Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-06-2019, 10:56   #185
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Marian przysłuchiwał się opowieściom stalkerów kiwając przytakująco co i raz. Większość tego co usłyszał zgadzało się z jego doświadczeniem survivalowym z dawnych dziejów, jednak niepokojące były te powtórzenia i akcentowanie bycia zagrożeniem, kłótnie i nieporozumienia pomiędzy ‘turystami’, a ‘przewodnikami’.

- Dzięki za wyrozumiałość - odezwał się gdy stalkerzy skończyli. - Naprawdę, takie wytłumaczenie to zdecydowanie więcej niż potrzebowaliśmy, a przynajmniej ja. Nie jestem behawiorystą, ale w dawnych czasach zajmowałem się survivalem, czyli w gruncie rzeczy czymś bardzo zbliżonym do tego co tu robicie, tylko z dziką przyrodą zamiast strefy, rozumiem więc wasze obawy i punkt widzenia, i wydaje mi się, że możemy sobie pomóc nawzajem.

- Być może już to próbowaliście, być może wasze doświadczenie z ‘turystami’ jest bardzo negatywne, to możliwe biorąc pod uwagę, że na lodówki stać było głównie bogaczy, jednakże jakkolwiek byśmy się różnili doświadczeniem, jesteśmy dorosłymi ludźmi. - powiedział jakby to miało mieć jakieś znaczenie dla stalkerów. W jego świecie to coś znaczyło, ale tu mogło być pustym frazesem. Dodał więc niemal od razu:

- Mądrzejsi tu mnie z pewnością poprawią, ale monolog z pozycji siły połączony z traktowaniem nas jak bezrozumnego bydła naturalnie rodzi opór i konflikty. Rozumiem, że jesteśmy dla was kukułczym jajem… niechcianym balastem i zagrożeniem, ale to nie jest powód żeby traktować nas jak gówno, bo tak można streścić zachowanie Nicka. - machnął ręką - Dobra, nieważne w sumie, co was to obchodzi, nie? - zapytał retorycznie.

- No i widzisz stąd się właśnie pewnie bierze większość tych niesnasek. Wy macie coś do nas a my mamy coś do was. Trudno dojść skąd to się wzięło i kto zaczął pierwszy. Nie ma niewinnych. Nie gadam tego wszystkiego po to by was wkurzyć czy zgnoić. Tylko po to aby pokazać wam jak to wygląda z naszej strony. Siedzicie w tym po raz pierwszy, jesteśmy jednymi z pierwszych ludzi z jakim mieliście kontakt po przebudzeniu. No my już i swoje przeżyliśmy osobiście i nasłuchaliśmy się co przeżyli inni stalkerzy ze swoimi turystami. Bo znasz chyba zasadę. Przychodzi jeden łysy i da ci w pysk, drugi, trzeci, u kolegów z tymi łysymi to samo no to kurde przy dziesiątym na sam widok łysego nóż się w kieszeni otwiera nie? - dziewczyna prychnęła ironicznie rozkładając nieco dłonie aby wesprzeć ten słowa podobnym gestem. - Stąd te nasze negatywne nastawienie i traktowanie was jak z góry. Wiecie mniej niż ludzie za murem a oni też nas wkurzają jak próbują nas pouczać i mędrkować o tym co się dzieje tutaj. No ale tam po prostu możemy wyjść i zamknąć drzwi. Tak naprawdę tutaj właściwie też ale traktujemy to jak ostateczność. - Kari zareagowała prawie od razu ledwo Marian skończył mówić swoje. Mówiła szybko i zdecydowanie więc chyba była przekonana co do tego o czym mówi.

- Można by skrócić do tego, że obie strony z natury szarpią sobie nawzajem nerwy i potem nie wspominają tego ciepło. Wiecie jak rzadko turysta zostaje stalkerem? Prawie nigdy. - Pszczółka chyba uśmiechnął się co dało się poznać po głosie no ale nie jego dziwnej masce. Oparł łokcie na kolanach pochylając się do przodu i dalej bawił się swoją pszczółką obserwując jak lata mu pomiędzy palcami.

- No. Ale zdarza się. Nick zaczynał jako turysta. - stalkerkę też to chyba ubawiło co powiedział jej partner i pokiwała głową.

-No tak, zły dotyk boli przez całe życie… - mruknął Koichi.

- A ty, albo jak ktoś jeszcze z was, ma doświadczenia w surwiwalu czy czymś pokrewnym to nieźle. W takim razie to coś jakbyście to co znali było świetne w dżungli a przychodzi wam działać na Arktyce. Albo nawet na Księżycu czy Marsie. No niby niektóre zasady są te same ale te nowe sprawiają, że to jednak całościowo całkiem co innego. Na przykład u was rozpalenie ognia wzmacniało szanse na przetrwanie prawda? Można się ogrzać, oszczędzić energię, daje światło, ugotować posiłek, wysuszyć ubranie. No same plusy. A tu widzisz niekoniecznie bo są tu elementy które lgną albo do światła albo do ciepła. Więc żeby rozpalić ogień no trzeba to zrobić z głową. Na przykład w takiej kryjówce. Ale czasem palisz pochodnie czy ognisko poza nią i nic strasznego się nie dzieje. Różnie bywa. Czasem to po prostu kwestia farta albo pecha. Dlatego tak trudno przewidzieć tutaj co się stanie albo o co tu chodzi. Nawet nam co tutaj bywamy najczęściej. Bo nawet my stalkerzy, nawet taki Nick co jest na osiemnastej wyprawie, nie wie bardzo wielu rzeczy o strefie. Ale jednak coś o niej wiemy. - dziewczyna znów oparła się o ścianę i trochę zwolniła w swoim szybkim tempie mówienia. W głos wdarło się nawet coś na podobę frustracji z powodu niemożności rozgryzienia wszystkich zagadek strefy.

Marian dumał przez chwilę trawiąc słowa stalkerów.
- Ja tam nic nie miałem jak nas Nick wybudził. Byłem wdzięczny, że zawdzięczam mu życie. W zasadzie to… nazwijmy to… jego usposobienie i nastawienie do innych wygenerowało konflikty… no to i mój husarski temperament - dodał po chwili z uśmiechem. Oczywiście nie był bez winy i zrzucanie całej winy na Nicka nie było fair. Zapalił fajka kończąc temat.

- Nick turystą? - prychnął Marian. - Ktoś z was musiał mu ostro dopiec jak wychodził z lodówki. - uśmiechnął się szczerze. Pierwszy raz od wyjścia z lodówki serdecznie.
- A tak poważnie, macie jakieś rady zwiększające nasze szanse? Jak możemy wam i sobie pomóc? Czy da się przełożyć wiedzę surwiwalową na… w sumie to pewnie tego nie będziecie wiedzieć. - ponownie machnął ręką.

- Oh, z Nicka to był niezły numer od samego początku. Bo nawet turystą to nie był takim zwyczajnym. Po prostu pewnego pięknego dnia zjawił się przychodząc z zewnętrzej strony muru. Sam. Z kompletnie urwanym filmem. Dawno nikt takiego numeru nie odwalił. Więc no miał niezłe wejście od samego początku. - Kari uśmiechnęła się ubawiona co dało się wyczuć nawet przez półmaskę jaką nosiła. Spojrzała w dół na siedzącego obok Pszczółkę i ten też pokiwał głową.

- Dokładnie. Przyszedł ze strefy sam. Bez żadnego stalkera. Przez ostatnie pół wieku można na palcach jednej ręki policzyć takie numery. I w większości jak strefa była jeszcze młoda. A nie teraz. - Pszczółka dorzucił ciekawostkę od siebie i tym razem na Kari spadło potakujące kiwanie głową.

- Stąd ma takie a nie inne imię. Nick Norton. NN. Bo nawet on sam nie wie jak się nazywał a jakoś musieliśmy do niego mówić. - stalkerka podzieliła się z hibernatusami kolejną ciekwostką o ich nieobecnym koledze.

- Dlatego tak naprawdę nie wiadomo skąd się wziął nasz Nick. To, że był turystą jest po prostu najbardziej prawdopodobne. Równie dobrze mógł być jakimś stalkerem z dawnych czasów po czasoprzestrzennych hopsach od których urwał mu się film. Albo jacyś stalkerzy wybudzili go i zmyli się zanim doszedł do siebie bo nie mogli go zabrać licząc, że sobie jakoś poradzi. - zamaskowany stalker o metalicznym pogłosie w głosie dalej bawił się ze swoją Fifi. Mówił jakby nie przywiązywał do tego o czym mówił zbyt wielkiej wagi.

- Ale tak naprawdę pochodzenie Nicka to jedna z wielu tajemnic strefy jakich nawet on sam nie zna. Jak się z urwanym filmem wydostał z głębokiej i sam doszedł do muru tego też nie wiadomo. - stalkerka nie też wróciła do tonu jakim zwykle mówi się ciekawe ale raczej lekkie rzeczy. Rozłożyła ręce na znak, że nie ma pojęcia jak Nickowi mógł się udać taki numer.

- Dlatego pewnie mówił wam, że wcale nie musicie z nim iść. I możecie spróbować wydostać się stąd na własną rękę. Pewnie tak bo to jego firmowy tekst do turystów. No więc jak widzicie nie ściemniał wam i to jest możliwe. Jeśli chcecie wcale nie musicie iść z żadnym stalkerem i możecie działać na własną rękę. - głos Pszczółki brzmiał jakby wcale nie pogniewał się gdyby hibernatusi wybrali taką opcję. Nawet jakby ich do tego zachęcał.

- A co do pomocy to jeśli już idziecie z jakimś stalkerem to po prostu słuchajcie co on mówi. A jak nie idziecie to zostaje wam zdać się na własną intuicję i los. Niektórym się udaje. - Kari nawiązała na koniec do tego co Marian pytał na końcu.

- Ciekawe - mruknął Marian. - Może jest wytworem Strefy? Stworzonym przez strefę z jakiegoś martwego trepa? - Polak nawiązał do własnej sytuacji z poprzedniego dnia, jeśli coś takiego jak dzień i noc obowiązywało w strefie. Z racji na własne zaangażowanie w temat klonów, wolał nie zgłębiać bardziej tematu, ale zastanawiał się co stało się z jego „bratem ze strefy”? Czy przeżył? Czy błąka się po strefie? A może dopadły go żyjące tu stwory? - Czy kiedykolwiek coś ze strefy dostało się poza mur? I czy mur to również jakaś przenośnia? - spytał.
- Zmieniając temat, Nick był turystą, ale wy nie. To znaczy, że urodziliście się za murem? Co sprawia że ruszajcie do strefy? -

- No za murem. I jak to co? Bycie stalkerem to najzajebistsza fucha na tym co zostało z tego świata. To jak być rock i porn star w jednym tak z waszych czasów. Reszta to wyścig szczurów i szara masa. Mnie to nie interesuje, wolę chodzić do strefy, rozkminiać jej zagadki i być kimś. A nie szaraczkiem. To moja dziewiąta wyprawa. Jeszcze jedna i przechodzę na emeryturę. - Kari odpowiedziała z werwą i bez wahania. Widać była gotowa na takie pytanie albo po prostu często na nie odpowiadała. W głosie nie zabrzmiało jej ani cienia wątpliwości.

- Jeszcze nie byliście po tamtej stronie muru to nie łapiecie rzeczywistości. Po prostu wszystko co ważne jest mniej lub bardziej związane ze strefą. To coś albo załatwiło dawny świat albo jest tego skutkiem. I po pół wieku odkąd skończył się wasz świat nadal nikt nie wie skąd i po co się wzięła. Czy to już koniec czy tylko jakiś etap. Co będzie za dekadę, stulecie czy później. Przestanie się kiedyś rozrastać? Czy pochłonie w końcu ostatnich ludzi i resztki ich świata? Znajdzie się jakiś ratunek? Da się to jakoś odkręcić? Wszystkie łebskie głowy od pół wieku nad tym główkują. A materiał do tego główkowania przynosimy my. Stalkerzy. Dlatego póki będzie istnieć strefa w takiej formie jak teraz to będą istnieć stalkerzy. Ludzie którzy chcą jej wydrzeć tajemnice i co tylko się da. Dlatego tu wracamy. - zamaskowany stalker zadudnił swoim dziwnym głosem zniekształconym przez pełny hełm z maską. Mówił spokojnie, łagodnie nawet z pewną melancholią. Całkiem inaczej niż żywiołowa Kari ale sens ich wypowiedzi przeplatał się ze sobą nawzajem.

- Ciekawe, jakbym sobie poradził jako stalker - westchnął pod nosem Polak całkiem serio rozważając tę ciężką w gruncie rzeczy robotę. Słuchając opowieści dwojga stalkerów czuł jakby wszystko było gdzieś znajome, znajdował podobieństwa zarówno do swojego fachu, jak i wcześniejszych zainteresowań.

- Myślę, że na początek wkurzaliby cię zamrożone mieszczuchy co wszystko wiedzą lepiej od ciebie, traktują cię jak zabobonnego pajaca i na każdym kroku chcą pokazać ci swoją wyższość nad tobą do tego chcą non stop zgłosić reklamację do biura na jakość twoich usług i zachowania. - Kari odpowiedziała z uśmiechem jakiego nie widać było przez półmaskę ale dało się go słyszeć w jej głosie.

- O tak, zostań stalkerem. Zobaczysz jaka to wdzięczna i dziecinnie łatwa robota. - Pszczółka też się uśmiechnął i pokiwał głową głaszcząc swoją ulubienicę palcem po grzbiecie.

- Mówicie tak, jakby to było najgorsze co może się przytrafić stalkerowi w strefie, a ja do tej pory widziałem zdecydowanie więcej innych zagrożeń. - odpowiedział Polak będąc wyraźnie poirytowany tym ciągłym najazdem na ‘turystów’.

- Nie wątpię. Ale strefa nie robi ci wyrzutów, fochow i skarg na niewłaściwe zachowanie. Wychodząc za mur wiesz na co się piszesz. Na tyle na ile to możliwe. No a z turystami to sam już trochę widzisz jak to wygląda. - Pszczółka podniósł swoje gogle aby popatrzeć na Polaka. Wzruszył ramionami i wrócił do zabawy że swoją brzeczacza przyjaciółką.
Marian wzruszył ramionami nie widząc sensu kontynuowania rozmowy. Nie rozumiał tego narzekania. Strefa pełna była zagrożeń, często śmiertelnych, wielu nowości, skarbów, a stalkerzy potrafili tylko narzekać na innych ludzi. Z jednej strony pieprzyli o etosie, o niepisanym kodeksie wyciągania śpiochów z lodówek i doprowadzania do ‘cywilizacji’, a jak przychodzi co do czego to jedyne uczucia jakimi są w stanie się podzielić to zgryzota, żółć i narzekanie na drugiego człowieka. Jeśli tak wygląda ‘nowy świat’ to Marian miał wątpliwości czy ludność nauczyła się czegokolwiek ze swojej historii. Może Polacy przeżyli? Oni pokazaliby tym tak zwanym znawcom ludzkości jak należy się zachować.
 

Ostatnio edytowane przez psionik : 28-06-2019 o 00:38.
psionik jest offline