Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-06-2019, 23:48   #210
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Budowa podestu okazała się całkiem prosta. Materiał ze ścian nadawał się idealnie. Metr po metrze, spływał na podłogę i formował się w platformie. od spodu wyrosły kolumny opierając się o dno zbiornika. W końcu po pięciu minutach, całkiem zgrabny podest był gotowy. Kilkanaście, nie do końca równych schodków doprowadzało całą konstrukcje pod samą rurę.

Teraz wystarczyło wejść po gładkiej metalowej powierzchni. Tommy bez słowa zdjął plecak i wyciągnął wielkie “rękawice”. Rękawicami były z nazwy, oprócz metalowej pętli ze spłaszczonego pręta miała mnóstwo kabelków.
- Jak widzicie - mówił Max - to wszytko jest bardzo proste. Uzwojenie wytarza pole magnetyczne, które sprawia, że rękawica trzyma się metalowej powierzchni. Dzięki elektromagnesom utrzyma do 400 kg. To chyba wystarczy. Akumulator niestety jest mało poręczny, ale bez obaw. Szlag go trafi góra po 15 minutach działania. Wywalcie go w cholerę potem. Rękawice w zasadzie też, bo tak na szybko to polutowałem to na słowo honoru. Posypie się migiem, więc zbyt długo nie wiście na tym.
KLĄG.
Magnetyczna rękawica przylgnęła do rury.
- Może włączaj ją jak przyłożysz dłoń do rury - podpowiedziała Brooke. - Wtedy nie będzie uderzała przyciągana magnesem.
Franko burknął coś pod nosem. Mogło to równie dobrze być podziękowanie za poradę jak i coś w stylu “nie wtrącaj się gówniaro”. Dziewczyna nie dosłyszała, kołysząc się w uprzęży zarzuconej na plecy Franko. Podobnie jak Tommy i Zack.

Krok za krokiem, jeśli można mówić tak podczas wspinaczki, pięli się do góry. Dotarli do rozwidlenia, dwumetrowa rura biegła dalej. Mniejsza około półtora metrowa odbijała pod kątem. Zwężała się. Franko poczuł barki szorujące o boczne ścianki.
- Daleko jeszcze? Kończy mi się miejsce - syknął.
- Sprawdzę - powiedziała Brooke i jej uprząż nagle stała się luźna. Przezroczysty wodny wąż owinął się wokół torsu włocha i podpełzł do góry owijając się wokół jego ramienia. Gdy dotarł do końca, “stanął” na jego dłoni pnąc się wyżej.
- Dwa metry - usłyszeli szept dziewczyny. - Sprawdź teren.
Wąż wsiąkł w ścianę. Dopiero po chwili Franko dojrzał cienką szczelinę rysującą się w okrąg klapy.
Kilkanascie długich sekund minęło do chwili, gdy klapa otworzyła się.
- Właź na górę - warknął Farnko do Tommiego - podam ci Zacka.
Tommy odpiął uprząż i wlazł po plecach przyjaciela. Trochę mu brakowało, ale zbudował “drabinkę” z kawałków pancerza i wspiął się po niej do otworu.
Właz był w rogu sporego pomieszczenia, laboratorium. Panował tu półmrok, szumiały jakieś urządzenia. Nie było czasu się rozglądać.
- Trzymaj mnie - powiedział do Brooke i do połowy schylił się do rury. Poczuł mokre dłonie łapiące go za pasek. Sam opuścił kawałek linki z karabińczykiem. Franko wisząc na jednym ręku podczepił uprząż Zacka. Centymetr po centymetrze chłopak został wyciągnięty na górę.
Położyli Zacka obok włazu. Franko pozbawiony balastu dał radę wciskać się kolejny metr w górę. W końcu wielka dłoń sięgnęła włazu. Potem chwyciła druga. Pociągnął z całej siły, nity na rurze popuszczały, jęknął metal i właz przestał być tak wąski.
Franko machnięciem ręki zbył chęć pomocy od Tommiego.
Nigdzie nie było Brooke. Dopiero po sekundzie Franko wypatrzył ją w drugim kącie laboratorium. Stała przy czymś na kształt szklanej tuby. Patrzyła na coś w środku. Podeszli i zajrzeli jej przez ramię. W środku była… kobieta. Zanurzona w jakimś przezroczystym płynie. A raczej to co z niej zostało, brakowało jej większości tkanek na rękach i nogach. Kilkanaście rurek i przewodów wnikało do klatki piersiowej i brzucha. Twarz… twarz miała nietkniętą. Była podobna do Brooke, tylko starsza. Mogła być jej matką.
Nagle kobieta otworzyła oczy. Nie były to ludzkie oczy. Źrenice o nieokreślonym kształcie, dziwne fosforyzujące tęczówki… patrzyła na Tommiego. Poruszyła ustami coś mówiąc, ale przez płyn i szkło nie było nic słychać.
Na monitorach obok jakieś wskaźniki poszybowały poza skalę. Nagle przez pisk z monitorów usłyszeli szybkie kroki. ktoś szedł. Jedna osoba. Tommy z Franko gorączkowo rozglądali się w poszukiwaniu kryjówki. Tam gdzie zostawili Zacka stał stół osłaniający tamten kawałek podłogi.Jeśli ten ktoś nie zapali światło, nie dostrzeże ich. Franko złapał za ramię Brooke i pociągnął za stół. Ledwie się zmieścili, gdy usłyszeli piski wbijanego kodu przy drzwiach.
- Rozrabiasz Mary? - Brooke usłyszała głos swojego ojca. Jego głos był zimny, wyprany z emocji, choć miała wrażenie, że “Mary” wypowiedział z pogarda, niczym splunięcie.
Podszedł do tuby z kobieta i zaczął studiować monitory...
 
Mike jest offline