Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-06-2019, 00:49   #108
Dydelfina
 
Dydelfina's Avatar
 
Reputacja: 1 Dydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputację
zasadzka na drodze (post wspólny)

Furgonetka na Pustkowiach przyciągała uwagę, jeżdżąca samoistnie już w ogóle. Oznaczało że ma paliwo, sprawny silnik i da się ją opchnąć jak nie na części to całościowo. Dodatkowo w trasę zabierano zapasy: prowiant, amunicję, przydatne do obozowania gamble. Wystarczyło pozbyć się ich aktualnego właściciela.
- Morgan, trzymaj głowę nisko! - Iwanow rozkazał córce i zwrócił się do Runnera - Daj swój karabin! Prowadzisz, masz zajęte ręce! Trzeba im przestrzelić łby albo opony!

- Przypadek?
- Vesna westchnęła ciężko, nurkując do leżącej pod nogami torby i intensywnie w niej grzebiąc. - Może nasłali ich ci z Vegas. Albo mamy pecha - starała się mówić spokojnie, chociaż cała była spięta. - Dajcie mi chwilę, zrobię im niespodziankę! Nie wychylajcie się!

- Z pewnością ktoś nas bardzo nie lubi.
- rzekł Marcus odbezpieczając strzelbę - Może warto zadbać o odpowiednią sławę, by każdy bał się z nami zadzierać. Bo póki co przyciągamy tylko same szumowiny. - miał zamiar zrobić użytek ze spluwy, celując trochę przed pędzącego na nich gangera tak, by cały ładunek trafił prosto w niego.
Indianin z kolei nie był zadowolony z sytuacji w jakiej się znalazł. Zamknięty w metalowej puszce nagle był zmuszony do walki, w której nie był w stanie wiele zdziałać.

- Jak się zatrzymamy to będę w stanie pomóc. Tu jest za mało miejsca bym naciągnął łuk odpowiednio. - Pazur oczywiście narzekał na środek transportu, ale obróciwszy poziomo swój oręż przez otwarte okno również wypuścić zamierzał strzałę, gdy był pewny że trafi.

W ciągu jednego czy dwóch szybkich uderzeń serca pędząca spękanym asfaltem furgonetka stała się polem bitwy. Ledwo o dach szoferki huknął rozbity koktajl zalewając go i burtę płonącymi strugami a już huknęły pierwsze strzały.

Aria siedząca najbliżej tylnych drzwi zdołała jakoś je otworzyć. Do kufra wdarły się wzmocniony jeszcze ryk silników motocyków i odgłosy ołowiu. Jedne z pierwszych gangerowych pocisków ugodziły Indianina. Pazur jęknął gdy gorąca grudka ołowiu przenicowała mu trzewia. Zdołał jednak ustać na nogach i wystrzelił razem ze swoim kolegą z pobliźnioną twarzą. Ich dwójka zajęła otwarte przez gladiatorkę drzwi i jako jedyni mogli prowadzić przez nie ogień. Huknęła więc palba z shotguna i świsnęła pierwsza strzała. Jednak bez większego efektu. Celowanie jednak w chyboczącej się maszynie która była w pełnym pędzie do ruchomych i zwinnych celów jakimi były motocykle, do tego odstrzeliwujące się na całego wcale nie było takie proste.

W tym czasie gdy Aria zdołała otworzyć tylne drzwi a Marcus z Pazurem oberwać i posłać pierwszą odpowiedź ogniem w centrum kufra furgonetki przestraszona Morgan rzuciła się na podłogę wozu. Zaś jej ojciec na skrzynię gdzie Alex wrzeszczał, że jest karabin. No rzeczywiście był. Vesna próbowała przegramolić się z szoferki na tyły wozu ale gdy Alex tak lawirował wozem to wcale to nie było takie proste. Zresztą kątem oka widziała przez boczne oko jak próbował staranować jeden z jadących obok motocykli. No ale van w porównaniu do zwinnego motocykla był powolny i ociężały motocyklista więc sprawnie umknął mu spod kół. Za to ktoś uderzał w burtę albo co chwila pruł ją ołów od pościgu z tyłu.

W końcu jednak Vesnie udało się raczej spaść niż przejść, tuż za siedzenia szoferki. Wylądowała twarzą na podłodze niedaleko przestraszonej twarzy Morgan. Anton zaś zdołał złapać za karabinek Alexa ale zorientował się, że w tym tłoku, strzelaninie i chaosie niewiele mu to dało. Jedyny kierunek gdzie można było strzelać do gangerów to tył a tam już stali Marcus i Pazur. Wnętrze budy wozu co raz brzęczało ołowiem który dziurawił blachy albo ktoś jadący obok dewastował poszycie wozu jakimś narzędziem. W tym czasie Aria zdołała sięgnąć po swój łuk ale nawet gdy już go miała w ręku stanęła przed tym samym dylematem co odkrył właśnie ojciec leżącej nastolatki: nie miała jak skorzystać ze swojej broni.

Przed huśtającymi się tylnymi drzwiami granatowego vana stali Marcus i Pazur. Obaj byli celem ataku ścigających ich gangerów. Na szczęście szerokość drogi nie pozwalała im skorzystać z przewagi liczebnej na całego więc chociaż za furgonetką jechało kilka maszyn, z czego chyba ze dwie czy trzy z pasażerami to mogło prowadzić ogień tylko jedna czy dwie które były najbliżej tyłu furgonetki. No ale prowadzili ten ogień. Marcus strzelił ale znów bez wyraźnego efektu. Za to Indianinowi łaskawy los posłał strzałę prosto w czerep strzelającego z motocykla gangera. Trafiony bandyta spadł z motocykla ze strzałą wbitą w przód głowy a jego maszyna zaczęła koziołkować aż w końcu zniknęła gdzieś pośród ścigającej ich grupki. Ołów huczał z obu stron a wnętrze vana huczało od wizgających grudek ołowiu i ich rykoszetów.

- Morgan, idź na przód i schowaj się pod deską u pasażera! - Iwanow wykrzyknął ostro, darując sobie przepychanki z tyłu. Zamiast tego złapał klamkę bocznych drzwi i szarpnął - Aria, dawaj tutaj! Alex zjedź na drugi pas!

Upadki na twarz nie były tym, za czym panna Holden przepadała. Nie lubiła też, gdy się do niej strzelało, ale w pokrętny sposób cała sytuacja setnie ją bawiła. Wyścigi, fury, strzelaniny.
- Jak w Det! - zaśmiała się, gramoląc na kolana. Puściła córce Iwanowa oczko i pokazała głową miejsce pasażera - Leć, za dużo tu nas! Alex, gdzie twój plecak?!

- Dlaczego nie ma karabinu maszynowego gdy jest potrzebny. -
warknął Marcus oddając jeszcze jeden strzał i kryjąc się za drzwiami, które z powrotem częściowo przymknął. Nie dawało wiele osłony, ale zawsze było to więcej niż nic. Obok śmignęła strzała wypuszczona przez Indianina, który również starał się jak najmniej wystawać. Widać było że oberwał, choć chyba niezbyt mocno i nie skomentował słów Buźki, bardziej skupiony na tym co się dzieje.
- Może zacznij po nich jeździć i taranować zanim podziurawią nas tutaj?! - krzyknął w kierunku Alexa.
 
Dydelfina jest offline