Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-06-2019, 02:26   #104
Driada
 
Driada's Avatar
 
Reputacja: 1 Driada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputację
Fotograf zderzyła się z nią plecami ale zdążyła tylko trochę się skrzywić gdy Indianka znów bezlitośnie i brutalnie się w nią wpiła. Blondyna zrewanżowała się przyciągając ją mocniej do siebie i oplatając jej plecy, kark i wplatając dłoń w jej włosy aby nie stracić ani grama pożądania.
- O cholera… - facet był pod wrażeniem. Pewnie mało kto by nie był widząc taką gorącą scenkę. Zaczął schodzić po schodach ale zdyszana Diane oderwała się od Eve i popatrzyła na dredziarę. Ta nie zdążyła nic powiedzieć ani zrobić gdy Indianka złapała za smycz i szarpnęła nią przyciągając kelnerkę do siebie. Tam już czekały na nią chciwe i zdecydowane usta. Obie całowały się tak samo bezpośrednio i namiętnie jak przed chwilą Diane robiła to z Eve. Facet przeszedł przez pół piętra i zafascynowany oglądał ten spektakl. Wreszcie gdy pojawił się na górze schodów który zajmowała czwórka dziewczyn przyszła kolej na wymianę partnerek i teraz Eve zaczęła całować się z Val. Zaś Lamia zyskala okazję aby spojrzeć na tego faceta. Wyższy od niej chociaż dość patykowaty. Z dobre kilka kategorii wagowych drobniejszy od Steve’a. Był ubrany w jakiś granatowy kombinezon roboczy rozpięty prawie do pasa. W tym rozpięcziu widać było jakąś koszulkę. W końcu zszedł o ledwo schodek wyżej od pierwszych dziewczyn akurat gdy blondyny skończyły całowanie dla złapania oddechu.

- Cześć przystojniaku, jak masz na imię i co tu robisz? - skoro dziewczyny były zajęte Mazzi przejęła pałeczkę rozmowy. Kołysząc biodrami wyszła kolesiowi naprzeciw, kiwając palcem aby się zbliżył. Obcinała go też mało dyskretnie od stóp do głowy, przekrzywiając głowę w bok trochę jak ptak, albo psiak czekający na ulubioną zabawkę. Uśmiechała się cały czas, prezentując drobne zęby w komplecie. - Nie widziałam cię wcześniej, jesteś przejazdem? - zagryzła wargę, robiąc niewinną minę i patrząc mu prosto w oczy zrobiła jeszcze ze trzy kroki, nim nie znaleźli się naprzeciwko siebie.

- Na pewno bym zapamiętała - wyszeptała gorączkowo, kładąc mu dłonie na ramionach i zsunąwszy je niżej przez pierś, bez ceregieli zajęła się rozpinaniem spodni. - Nie wydajesz się być lamusem… ani tchórzem - dodała, wsuwając dłoń w szparę ubrań. Oplotła palcami ciało pod spodem, a brwi jej podskoczyły do góry w wyrazie uznania - Na pewno bym zapamiętała… szkoda że nie widziałam cię wcześniej… - mrucząc zaciskała i rozluźniała chwyt, pobudzając obcego mężczyznę na środku schodów.

- Oli. - wystękał gdy Lamia raz dwa zabrała się do sprawdzania co kryje pod kombinezonem. Przez chwilę nawet nie wiadomo jak długą dziewczyny z uśmiechami na twarzach obserwowały tą zamianę ról gdy teraz one mogły wejść w rolę obserwatora.

- Potrzebujesz może nieco nawilżenia do tych testów? - Eve oparła się o jedno ramię Lamii i wyszeptała jej pytanie na ucho zerkając na testowany na sucho atrybut mężczyzny.

- Może pójdziemy do tego pokoju? - zaproponowała Di też nie mogąc oderwać wzroku od tego małego pokazu.

Tymczasem czerwona sierżant nie przerywała zabawy, spoglądając do góry na twarz faceta i lekko rozchylając usta, oddychała powoli i miarowo w przeciwieństwie do niego.
- Oli, zdrobnienie od Olivier? Ładnie… ja jestem Lamia, ale mówi mi Księżniczka - wykrzywiła kąciki ust do góry i z psotnymi błyskami w oczach zwróciła się ogółu - Resztę przedstawię ci w pokoju… chodźmy - zarządziła ruszając w górę schodów z interesem w dłoni i kiwając palcem na dziewczyny - To niedaleko, pierwsze piętro… nie wiem jak wy, ale mnie już żadne wspomaganie wodne nie jest potrzebne. Same zobaczcie - zareklamowała towarzysza, posyłając dziewczynom przez ramię zachęcający uśmieszek. - Zajmijcie się nim, żeby nie zasłabł po drodze, teraz ja prowadzę.

No to się zajęły. Trzy opięte seksownym, czarnym, lateksem wzięły technika w granatowym kombinezonie w regularne okrążenie i razem roześmianą gromadką podążyli za przewodniczką w czerwonej sukni. Rzeczywiście nie było daleko bo jedynie pół piętra i już byli na właściwym poziomie. Kilka drzwi dalej już były odpowiednie drzwi z numerem 69.

Po otwarciu drzwi wzrok Lamii natrafił na wzrok Carol która akurat coś przenosiła z szafy czy do szafy więc była w części ogólnej pokoju. Lokatorka tego pokoju była wyraźnie zaskoczona kogo widzi. Przez chwilę nie wiedziała chyba jak zareagować ale w końcu ruszyła do swojej przegródki. - Cześć. - rzuciła krótko otwierając drzwi do swojego subpokoju.

- O, Carol! A co, tego od ciężkich wozów nie ma? - Mazzi tryskała radością, wciągając technika do pokoju i pośrednio dziewczyny. Śmiejąc się pomachała wesoło radiotelegrafistce - Mam gości, tym razem chyba ci dupsko nie pęknie, co? Bo nie mam maści. Ej, laski! Poznajcie Carol! To ta lambadziara o której wam wspominałam - przedstawiła żołnierkę haremowi, idąc do stołu w części wspólnej - Dawajcie, okupujemy ten teren, u mnie mało miejsca. Poznamy się bliżej i lecimy do zagrody. Wódę pewnie całą wydoili, ale sobie poradzimy - dokończyła niskim tonem, pchając gościa aby usiadł na blacie i jednocześnie ocierała się o niego puszczając trzymane do tej pory przyrodzenie.

- Daj mi spokój. - radiotelegrafistka zniknęła w swojej przegródce zamykając za sobą swoje drzwi. W tym czasie zdążyły do środka wejść dziewczyny i pisnąć radosne “Czeeeśćć!” przy okazji wszedł z nimi Oli. Technik chyba był trochę oszołomiony tym, ze dzieje się zbyt dużo, zbyt szybko i ze zbyt wielu stron na raz. Zachowywał się więc dość biernie dając się usadzić na blacie stołu przy oknie. Pozostałe trzy lateksowe kociaki otoczyły ten stół półkolem patrząc rozbawionym wzrokiem i z takimiż minkami na to co podano na stole i damę w czerwieni.

- To co teraz? - Di zapytała ciekawie zerkając na Lamię chyba już przyzwyczaiła się, że to ona układa scenariusze takich zabaw. Z kamerą czy bez.

Szybki rzut oka po scenie i już saper wiedziała co robić. Pomagała radosna, skurwysyńsko wielka dawka endorfin gdy trzasnęły drzwi od mniejszej zagrody. Oto komuś zdecydowanie pękła sraka, jak przykro.

- I jak, wygodnie? - spytała troskliwym tonem jedynego samca w ich gronie, zniżając się aby móc mu patrzeć prosto w twarz. - Nie za twardo? Wyglądasz na okropnie spiętego… Eve, co z tym nawilżeniem do poślizgu? Chłopakowi przyda się masaż, Madi myślę że cię uczyła… o ile znowu nie zgapiłaś leniwa zdziro - odwróciła się, sycząc fotograf prosto w twarz. Pocałowała ją krótko i intensywnie w usta i zaraz chwyciła jasne włosy, zmuszając by padła na kolana między udami technika. - Val pomóż jej - dodała drugi rozkaz, a sama ciągnąc Indiankę za sobą, wpakowała się na stół. Otaczając nogami faceta od tyłu, wymruczała mu do ucha.

- Zrobię ci masaż, dziewczyny się zajmą dołem… odpręż się kochanie, w końcu sam chciałeś, nie? - pocałowała go w kark, rozpoczynając wydobywanie go z resztek kombinezonu i koszulki - Di… coś mówiłaś że ci trzeba czegoś do rączki - puściła jej oczko, wskazując wymownym wzrokiem na swój dekolt.

- Postaram się. - obiecała Eve i zaraz jęknęła cicho gdy mocna dłoń zrównała ją za włosy do odpowiedniego poziomu. Aż dostała wypieków co na jej bladej twarzy było bardzo dobrze widoczne gdy ten poziom okazał się jej ulubionym a do tego jej kumpela znów okazała jej tyle romantyczności, serca i uwagi. Val też chętnie zajęła miejsce obok niej i obie przystąpiły do ulubionego rodzaju ustnego zaliczenia tego przedmiotu.

Stół zabujał się i zatrzeszczał gdy władowała się na niego kobieta w czerwonej sukni. Zresztą trzeszczał już od ruchów jakie powodował Oli który też zaczynał oddychać coraz szybciej i sapał kładąc swoje kanciaste łapy na głowach dwóch klęczących przed nim blondynek. Okazał się na tyle przytomny aby współdziałać z wyswobodzeniu go z kombinezonu roboczego a potem koszulki. Okazało się, że na jednej łopatce ma tatuaż a na drugiej stare, drobne blizny jak po szrapnelach. Zaś pod pachą jedną, dużą jak po jakiejś poważniejszej operacji. Ale wszystko było już stare i dawno zagojone, ślady dawnej przeszłości. Teraz ten tors oddychał i sapał spazmatycznie czasem zaciskając zęby od tej otrzymywanej przyjemności.

Stół zaczął już poważnie się gibać gdy jeszcze władowała się na niego motocyklistka w lateksowej sukience. Ostrożnie przesunęła się trochę obok a trochę za Lamię całując ją na przywitanie w usta i z lubością zaczęła bawić się jej dekoltem. Najpierw przez sukienkę, potem wsuwając pod nią dłonie a w końcu pozbywając się tej krępującej czerwieni. W tym czasie dziewczyny poniżej i na podłodze zajęły się ściągnięciem do reszty kombinezonu technika ułatwiając sobie wszelkie na nim manewry.

A w tych manewrach były całkiem niezłe. Ilekroć Lamia buszowała po górnych rejonach torsu technika i miała okazję zerknąć w dół to zapewne miała w tych momentach podobny punkt widzenia jak on sam. A było na co popatrzeć. A to któraś z blondynek pracowicie ćwiczyła głową ruchy posuwisto wzdłużne na jego przyrodzeniu to druga zajmowała się obrabianiem jego zbiorniczków. Albo obie jakoś dzieliły się obowiązkami na tej mokrej autostradzie do obopólnej przyjemności. Albo jedna akurat zajmowała się palcami i dłonią mężczyzny gdy druga pracowała uczciwie na swoją dziwkarską reputację.

Obie blondi ciągnęły jak złoto, Diane radziła sobie świetnie, odwracając uwagę saper od przedstawienia, na rzecz własnej przyjemności. Wiedziała gdzie i jak ucisnąć, który obszar uszczypnąć, a który traktować delikatnie.

- Zastąp mnie - szepnęła nagle do niej, wstając ostrożnie na rozchybotanym stole. Aby się nie przewrócić chwyciła się karnisza od zasłon i asekurowała balansowanie cała cisnąc ręka sufit. Popatrzyła w dół na śniadą twarz z miną błogiego szczęścia, robiąc krok w bok, a potem kolejny, aż stanęła w rozkroku przed nim.

- Chyba przegapiłeś obiad - ochrypły od podniecenia głos zaczynał się Mazzi rwać. Uniosła nogę, przerzucając ją nad jego ramieniem i stanowczym gestem przycisnęła ciemnowłosą głowę do swojego krocza.

Dobrze, że była ta ściana i karnisze bo inaczej utrzymanie równowagi w takich szpilach na tak rozchybotanym stole do tego jeszcze przy takich licznych detalach które człowieka rozkojarzały to byłoby chyba niemożliwe. Ale stojąca nad mężczyzną Lamia czuła, że całkiem nieźle się odnalazł w tych jej zakątkach i zakamarkach pomagając sobie do tego pracami ręcznymi. Wszystko inne zeszło na jakiś boczny plan. Nawet utrzymanie równowagi. Więc to, że spada zorientowała się dopiero jak zaczęła lecieć. Nie spadła tylko dzięki szybkiej interwencji Oliego i Diane którzy w porę zdołali ją złapać.

- Może jednak przeniesiemy się na te łóżko co? - Diane zaproponowała wciąż trzymając Lamię gdy już nie groziło jej upadek ze stołu na podłogę.

- A chuj, czemu nie, zmieniamy lokal - saper szybko przyklepała pomysł, rechocząc w objęciach bohaterów o szybkim refleksie - Pierwsze drzwi na lewo od okna, dawajcie! Dzięki za interwencję, jeszcze na trzeźwo nie zleciałam ze stołu, prawie się udało - parskając wróciła do pionu, następnie zeszła z gracją na podłogę - Lubisz pakować w dupkę? Jakieś ulubione pozycje? Wymagania? No dawaj, nawijaj co ci najbardziej leży - gadała do technika, zaganiając towarzystwo do odpowiedniej przegrody - Żeby potem nie było płaczu, że wszystko nie tak, a w ogóle to nie chciałeś i cię siłą zmuszono. No kurwa gwałt zbiorowy. Wystarczy przymułów w tym pokoju.

- O… to w dupkę też można? - technik pomógł zejść Lamii ze stolika i chyba znów miał kłopoty nadążaniem za akcją bo już razem z dziewczynami przemieszczał się od stołu do tych pierwszych na lewo drzwi.

- Oh, no pewnie, że można! Jak Lamia mówi, że można to można! To co? Którą chcesz? - Eve roześmiała się wesoło i mówiła z rozbrajającą zachętą, że nawet jeśli Oli o tym nie myślał to teraz aż grzech było nie skorzystać skoro blondyna na głos a reszta dziewczyn uśmiechami i gestykulacją same do tego namawiały.

- No dobra, to niech będzie w dupkę. - zgodził się też się w końcu śmiejąc na całego. Przewędrowali w międzyczasie do klitki jaką dawniej zamieszkiwała podoficer Mazzi jeszcze wówczas na rekonwalescencji a nie w stanie spoczynku. Wewnątrz jak zwykle, nawet w pogodny dzień i przy odsłoniętych oknach panował półmrok bo ściany z dykty w sporej mierze ograniczały dostęp światła z zewnątrz na dół tej klitki. Ale nadmierna ilość światła przy zabawach jakie właśnie uskuteczniali nie była niezbędna. Oli wylądował na łóżku i dziewczyny stanęły przed łóżkiem aby zaprezentować mu swoje lateksowe wdzięki.

- To na którą masz ochotę? - dziewczyny kusiły swoimi wdziękami na wyciągnięcie ręki i technik miał wyraźne rozterki jak kot przed jakim postawiono trzy jednakowo wypełnione smakołykami miski i miał problem od jakiej zacząć. Wodził wzrokiem po tych obitym czarnym lateksem kuperkach, dotykał, klepał, ugniatał te tylne kobiece jędrności wprawiając wszystkie trzy ślicznotki w rozbawienie i zachęcające piski. No ale w końcu się wreszcie zdecydował może nawet w ciemno.

- Dobra ty chodź! - trzepnął pośladek kelnerki z “41” i złapał ją od razu za biodra ciągnąc w swoją stronę i przewalając na łóżko. Val zachichotała rozbawiona i chętnie dała się wciągnąć w te zabawy. Oboje zajęli się sobą dość pociesznie próbując wysupłać Val z jej lateksowej kiecki co samo w sobie było zabawne do oglądania i dopingowania.

- A jak on ją będzie zapinał w kuper to my co będziemy robić? - Diane zerknęła koso na Lamię bo wyglądało na to, że lada chwila ostatnie fatałaszki odpadną z Val i Oli zabierze się za swoją robotę. Ale co miała robić w tym czasie pozostała trójka?

- Mówiłaś przypadkiem o zabawce Madi? - saper zmrużyła oczy, siadając na stołku i zakładając nogę na nogę. Wystudiowanym gestem sięgnęła do torebki rzuconej przez Indiankę, z niej wyjęła szelki ze sprzętem oraz paczkę papierosów. Dziewczynom rzuciła sztuczniaka, sama zapaliła z wyraźną przyjemnością.

- Pobawcie się ze sobą - wydała rozkaz, rozsiadając się wygodniej - Chcę popatrzeć jak zapinasz Eve, a ona ci robi dobrze tym zręcznym języczkiem. - westchnęła - Potrzebuję inspiracji do nowych scenariuszy, a czuję się wypluta. Trochę pasji, namiętności… spazmów i wybuchów euforii, najlepiej na twarz… o tak. To by pomogło.

- No ja ci mogę pomóc w tym wszystkim oprócz tych wybuchów na twarz. To raczej do tego pana. - Di pokiwała ze zrozumieniem głową podwijając swoją kieckę i zakładając sztuczniaka na właściwe miejsce. Eve okazała się pomocna i uklękła obok niej aby pomóc jej wszystko umocować we właściwy sposób.

- Ale ty się Lamia władcza zrobiłaś. Prawdziwa Księżniczka. Betty miała rację. Ale wiesz, to ci nawet pasuje. I jesteś strasznie sexy jak jesteś taka władcza. - fotograg pozwoliła sobie na podzielenie się swoimi przemyśleniami gdy tak mocowała te sprzączki i zapięcia wokół bioder Indianki.

- Ooo tak! O właśnie tak! - Oli tuż obok też razem z Val dawali niezły pokaz. Już zdołali ją rozebrać do rosołu i teraz ona leżała rozkosznie wypięta z kuperkiem zadartym pod niebiosa i twarzą wtuloną w poduchy. A on właśnie pakował się w jej tylne wejście wprawiając w ekscytację ich oboje.

- Chcesz bym ją zapięła jakoś szczególnie? - dziewczyny skończyły mocowanie zabaweczki Madi na biodrach Diane i były już gotowe do wzajemnej zabawy. Ale jeszcze Di zapytała czy Lamia ma jakieś specjalne życzenia w tej materii. Eve też czekała z wyrazem chęci do wszelkiej współpracy w tej materii.

Z krzesełka widza Mazzi posłała jej zadumane spojrzenie, które przeniosła powoli po pomieszczeniu, aż padło na kartonową ściankę z wbitym hakiem na wieszanie kurtek. W chorej głowie z miejsca zrodził się plan.

- Zwiąż sukę - odparowała oschle, kopiąc stringi Eve pod stopy Indianki. Wskazała kawałek żelastwa na ścianie - I na hak z nią. Twarzą do nas żeby widzieć wszystko… - dodała, pociągając papierosa. Bycie reżyserem kina akcji męczyło, aż tyłek się przyklejał do stołka.

- Chodź tu suko. - Indianka schyliła się po stringi i gdy się wyprostowała wychrypiała łapiąc za blond włosy i brutalnie popychając ją na ścianę. Zaraz do niej przylgnęła ostro wpijając się ustami w jej usta ale blondynie też chyba momentalnie wzięła i podjarała ta gra tak samo jak motocyklistkę bo w niczym jej nie ustępowała w tym całowaniu.

Po chwili Diane złapała za jeden nadgarstek i przyszpiliła go do ściany. Eve sama uniosła drugi aby pomóc jej w wiązaniu nadgarstków na wystającym ze ściany haku.
- A teraz zdziro dostaniesz za swoje! - Indianka złapała i mocno ścisnęła policzki fotograf aż ta musiała otworzyć pyszczek i zrobić z nich wąski dziubek. Za to Di trochę się przygięła, pogimnastykowała aby wejść w nią pod właściwym kątem co blondyna przywitała zduszonymi jękami, przymkniętymi oczami i przygryzaniem swoich pełnych warg. A zaraz potem Di już była w środku i zaczęła sztukę pionowego pompowania blondyny. Ich jęki i stękania sprzęgły sie ze sobą gdy ona ciała rytmicznie podskakiwały na ścianie. Eve posadziła swoją wytatuowaną stopę na krawędzi łóżka aby ułatwić Indiance penetrację. Ze swojego miejsca Lamia faktycznie z niej całej widziała właśnie tą wystawioną na bok nogę i jej pełną ekspresji twarz. Resztę zasłaniały jej nogi i tyłek Indianki. No i jej plecy wciąż zasłonięte lateksową kiecką. Trochę wyżej była fala jej żywych, czarnych, włosów które podskakiwały rytmiczne podobnie jak reszta dwójki tej ciał.

A na łóżku Oli i Val też byli sobą bardzo zajęci. Osiągnęli podobny etap zaangażowania jak dwójka na ścianie. Technik energicznie zabrał się za zbadanie kuperka kelnerki co dało się słychać po klaskających odgłosach obu bioder. A Lamia nawet widziała jako ruchomą smugę to coś czym tak intensywnie badał trzewia Val. Sama zaś Val dojrzała bardzo kuszący obiekt na skraju łóżka. Więc po chwili wewnętrznej walki zaczęła powoli czołgać się w jego stronę. To zaś zmusiło mężczyznę by podążał za nią. I tak niezgrabnym, pokawałkowanym tempem, bez przerywania głównej zabawy Vel wreszcie dorwała się do stopy Eve i zaczęła ją pieścić swoim ulubionym sposobem.

Dopalony papieros wylądował na ziemi, kobieta w czerwieni odpaliła nowego, przyglądając się z miejsca dla vipów na przedstawienie rozgrywające się tuż przed jej oczami. Show na czterech aktorów i jednego widza, ekskluzywny pokaz doprowadzał krew do wrzenia pod materiałem koloru karminu. Przez myśl przeszło sierżant, że brakuje muzyki, lecz ona niestety zagłuszyłaby jęki, stękania i sugestywne stukania łóżka na zmianę ze zgrzytem sprężyn materaca - idealna symfonia dla słuchaczy.

- Jesteście tacy piękni... - wymruczała, po raz drugi wkładając dłoń do torebki Eve. Tym razem wyjęła smartfona. Kilka kliknięć i już nagrywała przedstawienie, na razie skupiając się na Eve i Di.

- Bądź głośna - szepnęła tej pierwszej do ucha, kąsając jej szyję, a potem usta. Druga w kolejności była Val i zbliżenie na tak pięknie pracujący drąg, chowający się i wyskakujący z jej tyłka niczym część maszyny.

- Słyszałaś suko? Jęcz dziwko! - Di jako, że miała twarz tu przy twarzy blondyny i całującej ją brunetki też usłyszała co do niej szeptała Lamia. I o ile było to możliwe jeszcze szybciej wzmogła prace swoimi bioderkami pompując przywiązaną do haka blondynę bez litości i chwili wytchnienia. Eve nie trzeba było tego powtarzać. Do tej pory chyba odruchowo chciała być w miarę dyskretna z wydawaniem odgłosów. Ale skoro dostała takie polecenie to przestała się oszczędzać. Jej jęki stały się szybsze i głośniejsze a na twarzy wypełzł wyraz upojnego szczęścia. Wydawało się, że obie z Di są na najlepszej drodze do wzajemnego samospełnienia.

Druga para też była mocno sobą zajęta. Val okazała się mieć całkiem podzielną uwagę bo jej usta i język pracowały nad dawaniem wilgotnej przyjemności stopie drugiej blondynki. Za to jej tyłek, wciąż był wypięty w górę i wystawiony na pastwę męskiego tłoka który wtłaczał w nią swój wigor wcale nie przejmując się tym, że wtłacza go w nie w ten otworek co trzeba. Ale żadne z tej dwójki nie wydawało się przejęte tym detalem. Zaś w ekraniku smartfona pojawiły się męskie, bardziej włochate biodra które raz po raz zderzały się z tymi wypiętymi, gładszymi i zdecydowanie kobiecymi. Lamia musiała włączyć światło kamery aby lepiej nagrać w tych półmrokach ale widać było co trzeba jak Oli non stop wysuwa się i wsuwa z kuperka Val.

- Co… co robisz? - technik chyba zwrócił uwagę na te ostre, małe światełko ale chyba zauważył to wszystko mimochodem skoncentrowany na ostrym braniu kuperka kelnerki z blond dredami.

- Dawno już nie widziałam takiego ślicznego fiuta, chcę mieć pamiątkę i do czego wzdychać po nocach - sierżant odpowiedziała pogodnie, pochylając się żeby zamknąć jego usta własnymi i odgonić wątpliwości wargami, językiem oraz zębami, a gdy skończyła, wyprostowała się, wracając do nagrywania dziewczyn przy ścianie i tylko rzuciła spojrzeniem w faceta - Coś mało podzielną masz uwagę, jak na te przechwałki że nam czterem być dał radę.

Oli pocałował ją chętnie, mocno i prędko przytrzymując do tego jej szczękę jedną ręką bo drugą wciąż kontrolował dolne rejony obracanej Val. Potem znów wrócił do głównego zajęcia gdy poszła w kierunku ściany. A przy ścianie krewka Indianka zarządziła drobne przemeblowanie. - Chodź tu zdziro! - wysapała na chwilę wysuwając się z uwiązanej stringami na haku blond zdziry i zanim ta zdążyła pojąć co się stało odwróciła ją przodem do ściany. Chwilę w niej pogmerała i znów zabawka Madi wróciła w dopiero co opuszczone miejsce. Aż blondyna jęknęła bardzo sugestywnie. A potem szybciej i płycej gdy sztuczniak wznowił swoją penetracyjną robotę ale tym razem Diane mocno przyciskała ją do ściany prawie ją w nią wgniatając.

Gdzieś ten głębszy jęk fotograf chyba przebrał miarkę. Bo zza drzwi usłyszeli nerwowy trzask drzwi z klitki naprzeciwko, szybkie kroki i znów odgłos otwieranych i zamykanych ze złością drzwi gdy ktoś opuścił pokój i skierował się na korytarz.

Zaraz potem nastąpiło wielkie finito na łóżku. Val jęczała coraz płycej ale coraz gwałtowniej a Oli podobnie sapał. Wreszcie szarpnęła nim seria spazmów który zakończył długi jęk ulgi. Spocony mężczyzna opadł na łóżko podpierając się jedną ręką tuż nad równie spoconym ciałem kobiety o jasnych dredach. - O rany… ale numer… - jęknął z uszczęśliwionego niedowierzania technik nim zwalił się na łóżko i położył obok Val. Tylko on na plecach a ona wciąż leżała na brzuchu.

Kamera uwieczniła ten moment szczęścia pompowanego prosto we wnętrzności kelnerki, tak samo jak upadek i błogie rozleniwienia zaraz po nim. Pierwsza para skończyła, druga właśnie się dojeżdżała na ścianie, Eve już wyginało przed zbliżajacym się orgazmem. Drapała ściankę paznokciami i zanosiła się na całe gardło, ciągnięta za włosy przez niepróżnującą Indiankę. W końcu cała fotograf zatrzęsło, wspięła się na palce i tak znieruchomiało, opierając się o zdyszaną Di która też zatrzymała galop, przecierając czoło przedramieniem. Na finał numeru odwróciła krótkowłosą głowę, całując ją czule w rozchylone usta.

- Coś pięknego… - Mazzi zza kamerki posłała scenie rozognione spojrzenie, smartfon zgasł i wrócił do torebki, a ona klapnęła na krześle zakładając nogę na nogę. Popalała papierosa, rozglądając się z zadowoleniem po pobojowisku. Eve z Di wylądowały na ziemi obok łóżka, równie szczęśliwe i wykończone co dwójka na materacu.
- Palisz Oli? - padło pytanie sierżant, wyłuskującej jeszcze dwa papierosy dla dredziary i motocyklistki. Zawahała się przy trzecim, nie wiedząc czy warto odpalać.

- Pewnie. - Oli wyciągnął rękę po szluga więc Val oddała mu swojego a sama sięgnęła do Lamii po kolejnego.

- Ojej… I jeszcze to nagrałaś? Rany ale ty jesteś kochana. - wymęczona fotograf posłała siedzącej o piętro wyżej czerwonej damie i swojej kumpeli a czasem nawet dziewczynie słodkie spojrzenie.

- To daj obejrzeć, zobaczymy jak wyszło. - Indianka zaciągnęła się pierwszym machem i machnęła przyzywająco dłonią na smartfon trzymany przez Mazzi.

- Jej, jak tak siedzisz to masz strasznie seksowne te szpile. - Val zaciągnęła si swoją fajką i z perspektywy łóżka tęsknie popatrzyła na rzeczony element garderoby czerwonej damy.

- No nie mogę… co za numer… aż nie wierzę… - Oli przeżywał to wszysto na swój sposób i trochę się śmiał a trochę uśmiechał nie mogąc chyba uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę. No ale cała czwórka była obecnie na etapie błogiego nic nie robienia i wizyty w krainie szczęśliwości.

Przyjemnie było na nich patrzeć, leżących pokotem na podłodze. Wyglądali uroczo, aż żal brał gdy myślało się o zbieraniu maneli i wypadu dalej w miasto.

- Miejcie wiarę we mnie, jak ja mam w was - zachichotała, wstając z krzesła i robiąc krok, aby położyć się na boku między technikiem i kelnerkę. Pogłaskała go po szybko unoszącej się piersi, zlizując ze skroni kroplę potu - Myślę, że nasze małe spotkanie zasługuje na uwiecznienie, co wy na to? Oli, chciałbyś zdjęcie z nami? - spytała pogodnym tonem, potrząsając srebrnym pudełeczkiem - Na pamiątkę, powiesisz sobie koło pryczy, czy gdzie tam chcesz i jak któryś z okolicznych fagasów zacznie kozaczyć to mu pokażesz i przypomnisz kto stanął na wysokości zadania, gdy damy go potrzebowały… poza tym pracujesz tu, mieszkasz? Gdybym wiedziała że taki gorący towar włóczy się po korytarzach może nie ewakuowałabym się stąd tak szybko.

- Tak, pracuję tutaj. Jestem technicznym. I dojeżdżam bo już tu nie mieszkam. Tylko na mieście. Ale prawie codzienni jestem tutaj bo kompleks duży i stary to co chwila się coś sypia albo te geniusze coś znów urwą czy rozwalą. W zeszłym tygodniu odmalowywałem pokój bo coś zjarali z miesiąc temu. - głos zaczął wracać mu do normy razem z normującym się oddechem. Leżał na plecach i zaciągał się kolejnymi buchami poczęstowanego szluga.

- A chcesz te zdjęcie? - Eve odwróciła w ich stronę głowę jak zwykle czujna na swoim zawodowym punkcie który pokrywał się też z jej pasją.

- A pewnie, że chcę! - Oli roześmiał się i ożywił podnosząc nieco głowę. Dziewczyny więc też się ożywiły i podniosły się do pionu aby zacząć się szykować do wspólnej fotki.

- Nie, nie nie… żadnych ubrań, tak jest świetnie - Mazzi szybko je poinstruowała, oddając aparat fotograf. Co prawda sama zostawała w ciuchach, ale trudno. Ktoś musiał trzymać poziom i klasę w tym całym wesołym rozgardiaszu…

- Usiądź wygodnie - poinstruowała mężczyznę, pomagając mu wrócić do półpionu i wchodząc mu za plecy żeby tam klęknąć. - Dziewczyny owińcie się po bokach, a ty Val spadaj na ziemię między nogi, będzie idealnie - zamruczała, instruując co która ma robić.

- Żadnych ubrań? No dobrze. - Indianka wymownie złapała się za dekolt aby pokazać, że wciąż jest w swojej lateksowej kiecce którą tylko podwinęła do założenia strapona. No ale skoro było takie życzenie czerwonej damy to bez oporów i skrępowania pozbyła się tego ciucha i władowała się na łóżko ustawiając się przy boku mężczyzny.

- O, mogę między nogi? Świetnie, moje ulubione miejsce. - Val też była zadowolona z takiego podziału ról. A Eve przejęła swoją pałęczkę zawodowego fotografa błyskając fleszem po oczach i sylwetkach na łóżku. Chociaż zazwyczaj zawodowy fotograf nie robiłby pewnie zdjęć całkiem nago.

- Poczekajcie, mam pomysł. Lamia a masz gdzieś tą smycz? Myślę, że Val w tej scenie o wiele lepiej by wyglądała na smyczy. I poczekajcie chwilkę, zaraz coś ustawię… - blondynka mruknęła i rzeczywiście coś zaczęła grzebać w smartfonie zamiast robić zdjęcia. Co dało czas łóżkowemu towarzystwu aby znaleźć smycz i podpiąć pod nią obrożę kelnerki a fotograf w tym czasie uporała się ze smartfonem.

- Mam! Ustawiłam autowyzwalacz! Cyknę całą serię, zróbcie mi miejsce! - krótkowłosa blondynka postawiła aparat na stołku na jakim niedawno siedziała czerwona dama i chwilę pilnowała czy się nie przewróci. A potem chichocząc dała susa na łóżko przy drugim boku technika i kucającej za nim czerwonej damy. Ledwo się usadziła na miejsce i grupka trochę znieruchomiała i już dał się słyszeć trzask migawki i serię szybkich, stroboskopowych błysków flesza.

- Ale wali po oczach. - jęknęła Diane mrugając oczami bo w tym półmroku dostać jaskrawym fleszem prosto w twarz rzeczywiście nie było za bardzo przyjemne. Na oczach pozostawały czerwone plamki które jednak szybko nikły.

- Piękno wymaga cierpienia - saper burknęła, podobnie wachlując powiekami. Najchętniej by przetarła oczy, niestety po podobnym zabiegu makijaż poszedłby w drzazgi, a nie po to godzinę siedziała przed lustrem żeby zniweczyć efekt przez parę lampek. Wymacała na pół ślepo aparat i zaraz wróciła na łóżko.

- Zobaczmy efekt - obwieściła oficjalnie, pokazując pierwsze z serii zdjęć ciemnowłosego kolesia, otoczonego wianuszkiem nagich tulących się do niego kobiet, z których jedną trzymał na smyczy wielkopańskim gestem. Za jego plecami klęczała kobieta w czerwieni, lecz tak sprytnie, że prócz głowy i rąk resztę zasłaniało męskie ciało, a wyobraźnia podpowiadała, że podobnie jak pozostałe nie ma nic na sobie. Efekt potęgowała jej ręka, spuszczona luźno na sam dół torsu i ginąca w okolicach bioder, gdzie rezydowała dredziara, oraz rozgogolone łóżko do spółki z porozrzucanymi ubraniami.

- I jak, zadowolony? - spytała technika chyba wiedząc jaka będzie odpowiedź.

- No jak w mordę! - mężczyzna oglądał zdjęcia z takim samym entuzjazmem jak i reszta modelek na tym zdjęciu. Rozległy się liczne ochy i achy, chichoty i sprośne, rozbawione uwagi gdy komentowali ten zestaw fotek. A to na jednym Di miała zamknięte oczy a to Val się trochę rozmazała a to Oli miał świecące oczy a tu się Eve zachwiała i poruszyła ręką. Ale to detale! Wyszły jak marzenie i jasno było widać jedynego pana i władcę grona nagich ślicznotek klejących się do niego. Wszyscy byli więc uszczęśliwieni z takiego finału tych wspólnych zabaw.

- Po weekendzie wpadnę i podrzucę ci odbitki - zadowolona saper poklepała go po ramieniu, a potem objęła mocno, przytulając się do jego pleców - Może sama, może z jedną, albo dwoma dziewczynami. Zależy jak się ułoży - mówiła beztroskim tonem, wskazując dłonią towarzyszki - Szukać Oliego… coś więcej? “Oli technik” to raczej dość ogólne, daj mi detale - skubnęła go za ucho wargami - Masz tu gdzieś kanciapę? Ach… i jeszcze jedno. Z kim rozmawiałeś przez szczekaczkę?

- Z kolegą z centrali. Był akurat na obiedzie i was widział. Mnie możesz zostawić wiadomość u Freda. Jak będę na obiekcie to mnie wezwie. On też ma radio. No i pewnie, że wpadajcie. Czy pojedynczo czy w komplecie. - mówił nieco powolnie ale gdy doszedł do zaproszenia twarz mu się rozpogodziła i spróbował chociaż na chwilę spojrzeć na każdą z czwórki dziewczyn jakie zapraszał na wizytę.

- Nie wiedziałam że prócz stolarki zajmujesz się też hydrauliką i kominiarstwem - saper pacnęła go otwartą dłonią po ramieniu, w przyjacielskim geście - Przetkasz nam rury, przeczyścisz kominy i wypolerujesz na wysoki połysk, albo pogrzebiesz w gniazdkach gdy zajdzie taka potrzeba… człowiek orkiestra, widzicie? - popatrzyła rozbawiona na kumpele - Jednak co męska ręka, to męska ręka. Chyba nie oprzemy się podobnej propozycji… ja na pewno wpadnę po pomoc, gdy zacznę przeciekać - zabujała brwiami i podniosła się z barłogu - To jak Oli, odprowadzisz nas na parking? Dziewczyny są tu pierwszy raz, ja mam udokumentowaną amnezję i z wrażenia zapomniałam drogi do bryki - zrobiła smutną minę mokrego od deszczu basseta - Nie daj się prosić, bez ciebie tu zginiemy…

- Dobra. - Oli zgodził się po tym jak się roześmiał słysząc bajerę kobiety w czerwonej sukni. Zresztą te trzy całkiem nagie też zareagowały podobnie. Towarzystwo się ruszyło i zaczęło zbierać swoje ubrania z podłogi. Tylko technik którego rozebrały jeszcze przy stole musiał tam wrócić aby się ubrać.
W międzyczasie Mazzi wydrapała na drzwiach od swojego kojca koronę za pomocą noża. Skoro i tak tutaj zostawała w pewnym sensie, należało zaznaczyć teren.

Wesoła grupka niechętnie wytoczyła się na korytarz, tam kobiety wzięły w środek mężczyznę, otaczając go wianuszkiem wdzięcznej uwagi, śmiechów i westchnień. Odprowadzani spojrzeniami w budynku, przed nim, aż do samego parkingu, pożegnali się czule i po kolei, a gdy auto ruszyło, odprowadzało je spojrzenie wojskowego technika, machającego gdzieś w tylnej szybie.


Od ostatniej wizyty bryła szpitala nie zmieniła się ani odrobinę. Wciąż otaczał go coraz bardziej jesienny park, na chodnikach leżały pierwsze złoto-pomarańczowe liście, a powietrze pachniało mokrą ziemią nagrzaną od słońca. Na szczęście o asfaltowe wstęgi wśród zieleni dbano odpowiednio, co pozwalało trzem kobietom na wysokich obcasach przejść bezpiecznie od parkingu aż na schody o lekko wygiętych balustradach. Opuściwszy kołchoz odwiozły Val do pracy, wstąpiły też do paru sklepów, kompletując prowiant dla trzech rekonwalescentów spod trójki, dlatego szły obładowane pakunkami szarego papieru, zawierającego słodycze, konserwy, alkohol, fajki, owoce, kiełbasę suszoną i wszystko to, na co ranni weterani mogliby mieć ochotę. Gdzieś między landrynkami, znajdowała się też duża paczka tytoniu, druga z bletkami. Kupiły też filtry do kiepów, nową talię kart na wypadek gdyby starą chłopaki już wygrali. Gotowe fajki miał dostać tylko Rambo, któremu jedną ręką miałby ciężko skręcać.

- Dobra, tutaj na spokojnie i bez popisówek - powiedziała dziewczynom, gdy weszły do środka - To swoi, żadne zjeby ani lamusy. Dają radę, mocno oberwali… chcę żeby było im jak najlepiej - wyjaśniła w nagłym przypływie szczerości - Uwielbiam ich, całą trójkę. To tacy moi chłopcy, syndrom madki, te sprawy.

- Znaczy bez rypania i obciągania? - Eve zapytała idelnie wgrywając się w rolę mało rozgarniętej ale bardzo słodkiej i niewinnej blondyneczki. Słysząc to i widząc Diane roześmiała się i pozezowała na Lamię ciekawa jej odpowiedzi.
 
__________________
A God Damn Rat Pack
'Cause at 5 o'clock they take me to the Gallows Pole
The sands of time for me are running low...
Driada jest offline