Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-06-2019, 17:23   #815
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Sytuacja wyglądała jak wyglądała. Kleryk szwankował [jest jeszcze na gwarancji?], zielony coś się zamyślił [knuje? Układa nową melodię na ukulele?], towarzystwo jakieś mało interaktywne [nie chcą się integrować], coś się pałęta po lesie [Leszek?], coś wyłazi z trupów i wnika w ziemię [to się akurat w normalnych okolicznościach też dość często zdarza], a niebo zasłoniła podejrzana, połyskliwa magiczna tarcza [sonic rainboom?].
- Wierzymy im, przesłuchujemy, szukamy innego źródła informacji, szukamy byle jakiego innego miasta korojadów, szukamy drugiej strony tej klątwy, czy jeszcze coś innego? – no właśnie?...
- A Może By Tak…? – wymamrotał pod nosem krasnolud.
- A Może By Tak co?
Towarzystwo zmierzające w głąb wioski przystanęło i zerknęło na postać wyłaniającą się zza jednej z chat.
https://www.deviantart.com/sharpener...lete-118416276
- Dlaczego nadal tu jesteście? – warknął, opierając się leniwie bokiem o ścianę. – I dlaczego taszczycie tego szczeniaka?
- Napotkaliśmy na małe… kłopoty… - wyjaśnił dwarf.
- Właśnie widzę… - mruknął drow, spoglądając na Diritha i resztę.
Jego spojrzenie spotkało się ze spojrzeniem Diritha.
- Widzę, że jednak świetnie sobie poradziliście bez latającego środka transportu… - drow powoli ruszył w waszym kierunku.
- O, wy się znacie? – zdziwił się dwarf.
- Troszeczkę – mruknął niemrawo drow. – Mieliśmy okazję… Mieli okazję zostawić mnie, powiedzmy… na czatach… W Miejscu porośniętym śmiertelnie zabójczą trawą…
- Ehe… - mruknął kąśliwie krasnolud.
- W miejscu, które, jak się okazało… - zza chaty wyłonił się czarny kot-Bestia i paroma skokami dołączył do idącego w waszym kierunku drowa - …należy do jednego z nich.
- Ehe…
Drow obejrzał się kątem oka na krasnoluda.
- Ekhym, no to tak trochę teges… nie…? Ekhym…
- Właściwie… - mruknął drow. – Dostałem to, czego poszukiwałem w tamtym Miejscu. Także dziękuję. Jednakże, nie było to zbyt miłe z waszej strony, tak po prostu… zniknąć bez słowa… - dobył jednego ze swoich sejmitarów i niby obejrzał lśniące ostrze w słońcu. – I zostawić mnie… czekającego na wasz powrót… na swoją śmierć… - spojrzał znów Dirithowi w oczy. – Nieprawdaż?
- Daruj że się wtrącam, ale mamy teraz ważniejsze problemy – wtrącił ogoniasty. – Ta magiczna aura...
- WY macie ważniejsze problemy – ofuknął ich drow, a jego Bestia zrobiła to samo.
- Słuchaj, tu jest chyba jakaś klątwa…
Drow uśmiechnął się krzywo.
- A co ty wiesz o klątwach?... Myślę, że nie zdziwisz się, jeśli ci powiem, że jestem… lekko zaniepokojony obecną sytuacją… ale zapewne z całkiem innego powodu niż wy… - spojrzał znów na swoją broń. – Myślę, że mam tu małe rachunki do wyrównania, małą sprawę do wyjaśnienia…
- Teraz?
- Nie chce mi się z tobą gadać – warknął do krasnoluda.
Spojrzał znów na Diritha, na Kiti.
- To jak? Pogaduszka, mały pojedynek dla ukojenia nerwów, czy od razu porozmawiamy na poważnie?
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline