Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-06-2019, 14:29   #29
Asmodian
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Tel-Amarna. wieczór.
Anna z ulgą powitała świeże powietrze i odrazy klapnęła na stopniach piramidy by złapać oddech. Lekko nieprzytomnym wzrokiem rozejrzała się, szukając profesora i mając nadzieję, że nie zostawił ich na tym odludziu.
Profesor czekał, zerkając w stronę stojącego w pobliżu piramidy samochodu. Owinął się kocem, wyciągniętym ze swojej torby i podziwiał gwiazdy, półleżąc na stromych kamieniach piramidy.
- O, jesteście - ucieszył się i wyraźnie się ożywił. - Nie było was kilka godzin myślałem, że już nigdy nie wyjdziecie
- Też myślałam, że już nie wyjdziemy. - Lockhart skupiła wzrok na rozgwieżdżonym niebie. Czemu teraz tak bardzo kojarzyło się jej z mapą Gliera? W co ją wujek wpakował? - Myślę, że powinniśmy wynająć tutaj jakiś dom z widokiem na tą stronę piramidy… tam porozmawiamy na spokojnie, dobrze?
Profesor i Andreas kiwnęli głowami, zgadzając się na plan Anny po czym cała trójka zgrabnie zeszła do wioski, by poszukać jakiegoś miejsca, gdzie można było przycupnąć przez kilka dni, jednocześnie obserwując piramidę. Jeden z pasterzy udostępnił swoje domostwo po niezbyt długich targach, przekonany przez profesora, Andreasa i za pomocą pieniędzy, a zwłaszcza amerykańskich dolarów Anny.
W końcu usiedli, racząc się resztką wypiekanego na palenisku przez pasterza, pszenicznego placka, mając do dyspozycji jego ubogą chatkę
- To co teraz? - zapytał Andreas patrząc na Annę.
- Chyba.. zależy nam by ich dopaść… Według mnie odwiedzają tą piramidę. Nie wierzę by te korytarze po wiekach nie używania mogły być takie oczyszczone. - Lockhart przysiadła przy ognisku ciesząc się jego ciepłem. Takim zdrowym.. normalnym ciepłem. Innym niż ciepło kapiącej krwi. - Możemy ją poobserwować. Wiemy gdzie jest urządzenie, na które było miejsce w tamtej sali. Nie wiemy kiedy muszą go użyć, ale… może będą się przygotowywać? Może uda nam się kogoś rozpoznać?
- Cóż, w takim razie będziemy obserwować - zgodził się z Anną Andreas. Profesor kiwnął głową - Czego się pani dowiedziała w piramidzie? Były tam jakieś wskazówki, co do przeznaczenia tej budowli? Może jakieś znaleziska? - zainteresował się Jahrak.
- Tak… znaleziska. Krew… dużo krwi i skarabeusze. - Ann westchnęła. - Jest tam komnata. - Lockhart opisała dziwne pomieszczenie na tyle dokładnie na ile była w stanie i wydobyła z torebki swój notes. Pomału zaczęła odtwarzać na szkicu trasę, którą pokonali informując profesora o tym co widziała.
-Jeśli mamy tu zostać, idę do tego baru. Widziałem tam telefon, a warto mieć jakiś kontakt ze światem zewnętrznym - oznajmił Andreas - mogę też wziąć pierwszą...wartę? Nie raz zdarzało mi się siedzieć na tyłku i gapić się na jakichś złoczyńców. Jedźcie do Kairu, i przywieźcie mi tylko coś do jedzenia. Te w plecaku się powoli kończy, a te placki nie starczą na długo - poradził grek.
- Potrzebuję dwóch.. może trzech dni. Powinnam napisać do domu i ogarnąć kilka spraw firmowych. - W myślach Ann dodała też, że choć przez chwilę nie chciałaby myśleć o tym kulcie. - Może Wrócę do Kairu.. nabylibyśmy z profesorem nieco jedzenia i tu przesłali? Jeśli będę musiała się przemieścić pozostawię na recepcji hotelu numer kontaktowy, dobrze?
- Doskonale - potwierdził Andreas a profesor nie miał tutaj uwag. Grek wyjął z plecaka elementy do podobnego pistoletu maszynowego, jaki Anna zauważyła wcześniej u Jacka, i zaczął go powolutku składać, trzaskając metalem.
Ann przytłaczała taka broń… sam fakt, że rzeczywiście mogła być potrzebna. Nie odzywała się jednak. zaczekali aż Andreas nabędzie sobie coś do jedzenia i ruszyli w drogę do Kairu.


Kair, Hotel Sheppard`s, późny wieczór.


Podróż samochodem zajęło profesorowi i Annie jakąś godzinę i było już dobrze przed północą, zanim dojechali do hotelu. Szczęśliwie, ulice Kairu nie przypominały w niczym ulic wielkich, rozwiniętych metropolii świata, jak Nowy York czy Londyn, i niespecjalnie trzeba było martwić się korkami. Jednakże rzucali się w oczy, co mogło mieć pewien minus. Kilku przechodniów niewątpliwie zwróciło na nich uwagę, kiedy mknęli przez miasto. Nikt jednak nie próbował ich zatrzymywać, i wątpliwie byłoby, czy zdołałby to zrobić, biorąc pod uwagę prędkość ich wehikułu. Ann mogła więc po pewnym czasie znaleźć się w swoim pokoju, odświeżyć i zadbać o swoje samopoczucie
[MEDIA]http://zmniejszacz.pl/zdjecie/2019/6/26/14774943_unnamed.jpg[/MEDIA]

Ann czuła się dziwnie wchodząc samotnie do pustego pokoju. Czuła wyrzuty sumienia, że pozostawiła tam Andreasa… ale czy konieczne było by siedzieli tam razem? Postara się tam wrócić jak najszybciej.
Rozejrzała się po pokoju szukając nabytego przed wyprawą lustra.
Zapakowane w ciemne płótno, stało w rogu pokoju, pozostawione przez Andreasa i obsługę hotelu.
Lockhart stanęła na wprost przedmiotu, ale bała się odsłonić materiał. Czy znów zobaczyłaby tamtą bestię? Niepewnie sięgnęła dłonią by wypadać pod materiałem rzeźbienia, które widziała ostatnio na targu. Wyśle to do stanów… Rano poprosi na recepcji by załatwiono jej transport.
Lustro nie wyglądało wcale dziwniej niż tego dnia na targowisku. W świetle hotelowej lampy wydawało się po prostu zwykłym przedmiotem, jakich wiele zobaczyła w czasie swojej kariery antykwariusza. Mogła zrzucić te zwidy na karb swojego zmęczenia i doznanego ostatnio stresu, jednak te zwierzę, o ile to było zwierzę, wyglądało tak realnie. Anna zapragnęła obejrzeć taflę lustra, jakby przyciągała ją sama jej obecność… Odsunęła się i ruszyła do łazienki, cały czas zerkając przez ramię. Musiała się wymyć, przebrać w czyste ubranie… uspokoić.
Dopiero po długiej relaksującej kąpieli powróciła do lustra, układając na stole obok zebrane lektury i notatki. Niepewnie odsłoniła taflę by się w niej przejrzeć.
Tafla odbijała tylko jej odbicie, w tej chwili nieco zatroskane, choć kąpiel i chwila odpoczynku zrobiły cuda. Ann przez chwilę wpatrywała się w swoje odbicie. Miała podkrążone oczy, ale nie dziwiło to po tych wszystkich nieprzespanych nocach. Wiedziała że musi choć sekundę odpocząć i choć kusiło ją by nadać lustro do Aleksandrii i dalej do Stanów, to uznała, że pojedzie tam osobiście i dopilnuje wysyłki. Byleby choć na chwilę odsunąć się od piramidy i tego co w niej widziała.
Zasłoniła lustro i położyła się spać, zapobiegawczo zostawiając przy łóżku jakieś naczynie.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline