Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-06-2019, 09:25   #67
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 15 - 2519.VII.33; ranek

Miejsce: Ostland; Wolfenburg; karczma “Włóczykij”
Czas: 2519.VII.33 konistag (6/8); ranek
Warunki: ciepło; sucho; półmrok pomieszczenia; ciepło, czuć swąd, na zewnątrz brunatna mgła



Wszyscy



No i zapowiadało się, że cała wędrowna kompania spotkała się po raz ostatni w swojej ulubionej alkowie, na ostatnim śniadaniu w tym mieście przed wyruszeniem w drogę.

Przez nadal puste okno dało się swobodnie patrzeć na ulicę. Chociaż w oknie już były wygładzone i wyczyszczone krawędzie przygotowane już do wstawienia nowych kawałków szkła. W niektórych oknach już dumnie pyszniły się nowe szyby różnymi kolorami no ale akurat “w ich”alkowie okno jeszcze świeciło pustką.

Jednak dzięki temu widać było świat za oknem. Zbyt wiele i daleko widać nie było bo na zewnątrz widok ograniczała mgła o dziwnym odcieniu. Trochę burawym. Chociaż nie była zbyt gęsta to jednak już końca ulicy nie było widać. Dziwny kolor mgły był tematem licznych dyskusji w karczmie. Dziś chyba było trochę więcej gości niż wczoraj rano, tuż po wieczornym ataku. Goście i obsługa zastanawiali się co to może zobaczyć chociaż Johann uspokajał, że to zdarza się o tej porze roku. Zresztą Bernard mógł to potwierdzić. Ci nie zmieniało faktu, że zwykle budziła oba niepokój i traktowano ją jako zły omen.

Za to mimo tej burej mgły było całkiem ciepło, mimo wczesnej pory dnia. Spokojnie można było chodzić w samej koszuli.





Tym razem bardzo dopisywało damskie towarzystwo. Oprócz Gabrielle do stołu dosiadły się razem z nią także rudowłosa Laura i czarnowłosa Raina. A wraz z nimi dosiadł się jakiś młody mężczyzna z bródką który przedstawił się jako Lotar.

Śniadanie okazało się godne “Włóczykija” oraz zasobów z ratusza jaki opłacił pobyt swoich wynajętych pracowników. Jeszcze dzisiejszy dzień, noc i jutrzejsze śniadanie. Na razie jednak towarzystwo w alkowie mogło się cieszyć posiłkiem i wzajemną rozmową czy zwykłą obecnością. Karlowi głowa jakoś nie ciążyła po szaleństwach ostatniej nocy. Wręcz przeciwnie, wspólna biesiada ze swoimi kompanami pozostawiła przyjemne wspomnienia a negatywne skutki o poranku były minimalne. Podobnie Bernard który biesiadował z Szarymi Płaszczami których o poranku już co prawda nie było to jednak pozostawili po sobie pamięć przyjemnie spędzonego wieczoru gdy mogli zabawić się nie zajmując sobie głowy jutrem. Dzisiaj było to jutro ale jakoś bez upominania się o wczorajszy wieczór. Gabrielle razem z dziewczynami wstała z pewnym ociąganiem ale jednak gdy zeszły na dół ptzy apetycznym śniadaniu wrócił im apetyt i humor no i wieczorne i nocne przygody jakoś pozostawiły po sobie same pozytywne wspomnienia. No i oczywiście Tladin który przespał całą noc wstał o poranku bez zgrzytów wyspany i wypoczęty. Nawet nie zarejestrował kiedy w nocy wrócił Karl do wspólnego pokoju. Po prostu był tam razem z Dieterem i Manfredem gdy się khazad obudził dziś rano. Bernard za to obudził się sam bo odkąd Klaus zniknął dzielił pokój z Gabrielle a ta widocznie nie wróciła na noc do pokoju. No ale i tak spotkali się w alkowie przy śniadaniu.

- Albo Ranald sklecił dziś psikusa z tą pogodą albo Tall się na kogoś gniewa. - Raina tak skwitowała widok burych oparów za oknem. No rzeczywiście tak na wolfenburskich ulicach zwykle komentowano tą burą mgłę jak to kojarzył Bernard.

- Czy to zły znak? - Laura zerknęła przez puste okno na ulicę wypełnioną porannymi przechodniami, wozami i sprawami. A potem w przeciwną, na siedzącą niedaleko koleżankę.

- A są dobre znaki od bogów? - czarnowłosa popatrzyła na nią z krzywym i nieco ironicznym uśmieszkiem pozwalając sobie na tą dość frywolną uwagę względem sił wyższych.

- Dzień dobry. Smacznego życzę. Raina czy mogę cię prosić na chwilę? - do ich stołu w alkowie podeszła złotowłosa Murviel witając się grzecznie i poprosiła o rozmowę z czarnowłosą. Ta pokiwała głową wzięła swój kufel i wciąż przeżuwając ostatni kęs przeszła nad ławą aby wyjść z alkowy i usiąść z elfką przy innym stole. Rozmawiały dość krótko na tyle aby czarnowłosa przełknęła ostatni kęs i popiła go piwem z kufla. W końcu obie wstały i Raina wróciła na swoje miejsce.

- Słuchajcie jest taka jedna fucha. Mamy z Marurviel taką sprawę do załatwienia na mieście. Ale przydałby nam się ktoś do pomocy. Nic strasznie trudnego. Ot pójść w jedno miejsce i pogadać z takim jednym. O czymkolwiek byle tak z jeden pacierz chociażby miał zajęcie. Bo słyszałam, że przydałaby wam się taka jedna elfka co zna się na dziczy ale owa elfka nie ruszy się stąd póki ta sprawa nie zostanie załatwiona. To jak? Ktoś chętny? - czarnowłosa wróciła do jedzenia jakby nie jadła cały poprzedni dzień i znów szykował się jej kolejny post. Popatrzyła po zebranych twarzach z pytającym wzrokiem.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline