22-06-2019, 20:18
|
#3 |
|
Wysoki jak góra mężczyzna wydawał się zamyślony. Zawsze. Jego strój podkreślał kim on był... wojownikiem. I ukrywał to czym był. Uśpioną bestią. Ulf dobrze sobie zdawał sprawę z klątwy, która na nim ciążyła. Trzymał się blisko Kadlin i wykonywał polecenia. Z czasem zapoznał się z wioską, ale… nigdy nie stał się jej częścią. Masywny wojownik nie miał już domu i nie mógł zyskać nowego. Było to brzemię, które dźwigał ze spokojem.
Nie pamiętał jak dotarł do tej osady, nie pamiętał czemu uciekł od swoich towarzyszy. Pamiętał czerwień i krew.
Nie miał dokąd wracać. I nie był kimś kto potrafiłby zostać rybakiem, drwalem, pasterzem czy rolnikiem. Ulf był wojownikiem i śmierć czekała go na polu bitwy, skąd walkirie zaniosą go do Walhalli. To było jego przeznaczenie i nie mógł jego uniknąć. I nie zamierzał.
Ulf nie był tchórzem. Zamierzał się zmierzyć ze wszystkim co uprzędą mu norny i ześlą bogowie.
Na razie więc czekał… i służył Kadlin. Ona jedna potrafiła uśmierzyć ślepą furię, która czasem zasnuwała mu wzrok. Młoda wieszczka była oazą spokoju dla niego. Choć jej temperament i charakterek niewiele miał ze spokojem wspólnego.
Ulf zdążył poznać sporo ludzi z osady. A nawet nawiązać znajomości, acz… zawsze trzymał się z boku tej społeczności. Wojownik stał się niemal cieniem i sługą Kadlin. Rzadko przybywał do osady samotnie. Rzadko okazywał emocje. Rzadko mówił.
Dlatego też nie odzywał się, gdy podążał tuż za Kadlin. Spojrzał badawczo na Kari, a potem na kowala… i nie odezwał się, aczkolwiek wydać było że zamyślił wyraźnie.
Może dlatego nie zareagował od razu, gdy Grima zachwiała się i upadła. Nie zareagował też wtedy, gdy upadła na ziemię. Może nie wiedział jak się zachować, może było mu to obojętne.
Gdy zaś Kadlin uklękła przy swojej mentorce, by zbadać jej stan w końcu… odezwał się.
-Mam ją zanieść do środka ?
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny. |
| |