzieś tam zarzuciła lokalna gwiazda punk rocka.

Zresztą akurat on i Lamia mieli chyba tutaj najmniej do gadania. Albo może na odwrót, najwięcej. Bo okazało się, że wstali na końcu. O tym poranku, w świetle dnia, te łóżko ze skotłowaną pościelą wydawało się jakieś dziwnie puste w porównaniu do obrazu zasypiającej gromadki jaką pamiętali przy zasypianiu.

- Aha… no tak… wszystko mokre… - mruknął punkowiec gdy stękając sięgnął po swoje ubranie. I pewnie dopiero jak poczół tą wilgoć materiału skojarzył skąd zalatuje ten winny zapaszek. Na szczęście ktoś pomyślał i otworzył okno. Gwiazdor przemógł się i wyłuskał ze spodni swoje bokserki zakładając je na siebie i tak w końcu wymaszerował z sypialnii Lamii. Przy okazji prezentując swoje wytatuowane ciało w świetle dnia.

- Brawo! Wreszcie wstaliście! - dziewczyny zgromadzone przy taktycznym stoliku w living room który na szczęście był prawie naprzeciwko sypialnii faworyty okularnicy przywitały ich brawami i rozbawionymi uśmiechami. Skład się trochę zmienił od łóżkowego. Nadal była Eve, Val i Diane. Ale zamiast Madi była Amy. O tej porze masażystka i pielęgniarka już pewnie od rana były na nogach w swojej robocie. Czyli zostały same.

- Ojej, Rude Boy! Widziałam cię na koncercie w sobotę! - Amelia była pod wrażeniem chociaż nie całkowitym szokiem, że gwiazdor jakiego oglądała w starym kinie w ostatnią sobotę teraz wytoczył się w samych bokserkach do living roomu. Więc pewnie dziewczyny jej już naświetliły co i jak. Same dziewczyny siedziały okryte jak nie ręcznikami to szlafrokami i turbanami na głowach więc poranną kąpiel miały już za sobą.

- No siema… - punkowiec od niechcenia machnął łapą na przywitanie i zajął wolną pufę opierając zmęczonym ruchem łokcie na kolanach i zawieszając wzrok na stole. A na stole było śniadanie! Jajka sadzone, tosty z serem, jakaś sałatka z pokrojonych ważyw w salaterce, wędlina no i na deser wpieki od Mario z przeciwka. Dziewczyny najwidoczniej zdążyły już częściowo coś wtarabanić ale jeszcze sporo zostało.

- Będziesz łaził w samych gaciach? - Di zapytała z fascynacją oglądając prawie nagą sylwetkę swojego idola tak w świetle dnia tym razem. I całą kolekcję dziar jakie miał na sobie.

- Wszystko mam mokre a nic nie mam. Może jakaś bluza w samochodzie. - gwiazdor westchnął ale przyjął od Amelii szklankę jakiegoś soku. To go ożywiło bo z miejsca wydudlił całą szklankę i oddał jej do ponownego napełnienia.

- Poczekaj, może coś ci u nas znajdę. Betty to naprawdę ma mnóstwo ciuchów na różne okazje. - blondynka z grubym opatrunkiem na połowie twarzy zaoferowała się szybko i wstała podając mu znów napełnioną szklankę.

- Nie no wolę chodzić w swoich mokrych niż w jakichś babskich. - jęknął jakby chciał dać, że aż tak nisko to jeszcze nie upadł. To rozbawiło towarzystwo przy stole no i Amelię która już otwierała jakąś szafę.

- Nie bój się, są jakieś spodnie i bluzy, dla ciebie też się coś znajdzie. - zawołała wesoło drobna blondynka przebierając coś wewnątrz otwartej szafy.

- Nagrzać wam wody? - Eve skorzystała z okazji i zapytała ostatnią parę jaka dosiadła się do stolika. Rude Boy wreszcie nawilżył gardło wystarczająco bo odstawił szklankę i zabrał się do kompletowania swojego talerza.

- Cholera, jakbym wiedziała, że ostatnia będzie się kąpać z Rude Boy’em to jeszcze bym spała. - Indianka rzuciła z udawaną złością na to, że ta przyjemność spotka teraz Lamię.

- Nie bądź egoistką. Kto wczoraj zabawiał się z nim najwięcej? A jak bym miała być złośliwa to bym wspomniała, że ty i on jako jedyni mnie wczoraj nawet nie dotknęliście. A ja taka byłam szeroko rozwarta i gotowa… - Eve szybko zripostowała Indiankę też uderzając w pseudo rozżalony ton i nawiązując do ostatniej nocy.

- Dobra, dobra, tak tylko powiedziałam. Wyluzuj. Poza tym bzykałyśmy się we trzy w Mason całą noc. - motocyklistka widocznie nie szukała zwady ale jednak przypomniała o swoim wkładzie we wzajemną integrację podczas wycieczki do Mason City.

- Jakbym miała być złośliwa to bym powiedziała, że z Lamią też bzykałam się w Mason. I nawet w drodze do Mason. A wczoraj jakoś o mnie nie zapomniała. I była taka romantyczna. Zresztą Madi też. - fotograf jakby nigdy nic skopiowała swój poprzedni ton dorzucając na kontrprzykład właściwie zachowanie Lamii która zachowała się wobec niej fair. Na koniec nawet przekierowała spojrzenie z Diane właśnie na nią posyłając rozczulone spojrzenie.

- Romantyczna? - Val zmarszczyła brwi smarując dżemem grzankę bo tego chyba terminu odnośnie wczorajszej nocy chyba nie załapała.

- No bardzo! Nie słyszałać jak ładnie do mnie mówiły? Od razu mi się zrobiło gorąco z wrażenia. - krótkowłosa blondynka wyjaśniła jej ochoczo kiwając do tego główką i upijając łyka z kubka. A potem biorąc się za bułeczkę od Mario.

- Ładnie mówiły? - kelnerka widocznie nadal nie mogła zrozumieć o czym mówi siedząca obok fotograf.

- No wiesz, o leniwych dziwkach i takich tam. A potem jeszcze Lamia mnie tak fajnie złapała i wbiła w siebie. Ale to było rozkoszne! - Eve rozmarzyła się z błogim uśmiechem i przekrzywiła główkę aby spojrzeć z rozczuleniem na gospodynię sypialni jaka ich wczoraj gościła.

- Kręci cię to? Jak ktoś cię tak wyzywa? - motocyklistka zajadała się grzanką z roztopionym serem i ten temat widocznie ją zainteresował.

- Zależy jak, kto, gdzie i kiedy. Ale jak w takich zabawach jak wczoraj to tak, jak jasna cholera! Takie turbo mi się odpala podobnie jak widzę, że ktoś mnie nagrywa w trakcie. - fotograf roześmiała się beztrosko dzieląc się z kumpelami swoimi preferencjami. One też się roześmiały rozbawione tym wszystkim.

W końcu dwoje spóźnialskich nasyciło swoje żołądki i było gotowych aby skorzystać z łazienki i kąpieli przygotowanej przez Eve.


---



- O tak, dużo lepiej. - trochę nie było wiadomo czy Rude Boy mówi o efekcie kąpieli czy nowym ubraniu które znalazła mu Amelia. A znalazła mu szerokie spodnie do kolan z kieszeniami po bokach z jakiegoś zielonkawego materiału. I czarną podkoszulkę z logo jakiegoś chyba piwa w akurat męskim kroju i na jego rozmiar. Do tego kapcie które były obowiązkowe w domy Betty no i wyglądał jak jakiś turysta na wakacjach. Bez tej swojej skórzanej kurtki i reszty wizerunku już nie wyglądał na taką gwiazdę punk rocka jak choćby jeszcze ostatniego wieczora czy nocy. I chyba się tym jakoś specjalnie nie przejmował.

Dziewczyny też skorzystały z okazji i przebrały się w coś mniej kąpielowego. Eve i Val musiały skorzystać z dobrodziejstw szaf gospodyni serwowanych przez Amelię bo też miały tylko te ubrania w jakich przyjechały wczoraj.

- O. Karaoke. A to działa? - uwagę Rude Boy’a przykuł regał z liczną filmoteką jaką udało się skolekcjonować okularnicy. Wielgachna plazma zawieszona na ścianie living room też budziła skojarzenia, że nawet może działać. Z tych wszystkich nagrań punkowiec wyłowił jedną. Jak się okazało nie tyle z filmem ile z jakimiś teledyskami w wersji do zabawy w karaoke. No ale do tego potrzebny był jakiś wyświetlacz.

- Tak, działa. Jak chcesz to zaraz ci włączę. - Amy pośpieszyła z pomocą. Uklękła przy ścianie i zaczęła podłączać kable pod akumulator i ustawiać później pilotem resztę technikaliów. Miała z tym trochę kłopotów ale pomogła jej Eve która w końcu była ekspertem od takich technikaliów. Po chwili blondyny wyciągnęły dłonie po płytę jaką oglądał mężczyzna. - Dawaj. - fotograf rzuciła wesoło i płyta zmieniła właściciela. Trochę z Amelią poklikały i olbrzymi ekran kina domowego rozbłysł menu do wyboru kawałków muzycznych.

- Ja pieprzę… działa… skąd ona ma takie zabawki? - rockers był pod wrażeniem, że ta dawna technologia zaginiona w pomroce ostatnich postapokaliptycznych dekad nadal w tym domu działa. Zwykle jak już to działały laptopy, komputery czy tablety, no mp3 do słuchania muzy ale taki działający zestaw kina domowego, chociaż dawniej nie byłby pewnie żadną sensacją, to już jednak był niezły zbytek i fanaberia.

- Będziesz robił karaoke? - Di zaciekawiła się patrząc z sofy na plecy ganera który przysunął sobie pufę aby wygodniej widzieć ekran na ścianie i pilotem przeglądał playlistę.

- Co? Nie, no tak tylko patrzę co tu jest. Nie sądziłem, że to działa. - odpowiedział zerkając na nią chwilę i wracając do studiowania wykonawców i tytułów.

- Szukasz czegoś konkretnego? - Val zapytała też trochę zaabsorbowana tym dość niespodziewanym uatrakcyjnieniem ich późnego poranka.

- Niee… tak tylko patrzę co tu dają… oo… Limp Bizkit… znam ten kawałek… - niespodziewanie chyba znalazł coś ciekawego. Bo uruchomił play i ekran telewizora wyświetlił obrazek typa w granatowej bejsbolówce z logo NY, gadającego przez budkę telefoniczną. Zabrzmiały też pierwsze nuty gitary już zapowiadające niezłe brzmienie. A na ekranie pojawiły się pierwsze napisy tego co się działo na bieżąco.


https://www.youtube.com/watch?v=bPD6YiBFG1Q


- Też to znam! Tylko nigdy nie widziałam teledysku. - Diane też rozpoznała ten kawałek i rzuciła ucieszona tym odkryciem. Wskazywała palcem na ekran jakby chciała pochwalić się koleżankom tym wszystkim. A na ekranie akcja rozwijała się dalej. Jakieś luzaki przebierające się za obsługę dawnej jadłodajni i sztywniaki z przypiętą walizką. Tacy jak od Schultza tylko gorzej ubrane. No i akcja! Żywy i żwawy kawałek rozbudził nieco senne towarzystwo. Okazało się, że może nie wszyscy znają tego klasyka ale widocznie wszystkim on przypadł do gustu. Rude Boy nawet podśpiewywał i udawał, że gra na gitarze w rytm tego kawałka. No ale kawałek szybko się skończył pozostawiając po sobie przyjemne pobudzone zmysły.

- Niezłe. Chociaż wolę nieco inną wersję. - Rude Boy odłożył pilota na stół ale też humor widać było miał niezły z tego całego poranka od poranka aż do tej niespodzianki muzycznej jaką odkryli wspólnie prawie przez przypadek.

- To może coś nam zagrasz? - Amelia wystrzeliła się bez większego zastanowienia. Dziewczyny zbystrzały i popatrzyły na niego z nowym zainteresowaniem.

- Nie, no nie mam gitary. Została w samochodzie a nie chce mi się złazić. Zejdę to już będę musiał zjeżdżać. - punkowiec wymówił się tymi detalami nie przywiązując chyba większej wagi do tego pomysłu. Ale Amy okazała się całkiem pomysłowa i zaradna.

- To daj kluczyki do samochodu. Przyniosę ci tą gitarę. - blondynka z okaleczoną twarzą wyciągnęła dłoń ku mężczyźnie w charakterystycznym geście zaskakując chyba i jego i resztę dziewczyn.

- Ona ma rację! No weź nam coś zagraj! - dziewczyny widząc, że facet nie odmówił z miejsca tylko się jeszcze waha szybko i raźno wsparły pomysł lokalnej blondynki.

- A dobra, co mi tam. - obojętnie machnął ręką i uśmiechnął się łagodnie. Wstał z pufy i wrócił do sypialni Lamii aby wygrzebać z mokrych ubrań swoje kluczyki. - Czego się nie robi dla fanów. A takich gorących kociaków co wiedzą jak kiślować to już w ogóle. - powiedział szczerząc się bezczelnie do całej babskiej zgrai i podając Amelii kluczyki do samochodu. I ona i dziewczyny zapiszczały z uciechy a blondynka popędziła na dół aby przynieść jego gitarę. - Znacie się na tym? Da się ściszyć sam wokal? - punkowiec w bermudach wskazał kciukiem na telewizor patrząc po pozostałych twarzach.

- Chyba się da. Daj mi tego pilota. - Eve poprosiła o władzę i ją dostała. Weszła w jakieś opcje na zapleczu programu i studiowała je chwilę. Chwilę też z Rude Boy’em dostrajali tą głośność pod jego potrzeby puszczając kawałki utworu. Ale jakoś akurat skończyli mniej więcej gdy Amelia wróciła na górę z kluczykami i gitarą.

- No. To teraz zobaczycie jak się robi punk rock. - Rude Boy zaśmiał się przekładając przez ramię pas gitary i budząc wielkie ekscytację kobiecej widowni. Rzeczywiście zagrał pierwsze akordy zupełnie jak te co niedawno słyszeli z ekranu i głośników. Potem zresztą zagrał resztę utworu i bez trudu można było rozpoznać cover właśnie tego kawałka jaki oglądali.

- Dobra. Puszczaj to. - gitarzysta i lider “The Palanthas” wydawał się już nabuzowany i pełen mocy i energii. Aż zdawałą się z niego promieniować i przechodzić na kilkuosobową widownię. Eve pokiwała raźno swoją krótkowłosą blond główką i włączyła kawałek jeszcze raz. Znów w tle pojawił się gość w granatowej bejsbolówce przy budce telefonicznej. Ale tym razem słychać było głównie gitarę żywego gitarzysty a reszta instrumentów z teledysku robiła mu za przyzwoite tło. A Rude Boy dał czadu na żywo! Jak zwykle!

Dziewczyny zerwały się z miejsc słysząc jak zaczyna śpiewać pierwsze słowa i zachowywały się zupełnie jakby tutaj, w living roomie Betty były na koncercie jakiegoś palanta. A on stał w luźnych, zielonkawych szturmówkach i czarnym podkoszulku markującym dawne piwo albo skakał i zasuwał na gitarze dając czadu na żywo w coverze dawnego zespołu. Lamia też tam była i czuła tą energię, czuła jak razem z innymi dziewczynami słucha, patrzy, chłonie, krzyczy, tańczy i odbija się czasem od jednej czy drugiej. Czuła jak wszystkich ich ogarnia gorączka i magia tańca i muzyki. Tak samo jak na koncercie, gdy następuje wzajemne sprzężenie zwrotne między artystą a widownią, gdy nakręcają siebie nawzajem.


I know why you wanna hate me
I know why you wanna hate me
I know why you wanna hate me*



Refren. Rude Boy, pełen pasji pruł na gitarze i wykrzykiwał swój ból, złość i agresję. Pochylił się na niewidzialnej scenie tak mocno jakby najbliższe dziewczyny chciał pocałować. Nie całował ale wydawało się, że to co czuje on, tą pasję, moc, siłę, złość, ból, niezgodę na zastaną rzeczywistość. To wszystko przekazuje im, za pomocą dźwięków gitary i słów napisanych z pół wieku temu.

Lamia też to czuła. Coś. Coś innego. Dawnego. Już tu była! Dawniej. Kiedy idzniej. Nie była pewna. Ale strzępki obrazów pojawiły się w jej umyśle. Parkiet. Jakaś sala. Zatłoczona. Ruch. Ludzie w oliwkowych podkoszulkach. Takich jak jej. W większości. Trochę innych, w pstrokatych, kolorowych ubraniach. Głównie dziewczyn. Światła. Ruch. Taniec. Emocje! Tak wiele! Szał. Pasja. Ruch. Muza ze sceny. Ktoś daje czadu. Śpiewa i trafia tym co śpiewa wprost do ich serc i duszy. Też tak się przelewa. Z serca i ust do ucha i serc. Dzielą to. Zgadzają się. Czują swoją siłę, swoją wielość, swoją moc. Tak! Jakaś zabawa, jakaś sala. Pełna żołnierzy. Rozbawionych żołnierzy. Też tańczyli, skakali, wrzeczeli, poszturchiwali się tak samo jak teraz tutaj, z dziewczynami i Rude Boy’em, w ten słoneczny dzień w salonie Betty.

Koniec. Kawałek się skończył. I ten co leciał w tle w zestawie kina domowego i ten wykonywany na żywo przez Rude Boy’a. Rozgrzane i rozgorączkowane fanki otoczyły go wianuszkiem śmiejąc się, klaszcząc, dziękując i piszcząc z uśmiechy.

- O rany! Nasz osobisty koncert Rude Boy’a! Taki prywatny, tylko dla nas! - Diane przeżywała kolejną falę radości gdy okazało się, że w relacji na żywo i tak prywatnie ten cały Rude Boy też okazał się całkiem w porządku.

- No. Punk rock to nie jest bułka z masłem. - Rude Boy pokiwał swoją czarną czupryną i posłał im bezczelny uśmieszek na zarośniętej gębie gdy sprzedał im swoją firmową sentencję życiową.


---


* kawałek z Limp Bizkit - "Take a look around"
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline